Kilka miesięcy później
*Martyna*
Dzisiaj są wyniki tego naszego egzaminu. Jedziemy je odebrać.
- to jest żyć albo nie żyć - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili byliśmy na miejscu i idziemy po te wyniki.
Odebraliśmy i wróciliśmy do domu.
- no to otwierajcie - Tata
- no właśnie - Mama Piotrka.
Otwieramy i czytamy.
- i co? - pytają
- 100% - mówimy jednocześnie
Zaczęliśmy się śmiać.
Przytuliliśmy się mocno.
- no to trzeba to uścić
Przyszedł szef.
- i jak dzieciaki?
- ni jak - Piotrek
- nie zdaliśmy - mówię
- co? Jaja sobie robicie
- nie - mówimy jednocześnie
Zaczęliśmy się śmiać.
- prawie Się nabrałem - mówi i bierze nasze papiery - 100% gratulacje
- zadowolony? - Pytam
- no
- no to teraz coś w zamian - mówię
- nawet o tym nie Myśl - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie dałeś jej dokończyć - Piotrek
- ja wiem co ona chce. Chcecie. Chcecie razem jeździć.
- nie. Morduje go w domu. W pracy musi trochę ode mnie odpocząć żeby nie zwariował.
*Piotrek*
Zaczęliśmy się śmiać a ja ją przytuliłem.
- to o co ci chodziło?
- już nie ważne. Obraziłam się.
Zaczęliśmy się śmiać
Po chwili szef i rodzice poszli a my się tulimy. Dzwoni telefon Ani.
- jak to Michał to zaproś go. Pijemy picolo. - mówię
- ok
Zaprosiła go i po chwili był.
- dzień dobry - mówi
- cześć - mówimy
- to pijemy
Zaczęliśmy się śmiać.
- a co świętujemy? - Michał
- naszą porażkę. - mówię
- chcieliśmy oblać nie wyszło - Martyna
Zaczęliśmy się śmiać.
Otworzyłem picolo i pijemy.
- zdany. Na ile procent?
- na 100 - Martyna
- gratulacje.
- dziękujemy.
- dostanę pieczątkę - mówię
- wow ja mam od dawna - Martyna
Zmierzyłem ją a oni się śmieją.
Wypiliśmy picolo i Martyna zbiera się do kornelii.
- tylko trzymajcie się z dala od policji
- ok. Idziemy tylko na spacer.
- już to słyszałem a jak to się skończyło...
- no to po prostu przyjedziesz
Zaczęliśmy się śmiać.
Dałem jej telefon.
- to dzwoń jakby coś i nie wracaj późno.
- bo my cekamy - maluchy
- no wszyscy cekamy - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- ok. Wrócę późno. Proszę na mnie nie czekać - Martyna
- nie martw się. Umówiłem się już z kochanką - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- to spław ją tak o 22
- jasne.
Ubrałem jej kurtkę.
Pożegnaliśmy się i poszła.
- impreza - maluchy
Zaczęliśmy się śmiać.
Przyszedł Wiktor.
- witam
- czego dusza pragnie
- Martyna wyszła
- i? - pytam - poszła do Kornelii.
- i co ty na to?
- Tomek je Przypilnuje.
Zaczęliśmy się śmiać.
- kawy, herbaty? Picolo się skończyło. Spóźniłeś się.
- nie. Przyszedłem tylko z tobą porozmawiać.
- mówisz jakbym kogoś zabił. Mam załatwiać alibi?
Śmiejemy się a on się na mnie patrzy.
- jakbyś nie wiedział o co mi chodzi
- nie chce być nie miły, ale zajmij się swoją żoną a nie moją.
- przemyśl co robisz
- wzajemnie.
Poszedł.
- uhu. - Babcia - kłócisz się z szefem
- nie pierwszy i nie ostatni raz.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Zaraz zadzwoni do moich rodziców. Potem do Martyny. A na końcu znowu tu przyjdzie i powie, że jestem nerwowy, ale w sumie mam rację
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili znowu ktoś puka. Poszedłem otworzyć.
- masz rację. Przepraszam - Wiktor
- luz.
- idę do Anki. A ty jesteś strasznie nerwowy.
- cóż. Taki mój charakter
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszedł.
Jemy słodkie.
- jedna zasada. Mama ma się o tym nie dowiedzieć - mówię
- tak jest. Jak Zawsze
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili znowu ktoś puka.
- nie ma nikogo w domu mama nie kazała otwierać - mówię dziwnym głosem i idę otworzyć. A tam lekarz Michał.
- cześć. Jest Martyna?
- nie ma. Coś przekazać?
- żeby do mnie zadzwoniła...
- po co? - pytam
- bo chce z nią porozmawiać
- no to powiedz to jej przekażę.
- nie. A kiedy wróci? Mogę na nią poczekać?
- wróci późno także nie masz po co na nią czekać a zaczynasz mnie denerwować.
- dobra luz.
Poszedł.
- podejrzane - Babcia
- ja żartowałem z tą kochanką a ona na serio.
Zaczęliśmy się śmiać.
Po dłuższej chwili wróciła Martyna.
- ooo cześć - mówię
- a no witam - mówię
- co tak szybko?
- słuchaj. Szef do mnie wydzwania, ten Lekarz Michał też dzwoni jak nawiedzony a od ciebie cisza. I ja mam takie coś Ty odwalił.
Zaczęliśmy się śmiać.
- byłem grzeczny. Naprawdę
Ale ja z tą kochanką żartowałem a ty się umówiłaś z kochankiem. Tak nie ładnie
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale że co? - pyta
- twój kochanek tutaj był. To była grzeczna rozmowa, ale nie chciał współpracować. - Uśmiecham się.
- czego chciał?
- chciał z tobą porozmawiać, ale cię nie było.
Zaczęliśmy się śmiać.
- co zrobiłeś?
- jeszcze nic
Śmieją się a Martyna na mnie patrzy.
- dobra poprawka. - mówię - powiedziałem, że zaczyna mnie denerwować a on sobie poszedł.
- ale nie takim tonem - Babcia
Uśmiecham się a oni się śmieją.
- to ja już wiem jak to brzmiało
- byłem grzeczny - mówię
- jak na ciebie to tak. Zgadzam się, że byłeś grzeczny.
Zaczęliśmy się śmiać.
Po dłuższym czasie dzieci poszły spać. Telefon Martyny ciągle dzwoni.
- czy on nie rozumie, że nie chce z nim gadać? - Martyna
- mam to załatwić? - pytam z uśmiechem
- ty tylko czekasz aż Ci pozwolę.
- tak - mówię - żeby nie było, że jestem zazdrosnym palantem
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra. Idź załatw to, ale nie przy nas.
Nie chce tego słyszeć.
Odebrałem.
- ooo nareszcie - mówi a ja wyszedłem z domu - dlaczego nie odbierałaś?
- może dlatego, że ma ciebie dość tak samo jak ja.
- daj mi Martyne
- nie - mówię - spróbuj jeszcze raz do niej zadzwonić, napisać a co bardziej zbliżyć to cię załatwię. Czy wyraziłem się jasno?
- tak
- no to żegnam.
Rozłączył się a ja wróciłem uśmiechnięty do domu.
- nie chciał ze mną rozmawiać. - mówię
- się nie dziwię. Twój wkurwiony głos jest przerażający. - Martyna
Zaczęliśmy się śmiać.
- masz jeszcze jakiś kochanków?
- nie. Wszystkich już nastraszyłeś.
Zaczęliśmy się śmiać.
- i bardzo dobrze - mówię i ją przytulam. Dała mi buziaka.
- a szef co chciał?
- wyszłaś z domu. Sama.
Tyle.
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili babcia poszła spać.
- Piotruś jednak chce wiedzieć co przede mną ukrywasz - mówi
Przytuliłem ją.
- nie wiem czy potrafię Ci to powiedzieć
- to jest coś bardzo złego?
- dla mnie bardzo smutnego, ale jeśli chcesz wiedzieć to ci powiem. Tylko obiecaj mi jedno, że nie weźmiesz tego zbytnio do siebie.
- obiecuję
- no to chodzi o twoje serduszko.
W szpitalu dowiedziałem się, że w każdej chwili możesz umrzeć. Podali ci leki i na szczęście ci się poprawiło. Wyszłaś ze szpitala i brałaś leki. Dlatego tak cię do nich goniłem. I teraz jesteś już w dobrym stanie. W tamtej chwili nie wiedziałem jak mam ci to powiedzieć. Powiedziałem, ale w inny sposób. Wolałem cię widzieć szczęśliwą za każdym razem kiedy mierzyli ci ciśnienie.
- naprawdę chciałeś się tym sam męczyć?
- yhym. Bo ja widząc cię szczęśliwą odrazu robiło mi się lżej.
Dała mi buziaka.
- dziękuję - mówi
- za co? Ukrywałem przed tobą to co najważniejsze.
- no właśnie - mówi - i dlatego tak szybko wyzdrowiałam.
Dałem jej buziaka i łzy mi lecą.
Jej też.
- nie płacz - mówię
- ty zacząłeś - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
Wytarła mi łzy a ja jej.
Pocałowaliśmy się.
- jesteś najlepszym mężem na świecie. Nikt inny by tego nie zrobił dla swojej żony.
- na pewno są lepsi ode mnie. Mniej zazdrośni
- ale to znaczy o tym, że mnie kochasz i ci na mnie zależy. Ale żeby nie było. Ja też jestem o ciebie zazdrosna o prawie każdą.
- po prostu nie chcemy siebie stracić.
Za dużo razem przeszliśmy.
- dokładnie misiu.
Przytuliliśmy się mocno.
- to co? Razem na zawsze?
- razem na zawsze.
Pocałowaliśmy się.
CZYTASZ
In My Dreams - MaPi. (1/2)
RomancePrzez jedno głupie zdanie ich najlepszego przyjaciela ich miłość przestała istnieć. Czy odnajdą sposób aby się pogodzić? Czy ich "przyjaciel" wyzna prawde? Dowiemy się po przeczytaniu tej książki. Serdecznie zapraszam fankanasygnale Ciąg dalszy... P...