*Martyna*
Rozmawiam z Piotrkiem.
- masz coś przeciwko żebym dzisiaj wyszedł do Adama? - pyta
- nie mam nic przeciwko - mówię - czemu miałabym?
- no bo tak zbytnio nie lubisz jak się z nim spotykam.
- bo wiem do jakich miejsc chodzi - mówię - ale nie mam nic przeciwko żebyś do niego poszedł. W sumie widziałam go wczoraj i nie wyglądał najlepiej.
- życie bez Baśki mu nie służy
- no cóż - mówię - jak to mówił, tego kwiatu pół światu.
- ale to nigdy nie będzie to samo
- wiem - mówię.
- dobra - mówi - teraz potrzebuje czułości
- oj nie wiem czy zasłużyłeś
- nie drażnij się - mówi i musnął moje usta
- dlaczego? - pytam.
Całujemy się a on schodzi w dół aż słyszymy czyjeś kroki na schodach.
Zapięłam guziki i Uśmiecham się do Piotrka. Idzie Marianka.
- chodź serduszko - Piotrek po nią poszedł i wziął na ręce
- tata - Przytuliła się do niego.
Dzwoni jego telefon.
- Adam dzwoni - mówię a ja biorę od niego małą. - dzień dobry myszeczko
- mama
- jest mama tak.
- tak - mówi - kocham mamę
- ja ciebie też myszko.
Dałam jej buziaka a Piotrek do mnie podszedł.
- co tam? - pytam
- poradzisz sobie? - pyta - muszę iść do niego.
- jasne leć - mówię
Dał małej buziaka i mi.
- pa pa tata - Mania
- na pewno? - pyta
- tak. - mówię - nic się nie martw.
- Oki - mówi i poszedł.
- tata?
- tata poszedł - mówię
- pa pa?
- tak. Tata poszedł pa pa.
Po chwili wstała babcia a potem reszta dzieci. Robię im śniadanie.
- a tata gdzie? - Tosia
- tata poszedł do wujka Adama.
- sam?
- yhym.
- o nie.
- o tak. Wkońcu gdzieś wyszedł a to nie ja go spławiłam.
Zjedli śniadanie.
- a ty? - Babcia
- jadłam już z Piotrkiem - mówię
- mam zadzwonić? - Babcia
- naprawdę jadłam
- ok niech ci będzie.
Zaczęliśmy się śmiać.
- myślisz żeby on wyszedł gdyby mnie nie przypilnował?
- dobra wygrałaś
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili dzwoni Piotrek.
Odebrałam.
- no co tam? - pytam
- no nie dobrze. Szukam Baśki bo ten debil próbował się zabić.
- żartujesz
- no nie żartuję. Pojechał do szpitala. Tomek ma przy nim siedzieć
Nie wiesz gdzie znajdę Baśke?
- nie mam pojęcia. Może w ich starym mieszkaniu?
- pojadę tam. Coś wspominał, że wróciła na stare śmieci.
- daj mi znać czy ją znalazłeś
- jasne - mówię
Rozłączył się.
- co się stało? - Babcia
- Adam próbował się zabić - mówię - Piotrek szuka jego żony.
*Piotrek*
Pojechałem do tego mieszkania i otworzyła mi Baśka.
- cześć - mówię
- cześć - mówi
- mogę wejść? - pytam
- wejdź - mówi
Wszedłem a tam jakiś facet.
- napijesz się czegoś?
- nie dziękuję - mówię
- co cię sprowadza?
- Adam próbował się zabić i nie przyszedłem żeby cię brać na litość ani go bronić. Bo wiem, że święty nie był, ale z prośbą żebyście to załatwili normalnie. Nie koniecznie w taki sposób.
- gościu wyjdź z tąd - Ten facet
- nie. - Baśka - opowiedz mi wszystko
- nie widzisz, że ten facet ściemnia
- facet nie przyszedłbym po to aby ją Okłamywać bo mam swoje życie. - mówię
Usiedliśmy przy stole.
- ale to on ode mnie odszedł - Baśka
- widać tego żałuję - mówię
- a co u ciebie?
- wporządku
- jesteś z Martyną czy nie?
- Z Martyną.
- i co? Myślisz, że mógłbyś od niej tak po prostu odejść? Zrobiła wiele rzeczy...
- no nie. - mówię - może zrobiła dużo szalonych rzeczy, ale to właśnie za to ją kocham i nie mógłbym jej zostawić samą z dziećmi.
- odpowiedziałeś tak, że nie potrafię cię wziąść pod włos.
- źle mnie zrozumiałaś - mówię
- dobrze - mówi - po prostu nie chcesz się wtrącać, ale mimo wszystko chcesz pomóc przyjacielowi.
- wiem słabo wyszło. Temu panu kończą się nerwy to ja się będę zbierał
- nie - ten facet - rozmawiaj. Zaczynasz mówić mądrze
Zaczęliśmy się śmiać.
- i skądś cię kojarzę
- Piotr Strzelecki - mówię - siedzieliśmy w jednej celi..
Zaczęliśmy się śmiać.
- i powiedz mi jak ty zostałeś mężem córki prawnika? - Baśka - z takimi aktami
- to jest bardzo długa historia.
- mamy czas. Żeby nie było to nie jest mój kochanek tylko mój brat.
- ooo ok.
To zaczniemy od tego że pierwsze co zrobił jej ojciec to mnie sprawdził a po drugie to zna się z moimi rodzicami. Wszyscy są prawnikami. To tak w skrócie.
- to wszystko wyjaśnia.
- dobra jedziemy do tego palanta
- ty to powiedziałaś - mówię
Poszliśmy do auta.
- widzę, że małżeństwo służy. Trochę Ci się przytyło
- no jak ona mnie tylko karmi
Zaczęliśmy się śmiać.
Pojechaliśmy do szpitala.
- to ja wracam do swojego życia a wy róbcie co chcecie.
- facet jak ci się to udało? - wyszedłem z Tomkiem z sali
- nawet łatwo poszło - mówię - jedziesz?
- jadę - mówi
- to wsiadaj. - mówię
Wsiedliśmy do auta.
- Kornelia uciekła do Martyny - Tomek.
- wiedziałem - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili byliśmy na miejscu.
Weszliśmy do domu.
- ooł tata
- co? - Martyna
Zaczęliśmy się śmiać.
- co tu się dzieje? - pytam
- stary armagedon - Martyna - ja muszę iść.. Zaraz będą twoi rodzice i idą z babcią do lekarza. O są.
- a ty gdzie idziesz?
- to my się zbieramy - mama
- ja na zakupy z Kornelią
Dałem Martynie buziaka i poszli.
- cześć - dzieci
- cześć - mówię - ktoś mi to wyjaśni?
- gdzie Martyna? - Kornelia za kanapy.
Zaczęliśmy się śmiać.
- przed chwilą wyszła - mówię
- aaa - pobiegła za nią.
- dobra co z tego zrozumiałeś?
- Martyna zakupy z Kornelią, moi rodzice wzięli babcie do lekarza.
Tyle.
Tomek mi bije brawo.
Przeliczam dzieci a oni się śmieją.
- wszyscy.
- juhu. Co dalej - mówią
- co tu się odwaliło pod moją nieobecność?
Zaczęli się śmiać.
- w skrócie czy wszystko mamy opisać?
- w skrócie
- to przyszedł dziadek. Nakrzyczal na mame, mama płakał, potem przyszła ciocia i zaczęła się impreza... - Piotrek
- a potem stary przyszedł i po imprezie - mówię.
Zaczęliśmy się śmiać.
- a tego nie powiedziałem - mówi
- wiem wiem. To co chcecie robić?
- kakao?
- no to róbcie
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszedłem do kuchni.
- Tomek chcesz kawy? - pytam
- tak - mówi
- ok
Robię kakao i kawy i ktoś puka ze schowka.
- Ktoś mnie z tąd wkońcu wypuści? - tata Martyny
- też to słyszycie czy ja już oszalałem?
Zaczęliśmy się śmiać.
- Piotrek otwórz.
- ok, ale gdzie klucz?
- ciocia miała - Tosia
Zaczęliśmy się śmiać.
Wziąłem swój scyzoryk i otworzyłem zamek.
- dziękuję - tata Martyny
- nie wierzę - mówię
Zaczęli się śmiać.
- ciebie zabrakło - tata Martyny
- ale Martyna była - Zaczęli się
Śmiać - dobra. A kto cię tam zamknął?
- sam się zamknąłem. Drzwi się zatrzasnęły.
- aha
- no. Napraw je
- okej. Kawy, herbaty, kakao?
- nie. Idę. Zaraz mam rozprawę.
- ok. Przepraszam
- luz. Ciebie tu nie było
Poszedł a dzieci się śmieją.
- dobra. Kto go tam zamknął?
- nie jesteśmy kablami
- nikomu nie powiem
- obiecujesz?
- obiecuję
- a wujek?
- też nie jestem kablem
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to mama wraz ciocią i babcią
- jesteście nie możliwi - mówię
- jacy rodzice takie dzieci - Tomek
Zaczęliśmy się śmiać.
Zrobiłem obiad i go Zjedliśmy.
- ja idę do Michała - Ania
- ok. O której wrócisz?
- nie spodziewałam się tego pytania
Zaczęliśmy się śmiać.
- stary złapał - Tomek
- max 22? - Ania się uśmiecha
- ok - mówię - jakby coś to dzwoń, przyjadę
- Oki. To pa
- pa
Poszła.
- a ja mogę iść do kolegi? - Piotrek
- do którego?
- do Franka
- ok. Ale max. 20 w domu
- dlaczego tak wcześnie?
- bo jutro szkoła - mówię.
- ok
- i tak samo. Jakby coś to dzwonisz
- Oki
Zaczęliśmy się śmiać
Poszedł.
- dobra to dwójka mi uciekła - mówię
- ja też idę - Dominika
- a gdzie? - pytam
- do koleżanki z domu dziecka.
- tak samo. Max 20..
- i dzwonie jakby coś
- dokładnie - mówię
Poszła a maluchy się śmieją.
- a wy mi nie uciekniecie - mówię
- uciekniemy - mówią
- nu nu
Przyszły do mnie i się przytuliły. Dałem im buziaki.
- zazdroszczę Ci - Tomek
Uśmiecham się.
- jeszcze nic straconego - mówię
Potem urządziliśmy bitwę na poduszki. I przegrałem.
- a te dziewczyny to całą galerię wykupują - Tomek
- możliwe - mówię i dzwonię do Martyny. Nie odbiera. Jeszcze raz i nic. To jeszcze raz. Tomek też próbuje się dodzwonić do Korneli i po chwili ktoś puka. Otworzyłem a tam babcia z moimi rodzicami.
- oddajemy
- Oki - mówię i wpuściłem babcie do domu bo moi rodzice się gdzieś Śpieszyli.
- dzwonisz do Martyny? - Babcia pokazuje mi jej telefon
- to mogę dzwonić.
Po kilku godzinach przyszły dzieci a Martyny nie ma nadal.
Zjedliśmy kolacje i maluchy poszły spać. Po paru godzinach starsze a ja czekam na Martyne.
- zluzuj - Tomek - poszły Się bawić
- jasne - mówię
Jest północ a jej nadal nie ma. Wyszedłem z domu sprawdzić czy nie idzie. Zauważyłem jak wysiada z radiowozu. Kręcę głową i podchodzę do niej. Szczęśliwy, że nic jej nie jest.
- ooo cześć - mówi - wiem co powiesz
- tak? - pytam - to co powiem?
- masz ochotę mnie opierdolić, że nie wzięłam telefonu, ale nie będziesz krzyczeć tylko...
- a mogę sobie to darować i po prostu cię przytulić? - pytam - martwiłem się
Przytuliliśmy się mocno i zaczął padać deszcz. Weszliśmy do domu.
- ooo jest - Babcia - wiesz, że odchodził od zmysłów...
- zdaje sobie z tego sprawę - mówi a ja ją przytulam
- to może powiesz mi gdzie byłaś? - pytam - bo nie widzę żadnych zakupów
- nie dotarłyśmy do galerii bo zgarnęła nas policja bo się awanturowałyśmy
- nie wierzę - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra to ja idę spać - Babcia
- to dobranoc - Martyna z Tomkiem
- dobranoc - mówię i babcia poszła. - ściągnąłem Martynie kurtkę i zauważyłem ślad po kajdankach.
- jak to się awanturowałyście?
- powiedziałam suń się z drogi do jakiegoś faceta, który okazał się być policjantem na służbie ale w swoich ciuchach. - mówi a ja powstrzymuje śmiech razem z Tomkiem - a potem chciał mnie zabrać to Kornelia powiedziała, że nigdzie nie pojadę z takim chujem.
Śmiejemy się a ona się patrzy.
- masz przygody
- no. Potem nas zamknął za kratkami na nie wiem ile godzin, ale zobaczyłam Tatusia z Moniczką i zawołałam tatusiu a on się Obrócił i potem nas wyciągnął.
I przyjechałam radiowozem z Moniką.
Kręcę głową i ją przytulam.
- a gdzie Kornelia? - Tomek
- odwieźliśmy ją do mieszkania
Dałem jej buziaka i poszliśmy do kuchni. Zrobiłem jej herbatę i podałem jej kolacje.
Ktoś puka. Poszedłem otworzyć a tam Kornelia.
- masz swoją zgubę - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- to nie tak jak myślisz - Kornelia
Kornelia się tłumaczy a ja poszedłem do Martyny.
- doszłam do wniosku - mówi
- jakiego? - pytam
- że wziąłeś na siebie wielką odpowiedzialność.
- ktoś musiał - mówię i kucam do niej.
- nie żałujesz?
- nie żałuję - mówię - niczego co zrobiłem dla twojego dobra.
Kręci głową.
- co ja z tobą zrobiłam?
- a ja z tobą? Byłaś normalna
Zaczęliśmy się śmiać.
CZYTASZ
In My Dreams - MaPi. (1/2)
RomancePrzez jedno głupie zdanie ich najlepszego przyjaciela ich miłość przestała istnieć. Czy odnajdą sposób aby się pogodzić? Czy ich "przyjaciel" wyzna prawde? Dowiemy się po przeczytaniu tej książki. Serdecznie zapraszam fankanasygnale Ciąg dalszy... P...