67. Nie Bądź Taka Uparta...

305 9 2
                                    

- co? - pytam - jak to nie żyje?
- Piotrek sam widziałeś, że miała dużo obrażeń.
Pobiegłem do Martyny. Aśka jeszcze ją ratuje i płacze.
- przepraszam - mówi
- nie twoja wina - mówię
Dałem martynie buziaka.
- proszę. Chociaż raz mnie posłuchaj i wróć. - mówię i łzy mi lecą. Położyłem się na jej brzuch. - Proszę.
- wróciła - szef
- posłuchała - Aśka
Zawieźli ją do szpitala
A ja Pobiegłem za nimi. Wzięli ją na badania a ja usiadłem na krześle.
Koło mnie Aśka.
- żyje - mówię - głowa do góry
- było blisko - Aśka
- wiem.
Wyszedł lekarz.
- i jak?
- nie mam dobrych wiadomości. Jej stan jest ciężki i jak przeżyje jeden dzień to będzie cud - lekarz
- czyli chcesz mi powiedzieć, że nie da jej się uratować?
- nie. Robimy co w naszej mocy żeby przeżyła
- to rób bo ona ma żyć, rozumiesz? - mówię a on poszedł.
Poszedłem do Martyny.
- nie zostawiaj mnie, proszę - mówię i biorę jej rękę - wiesz ile bym dał jakbyś mi teraz powiedziała, że jestem głupi?
Zadzwoniłem do jej taty i moich rodziców. Zajmą się małą a tata Martyny już jedzie.
Pielęgniarka zmienia jej opatrunki.
- najważniejsze to nie tracić nadziei - pielęgniarka
- nigdy nie stracę w nią nadziei
Pielęgniarka poszła i przyszła policja.
- Pan Strzelecki? - policjant
- tak - mówię
- proszę za mną
Idę za policjantem. Zaprowadził mnie do Kuby.
- to on ją potrącił? - pytam
- tak
- zabije cię
- proszę - policjant
Podszedłem do Kuby i chwyciłem go za kołnierz.
- zostaw mnie!
- nie. Martyny tu nie ma i mogę Ci przypierdolić!
Przywaliłem mu z całej siły.
- jak to jej nie ma?
- nie ma. Już mi obojętnie czy mnie wsadzą czy nie.!
- Piotrek! - tata Martyny - zostaw go!
- nie
- Strzelecki! - odciągnął mnie od
niego - pomyśl o swojej córce. Nie zapominaj o niej.
- Martyna nie żyje? - Kuba
- zamknij się bo jeszcze raz
oberwiesz - mówię
- zabierzcie go bo serio go zabije.
Zabrali go.
- uspokój się - tata Martyny - powiedz co z Martyną? Żyje?
- żyje żyje. Ale... Sam zobaczysz - mówię
- no to z kąd te nerwy?
- bo on w nią specjalnie wjechał. Chciał się pozbyć kłopotu.
- żeby sprawa z tą nocą ucichła?
- yhym.
Poszliśmy do Martyny.
- Matko boska. - tata Martyny
- to już chyba wiadomo czemu chciałem go zabić?
- wiadomo
Usiedliśmy koło niej i przyszedł szef.
- obrączka Martyny - mówi i daje mi
- dziękuję - mówię.
- chcesz coś na uspokojenie? - pyta
- nie potrzebuje. Już się
wyładowałem - mówię
- daj mu daj - tata Martyny
Szef poszedł i po chwili wrócił z wodą.
- napij się
- co tu wrzuciłeś?
- trutke na szczury
Uśmiechnąłem się i wypiłem.
- nie smuć się - szef - jeszcze wyciągnie cię na zakupy.
- oby - mówię
Szef poszedł. Założyłem Martynie obrączke.
- po co są te wszystkie kable? - tata Martyny.
- prowadzą do maszyn, które monitorują czy żyje.
- yhym
Znasz się na tym?
- muszę - uśmiecham się.
- no tak.
Przyszedł lekarz.
- jeśli chcesz mnie z tąd wygonić to lepiej wyjdź - mówię
- luz. Kontroluje tylko
- jak coś będzie to dam ci znać - mówię
- ok - poszedł
Dzwoni mój telefon.
- no co tam mamo?
- no cześć. Jesteśmy pod szpitalem bo mała płaczę za wami. Wyjdziesz po nas?
- no już idę.
Wyszedłem przed szpital.
- cześć maluchu - mówię i biorę małą na ręce - co tam?
Przytuliła się do mnie.
- mama - Tosia
- mama musiała wyjechać ale niedługo wróci. - dałem jej buziaka i poszliśmy do szpitala. Rodzice weszli a ja czekam z małą pod salą i kołysze ją na boki.
- Piotrek - mama wyszła szybko z sali - coś pika!
Dałem jej małą i wszedłem na salę.
Pielęgniarka pobiegła po lekarza. Martyna się zatrzymała. Reanimuje ją.
- no nawet sobie nie żartuj - mówię i nie przerywam reanimacji.
- nie przerywaj - przyszedł lekarz
- wiem
Podał Martynie adrenaline.
- analiza - lekarz
- bez zmian - mówię i Reanimuje dalej
Strzelamy. I tak pół godzin.
- nie bądź taka uparta. Proszę...

In My Dreams - MaPi.  (1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz