Episode 73

1K 93 7
                                        

Minęły dwa tygodnie od kiedy wysłałem mojego zaufanego członka stada do miasta. Podczas tego czasu dużo się działo, otóż wraz z tutejszymi omegami zorganizowaliśmy strajki omeg, które były asekurowane przez nasze alfy ze stada.

Najpierw poszła tylko część naszej watahy, ale szybko odnalazły nas inne wilki. Okazało się, ze dużo z nich ukrywało się po lasach i nawet nie miało żadnej swojej grupy, a jak wiadomo omegom czy betom ciężko żyć w pojedynkę przez długi czas. Alfy zawsze były silniejsze więc są w stanie przetrwać same.

Dzięki strajkom zyskaliśmy nowe wilki więc nasza stadna rodzina poszerzyła się. Kilka ciężarnych omeg również zaszczyciło nasze szeregi. Wiedzieliśmy, że to wszystko zaczyna w końcu iść w dobrą stronę. Wszyscy widzieliśmy światełko w tunelu tego całego syfu.

- Kochanieeee - usłyszałem za swoimi plecami, a potem poczułem ręce mojego Alfy, które objęły mnie w pasie.

- Tak Alfo? Co się stało ? - zapytałem nie odrywając wzroku od papierów, które wypełniałem od rana.

- Może zrobisz sobie chwilkę przerwy, co? - wetknął mi nos w szyje i zaciągnął się moim zapachem, a ja czując łaskotki zacząłem chichotać.

- Tylko to skończę - uśmiechnąłem się na jego zachowanie.

- Tak sobie myślałem... Martwię się o ciebie i dzieci, bo na strajkach czy demonstracjach występują różne nieprzewidywalne rzeczy. Nie chce żeby coś wam się stało. Uzbieraliśmy już całkiem dużą grupkę. Nie musisz tam chodzić skarbie - obrócił mnie do siebie przodem przez co musiałem się oprzeć o biurko za mną.

- Traktują mnie jako swojego lidera i wzór. Nie mogę teraz schować się w cień - odparłem przyglądając się jego twarzy. Wiedziałem, że się martwił, ale nie mogłem nic poradzić na to, iż nie mogło mnie tam zabraknąć. Nie teraz.

- Wiem, ale boje się o was. Czuję, że nie mam kontroli, ze nikt jej nie ma w jakimś stopniu podczas tego. Nie pozwolę by stała ci się krzywda, ale co jeśli nie będę w stanie cię wtedy obronić ? - poczułem jak kładzie mi rękę na policzek. Jego dłoń była chłodna, ale to był przyjemny chłód.

- Mam plan zaufaj mi - spojrzałem w jego zielone oczy, które tak uwielbiałem.

- Ufam ci skarbie, ale nie ufam wszystkim wilkom - zetknął się noskiem z tym moim i przymknął oczy otaczając mnie swoim zapachem.

- Będzie dobrze, gdy będę przy końcu ciąży odpuszczę sobie chodzenie tam, obiecuje. Ale teraz nie mogę, nie w takim momencie - byłem pewny swoich słów.

- Uparciuch - westchnął po czym uśmiechnął się i wtulił mnie w swoje ciało.

- Wiedziałeś to już wcześniej gdy tutaj trafiłem. Od początku dałeś mi do zrozumienia, że nie będę miał z tobą łatwo - oboje parsknęliśmy śmiechem. Początki nie były proste, ale skończyliśmy razem i jesteśmy bardzo szczęśliwi.

- Byłeś taki malutki wśród tylu Alf, ale jaki pyskaty. Te twoje małe niewyparzone usteczka - pogłaskał mnie po dolnej wardze, a następnie przyciągnął do swojego ciała i zamknął w szczelnym uścisku.

- Za grzeczny się ostatnio zrobiłem masz rację. Tak bardzo zająłem się sprawą omeg, że zapomniałem o mojej Alfie - odparłem wyswobadzając się z jego uścisku i zacząłem kierować się w stronę drzwi.

- Leo, a ty dokąd? - zapytał zdezorientowany czarnowłosy.

- Idę coś zmienić - powiedziałem z uśmiechem i zostawiłem nadal zdezorientowanego wilka samego. - Zaufaj mi spodoba ci się.

30.12.2020r.

Jestem OmegąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz