Rozdział 5 II

8.2K 671 2.6K
                                    


To był najgorszy tydzień w moim życiu.

Wrzuciłem wszystkie zabrudzone ubrania do pralki i z westchnieniem ją zamknąłem. I tak będzie całe życie? Co miesiąc będę umierał bez bliskości alfy?

Uchyliłem okno. Trzeba tu wywietrzyć i to zdecydowanie.

I muszę się przejść, wszystko mnie boli.

Nie pachnie już omegą, więc mogę się przewietrzyć.

Wyszedłem z domu, udając się do lasu. Tam czułem się najbezpieczniej i najbardziej komfortowo.

Spacerowałem, zapamiętując szybko drogę do domu i napawałem się ciszą przerywaną świergotem ptaków.

Przymknąłem oczy, stając na mostku. Małe jeziorko.

Usiadłem, napawając się pięknym widokiem.

Wpatrywałem się w wodę, aż nie zobaczyłem w odbiciu czarnego wilka za mną.

Dlaczego zawsze zjawia się niespodziewanie i znika?

– Cześć – powiedziałem, siadając na mostku. – Wiesz, mógłbyś się przemienić, łatwiej byłoby nam rozmawiać – zaśmiałem się niezręcznie.

Pokręcił tylko łbem i polizał mnie po policzku..

Zachichotałem cicho, kładąc dłoń na jego głowie.

– Dziękuję za pilnowanie mnie.

Kiwnął głową, kładąc się obok mnie.

Zmarszczył delikatnie nos, kiedy usiadł mu na nim motylek.

Obserwował go, jak odlatywał, i merdał lekko ogonem.

Prawie się zsuwał z tego mostku, tak wielki był, ale zdawało mu się to nie przeszkadzać.

– Szkoda, że nie znam twojego imienia... Nie wiem, jak się do ciebie zwracać – westchnąłem. – Delikatnie sugeruję ci, żebyś stał się człowiekiem – zaśmiałem się.

Westchnął cicho i pokręcił głową. Odsunął łapą długie futro, zasłaniające łańcuszek na jego szyi.

Oh, był strażnikiem w tym roku.

Strażnicy w watasze nie mogli przez rok zmieniać się w człowieka.

Wziąłem go do ręki.

– Zayn? Bardzo... ładne imię – westchnąłem.

Skinął głową i uderzył ogonem o deski. Położył łeb na moich kolanach, wzdychając ciężko.

– Długo już nim jesteś? – spytałem.

Pokiwał łbem i spojrzał się na mnie.

– Głupie pytanie, jakbyś miał mi to pokazać – parsknąłem śmiechem.

Patrzył na mnie cały czas. Dobra, to się robiło dziwne.

– Wiesz co, ja będę już się zbierał – mruknąłem, wstając z mostku.

Posmutniał widocznie i również się podniósł.

Westchnąłem cicho, ruszając do domu.

–Mógłbyś mnie zanieść? Jestem wykończony po tym całym tygodniu – wytłumaczyłem się od razu.

Skinął głową i schylił łeb, bym mógł się wdrapać na niego i bym go nie skopał przypadkiem.

Usiadłem na jego grzbiecie, łapiąc się futra i przytulając się do niego.

–Wybacz, ale się boję. – westchnąłem.

Zamruczał tylko i szedł powoli, pilnując, by żadna gałąź mnie nie uderzyła i bym się nie zsunął.

– Wiesz, czy jest tu jakaś omega, która ma podobna sytuacje? No wiesz... jej partnerzy nie żyją – westchnąłem cicho.

Obejrzał się na mnie z zaskoczeniem.

–No co?- spytałem.

Zmarszczył na mnie nosek, nie do końca rozumiejąc, o co mi chodzi zapewne.

–Pytam, czy jest omega w stadzie oprócz mnie z taką sytuacją.- przewróciłem oczami.

Pokręcił łbem zaskoczony i troszkę przyśpieszył kroku.

–Szkoda. – mruknąłem cicho.

Miał już zacząć biec, gdy drogę zastąpiła nam ciemnobrązowa alfa.

Kolejny strażnik?

Schowałem się w jego sierści.

Zayn zaczął warczeć cicho, by tamten się przesunął.

Brązowa alfa warczała na mnie, wbijając swój zdziczały wzrok w moją twarz, którą po części zasłaniała sierść.

Gdyby nie to że miał łańcuszek, mógłbym pomyśleć, że to tylko zwierzę.

– Co się dzieje? – spytałem, podnosząc się.

Mój wilczy przyjaciel warknął głośniej, a tamten się cofnął, odpuszczając.

Obaj mieli brązowe oczy, może byli rodzeństwem?

Westchnąłem cicho, patrząc na tego drugiego.Cofnął się w krzaki, ale nadal nie spuszczał ze mnie wzroku.

– Zayn? Możemy już iść? – spytałem.

Mój 'pojazd' obrócił się przodem do dzikusa i szedł przez trochę tyłem, by mieć pewność, że się na nas nie rzuci, po czym znowu ruszył przodem w kierunku mojego domu.

– To był też jeden ze strażników, prawda? - zapytałem, na co zamruczał potwierdzająco.

Westchnąłem cicho, patrząc na drogę.

Wilk odniósł mnie do mojego domu i postawił przed drzwiami.

– Dziękuję. – Pomiziałem go po pyszczku.

Wszedłem do mieszkania, zostawiając za sobą czarnego alfę.



Od Autorek:
To co teraz 5 tys. I nowy rozdział. ;)

ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz