Episode 50

3.7K 417 37
                                    

Leżąc na pościeli Tylera przy otwartym oknie usłyszałem swoim wilczym uchem jakieś szepty, jednak byłem zbyt leniwy by chociażby otworzyć jedno oko więc po prostu nasłuchiwałem.

- Wszystko w porządku? - usłyszałem głos prawie jak z koszmaru, zaraz zaraz... Karmelek? Znaczy się Ashton...

- Czy ty sobie ze mnie kurwa żartujesz ? - głos mojego Alfy natychmiast został przeze mnie rozpoznany. Sama moja wewnętrzna omega cieszyła się, że Alfa jest niedaleko, a jego głos uspokajał nas oboje. - Miałeś go chronić za wszelką cenę... Taka była umowa, pamiętasz?

- To nie jest... to nie było proste, okej? Postaw się w mojej sytuacji... Nie chciałem skrzywdzić Leo, przecież musisz mi uwierzyć !

- Nie obchodzi mnie co chciałeś. Powierzyłem ci jedno najważniejsze zadanie, a ty mnie kurwa zdradziłeś ...

- Tyler...

- Żadne „Tyler", dla ciebie Alfo Tyler. Degraduję cię, bo mnie zawiodłeś

- Gdyby nie ja to nie wiedziałbyś gdzie jest twoja omega. Zapamiętaj to.

- Śmiesz mi tutaj jeszcze grozić ? Wiesz kim ja do cholery jestem?!

- Ty? Jesteś nikim. Gdyby nie twój ojciec...

- Nie waż sie go w to mieszać!

- Bo co? Obaj wiemy, że z was dwóch on tutaj jest ważniejszy

- Przez ciebie musiałem naznaczyć Leo, aby był bezpieczny, bo ty mu tego bezpieczeństwa nie zapewniłeś! - po tych słowach poczułem ucisk w sercu. Czy Tyler naprawdę tak myśli? Jak on tak może! Po tym wszystkim?! Naprawdę?!

Nie chciałem już słyszeć ani słowa więcej, bo miałem zwyczajnie dość całej tej sytuacji. Nie mogłem uwierzyć, że mój Alfa mógł powiedzieć coś takiego. To tak jakbym nic dla niego nie znaczył...

Wybiegłem z domu nie patrząc w którą stronę biegnę, mijałem alfy, które krzyczały za mną bym się zatrzymał oraz bym zwolnił jednak to było na nic...

Ocknąłem się dopiero gdy stałem na środku lasu w części w której jeszcze nigdy nie byłem. Moja wewnętrzna omega umierała z tęsknoty za naszym Alfą i wręcz warczała na mnie za to, że oddaliliśmy się od czarnowłosego.

Pomimo tego co robiła omega w mojej głowie to ja nie zamierzałem odpuścić, ona też zdawała się z każdą chwilą odczuwać mój pesymizm i rozpacz skierowaną do Alfy więc i ona pogrążyła się w smutku.

Niewiele myśląc zmieniłem się w moją wilczą formę aby połączyć się z omegą i zaznać chwili beztroski.

Postanowiłem, że zaufam wewnętrznemu wilkowi oddając mu pełną kontrolę nad ciałem, z resztą i tak nie miało to już znaczenia.

Po kilku godzinach biegu poczułem przyjemne zmęczenie więc zwolniłem tempo gdy wbiegłem na teren wokół naszego białego namiotu.  Jednak gdy miałem już się zatrzymać i zmienić w ludzką postać to wpadłem na jakiegoś alfę, który również był w wilczej formie.

Był naprawdę ogromną czarną bestią. Jego piwne ślepia wraz z hebanowym kolorem sierści pobłyskiwały w ostatnich promieniach słońca. Jego pysk zwrócił się w moim kierunku z gracją jakiej jeszcze nigdy nie widziałem.

Po chwili z jego idealnego pyska wyłoniło się ostre białe uzębienie. Oprócz tego od jego postaci biła czysta dominacja oraz szacunek jakim każdy musiał go obdarzać bez względu na wiek czy miejsce w hierarchii.

Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że nie znam tego wilka! Jego zapach w prawdzie był trochę znajomy, ale...

- A co ty tu robisz pomiocie? Uciekłeś ze stodoły czy z łóżka jakiejś alfy, co? - zapytał obnażając kły gotowy do ataku.

I w taki oto sposób poznałem swojego przyszłego teścia...
———————————————————————————————
Przepraszam za małą aktywność :c staram się nie przemęczać ręki, a ostatnio źle się czułam i nom ...
Ale udało mi się to napisać w ten gorąc 😅 niezapomnijcie o poleceniu mnie innym oraz o ⭐️&💬.  Będzie mi bardzo miło 🤩 zwłaszcza gdy liczba czytelników zwiększa się z każdym dniem ❤️


02.08.2018r.

Jestem OmegąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz