Rozdział 14 II

8.5K 601 151
                                    


Przez ostatni tydzień częstymi gośćmi w moim domu były „moje" alfy. Wytłumaczyli i opowiedzieli mi pare historii, a także pomogli zrozumieć nasze wcześniejsze relacje.

Mogłem stwierdzić, że ich bardzo lubię.

Byli zabawni, gdy się z sobą kłócili i zdecydowanie dostawałem napadów gorąca, gdy znajdowali się blisko siebie.

Właśnie czekałem na Harry'ego, bo miał mi coś ważnego do powiedzenia. Przez telefon był bardzo podekscytowany.

– Heeej! – O wilku mowa.

Wleciał podekscytowany do środka, rzucając się na mnie w uściskach.

– Cześć, Harry. – Zaśmiałem się, odwzajemniając uścisk.

– Boże, jestem podekscytowany! – Aż skakał.

– Więc, co się takiego stało? – zapytałem, widząc, że nie może się doczekać, aby mi to powiedzieć.

– Jestem w kolejnej ciąży! – Rozpromienił się jeszcze bardziej.

– Boże. – Zaśmiałem się cicho. – Gratuluję – dodałem po chwili.

– Przynajmniej Lewis się nie będzie musiał przejmować gumką – parsknął i usiadł na krzesełka. Zboczeniec.

– Wcześniej chyba tez się nie przejmował, skoro jesteś w ciąży. – Zaśmiałem się.

– Cicho tam, chciał zmienić gumkę, ale zapomniał. – Spiekł buraka.

– Zmienić gumkę? – Zachichotałem. – To nieźle się musicie bawić.

– Niall – fuknął na mnie. – Jesteś okropny, ale takiego cię kocham. – Zachichotał cicho, patrząc na mnie.

Zaśmiałem się delikatnie.

– Co tam u ciebie i Ziama? – zapytał, przyglądając mi się.

– Dobrze, a jak ma być? – Spojrzałem na niego zaskoczony tym pytaniem.

– Pamiętasz coś?

– Nie. – Pokręciłem głową. – Powiedzieli mi dużo rzeczy, ale niektóre są tak ironiczne, że aż w to nie wierzę.

– Na przykład co takiego? – Uniósł brew i podkradł biszkopty z miski stojącej na stoliku.

– Na przykład, że... Meh, to takie zawstydzające – jęknąłem – to, że uprawiałem z nimi seks w toalecie w szkole...

– Robiliście to. Dokładniej to była toaleta w szatni po naszym WFie. Siedziałem wtedy jak jakiś idiota pod drzwiami, by was nikt nie nakrył. Dziękuję bogu za to, że wtedy ukradłem Louisowi słuchawki. – Zaczął się śmiać.

Spaliłem buraka, zasłaniając się dłońmi.

– To niemożliwe, nie jestem taki! – westchnąłem.

– Niall, jeszcze nie doświadczyłeś tego jak oni potrafią cię kusić. Teraz uważasz, że dla ciebie to dziwne, ale wtedy czułości sobie nie szczędziliście. Często ryzykowaliście. – Ugryzł głośno ciastko. – Ano właśnie, zbliża im się obu ruja. Bedziesz im pomagał? – zapytał beztrosko.

– Uh... Nie wiem? Nie znam ich tak dobrze jak prawdopodobnie ich znałem. – Zarumieniłem się po raz kolejny, zerkając na niego spomiędzy palców.

– Tak, to zrozumiałe. – Pokiwał głową. – Ciastka ci się skończyły – westchnął, odkładając pusty talerz na ławę.

– Ciekawe przez kogo – mruknąłem pod nosem i wyciągnąłem z szafki inną paczkę.

Tym razem czekoladowe.

– Teraz muszę jeść za dwóch. – Wzruszył ramionami. – Ciebie też to czeka. Jak zajdziesz w ciążę, to dopiero poczujesz, co to znaczy.

– Ciekawe jak ci zajdę w ciążę z dwiema alfami – prychnąłem.

– No wiesz, dojdą w tobie w tym samym czasie i wtedy... – Rzuciłem w niego poduszką.

Był niemożliwy!

– Auć! – parsknął, kiedy dostał nią w twarz. – No co, to bardzo prawdopodobne! – Uniósł dłonie, broniąc się. – Albo pierwsze dziecko bedziesz miał z Zaynem, bo starsi mają pierwszeństwo, a drugie z Liamem. – Zaśmiał się.

– Stul. Ten. Dziób – syknąłem.

– Dobra, dobra – parsknął – już będę cicho.

– Jedz i się utkaj. Herbaty? – zaproponowałem.

– Nie, będę już się zbierał. Chłopki zaraz wracają ze zwiadu – powiedział, wstając z kanapy.

– Och? Okay. – Uśmiechnąłem się do niego.

– Pa! – Przytulił mnie na pożegnanie i wyszedł w pośpiechu z domu.

– Wariat – skwitowałem.


Od Autorek:
Cóż jeśli ktoś pamięta demona to on wrócił.
Larry z Ziallamem

ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz