Episode 12

4.4K 437 25
                                        

Od tamtego wydarzenia minął tydzień. Rany jakie odniosłem i stan w jakim się znalazłem dostatecznie uniemożliwił mi wyjazd na pierwszą misję. Cały ten czas leżałem w łóżku Alfy, oczywiście nadąsany i nafochany, bo ja mu mówiłem tyle razy, że mogę już wracać do siebie, ale nie bo jestem słaby i jeszcze coś sobie zrobię. No ludzie nagle się zaczął przejmować, patafian jeden.
Czasem wymykałem się z jego pokoju tylko po to by przejść niezauważonym do namiotu, co było raczej niemożliwe by następnie zabrać z plecaka pod moim łóżkiem kilka strzykawek z ziółkami, a następnie byłem zmuszony udać się w jakieś ustronne miejsce żeby wszczyknąć sobie ich zawartość w standardowe miejsce - uda.  Poza tym musiałem całe siedem dni słuchać jego gadania, że powiniem mu powiedzieć o tym, że nie umiem pływać kończąc na tym, że powinienem się nauczyć pływać, bo to jest przydatna umiejętność i jest mi potrzebna do dalszego funkcjonowania.

- Skoro już trochę ci lepiej to nauczę cię pływać - oznajmił czarnowłosy wchodząc do swojej sypialni gdy ja leżałem na jego łóżku. Przez to całe moje przebywanie tutaj Alfa dziwnym trafem nie chciał ze mną dzielić łóżka, bo zwyczajnie mi je odstąpił i sypiał cały czas na kanapie w salonie.

- Nie chcę się tego uczyć,  to mi się w ogóle nie przyda. To jest zwyczajnie zbędne. - stwierdziłem ziewając.

- To nie była propozycja. Nauczę cię pływać i koniec.

- Eh... - westchnąłem i wywróciłem oczami. - a nie może mnie chociaż ktoś inny uczyć?  - zapytałem z nadzieją w głosie.

- Nie. Nie mam, aż takiego zaufania do żadnej z alf by powierzyć im opiekę nad tobą. Poza tym w czym problem?  Czyżby ci się nie podobała moja reanimacja i usta-usta?  - poruszył śmiesznie brwiami, na co ja przez moją wewnętrzną omegę, zarumieniłem się delikatnie więc zacząłem po nim krzyczeć by jakoś zamaskować te lekko zaróżowione policzki.

Gdy dotarliśmy nad wodę, znaczy Alfa dotarł, a ja zostałem tam zaciągnięty siłą to rozejrzałem się do okoła szukając ratunku, jednak nigdzie go nie znalazłem.

- Okey więc na początku musimy się rozebrać do majtek - wydał mi niby polecenie, a następnie sam zaczął się rozbierać.
Siedziałem teraz na piachu, bo tam odłożył mnie wcześniej czarnowłosy i już miałem niechętnie ściągać koszulkę, kiedy mój wzrok powędrował na odsłaniające się umięśnione plecy Tylera. Jestem omegą więc mnie nie oceniajcie, bo my omegi lubimy patrzeć na alfy.
Chyba trochę za długo jednak patrzyłem na jego piękne plecy, bo zaczął coś do mnie gadać.

- Podoba ci się mały?  - zachichotał, a ja natychmiast oprzytomniałem.

- Dlaczego tak do mnie mówisz?  To... Niezręczne... - na mój komentarz ten tylko wywrócił oczami.

- Sam się rozbierzesz czy mam ci w tym pomóc?  - zapytał z cwaniackim uśmieszkiem i podszedł do mnie.
To była długa i wyczerpująca walka, ale ostatecznie ściągnął ze mnie spodnie i koszulkę na co pisnąłem i zacząłem go kopać nogami, a potem on pomógł mi wstać poprzez podanie mi ręki. Cóż za dżentelmen, ciekawe z jakiej szkoły aktorstwa wyniósł taką umiejętność...
———————————————————————————————
Uzależniłam się od codziennego dodawania jednego rozdziału dla was ;--; kto happy?  😂❤

14.05.2018r.

Jestem OmegąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz