Episode 17

3.9K 428 67
                                    

Wychodząc z domu bety cały czas zastanawiałem się co oni wszyscy mają w głowach?  Przecież Anna niedawno była staroświecką romantyczną, która szukała prawdziwej miłości  w świecie,  w którym było z tym bardzo ciężko. Mimo wszystko miała w sobie nadzieję, a teraz?

- Ty!  Ej ty tam!  Idziesz ze mną!  - zawołał za mną jakiś alfa na co spojrzałem na niego wymownie, a następnie zacząłem iść w przeciwnym kierunku udając, że go nie słyszałem. - No do ciebie mowię!  Zatrzymaj się w tej chwili!  Alfa stada chce z tobą porozmawiać!  - krzyczał za mną, a ja usłyszawszy słowo "Alfa", natychmiast przyspieszyłem kroku.
Kilka minut później udało mi się zgubić alfe, dzięki czemu mogłem w spokoju podziwiać świat z gałęzi drzewa.

Gdy słońce chyliło się ku zachodowi zorientowałem się, że ostatnie kilka godzin spędziłem na obserwowaniu wszystkiego co mnie otacza z góry.
Patrząc na to wszystko z innej perspektywy naprawdę poczułem, że moje problemy są takie maleńkie, że nie warto się nimi dłużej przejmować (a przy najmniej nie na takiej wysokości). 
Na początku siedziałem tutaj, ukryty wśród liści tylko dlatego, że chciałem zgubić tamtą alfę, ale później jakoś tak nie chciałem już stąd schodzić. To chyba będzie moje ulubione miejsce tutaj.
Pomimo dobrych chęci zmuszony jednak byłem zejść na ziemię gdyż zaczynało się robić zimno, a ja jako omega jestem niesamowitym zmarzluchem.  Dlatego kiedyś marzyłem właśnie by siedzieć niedaleko kominka w zimne dni, a obok mnie leżałaby wtulona MOJA alfa, która ogrzewałaby mnie dodatkowo sobą. Na mojej szyi widniałby nasz znak połączenia, a jego ręka spoczywałaby na moim lekko zaokrągłym brzuszku i oboje uśmiechalibyśmy się do siebie.
Tak wyobrażałem sobie niegdyś przyszłość, jednak teraz jestem starszy i wiem, że nigdy tego nie doświadczę. Właśnie to boli mnie w tym wszystkim... Że nigdy nie doświadczę prawdziwej miłości. Nigdy nie poznam tego niesamowitego uczucia, nigdy nie poczuję tych słynnych motylków w brzuchu, a przede wszystkim nigdy nie będę miał z nikim szczeniąt z prawdziwej miłości, bo muszę się ukrywać przez jakieś głupie zasady.

- Zatrzymaj się!  - znowu usłyszałem głos tego samego alfy, który naprzykrzał mi się wcześniej, jednak tym razem nie był już tak wyluzowany. Teraz zwyczajnie złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę domu Alfy, a gdy dotarliśmy pod drzwi to zwyczajnie mnie wepchnął do środka i zamknął te drzwi od zewnątrz kluczem pozostawiając mnie na pastwę Alfy.

- Długo kazałeś mi na siebie czekać - uśmiechnął się cwaniacko czarnowłosy podchodząc do mnie.
Ja natomiast zacząłem się cofać do tyłu aż natrafiłem plecami na drzwi.

- Czego chcesz?  - warknąłem mało przyjaźnie.

- Nie masz szacunku do Alfy stada? Niezbyt dobrze to o tobie świadczy - westchnął i chwycił mnie za nadgarstek, jednak nie był to mocny uścisk, bo wiem,  że stać go na taki,  który mógłby złamać mi bez trudu rękę.

- Dokąd mnie ciągniesz?  - wysiliłem się na mały sarkastyczny uśmieszek. On natomiast zamiast mi odparskąć czy zrobić cokolwiek innego, zwyczajnie mnie uciszył i poprowadził do swojego pokoju.
Nie wiedziałem czego ode mnie chciał ani co zamierzał, ale sądziłem, że nie zrobi mi krzywdy, moja omega tak sądziła. 

- Tam gdzie nikt cię nie usłyszy - odparł po chwili, a ja zacząłem się wyrywać i krzyczeć jakby mnie że skóry obdzierali.
Po chwili czarnowłosy wprowadził mnie do swojej sypialni i rzucił mnie na białą pościel.

- Odsłoń lewą łydkę to rozkaz - powiedział to głosem alfy z przekonaniem, a z jego głosu biła duma. Był niesamowicie pewny tego co chce zrobić. Zdecydowanie zbyt pewny.
Wiedział, że jeśli nie użyje głosu alfy to pewnie nie spełnię jego polecenia. Czasem jego szare komórki jednak dają o sobie znać, że są tam gdzieś i funkcjonują.
Robiłem to wszystko powoli, najwolniej jak tylko potrafiłem i na ile pozwalał mi na to rozkaz.
Odpiąłem właśnie guzik i byłem w trakcie rozpinania zamka od spodni, jednak Alfa zwyczajnie się zniecierpliwił i chwycił mnie za nadgarstek by następnie przygwoździć mnie do materaca tak, że leżałem brzuszkiem na jego pościeli i wtedy ten dokończył za mnie, zsuwając materiał z moich nóg gdy ja skomlałem, wierzgałem kopałem oraz warczałem na przemiennie.
Gdy Alfa wisiał nade mną, a właściwie nad moimi nogami, przeciskając mnie do materaca poczułem, że mogę już odpuścić te udawanie, bo to naprawdę mnie zmęczyło.  
———————————————————————————————
Hejka!  😊
Mam tu ogłoszenie dla was odnośnie pojawiania się rozdziałów więc rozdziały będę starała się dodawać tak jak to było wcześniej nie licząc weekendów. Jeśli uda mi się napisać coś w weekend to albo będę miała na zapas, choćby na jeden dzień do przodu albo wam go opublikuję. Ale ogólnie w weekendy raczej nie będę ich dodawała więc proszę nie być zdziwionym 😅
Poza tym proszę o przesyłanie mi weny, bo się przyda 😂❤

21.05.2018r.

Jestem OmegąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz