Ruszyłem w stronę szkoły.
Starałem się uciekać przed spojrzeniami innych.
Nie chciałem być w centrum zainteresowania. Ale podobna ma dziś sponsor naszej szkoły być tutaj.
Ciekawe kto to...
– Harry! – Niall mnie przytulił.
– Hej barbie – szepnąłem cicho.
– Jak się czujesz? – pogłaskał mnie po lokach.
– Lepiej tylko trochę mi nie dobrze – westchnąłem
– Normalne. Chodź, jest ten pieprzony apel – pociągnął mnie na salę gimnastyczną.
Jęknąłem cicho idąc za nim. Miałem ochotę się wycofać, kiedy mój wilk zaczął szaleć z radości.
Nie. Co on tam robi? Kurwa.
Czułem na sobie jego wzrok. Nie chcę go tu tak samo jak i chcę.
Usiadłem na ławce czekając, aż zaczną.
– Spokojnie – Niall klepnął mnie w plecy.
Westchnąłem cicho.
Na środek wyszedł dyrektor i rozejrzał się po auli.
– Dobrze kochani. Więc zaczynamy – powiedział posyłając nam sztuczny uśmiech.
– Witam wszystkich na apelu porządkowym, gdzie chce wam przedstawić naszego głównego sponsora szkoły. To dzięki niemu macie komputery w szkole, została ona wyremontowała i mogliśmy zatrudnić nowych nauczycieli i zorganizować zajęcia dodatkowe – powiedział grubym, ciężkim głosem. – Wiec, moi drodze, naszym sponsorem jest wam pewnie dobrze znany Louis Tomlinson, nasz alfa stada – uśmiechnął się i Tomlinson wszed na środek sali.
Przewróciłem oczami. On zawsze musi być w centrum uwagi.
Przedstawił się i zaczął wymieniać czym się zajmuje. Znam to na pamięć...
Prychnąłem tylko, wyjmując telefon.
Siedziałem tak, aż nieuświadomiłem sobie, że jestem sam na tej hali z wpatrującą się we mnie alfą.
Moją alfą.
Pokręciłem głową ruszając do wyjścia. Pęcherz mnie dobija.
– Harry – zatrzymałem się zmuszony.
No cóż... Jest alfą. Stada na dodatek.
– Chce do toalety proszę pana – powiedziałem cicho.
– Nie mów do mnie proszę pana... Chciałem porozmawiać – objął mnie ramionami, przystawiając swoje czoło do mojego i patrzył mi w oczy.
I weź tu nie ulegnij.
– Muszę iść na lekcje. I do toalety – szepnąłem.
– Wiesz, nie obchodzą mnie lekcje. Powinieneś siedzieć w naszym domu i uważać na siebie – przycisnął usta do mojego nosa.
– Muszę chodzić do szkoły – przewróciłem oczami.
– Nie musisz. Jesteś luną – jego oczy rozbłysły.
– Ta – prychnąłem odsuwając się.
– Nie uciekasz – upadł na kolana przy mnie i trzymał moje nogi, wtulając policzek w mój brzuch.
– Nie uciekam, chce iść już – powiedziałem.
– Nie pozwalam – mruknął cicho.
– Bo? – prychnąłem
– Bo mnie nie zostawisz znowu... Wiesz jak ja się martwiłem? Jestem dupkiem. Ale kurwa nie chciałem cię skrzywdzić. Mam dość po prostu.
– To nie powód by się na mnie wyzywać – burknąłem.
– Nie chciałem Harry. Nie panuję czasem nad sobą – wtulił się w moją koszulkę.
- Louis, ja naprawdę muszę iść – powiedziałem czując, że robi mi się nie dobrze.
– Wrócisz? Proszę – podniósł się z klęczek.
– Przyjadę nawet po ciebie – położył dłoń na moim brzuchu.
– Gdzie wrócę? – zdziwiłem się.
– Do domu, do mnie – jego zapach i dotyk mnie oszałamia...
– Ja nie mogę – powiedziałem odsuwając się od niego.
– Harry, dlaczego? Wróć, proszę – postawił krok do mnie.
– Znajdź kogoś innego na moje miejsce. Ja się nie nadaje ani na twoją omegę, ani na lun3. Jestem tylko od seksu – prychnąłem ruszając do wyjscai
– Nie prawda! Nigdy tak nie powiedziałem, ani nie pomyślałem! Owszem, może dałem ci powody by tak myśleć, ale ja po prostu uwielbiam to ciepło kiedy leżysz wtulony we mnie i po prostu się przytulasz. – wymamrotał, łapiąc za mój nadgarstek.
– To nie ma sensu. Dzieli nas prawie wszystko. Nie mówię tylko o dziewięciu latach różnicy.
– Wiek to tylko liczba. Jesteśmy połączeni Harry. Nie tylko znakiem... To małe tutaj też nas łączy – dotknął mojego brzucha.
– Co? O czym ty mówisz? – spytałem zdziowny.
– Nie jestem głupi. Zmienia się twój zapach – mruknął.
– Może dlatego, że dojrzewam – powiedziałem. – Mam dopiero osiemnaście lat.
– Omegi dojrzewają wcześniej. A nawet jeśli, zapytam Malika.
Prychnąłem pod nosem ruszając do wyjścia
– Harry, nie idziesz nigdzie – pociągnął mnie w tył, tak że na niego wpadłem i mnie zamknął w swoich ramionach.
– Puszczaj – furknąłem wyrywając się.
– Nie – zaczął mnie całować po policzku.
– Puść - powiedziałem.
– Nie. Nie bądź uparciuchem. Kocham tak powolutku ciebie i kocham nasze dziecko – objął mnie.
– A może ja nie chcę dziecka? Może ja je usunę? – prychnąłem. – Jestem za młody a to że nie planowałeś się pod czas rui to twoja wina.
– Nie usuniesz dziecka, bo nie jesteś potworem – mruknął.
– Nie znasz mnie, nie wiesz kim jestem – burknąłem wyrywając się z jego uścisku.
– Ja... – zaczął patrząc na mnie. – Znam cię – warknął po chwili. –Mimo tego krótkiego czasu... Kurwa poznałem cię lepiej niż nawet myślałem – syknął.
Prychnąłem tylko idąc do wyjscia.
Od Autorek
No to koniec Larrego wracamy do Ziallama
CZYTASZ
ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓
Fanfiction{ #1 w ff! } Niall to omega ukrywająca swoje drugie ja. A Zayn i Liam to jego nauczyciele w szkole. Współpraca z @mynameispizza17 i @oops-mybby Okładka by Darrrow ©marixprincess