Episode 61

2.6K 308 48
                                    

*Perspektywa Ojca Tylera*

Zobaczyłem ich pośród tłumu gdy mój syn trzymał tą omegę w ramionach. Nie zasługiwała na to, a już tym bardziej na mojego syna, mojego pierworodnego.

Żadna omega nie jest warta mojego syna, ani żadnej alfy chodzącej po tej planecie.

Omegi powinno się zabijać, nie są nam potrzebne, choć gwałt na nich sprawia nie lada frajdę.

Nie jestem ich zwolennikiem, uważam, że ich uległość jest zdecydowanie przereklamowana, spójrzmy choćby na moją kobietę.

- Em... Szefie?  - podszedł do mnie jeden z alf.

- Hm?  - mruknąłem wyrwany z zamyślenia.

- Belki już przestawione, czy dzisiaj będziemy biegać? 

- Tak możecie już zacząć biegać po lesie - odparłem, a po chwili chłopak odszedł ode mnie i patrzyłem na jego plecy.  - Zaczekaj wróć tutaj - powiedziałem po chwili.

- Słucham?  - zapytał zmieszany podchodząc do mnie.

- Czy ta omega jest tutaj od dawna?  - spytałem od niechcenia.

- Oh ta omega...  Podszywał się on pod alfe na początku i no...  Jest tu od kilku miesięcy nie pamiętam dokładnie - odparł.

- Dobra możesz iść - mruknąłem i zacząłem iść w stronę lasu.

*Perspektywa Leo*

Obudziłem się w środku nocy z dziwnym uczuciem w brzuchu.

Po chwili zrobiło mi się strasznie niedobrze więc wybiegłem na dwór, aby nie pobrudzić ubikacji Tylera.

Na szczęście w porę zdążyłem i zwymiotowałam prosto na trawę kilka metrów od naszego domu.

- Wszystko w porządku?  Ciąża chyba ci nie służy, co?  - usłyszałem czyjś głos przez co otarłem szybko usta i zacząłem powoli się podnosić z klęczek.

- Co pan tu robi?  Nie wolno panu tu przebywać, jeśli Tyler się dowie

- Nie przyszedłem tu do Tylera tylko do ciebie mały omego.  Poza tym to moje stado i mogę w nim robić co zechce - jego ton głosu przerażał mnie trochę, ale nie dałem tego po sobie poznać.

- Nasza rozmowa to nie jest dobry pomysł. Zwłaszcza o tej porze

- Nie będzie mi jakaś omega mówiła co mam robić - warknął, a ja cofnąłem się kilka kroków w tył.

- Nie jestem jakąś tam omegą. Jestem omegą pana syna - warknąłem zły.

Nikt nie będzie obrażał mojej omegi, za kogo on się uważa?!

- To zawsze można zmienić - mruknął zadowolony, a we mnie coś się zagotowało.

- Jesteśmy połączeni więc raczej marne na to szanse - oznajmiłem pewny siebie.

- Zawsze można zabić tego słabszego z brzuchem, wtedy będzie po problemie...
———————————————————————————————

Niesprawdzony :x

Udanego Halloween🎃👻🍬


31.10.2018r.

Jestem OmegąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz