Hampton, Wirginia
-Vivienne! - usłyszałam krótki krzyk nad uchem, który całkowicie zbudził mnie ze słodkiego snu.
-Nie śpię. - mruknęłam pod nosem, jednak nie ruszyłam się z miejsca ani o centymetr.
-Matko boska, co za dzieci. - mruknęła pod nosem moja mama - Ciebie to widzę, trzeba budzić szklanką wody, tak jak brata. - odwróciłam się w jej stronę i spojrzałam na niezadowoloną minę.
-Już wstaje. - szepnęłam z niezadowoleniem i zaczęłam czekać, kiedy tylko opuści mój pokój.
-Za pół godziny zaczynają się lekcje. - powiedziała ze stoickim spokojem i wyszła z pomieszczenia.
Ja jednak po jej słowach natychmiast zerwałam się na równe nogi. Wyczołgałam się z pod kołdry i pobiegłam w stronę wieszaka, na którym wisiały moje ubrania. Byłam ledwo żywa, więc wszystko leciało mi z rąk. Podbiegłam do toaletki, starając się jak najszybciej zakryć wory pod oczami. Mimo wszystko, nie chciałam wyglądać w szkole jak chora.
Zeszłam na dół po schodkach, gdzie siedzieli moi rodzice i brat. Zaśmiałam się na jego widok.
-Poranna kąpiel zaliczona? - palnęłam w jego stronę i usiadłam na swoim miejscu, przy stole. Jego włosy były płaskie i opadały mu na pół twarzy.
-Chcesz iść na piechotę do szkoły? - rzucił na mnie śmiercionośne spojrzenie.
-Mam dosyć budzenia was z rana. Skoro budziki nie starczają, to trzeba w końcu sięgnąć po bardziej ''radykalne środki''. - mama westchnęła i spojrzała na zegarek. - Idźcie już.
Chwyciłam tosta do ręki, a Will, czyli mój brat, potargał swoje ''świeżo umyte'' włosy. Czułam mordercze spojrzenie na plecach, kiedy kierowałam się w stronę naszego samochodu na podjeździe. Mówiąc ''naszego'' mam na myśli tego gnojka, który mama obiecała nam w przyszłości na spółkę. Dzieliły nas dwa lata. Ja chodziłam do drugiej, a on do czwartej klasy liceum. Niestety liczyłam się z tym, że gdy tylko Will skończy jego ostatni rok, to wyjedzie na studia, a samochód będę mogła oglądać jedynie na jego instagramie, gdzie chwali się nim średnio po każdej wizycie w myjni.
Usiadłam na przednim fotelu. Zaraz po mnie do samochodu wsiadł też Will. Przed wyjazdem z podjazdu, oczywiście przejrzał się z dwadzieścia razy w lusterku, zanim zdążył w ogóle go zapalić.
-Pasy. - rzucił w moją stronę.
-Ale ty dziś milutki. - westchnęłam, wykonując rozkaz.
-Mam butelkę wody w bagażniku. Zaraz możesz się poczuć tak jak ja.
-To tylko włosy. - wywróciłam oczami.
-Jakbym ci tak chlusnął w tapetę, to byś mi żyć nie dała na najbliższy rok.
-To dwie różne sprawy. - uśmiechnęłam się pod nosem.
Chociaż nie wygląda, to ja i Will całe życie dogadywaliśmy się dobrze. Może nie byliśmy takim przykładnym rodzeństwem, aby bronił mnie przed każdym i stawał za mną murem, ale jeśli chodziło o krycie się nawzajem przy rodzicach, to nie mieliśmy sobie równych.
W naszym domu było sporo zasad, których niestety ja i Will musieliśmy się trzymać. O ile mama była jeszcze w miarę łagodna, tak z ojcem nie szło gadać. Dosłownie. Potrafił nie odzywać się całymi dniami, ale gdy tylko coś przeskrobaliśmy, to gadał jak za czterech. Zawsze obwiniał o wszystko pracę. Był policjantem. Od dwóch lat starał się o awans, ale jedyne co robił, to spisywał przestępców, które w większości przypadków były wykroczeniami młodzieży. Stąd pewnie nasz ojciec tak nas pilnował. Nie wyobrażał sobie, żeby musiał wstydzić się za własne dzieci.
CZYTASZ
The Beast - JUŻ W SPRZEDAŻY
Teen FictionWrócił, jednak go nie znali. Jego imię, pochodzenie, przeszłość. Nic nie było o nim wiadome. Więc, dlaczego siał postrach wśród mieszkańców? Vivienne nie wierzy, że jest taki zły, ale co będzie, gdy Bestia pokaże swoje rogi? Lub co gorsza...prawdziw...