Episode 18

3.9K 417 40
                                        

Wszystko było warte dla tego konkretnego widoku gdy Alfa zobaczył brak rany z tyłu mojej lewej łydki. Moje aktorstwo mnie trochę zmęczyło to fakt, ale naprawdę było warto. Nie mógłbym przegapić tego widoku.

- Jak ty to...  - na początku nie potrafił nic z siebie wydusić, jednak gdy w końcu mu się to udało to też bez jakiś wielkich rewelacji.

- Jak ja co?  - warknąłem i znowu zacząłem wierzgać próbując go z siebie zrzucić.
Ostatecznie jednak sam mnie puścił, a ja mogłem nadal ukradkiem przypatrywać się jego zdziwionej i nic nieogarniającej twarzy. Bezcenne.

- Jeśli chciałeś pogapić się na mój tyłek w bieliźnie to wystarczyło poprosić.  - zaśmiałem się i wciągnąłem szybko na siebie spodnie. -  Nadal sądzisz, że nie jestem alfą?  Ja na twoim miejscu bym już dawno odpuścił, wiesz? Jeśli nie masz zaufania do alf ze swojego stada to nigdy nic nie osiągniesz - westchnąłem i zostawiłem go w osłupieniu,  czerpiąc z tego wielką satysfakcję.
Opłacało się wykraść kilka kosmetyków z pokoju Anny, gdy byłem tam ostatnio. Pewnie i tak się nie zorientowała, bo była zbyt zajęta Karmelkiem i jego tajemnicami. Ciekawi mnie ile ona wie z tego co ja wiem o tym karmelowym wilku.

Po południu wszyscy zebraliśmy się na polanie, a następnie każdy z nas dostał broń, taką paintballową. Podobno ma to sprawdzić naszą orientację w terenie i zachowanie w przypadku misji no i innych takich. Najciekawsze jest to, że każdy z nas ma inny kolor barwnika w swoim magazynku.

- Dobra więc waszym zadaniem jest "przeżyć" jak najdłużej w dziczy. Zabawa trwa do momentu gdy ostatnia osoba dostanie farbą. Alfa, która otrzyma strzał z farbą musi opuścić las oraz przejść na polanę i czekać na pozostałych, czy to jest jasne?  - rzekł Tyler pan ''wielka Alfa stada" na co wszyscy potwierdzili bojowym okrzykiem. - Macie teraz pięć minut na to by obeznać się z terenem i zająć pozycję. Do boju!  - na sygnał od Alfy wszyscy rozpieszchliśmy się po lesie, bacznie nasłuchując dźwięków dokoła nas.
Ponieważ miałem mało czasu to wdrapałem się na jedno z drzew i zająłem tam swoją pozycję nasłuchując kroków któregoś z alf. Przez większą część czasu kompletnie nic się nie działo, jednak po jakiejś chwili usłyszałem naprawdę cichy, ale mimo wszystko słyszalny dźwięk łamania liści pod butami. Mój wzrok natychmiast został skierowany w tamtym kierunku, a broń powędrowała zaraz za nim. Wykorzystałem mój instynkt omegi, który uważany jest za gorszy od tego należącego do alfy, jednak był na tyle skuteczny by powalić alfe jednym precyzyjnym strzałem. No cóż zdziwił się chłopak gdy tak nagle oberwał. Ja natomiast ukryłem się w liściach dopóki ten nie oddalił się od mojej kryjówki, a następnie byłem zmuszony zejść z drzewa i przetransportować się na inne ponieważ ta kryjówka była już spalona. Jak wiemy alfy mogą się wspinać na drzewa, jednak my omegi jesteśmy zgrabniejsi dzięki czemu bez trudu potrafimy poruszać się po drzewach. Jest to dość przydatna umiejętność i co nie co wyrównuje nasze szanse.

Po kilku godzinach zaczęło robić się powoli ciemno, a słońce chyliło się ku zachodowi pozostawiając po sobie krwawy ślad na niebie, tak krwawy jak barwnik mojej farby w magazynku.
Z tego co wiem zostało nas tutaj tylko dwóch. Dokładnie liczyłem dźwięki wystrzałów, które niosą się po lesie.
Tak naprawdę nie chodziło mi tu o wygraną czy inne takie, ja po porostu chciałem się sprawdzić w tym co robię i wyszło mi to naprawdę dobrze. Jestem sprytniejszy niż oni, a to daje mi lekką przewagę.

- Kici kici wilczku - usłyszałem gdzieś z daleka nawoływanie samego Tylera. Czyli on też brał udział w tej zabawie?  To chyba jakiś żart! - Wyjdziesz sam ze swojej kryjówki czy mam ci pomóc? - na jego słowa zacisnąłem rękę na spuście przez co mnie usłyszał, wiedział już gdzie jestem na co zaśmiał się pewny swojego zwycięstwa i spojrzał z dołu prosto w moje oczy, nawet z takiej wysokości potrafiłem dostrzec intensywność jego zielonych tęczówek. Były naprawdę niezwykłe i zdecydownie wyjątkowe.
Nagle usłyszałem strzał, który został wycelowany prosto w gałąź na której się znajdowałem.
Uciekając przed praktycznie nieuniknionym, zsunąłem się z gałęzi i zacząłem lecieć w dół z kilku metrowej wysokości. Zamknąłem oczy w locie i czekałem na to co nastąpi.
———————————————————————————————
Tak wiem jestem zuaa, ale za to mnie kochanie 😊❤
Jak myślicie:  Leo dostał kulką farby czy nie dostał zanim spadł? Odpowiedź w następnym rozdziale, czekam na wasze odpowiedzi ;* Nie zapomnijcie też o przesłaniu weny 🤗

22.05.2018r.

Jestem OmegąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz