Episode 38

3.8K 484 101
                                    

Gdy się obudziłem nie było przy mnie nikogo, a w oddali też nie wyczuwałem niczyjej obecności.
Moje ciało było obolałe, nie mogłem wstać przez promieniujący ból w górnych jak i w dolnych partiach mego ciała. Nawet patrzenie stało się dla mnie troszkę bardziej skomplikowane niż dotychczas, bo zwyczajnie nie potrafiłem zawiesić na niczym wzroku, ani nie potrafiłem też dostrzec czegokolwiek konkretnego. Zastanawiałem się przez dłuższą chwilę czy to w tym pomieszczeniu jest tak ciemno czy to obraz w moich oczach jest tak bardzo pozbawiony jasności jakie daje światło. Po dłuższej chwili usłyszałem dźwięk zderzenia metalu o żelazne kraty.
Ktoś stał przed moją celą i hałasował próbując mnie obudzić? Ożywić? Jedno i drugie nie miało raczej najmniejszego sensu czy choćby znaczenia, a przynajmniej dla mnie nie miało.

- Wstawaj nędzny pomiocie. Przed nami runda druga - wysyczała przez zęby beta i otworzyła moją cele.
Nie miałem siły, aby cokolwiek jej zrobić czy się sprzeciwić. Byłem wykończony i chciałem by mnie zabiła, bo wtedy nie cierpiałabym już tak bardzo.
Nie słyszałem gdy podeszła do mnie, lecz poczułem jak włożyła rękę w moje włosy i zaczęła za nie mocno ciągnąć, zrobiła sobie z moich włosów sznur za który postanowiła ciągnąć moje chude ciało.
Kwiliłem i wyłem o pomoc jak i z bólu naprzemian, jednak ta była nieugięta i puściła mnie dopiero w jakiejś innej celi gdzie zakuła mnie w kajdany, a nogi obwiązała grubym sznurem.
Byłem brudny, nagi i totalnie bezbronny, a moje oczy ciągle były złote, jakby się zepsuły czy zawiesiły.

- Licz uderzenia grubasie! - wymierzyła mi pierwszy cios w plecy przez co zgiąłem się w pół i zawyłem z bólu.
Drugie uderzenie wymierzyła mi w pośladki rozcinając moją delikatną skórę. Trzeci cios wymierzyła mi w twarz, jednak tego już nie poczułem, bo jedyne co poczułem to szkarłatna ciecz spływająca od mojego nosa w dół. Zacząłem krztusić się własną krwią, a potem już nie pamiętam co się stało, bo zemdlałem.

Gdy się obudziłem to leżałem na starym mokrym materacu, na którym znajdowałem się pierwszego dnia gdy Ashton mnie tu zaciągnął ówcześnie porywając mnie wbrew mojej woli.
Dziwnym trafem nie potrafiłem niczego wyniuchać, jakby mój nos się popsuł, z resztą to samo stało się z oczami, bo nie widziałem już tak dobrze jak zawsze. Nawet słuch dzisiaj odmówił mi posłuszeństwa, że nie byłem w stanie wychwycić choćby jakiegokolwiek zwierzątka nieopodal. Poruszyłem się lekko po łóżku by jakoś odzyskać władze w nogach i wtedy usłyszałem szkło, które poruszyło się gdy niechcący uderzyłem w nie głową. Szkło to znajdowało się nad moją głową.
Gdy tylko w nie spojrzałem to zamarłem... moje oczy były czarne, jakbym utracił duszę, a to mogło znaczyć już tylko jedno - moja omega nie wytrzymała tego całego bólu i postanowiła zniknąć.
———————————————————————————————
Nwm czy mnie dobrze zrozumieliście w ostatnim rozdziale ;/ chodziło mi o to, że 100 ⭐️ = 1 rozdział następnego dnia, ale widzę, że dla was 100 to żaden problem xD Dlatego dokładam coś do waszego wyzwania 😂 Następny rozdział będzie za 100 ⭐️ i jak pozostałe rozdziały też będą miały minimum 100 ⭐️ (tam brakuje zazwyczaj dosłowie kilku). Więcej wam życia utrudniać nie będe 😘  Jak uda wam się z tym to już wymyślać nie będe i zostaniemy na zasadzie 100 ⭐️ = 1 rozdział następnego dnia. A i moi drodzy! Weekend wolny, żeby było jasne ! Ja też muszę mieć trochę przerwy i czasu żeby coś napisać więc powodzenia 🤗

19.06.2018r.

Jestem OmegąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz