Episode 42

3.7K 476 19
                                    

Od kilku dni nadal nic się nie działo, jednak mimo to odzyskiwałem wewnętrzny spokój. Potrzebowałem tego odpoczynku, zregenerowania, bo teraz jako człowiek trochę gorzej i znacznie wolnej się uleczam.
Nie spadam już na cztery łapy, tylko raczej na dwie nogi, które łamię. Przynajmiej można to w ten sposób przedstawić.

- Nadal nic? - uniosłem głowę na dzwięk cudownego głosu mojego zielonookiego anioła, który przez cały ten czas chodził z kamienną twarzą, jednak te oczy... Widziałem w nich tą niepewność i strach, że mogę sobie nie przypomnieć relacji jaka nas łączyła, o ile w ogóle nas coś kiedyś łączyło.
Niestety gdy pokręciłem przecząco głową na boki to Alfa odszedł z powrotem do swojej grupy. Miał kamienny wyraz twarzy od tamtej pory co trochę mnie zasmuciło, bo nie chciałem robić nikomu problemu i naprawdę chciałbym sobie przypomnieć.

- Jak się czuje?  - usłyszałem głos z daleka, co było dziwne.

- Nadal mnie nie pamięta

- Tyler, on sobie przypomni

- A jeśli nie?

- Spokojnie, daj mu czas

Nie potrafiłem zrozumieć dlaczego to bym sobie przypomniał było takie ważne. Mimo to czułem się zagubiony, bo w końcu to tak jakbym utracił na nie określony czas jakąś część siebie, a to było straszne.
Postanowiłem dowiedzieć się czegoś o sobie na własną rękę dlatego podszedłem do jednego z alf.

- Em hej...  Czy możemy porozmawiać na osobności?  - spytałem niepewnie, jednak ten natychmiast zareagował i przeszedł ze mną na bok.

- O co chodzi? 

- Może mógłbyś mi powiedzieć o co chodzi Tylerowi z tym, że mam sobie coś przypomnieć? - zapytałem spuszczając wzrok. Bałem się, że alfa nie będzie chciał udzielić mi odpowiedzi.

- Em... Jakby ci to...  - zamyślił się na chwilę. - Tyler cię kocha, wiesz o tym prawda? 

- Tyler?  - obejrzałem się za siebie by dostrzec ciemnowłosego. - On mnie..? Ale dlaczego?  Nie rozumiem tego...

- Jesteś jego przeznaczonym omegą, a naszą Luną stada. Zależy nam na tobie, a Tyler cię kocha...  Gdy zniknąłeś to jego ruja cofnęła się, a odkąd zniknęła twoja wewnętrzna omega to Tyler załamał się...  Bał się, że nie żyjesz, ale nie chciał nas martwić i przede wszystkim nie poddawał się i walczył do końca. Do końca cię szukał, aż znalazł i przyniósł do domu, tutaj do watahy. - na jego słowa w moich oczach pojawiły się łzy. Byłem wrażliwy, jednak nie to było teraz najważniejsze, a raczej to, że Tyler stał tuż koło mnie patrząc na mnie będąc w wielkim szoku. Z resztą drugi alfa również wydawał się być zdziwiony.

- Leo twoje oczy...  - zaczął alfa patrząc na moją twarz.

- One są złote - dokończył Tyler łapiąc mnie za rękę bym nie upadł.
———————————————————————————————
Hejka moglibyście proszę nadrobić ⭐ w rozdziale 41? Byłabym wdzięczna 🐻 a i następny rozdział za 100 ⭐ następnego dnia (nie licząc weekendu, ale jeśli uda mi się napisać dla was coś na jutro to nie będę tego kitrać przed wami więc się nie martwcie 😉) 

30.06.2018r.

Jestem OmegąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz