Episode 39

3.5K 411 30
                                    

Obudziłem się obolały i śpiący leżąc na brudnym materacu. W prawdzie nie byłem przykuty, ale nie miałem kompletnie siły aby się podnieść aby zacząć uciekać. Mojej omegi nie było już od dłuższego czasu, martwiłem się, bo zawsze czułem gdzieś jej obecność tam w środku, a teraz niestety było inaczej. Tęskniłem za moją omegą tak bardzo, dzięki niej mogłem widzieć świat w jasnych barwach, a teraz?  Wydaje się, że wszystko jest jak ze starego biało czarnego filmu. Chciałbym odzyskać moją omege i przez to cały czas ją nawołuje myślami, jednak nikt nie odpowiada.

- Jeszcze żyjesz śmieciu?  - usłyszałem tuż przy moim uchu przez co skuliłem się bardziej.

- Anna przestań już wystarczy - usłyszałem spokojny głos Ashtona gdzieś w oddali.

- Wystarczy?  Ty sobie chyba kurwa żartujesz!  To dopiero początek

- Co ty pierdolisz?!  Nie widzisz jak on wygląda?  Chcesz go zabić?! 

- Dziękuję!  No w końcu załapałeś!  - usłyszałem uderzenie ręki o rękę tzw. klaskanie. Zbyt dużo uderzeń...

- Nie możesz go zabić to jeden z naszych!

- Jest omegą, nigdy nie był jednym z nas!

- Jak możesz go winić o to, że jest omegą!  To nie był jego wybór!  Tak samo jak twoim wyborem nie było aby mieć problemy z ciążą! 

- A może to twoja wina?!  Może to ty masz niesprawnych pływaków!  Co?! 

- Że słucham?!

- Z resztą to się dopiero okaże za kilka tygodni! 

- Nie zrobiłaś tego... Powiedz mi kurwa, że nie zrobiłaś tego o czym myślę!

- Chyba nie sądzisz, że ty jesteś w tym związku najważniejszy?!  Ja też mam swoje potrzeby, a jeśli coś jest z tobą nie tak to na pewno się w ten sposób wyjaśni

- Jesteś chora... 

- Licz się ze słowami!  Ja pragnę tylko dać stadu gromadkę dzieci, chcę do cholery być inkubatorem!  Czy rządam zbyt wiele?!  - po tych słowach, które wykrzyczała Anna, zwyczajnie odpłynąłem.

Obudziło mnie lekkie szturchnięcie przez co się wzdrygnąłem obolały.

- Spokojnie mały wyjdziesz z tego, błagam postaraj się wytrzymać jeszcze trochę dla Tylera, dla waszej miłości

- Nie mam już siły - wyszeptałem nie otwierając nawet oczu. Jakakolwiek czynność zdawała się powodować u mnie ból.

- Proszę spróbuj, to będzie już ostatni raz - teraz to Karmelek zaczął szeptać, a po chwili już go nie słyszałem więc uznałem, że się oddalił.

- Proszę zabij mnie - wyszeptałem desperacką prośbę do powietrza, pustego pomieszczenia, a może trochę do siebie?

- Jeszcze żyjesz kupo sierści?  Eh...  A już myślałam, że zdechłeś w okrutnych męczarniach, no cóż... - poczułem tylko jak materac ugina się pod JEJ ciężarem. - To w ogóle nie zaboli, a przynajmniej mnie nie zaboli - po tych słowach poczułem igłę wbijającą się w moje ciało. Było to bardzo bolesne, ale nie tak bardzo jak działanie substancji, która szybko dostała się do krwi.
Czułem, że odpływam, nie widziałem już żadnych szans na ratunek, a jedynym pozytywem jest to, że dołączę do rodziców.
———————————————————————————————
Moje zdolne bestyjki 😂❤ Udało wam się dziękuję wam bardzo za gwiazdeczki jesteście najlepsi! 😄❤❤ Zaraz wam wrzucę drugi rozdział 😏 cieszycie się?  😅

25.06.2018r.

Jestem OmegąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz