Episode 72

994 96 5
                                    

Po zakupach wróciliśmy do stada z naszym zaufanym taksówkarzem, aż mu współczuje ile on się musiał nasłuchać przez nas i przy ilu naszych akcjach był. Wstyd mi aż jak o tym myślę, ale kierowca jest tak miłym i towarzyskim wilkiem, że wydaje się jakby puścił to wszystko w niepamięć i chwała mu za to.

- Jestem z ciebie dumny wiesz, Leoś ? - usłyszałem najpiękniejszy głos na świecie, a moje usta same garnęły się do uśmiechu.

- Ze mnie ? Co masz na myśli? - zapytałem lekko zbity z tropu. Czyżbym znowu chodził z głową w chmurach i nie słuchał co Tyler do mnie mówi?

- Jesteś idealną omegą dla mnie, nie mogłem trafić lepiej - uśmiechnął się, a jego zielone tęczówki zabłysnęły z ekscytacji. - Przepraszam, że wcześniej byłem dupkiem

- Wciąż jesteś dupkiem... momentami - wytknąłem język po czym zacząłem chichotać. - Nie musisz przepraszać, bo już dawno ci to wybaczyłem. Bycie dupkiem po prostu leży w twojej naturze haha

- Widzę, że nieźle zawróciłem w głowie tej małej omedze, skoro tak bardzo nadal chce ze mną być - po tych słowach Alfa wciągnął mnie na swoje kolanka i zaczęliśmy się przytulać. Lubiłem gdy Tyler poświęcał mi tyle uwagi, a już zwłaszcza gdy mnie przytulał!
~~~~~

- Mam nadzieję, że tyle materiału wam wystarczy. Jeśli będziecie potrzebować więcej to przyjdźcie do mnie - powiedziałem wręczając ostatni zakupiony materiał szatynce. - Czy czujecie się tutaj bezpiecznie ?

- Tak, dziękujemy. Dużo już zrobiłeś Luno, proszę odpocznij. Zdrowie twoje i dzieci jest teraz najważniejsze - odparła zaciągając się zapachem z materiału.

- Dziękuję za troskę, ale ze mną wszystko w porządku. Nie spocznę dopóki nie uwinę moim dzieciom dobrego gniazdka - dodałem na koniec i pożegnałem się z omegami uśmiechem. Byłem zadowolony, że każdy ma teraz przydzielone jakieś zadanie.
~~~~~~~~

Całe popołudnie spędziłem na obmyślaniu dalszych kroków w kierunku rewolucji.

Tak, rewolucja to dobre określenie.

Rewolucja omeg.

Wszystko zostało przeze mnie spisane, ale potrzebowałem jednej osoby, która pomogłaby mi zacząć.

Osoby, która nie rzucała się w oczy i nigdy nie była blisko mnie, aby ktokolwiek mógł zauważyć naszą znajomość.
~~~~~~~~

- Plan jest prosty, zaniesiesz to - podałem mu pięknie zapakowane pudełko. - Prosto pod drzwi Rady, będzie tam dość tłoczno więc bądź ostrożny, pamiętaj o kominiarce i kapturze. Wszędzie są kamery. - podałem mu drugi pakunek - ten dostarczysz do prasy, na pewno nie przejdą koło tego obojętnie, dałem już cynk komu trzeba więc będą na ciebie czekać. To bardzo ważna misja i ufam ci, Mike. - podałem mu plecak z prowiantem.

- Nie zawiodę cię, Luno - odparł posłusznie biorąc wszystko co mu dałem.

- Gdy skończysz w plecaku znajdziesz też list, jest w bocznej kieszonce - dodałem szeptem.

- No dobrze, ale co mam z nim zrobić? Komu dostarczyć? - zapytał zmieszany na brak konkretnych instrukcji z mojej strony.

- Ktoś ma u mnie dług wdzięczności i przyszedł czas aby go spłacić...
———————————
O kim jest mowa w ostatnim zdaniu? Jak myślicie? 😚
Jeśli ktoś nie pamięta Mike'a to wcześniej był on wspomniany w tej książce. Pomógł Leo, a dzięki temu dostał możliwość spełnienia swojego marzenia, aby odszukać swoją rodzinę. Jednak po zakończonej akcji obiecał, że odejdzie szukać bliskich dopiero gdy to wszystko się skończy. Lojalny z niego wilczek, nieprawdaż?

27.12.2020r.

Jestem OmegąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz