Episode 27

4.2K 477 21
                                    

Mieszkam w lesie już od siedmiu dni. Całymi dniami chodzę po lesie w wilczej formie pijąc wodę z rzeki lub jeziora,  czasem podjadając jakieś owoce. Mimo to ostatnio mało jadam, nie mam na to siły. Czasami zmieniam się w człowieka by wdrapać się na drzewo i zobaczyć co dzieje się w obozie. Wiem, że wszyscy wiedzą o moim zaginięciu i mnie szukają, ale nie wiem czy wiedzą kim jestem. Moje oczy od tamtej sytuacji nie zmieniły barwy, mam wrażenie, że się zepsuły jak moja dusza.  Nie mam na nic siły, nawet jeszcze nie wiem co zrobię z rządem i omegami, teraz muszę wyleczyć swoje złamane serduszko. To tak cholernie boli.
Gdy omegi są zranione to mają możliwość ukrycia zapachu co właśnie robię. Mam gdzieś to czy Tyler się martwi, jednak moja omega tak cholernie za nim tęskni i namawia mnie do powrotu, jednak nie potrafię tego zrobić. Nie po tym co się stało. Poza tym chyba moja odporność ostatnio spadła, bo zdarza mi się często wymiotować, pomimo małej ilości jedzenia jakiej spożywam.
Poza tym od wczoraj boli mnie głowa jakby helikopter latał tuż nad moją głową.
Czułem, że coś niedobrego działo się z moim organizmem. Może powoli umierałem?  Czy można umrzeć przez złamane serce? 
Miałem nadzieję, że z czasem się poprawi, że po prostu to złe samopoczucie, które mnie nęka,  zniknie tak samo jak przyszło.
Dzisiaj jednak było najgorzej, bo pomimo tego, że na dworze było ciepło to ja odczuwałem fale gorąca, przez cały czas byłem spocony i zdyszany. Pragnąłem zanurzyć się w lodowatej wodzie jeziora, uznałem, że to moja jedyna nadzieja dlatego właśnie tam się udałem.
Gdy tam dotarłem i stwierdziłem, że jest bezpiecznie odrazu pognałem do wody i do niej wskoczyłem zostając oczywiście na płytkiej warstwie na którym jestem w stanie stać.
Nie wiem ile czasu tam siedziałem, ale to zdecydowanie przyniosło mi trochę ulgi, a tego bardzo w tamtej chwili potrzebowałem. Moja sierść aż parowała z gorąca. Nigdy wcześniej mi się to nie przytrafiło. Wszystko wokoło mnie zdawało się przybierać różne kolory i wzory, świat stał się dziwny, a mi zaschło po raz kolejny w ustach, jednak teraz odczuwałem jakbym nałykał się garści piasku.
Postanowiłem więc pić z jeziora, lecz tak naprawdę to nic nie dawało, choć może po prostu nie odczuwałem różnicy...
Gdy tak powoli chlipałem wodę dostrzegłem gdzieś w oddali jakiś błysk. Byłem pewien, że to były wilcze ślepia. Bałem się, że ten wilk zrobi mi krzywdę dlatego ukryłem się w wodzie, aż po uszy.
Kiedy straciłem go nagle z oczu poczułem ulgę, że nieznajomy odpuścił i opuścił ten teren.
Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak bardzo zmęczony tym wszystkim byłem więc taki krótki relaks w wodzie zdecydowanie mi pomógł.
Nagle usłyszałem głośne warczenie, a przede mną pojawił się czarny wilk z zielonymi oczami, to zdecydowanie symbolizowało kłopoty.
Na początku nie ruszałem się myśląc, że może mnie nie zauważy, jednak on od początku mnie widział, a przynajmniej tak moja omega mi mówiła.
Głupia cieszyła się, że nasz Alfa nas znalazł, zdecydowanie naiwna...

- Wyjdź z wody - warknął Alfa cały czas mając najeżoną sierść, a piana zaczęła mu się sączyć z pyska. Bałem się, że on mi coś zrobi, choć omega we mnie była oazą spokoju. Zwyczajnie ufała Alfie.
Po chwili mojego nic nie robienia Alfa, zaczął się niecierpliwić więc zwyczajnie wskoczył do wody i zaczął płynąć w moją stronę. Zacząłem machać w wodzie łapami by jakoś od niego uciec na co tylko głośniej zawarczał i złapał mnie pyskiem za kark i tak mnie trzymając zaczął wynosić mnie z wody. Wilki mają taką skórę na karku, która tworzy się gdy jest się jeszcze szczeniakiem, wtedy mamusia niesie swoje małe kuleczki szczęścia w pyszczku nie robiąc im krzywdy. Jednak gdy teraz robi to Alfa to jest dla mnie uwłaczające.
Na początku wyrywałem się i skomlałem, ale gdy Alfa doszedł ze mną do naszego obozu i wszystkie oczy były zwrócone ku mnie, po prostu mnie to wszystko sparaliżowało. Nie wiedziałem co mam zrobić i jedynie obserwowałem wszystko oraz wszystkich, a Tyler warczał na każdą Alfę, która tylko na mnie spojrzała.
Doniósł mnie tak aż do swojej siedziby i położył mnie na swoim łóżku.
Jego warczenie ustało dopiero wtedy gdy wskoczył na łóżko i owinął się swoim wilczym ciałem wokół tego mojego. I właśnie wtedy zamiast warczenia pojawiło się ciche mruczenie prosto do mojego ucha.
———————————————————————————————
No to moje dzieciaczki macie rozdzialik. Wrzucę wam dziś jeszcze jeden ❤ Macie taki dzień dziecka ode mnie 😆
Może też zrobicie mi dzisiaj dzień dziecka i polecicie mnie innym?  😂 Byłoby miło 🌟❤ Im więcej was tym lepiej 💪


1.06.2018r.

Jestem OmegąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz