W ciągu całego tygodnia rui Zayna pomogłem mu jeszcze tylko dwa razy. Liam okazał się być bardzo zazdrosny o niego i sam chciał mu pomagać.
Albo może to tylko dlatego, że Malik dostał pewnego rodzaju karę za pyskowanie.
No cóż, było dużo zabawy ze związanym Zazą.
Obaj postanowili zostać ze mną na ten cały okres, żebym w razie czego pomógł.
Leżałem właśnie na kanapie, próbując usnąć. Nie przyznałem im się, że moją głowę zalały wspomnienia. Musiałem wszystko sobie poukładać. Czułem się bardzo zraniony straconymi trzema latami u ich boku i byłem wręcz wściekły na matkę i resztę rodziny, przez co bylem rozdarty.
Do salonu wrócił Liam, ze zmęczonym Zaynem na swoich rękach i usiadł na samym końcu kanapy.
– Coś się stało? – zapytał, przyglądając mi się.
– Nie, dlaczego miało się coś stać? – zdziwiłem się fałszywie.
– Leżysz tutaj pół dnia. – Wzruszył ramionami.
– A co miałem robić, jak mnie wygoniliście? – Zachichotałem.
– Nie wyganialiśmy cię – wymamrotał Malik.
Nawet nie wiedziałem, ze można tak go wymęczyć. Nie miał teraz siły na nic. Leżał wtulony w bruneta, opatulony w jego za dużą bluzę.
– No może nie dosłownie... Zrobiłem herbatę. – Wskazałem na stolik.
– Raczej przydałaby się nam kawa, żeby się rozbudzić. – Uśmiechnął się Payne.
– Okay, wypiję to sam, już idę. – Zwlekłem się z kanapy i ruszyłem szybkim krokiem do kuchni.
Moje serce za każdym razem dostawało palpitacji.
W trakcie robienia kawy ktoś zawisł z tylu nade mną. Położył ramiona po obu moich stronach. Po tatuażach mogłem rozpoznać, ze to Liam. Złożył czuły pocałunek na mojej szyi.
– Przepraszam, że teraz cię lekko zaniedbujemy – wyszeptał, sprawiając, że zadrżałem.
– Rozumiem. – Próbowałem się od niego odsunąć, gdyż najzwyczajniej w świecie mnie łaskotał.
– Wynagrodzimy ci to – mruknął, przejeżdżając językiem po znaku połączenia.
– Liam, zaraz coś rozleję. – Westchnąłem cichutko.
– Dobra, dobra – prychnął, odsuwając się ode mnie.
Podziękowałem mu cicho i zalałem kawę wrzątkiem.
– Słodzicie? – zapytałem, chodź wiedziałem, że tak.
– Tak, ja jedną, a Zayn...
– Dwie – dokończyłem za niego.
– Tak. – Zmarszczył na mnie brwi.
Posłodziłem kawy i podałem mu jeden kubek.
– Proszę. – Uśmiechnąłem się, ignorując jego podejrzliwe spojrzenie.
– Coś tu nie gra, Niall... Masz całkiem znajomy błysk w oku – stwierdził.
– Zdaje ci się – mruknąłem, wychodząc z kuchni.
– Niall – warknął na mnie, jeszcze nie używając głosu alfy, ale mało mu brakowało.
– Co? – spytałem zdziwiony.
– Chyba trochę nas okłamujesz, prawda? – Stanął bardzo blisko mnie.
– Ja? Nie! – broniłem się.
– Na pewno? – Zmrużył oczy.
– E... – zacząłem.
– Pamiętasz nas i nic nie powiedziałeś – jęknął.
– Nie do końca – westchnąłem cicho.
– To jak, do cholery?! Wiesz, jak jest ciężko każdego dnia starać się ci wszystko przekazać jak najdokładniej? – Oparł się o ścianę bokiem.
– Nie krzycz na mnie – szepnąłem, spuszczając wzrok.
Czulem się źle, ale czy to moja wina, że chciałem sobie najpierw wszystko poukładać?
– Na razie nie krzyczę, jestem spokojny jak pierdolony kwiatek lotosu – mruknął.
– Co się dzieje? – zapytał Zayn, podchodząc do nas i pocierając oczy ze zmęczenia.
– Nic się nie dzieje. Idź spać Malik, rozmawiamy. – Liam wypchnął go z powrotem do salonu.
No i właśnie mój jedyny ratunek przed złym Liamem poszedł do salonu...
– Czekam na wyjaśnienia – burknął.
– Powoli sobie przypominam – westchnąłem, patrząc na niego.
– I nic nie dałeś znać? Wiesz, jak to za każdym razem kurewsko boli, gdy chcemy robić z tobą tyle rzeczy, o których nie pamiętasz albo nie pamiętałeś? – Zakrył twarz dłonią i westchnął żałośnie.
– J-ja chciałem sobie to wszystko uporządkować – szepnąłem, czując się źle.
– Po prostu mogłeś powiedzieć, że masz chociaż przebłyski. Wiesz, jak cholernie mocno cię kocham i jak cholernie za tobą tęskniłem? – Zamknął mnie w swoich ramionach.
– Przepraszam – szepnąłem cicho.
– Będę musiał porozmawiać o tym z Malikiem. Chyba, że sam mu powiesz – mruknął.
– Nie, ty to zrób – mruknąłem, bojąc się reakcji mulata.
– To zrobię to jak odpocznie. Chodź. – Zabrał ode mnie kubki z kawą.
Pokiwałem głową, idąc za nim. Usiadłem koło Zayna i wziąłem kubek z herbatą. Malik objął mnie ramieniem w pasie, uśmiechając się pod nosem leniwie.
– Jestem taki zmęczony – wymamrotał w moją szyję. – Najchętniej wziąłbym teraz długą, relaksującą kąpiel. – Spojrzał wymownie na Liama.
– Zrozumiałem – parsknął brunet. – Nini, też się kąpiesz z nami? – zaproponował.
– Pewnie, że idzie – prychnął Zayn, zaciągając z siebie bluze Liama. – Co to za głupie pytanie, prawda, Niall? – Zaśmiał się.
– Uh, jak wy macie zamiar się tam zmieścić? – parsknąłem.
– Zayn dużo miejsca nie zajmie, szczególnie, ze będzie siedział na moim... – Nie dokończył, bo mulat rzucił w niego bluzą.
– Ani się waż dokończyć! – fuknął Malik. Zachichotałem cicho, gdy Payne go podniósł i przerzucił sobie przez ramię, nie przejmując się tym, że czarnowłosy się szarpie.
Od: Autorek
Dzień dobry 💕
CZYTASZ
ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓
Fanfiction{ #1 w ff! } Niall to omega ukrywająca swoje drugie ja. A Zayn i Liam to jego nauczyciele w szkole. Współpraca z @mynameispizza17 i @oops-mybby Okładka by Darrrow ©marixprincess