Episode 76

880 78 6
                                    

Po upojnej nocy szybko zasnąłem. Oboje byliśmy spoceni i zmęczeni, ale żaden z nas nie miał siły, aby ruszyć się z miejsca choć o milimetr.

- Cieszę się, że do nas trafiłeś - usłyszałem głos alfy, który był lekko stłumiony przez poduszkę.

- Co masz na myśli? - zapytałem głaszcząc go po włosach i przenosząc spojrzenie na jego twarz tak, że nasze oczy się spotkały.

- Sprawiłeś, że zmieniłem się na lepsze. Niczego bym nie zmienił. No może moglibyśmy się szybciej zejść, ale nie narzekam. - uśmiechnął się perliście.

- Ujarzmiłem dziką bestię, która w tobie tkwiła - zaśmiałem się i załączyłem nasze wargi w krótkim pocałunku.

- Boję się, ze was skrzywdzę - wypalił nagle, czego nie spodziewałem się. Nie takiego otwarcia z jego strony.

- Nie skrzywdzisz. Kochamy cię

- Widziałeś mojego ojca? Nie chce być złym alfą i ojcem. Chce dla was dobrze, choć mam wrażenie, że będę skazany na te same błędy co mój ojciec...

- Rozumiem co czujesz kochanie, ale ty jesteś idealny nie bój się. Jesteśmy przy tobie szczęśliwi

- Na początku gdy zaczęło być dobrze między nami... bałem się, że uciekniesz i już nigdy cię nie zobaczę...

- Wiesz, że przecież bym do ciebie wrócił - uśmiechnąłem się po czym przysunąłem trochę bliżej. - Chyba, że zrobiłbyś coś naprawdę złego - odpowiedziałem ponuro, choć wcale nie miałem takiego zamiaru.

- Co masz na myśli? - uniósł jedną brew w zamyśleniu.

- Zdradę. Nie wiem czy byłbym w stanie ją komukolwiek wybaczyć - zagryzłem wargę odpływając myślami gdzieś indziej. W tamtym momencie naprawdę zacząłem się poważnie zastanawiać czy byłbym w stanie wybaczyć zdradę własnej alfie.

- Nigdy bym cię nie zdradził mały - dodał pewnie i w odpowiednim czasie po tym jak skończyłem mówić. Gdyby się zawahał to skierowałoby moje myśli w złą stronę, a męczące poczucie, że mój ukochany mnie zdradził zaczęłoby spędzać sen z moich powiek co noc, aż do końca mojego życia.

- Na początku mógłbym w to zwątpić - zrobiłem pauzę by przenieść na niego swoje spojrzenie, które jakby nieświadomie cały czas ulokowane miałem na skrawku pościeli przed sobą. - Ale teraz wierzę, że to prawda. Mój wilk i ja czujemy, że mówisz prawdę.

Widziałem po Tylerze, że chciał coś dodać do tego co już zostało powiedziane, ale przerwało mu natarczywe pukanie do drzwi.

Po chwili wymieniliśmy się porozumiewawczymi spojrzeniami, a mój czarnowłosy alfa opuścił sypialnie.

- Dobre wieści - usłyszałem szelest papieru, a następnie głos jednego z alf. Kojarzyłem właściciela głosu tudzież naszego niespodziewanego gościa.

- Mogę...

- To nie jest najlepszy pomysł - zareagował szybko czarnowłosy.

- Zapraszam, jestem tutaj. Zignoruj tego tam - wywróciłem oczami i zacząłem się śmiać słysząc, że rozśmieszyło ich to co powiedziałem.

- Leo! Dobrze cię widzieć! - usłyszałem już od progu.

- Ej zachowuj się! - czarnowłosy pacnął go w takie. - Mówisz do mojej omegi i swojej Luny

- Ciebie też dobrze wiedzieć, Karmelku
—————————
Oki doki jest rozdzialik 😄
Udało mi się zdać wszystkie egzaminy, a po tym stresie trochę odpoczęłam 😅 Mam do was ważne pytanie: Podobają wam się dalej te rozdziały? Pytam poważnie, bo sama czuję, ze coś się zmieniło tutaj w końcu sama się zmieniłam i takie to się wydaje inne no sama nie wiem. Chcę to skończyć i tak, ale zastanawiam się jakie są wasze odczucia?

27.03.2021r.

Jestem OmegąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz