Episode 28

4.3K 455 64
                                    

Rano obudziły mnie promienie słońca przedostając się przez żaluzje. Pomimo zmęczenia udało mi się lekko poruszyć, jednak gdy tylko to zrobiłem, poczułem jak coś dużego ciężkiego i ciepłego trzyma mnie od tyłu i raczej nie ma zamiaru puścić. Przez mój słaby ruch jedynie cicho zawarczał przez sen i zaczął mnie mocniej tulić.
Nie miałem nic przeciwko dopóki nie zdałem sobie sprawy, że oboje nie jesteśmy już pod postacią wilków, a ludzi. Więc tak, leżymy sobie jako dwójka nagich ludzi i w dodatku Alfa przytula mnie na łyżeczkę.
Jego bliskość koiła moją duszę, jego dotyk sprawiał, że moje złamane serduszko było w stanie powrócić do poprzedniej formy i znowu go kochać, a jego zapach... Jego zapach mnie omamiał. Wiedziałem, że mu się nieprzeciwstawię, choć nawet bardzo bym tego chciał.

- Puść proszę - starałem się jakoś wygramolić spod dotyku Alfy, ale graniczyło to z cudem. Ten patafian nie zamierzał mnie puścić!

- Cicho, śpij - burknął tylko i wplątał swój nos w moje włosy.
Gdy poczułem przy udzie coś dużego i twardego to niespodziewanie poczułem mokro między pośladkami.

- Muszę do toalety - zacząłem się wiercić i wtedy dopiero lekko mnie puścił.

- Byle szybko - burknął po raz kolejny i obrócił się na drugi bok.
Dzięki temu miałem idealny widok na jego tyłek.
Dobra trzeba się stąd wydostać zanim odeśle mnie do sektoru dla omeg.
Niepewnie wyszedłem do salonu, a stamtąd prosto do drzwi.
Niestety ktoś zamknął je od zewnętrznej strony, eh musi być stąd przecież jakieś wyjście, prawda? 
Szukałem jakiegoś okna lub coś takiego, niestety w salonie znadowały się tylko takie, które się nie otwierały...  Do sypialni wrócić nie mogłem, chyba logiczne, że Alfa wciągnąłby mnie z powrotem do łóżka, a potem nie wiadomo co mu wpadnie do tego wilczego łba.
Krążąc po jego domu natrafiłem na moją jedyną deskę ratunku - małe okno w łazience.
Aby się do niego dostać musiałem wskoczyć na pralkę, a potem trochę się podciągnąć do góry, co z moimi słabymi ramionami było dosyć trudne.
Jednak po kilku próbach udało mi się więc szybko zmieniłem się w wilka zeskakując, a następnie zacząłem szybko biec w stronę lasu. Tylko tam mogę być bezpieczny.
Chodząc po lesie cały czas czułem na sobie zapach mojej Alfy, znaczy się czułem zapach Tylera. A on nie jest moim Alfą! I nigdy nie będzie!
Nagle usłyszałem trzask łamanych gałęzi, cholera...  Znalazł mnie...
Zacząłem biec ile tylko miałem siły w łapach.
Nie zwracałem uwagi na gałęzie, drzewa ani kamienie. Po prostu biegłem jakby od tego zależało moje życie.
Mój zapach się zmienił, nawet sam to poczułem. Przez ten zapach wabiłem do siebie alfy i nie mogłem tego powstrzymać w żaden sposób. Nagle uderzyła mnie kolejna fala gorąca przez co zacząłem zwalniać.
Nie cholera, tylko nie teraz!  Biegnij!  Nie zwalniaj!
Dopadł mnie... Czułem jego pazury na moim grzbiecie przez co zawyłem z bólu upadając na trawę. To nie była moja Alfa!  To nie był mój czarnowłosy Tyler! 
Obca alfa przygniotła mnie swoim wielkim cielskiem, a potem zaczął ciągnąć mnie za ogon na co kłapałem nieprzyjemnie zębami próbując mu w tym przeszkodzić.
Po chwili szamotaniny znowu mnie przewrócił i zaczął lizać mnie po ogonie. Co za brudny obleśny kundel!  On chcę mnie wziąć pod postacią wilka jak jakieś zwierzę!  Gdzie jest mój Alfa?!  Tylko on może to ze mną zrobić!!!
———————————————————————————————
Nie pytajcie o następny, bo nie mam już nic 😂 Następny pewnie w poniedziałek i przypominam o dniu dziecka dla autorki 💪 Będą jakieś gwiazdeczki komentarzyki i obserwacje, proszę?  ❤
Byłoby mi bardzo miło, bo mam dziś doła :c 💔

01.06.2018r.

Jestem OmegąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz