dodatek 2

5.8K 342 101
                                    

Harry

Było mi ciężko.

Naprawdę ciężko, zwłaszcza że nasze szczenię musiałem urodzić bez drugiego ojca obok.

Każdy patrzył na mnie ze współczuciem, jakbym nie miał partnera, ale ja go mam!

Po prostu jest strażnikiem lasu...

Westchnąłem cicho, leżąc na łóżku. Wczoraj urodziłem nasze dziecko moje szczęście... Niestety zobaczy swojego ojca dopiero za miesiąc.

– Dzień dobry panie Tomlinson. Gotowy na pierwsze karmienie? – pielęgniarka przyniosła mi maleńkiego chłopca o błękitnych jak Louisa oczkach.

Kobieta wręczyła mi butelkę i ostrożnie przekazała dziecko.

– Długo będę musiał tu siedzieć? – spytałem, karmiąc moje szczenię.

– Jutro już was wypiszemy. Gotowy na wypełnienie papierów dzidziusia? – jeszcze wahałem się nad imieniem, ale widzę że nie ma wyboru.

– Dean Tomlinson – przegryzłem wargę, patrząc na nią.

– Śliczne imię dla pięknego chłopca – pokiwała z uznaniem głową. – Zupełnie jak nasz alfa watahy. Imię ojca? –  spytała.

– Louis – westchnąłem cicho, uśmiechając się do niemowlęcia.

– Louis Tomlinson? O Boże, przepraszam – zaśmiała się niezręcznie.

– Coś nie tak? – zdziwiłem się. Boże, czemu cię tu nie ma Lewis?

– Nie wiedziałam, że pan jest Luną. Jestem tu nowa. Mieszkam tu od kilku tygodni – wzruszyła ramionami.

– Cóż... Miło mi, że mam takich ludzi w sforze – puściłem jej oczko, bujając dzieckiem.

– Zawsze chętna do pomocy w sprawach dziecka! – zasalutowała mi z uśmiechem i podsunęła mi kołyskę w razie czego.

– Muszę przyznać, że piękne dziecko. Pierwsze? – spytała radośnie.

– Siódme – westchnąłem cicho, patrząc na swoje szczenię.

– O kurwa – wymsknęło się jej, a ja parsknąłem. – To... Dużo. O mój boże – aż się powachlowała ręką.

– Szóstka moich – wzruszyłem ramionami. – Ale najstarsze również kocham – uśmiechnąłem się.

– Nie no rozumiem – zaśmiała się, biorąc małego i położyła go do łóżeczka obok.

– Mogę zapytać, gdzie znajduje się teraz Alfa? Nadal nie jestem zapisana tutaj – przestąpiła z nogi na nogę, ale ją zignorowałem, widząc mojego gościa.

– Tutaj – moje serce urosło, gdy usłyszałem ten piękny głos.

– Louis... – chciałem się poderwać, ale kobieta mnie powstrzymała, mówiąc że jestem zbyt słaby.

Zostawiła nas po tym samych, a Louis powoli i chwiejnie podszedł do mojego łóżka.

– To dla ciebie, mogą być trochę pogniecione, ale bardzo się spieszyłem – wręczył mi bukiet róż, które przyjąłem z zachwytem.

– Nie musiałeś – powiedziałem, patrząc na niego. Musiałem wytrzeć oczy. Głupie hormony aż się popłakałem

– Kocham cię, wiesz o tym? Nawet nie wiesz jak mi było źle bez twojego przytulania się w moją pierś co noc –  pokręcił głową i objął mnie delikatnie.

– Nie zostaniesz na długo prawda? –  spytałem, obejmując go.

– Planujesz się mnie pozbyć? – zmrużył na mnie oczy w żarcie.

ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz