- co? - pytam - jak to nie żyje?
- Piotrek sam widziałeś, że miała dużo obrażeń.
Pobiegłem do Martyny. Aśka jeszcze ją ratuje i płacze.
- przepraszam - mówi
- nie twoja wina - mówię
Dałem martynie buziaka.
- proszę. Chociaż raz mnie posłuchaj i wróć. - mówię i łzy mi lecą. Położyłem się na jej brzuch. - Proszę.
- wróciła - szef
- posłuchała - Aśka
Zawieźli ją do szpitala
A ja Pobiegłem za nimi. Wzięli ją na badania a ja usiadłem na krześle.
Koło mnie Aśka.
- żyje - mówię - głowa do góry
- było blisko - Aśka
- wiem.
Wyszedł lekarz.
- i jak?
- nie mam dobrych wiadomości. Jej stan jest ciężki i jak przeżyje jeden dzień to będzie cud - lekarz
- czyli chcesz mi powiedzieć, że nie da jej się uratować?
- nie. Robimy co w naszej mocy żeby przeżyła
- to rób bo ona ma żyć, rozumiesz? - mówię a on poszedł.
Poszedłem do Martyny.
- nie zostawiaj mnie, proszę - mówię i biorę jej rękę - wiesz ile bym dał jakbyś mi teraz powiedziała, że jestem głupi?
Zadzwoniłem do jej taty i moich rodziców. Zajmą się małą a tata Martyny już jedzie.
Pielęgniarka zmienia jej opatrunki.
- najważniejsze to nie tracić nadziei - pielęgniarka
- nigdy nie stracę w nią nadziei
Pielęgniarka poszła i przyszła policja.
- Pan Strzelecki? - policjant
- tak - mówię
- proszę za mną
Idę za policjantem. Zaprowadził mnie do Kuby.
- to on ją potrącił? - pytam
- tak
- zabije cię
- proszę - policjant
Podszedłem do Kuby i chwyciłem go za kołnierz.
- zostaw mnie!
- nie. Martyny tu nie ma i mogę Ci przypierdolić!
Przywaliłem mu z całej siły.
- jak to jej nie ma?
- nie ma. Już mi obojętnie czy mnie wsadzą czy nie.!
- Piotrek! - tata Martyny - zostaw go!
- nie
- Strzelecki! - odciągnął mnie od
niego - pomyśl o swojej córce. Nie zapominaj o niej.
- Martyna nie żyje? - Kuba
- zamknij się bo jeszcze raz
oberwiesz - mówię
- zabierzcie go bo serio go zabije.
Zabrali go.
- uspokój się - tata Martyny - powiedz co z Martyną? Żyje?
- żyje żyje. Ale... Sam zobaczysz - mówię
- no to z kąd te nerwy?
- bo on w nią specjalnie wjechał. Chciał się pozbyć kłopotu.
- żeby sprawa z tą nocą ucichła?
- yhym.
Poszliśmy do Martyny.
- Matko boska. - tata Martyny
- to już chyba wiadomo czemu chciałem go zabić?
- wiadomo
Usiedliśmy koło niej i przyszedł szef.
- obrączka Martyny - mówi i daje mi
- dziękuję - mówię.
- chcesz coś na uspokojenie? - pyta
- nie potrzebuje. Już się
wyładowałem - mówię
- daj mu daj - tata Martyny
Szef poszedł i po chwili wrócił z wodą.
- napij się
- co tu wrzuciłeś?
- trutke na szczury
Uśmiechnąłem się i wypiłem.
- nie smuć się - szef - jeszcze wyciągnie cię na zakupy.
- oby - mówię
Szef poszedł. Założyłem Martynie obrączke.
- po co są te wszystkie kable? - tata Martyny.
- prowadzą do maszyn, które monitorują czy żyje.
- yhym
Znasz się na tym?
- muszę - uśmiecham się.
- no tak.
Przyszedł lekarz.
- jeśli chcesz mnie z tąd wygonić to lepiej wyjdź - mówię
- luz. Kontroluje tylko
- jak coś będzie to dam ci znać - mówię
- ok - poszedł
Dzwoni mój telefon.
- no co tam mamo?
- no cześć. Jesteśmy pod szpitalem bo mała płaczę za wami. Wyjdziesz po nas?
- no już idę.
Wyszedłem przed szpital.
- cześć maluchu - mówię i biorę małą na ręce - co tam?
Przytuliła się do mnie.
- mama - Tosia
- mama musiała wyjechać ale niedługo wróci. - dałem jej buziaka i poszliśmy do szpitala. Rodzice weszli a ja czekam z małą pod salą i kołysze ją na boki.
- Piotrek - mama wyszła szybko z sali - coś pika!
Dałem jej małą i wszedłem na salę.
Pielęgniarka pobiegła po lekarza. Martyna się zatrzymała. Reanimuje ją.
- no nawet sobie nie żartuj - mówię i nie przerywam reanimacji.
- nie przerywaj - przyszedł lekarz
- wiem
Podał Martynie adrenaline.
- analiza - lekarz
- bez zmian - mówię i Reanimuje dalej
Strzelamy. I tak pół godzin.
- nie bądź taka uparta. Proszę...
![](https://img.wattpad.com/cover/166299928-288-k372597.jpg)
CZYTASZ
In My Dreams - MaPi. (1/2)
RomansaPrzez jedno głupie zdanie ich najlepszego przyjaciela ich miłość przestała istnieć. Czy odnajdą sposób aby się pogodzić? Czy ich "przyjaciel" wyzna prawde? Dowiemy się po przeczytaniu tej książki. Serdecznie zapraszam fankanasygnale Ciąg dalszy... P...