Episode 7

4.5K 442 48
                                    

Niepewnie rozebrałem się z ubrań by nie budzić podejrzeń i udałem się od razu do (jak się okazało) ciemnej sali z prysznicami. Wszedłem ostrożnie do jednej z kabin i stanąłem w małym brodziku. W bardzo szybkim tempie kabiny znajdujące się po prawej i po lewej stronie od tej „mojej" zostały zajęte przez wysokie i dobrze zbudowane alfy. Patrząc na nich przez lekko zamazaną szybę widziałem jak bardzo różnię się od nich, bo jestem do nich naprawdę niskim zmiennokształtnym, poza tym wystarczy tylko spojrzeć na ich umięśnione brzuchy, mój natomiast nadal posiadał lekki dziecięcy tłuszczyk, choć w sumie jakby nie patrzeć większość alf, która mnie tutaj otaczała była raczej starsza ode mnie.
W jednej chwili ze wszystkich pryszniców zaczęła lać się ciepła woda więc wszyscy zajęli się myciem swoich ciał.
W końcu mogłem rozluźnić mięśnie i uwolnić się od tego natarczywego spojrzenia tych wilczych ślepi, które wpatrywały się we mnie odkąd tutaj trafiłem. Mam nadzieję, że ten koleś nie będzie mi robił problemów tutaj, bo ja naprawdę nie chce mieć z nikim na pieńku, ale ten kolo po prostu sam sobie wybrał mnie za cel, tak jakby coś podejrzewał chyba, że już wie.
Martwię się tym...

Po prysznicu natychmiast zakryłem się ręcznikiem, tak by nikt nie widział mnie od pasa w dół i udałem się po czyste ubrania, które zostały wyprane przez bety w czasie naszej kąpieli, ale że były teraz mokre, bo nie zdążyłyby się wysuszyć w tak szybkim czasie to każdy dostał ubranie zastępcze, które zostało (podobno) uszyte przez bety.
Gdy podszedłem do sterty ubrań nie mogłem znaleźć dla siebie nic w odpowiednim rozmiarze, co nie jest raczej niespodzianką, skoro jestem tutaj najmniejszy. Po wielu poszukiwaniach narzuciłem na siebie top oversize z długimi rękawami i zwykłe dżinsy po czym w szybkim tempie opuściłem to pomieszczenie.
Idąc do namiotu zastanawiałem się gdzie jest mój wybawca „Karmelek",którego imienia nadal nie poznałem.
Po cichu może liczyłem, że pomoże mi i doda otuchy w szatni, jednak nigdzie go tam nie dostrzegłem. No, ale co jak co świetnie poradziłem sobie sam.

- Hej. Jak tam twoja pierwsza kąpiel Leo? - usłyszałem głos mojego wybawcy, który nagle wyrósł mi jakby przed twarzą. Przez to straciłem tak trochę swoje skupienie.

-Em... w sumie całkiem dobrze Karmelku - uśmiechnąłem się lekko zażenowany, że go tak nazwałem. Nie chciałem by o tym wiedział, a byłem wystarczająco nieskupiony by to palnąć przy pierwszej lepszej okazji.

- Karmelek? - alfa zmarszczył dość zabawnie nos na to przezwisko, ale po chwili uśmiechnął się. - Ah to tak... Przecież nawet się nie przedstawiłem - zachichotał - Jestem Ashton

- To bardzo ładne imię, a ja jestem - i właśnie wtedy dotarło do mnie, że rzekomy Ashton użył wcześniej mojego imienia, a przecież nie mówiłem mu tego więc skąd on wiedział jak mam na imię? - Leo.

- Miło mi cię poznać Leo - odparł, a ja jak widać jestem całkiem niezłym aktorem, skoro nie zauważył zdziwienia jakie odczuwałem aktualnie. Nawet nie zajarzył, że wcześniej zwrócił się do mnie po imieniu. Muszę być ostrożniejszy, bo ten alfa ewidentne coś tutaj kręci, a ja nie znoszę krętaczy.

Po naszej dość niepokojącej wymianie zdań nie spuszczałem wzroku z Karmelka, cały czas bacznie obserwując z kim rozmawia, dokąd chodzi i czy jest w jakikolwiek sposób poddenerwowany moją obecnością niedaleko. Oczywiście starałem się być jak najbardziej subtelny i dyskretny w tym co robię, a wszystko działo się wokół białego namiotu, który otaczały różne alfy.
W pewnej chwili moje oczy spotkały się z jego oczami i wcale nie mówię tu o Karmelku... Jego tęczówki były ciemnozielone jak trawa w cieniu drzewa w piękny słoneczny dzień. Wait... co ja wygaduję?! ZAPAMIĘTAĆ: ZMNIEJSZYĆ DAWKĘ ZIÓŁ. POWTARZAM: ZMNIEJSZYĆ DAWKĘ ZIÓŁ.
Gdy Ashton podszedł do ciemnowłosego zacząłem mieć złe przeczucia, a mój żołądek fiknął sobie kilka koziołków.

- Nie denerwuj się, alfy wyczuwają strach... - powtarzałem sobie w kółko w głowie.

- Przestań on się boi... - usłyszałem szept Karmelka, dzięki wilczemu słuchowi, ale starałem się nie dać po sobie poznać, że podsłuchuje.

- Zamknij pysk, bo cię usłyszy - wyszeptał czarnowłosy i zniknął razem z Ashtonem gdzieś za rogiem.
Niestety tam już nie mam dojścia, bo to pokój samego Alfy - przywódcy tego stada i jest nim właśnie czarnowłosy, który ma do mnie jakieś zastrzeżenia i jeszcze teraz będzie rozmawiał z Karmelkiem - jedyną osobą, która wie co nie co o moim małym przekręcie. Ekstra, po prostu lepiej być nie mogło.
———————————————————————————————
Hej 🤗 piszę dla was codziennie na bieżąco rozdziały... to mega trudne 😅 mam nadzieję, że wena nie odejdzie, a czas pozwoli na napisanie jutro kolejnego 😱❤️ A właśnie pod "Episode 2" nie ma żadnych komentarzy :c moglibyście to zmienić, proszę ? 🐻

9.05.2018r.

Jestem OmegąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz