Episode 62

2.4K 294 43
                                    

*Perspektywa Tylera*

Obudziłem się podejrzewalnie w środku nocy gdyż za oknem było jeszcze ciemno.

Zacząłem szukać ręką mojego partnera, mojej kochanej omegi jednak nie było go tutaj, choć pozostawione przez niego miejsce było wciąż ciepłe.

Zaniepokojony wygramoliłem się spod kołdry i zacząłem szukać chłopaka po mieszkaniu.

Gdy przeszukałem całe mieszkanie i nie znalazłem go to wyszedłem na dwór.

Już miałem zacząć nawoływać omege lecz usłyszałem jego głos.

- Nie będzie mi jakaś omega mówiła co mam robić - warknął ojciec, a moja omega cofnęła się kilka kroków w tył.

- Nie jestem jakąś tam omegą. Jestem omegą pana syna - warknął zły.

- To zawsze można zmienić - mruknął zadowolony, a we mnie coś się zagotowało pewnie tak samo jak w omedze.

- Jesteśmy połączeni więc raczej marne na to szanse - oznajmił pewny siebie. Mój kochany wilczek!

- Zawsze można zabić tego słabszego z brzuchem, wtedy będzie po problemie...

No nie!  Tego już za wiele!  Zaraz urwę mu łeb!

- Ja ci dam kuźwa zabić! - warkąłem wychodząc z cienia i stając przed moją omegą aby ją obronić.

- Będziesz bronił tego worka na spermę? No naprawdę? Synu, nie tak cię przecież wychowałem. Co, może mi teraz powiesz, że już nie pamiętasz jak chwaliłeś mi się tymi wszystkimi podbojami, hm? Kiedyś nie odpuszczałeś żadnej omedze! A teraz? Zapłodniłeś jakąś sukę i macie zamiar udawać, że wszystko jest dobrze? Że nic się nigdy nie wydarzyło? - widziałem jak moja omega cierpi. I to wszystko przez niego, a przede wszystkim przeze mnie bo byłem taki... Byłem kiedyś syneczkiem tatusia, brałem z niego wzór, bo innego nie miałem!  Gdybym miał to na pewno bym był teraz inny...

- Nie pozwolę ci obrażać mojej omegi. Kocham go i jestem z nim szczęśliwy więc odpierdol się od nas i wypierdalaj z mojego stada!  - warknąłem tak głośno, że moje stado zaczęło się zbierać wokół nas.

- Twoje stado?  - uśmiechnął się kpiąco. - Miałeś chyba na myśli moje stado. Ty jesteś moim synem. Oni wszyscy też są moi - pokazał na wszystkich zebranych palcem. - Więc skoro ten splugawiony worek na spermę też jest częścią tego stada to oznacza to, że on również jest mój - ostatnie zdanie wzbudziło we mnie agresję, a moja alfa czuła zagrożenie. Musiałem bronić mojej omegi.

- Powtórzę jeszcze raz - wziąłem wdech zaciskając następnie zęby. - Wypierdalaj albo cię kurwa zajebie na oczach wszystkich

- Ostrożnie Tyler, bo ci ta żyłka na czole zaraz pęknie - zaśmiał się, a po chwili znów przybrał tą swoją kpiącą minę.

- Teraz kiedy Leo da mi szczenię to stado przechodzi na mnie. Takie są zasady, już nikt nie będzie cię tutaj słuchał ojcze

- Skoro tak stawiasz sprawę - rzekł i zaczął przechodzić obok mnie. - Chyba nie będę miał tu za wiele do roboty więc...

Myślałem, że to koniec, że ojciec odpuści, choć ten jeden jedyny raz. Na to się w końcu zapowiadało i gdy miałem już chwycić moją omege za rękę i wrócić z nim do domu to usłyszałem przeraźliwy krzyk.

Przeraźliwy krzyk mojej omegi...
———————————————————————————————

Niesprawdzony, ale ważne, że jest 🙈

Co sądzicie? 🙊💖



29.11.2018r.

Jestem OmegąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz