141. Jak Mam Być Jej Matką?

185 4 0
                                    

*Martyna*
Obudziłam się w ramionach mojego męża. Co Się nie zdarza bo zawsze gdzieś znika. Dałam mu buziaka a on się uśmiechnął i otworzył oczy.
- cześć - mówię
- cześć - mówi i daje mi buziaka.
Uśmiecham się.
- dzisiaj nigdzie nie uciekłeś?
- właśnie miałem wstawać. A ty coś tak wcześnie się obudziła?
- wyspałam się
- ooo
Przytulił mnie.
- mogę iść z tobą? - pytam
- idę biegać - mówi - ale możesz
Za nim się ubierzesz to się przebiegne na około.
- Oki.
Ubrał się szybko i poszedł a ja ubieram się pomału. Po chwili byłam gotowa. Przyszedł.
- jestem - mówi
- Oki - mówię - to idziemy
- tak idziesz? Zimno jest
- to ubiore misia
- ubierz misia
Zaczęliśmy się śmiać.
Ubrałam misia i wyszliśmy z domu. Zamknęliśmy drzwi i idziemy za rękę.
- gdzie idziemy? - pytam
- po bułki - mówi
- aaa
Zaczęliśmy się śmiać.
Wyszedł Wiktor za ogrodzenia.
- bu - mówimy i się Śmiejemy.
- a wy co? Spać nie możecie?
Zaczęliśmy się śmiać.
- idziemy po bułki - mówię
- chciała iść ze mną. - Piotrek
- tak wcześnie - Wiktor
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy dalej.
- będę dzisiaj za tobą chodziła - mówię
- dobrze - mówi - nie Przeszkadza Mi To
- juhu
Zaczęliśmy się śmiać
Po chwili byliśmy na miejscu. Kupiliśmy bułki i wracamy do domu.
Objął mnie. Uśmiecham się do niego a on do mnie.
- ślicznie wyglądasz - mówi
- nie prawda - mówię i się w niego wtulam.
- prawda - mówi i daje mi buziaka.
- przestań - mówię
- nie
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili byliśmy na miejscu. Zrobiłam nam kawę i rozmawiamy. Po chwili przyszła Babcia.
- cześć Babciu - mówię - obudziliśmy cię?
- dobry - Piotrek
- cześć wam - Babcia - nie. Sama wstałam
- kawy, herbaty?
- wody - Babcia.
Piotrek nalał babci wody a mi dzwoni telefon. Anka.
- a ona czemu nie śpi? - pytam i odbieram - no co jest?
- jak miło - Piotrek
- co robisz?
- siedzę - mówię
- to wyjdź na chwilę. Chcę pogadać.
- zapomnij - Piotrek - bez śniadania nigdzie nie pójdziesz
- później - mówię - pije kawę a potem będzie zimna.
- ale to tylko chwila - mówi
- no dobra. - mówię
Rozłączyłam się.
- 5 minut i wracam - mówię
- weź telefon. Jak nie wrócisz za 5 minut to cię namierze.
- haha - dałam mu buziaka -pobawmy się w chowanego
- ok. Ja liczę
Zaczęliśmy się śmiać.
Ubrałam misia. Wzięłam telefon i poszłam do Anki.
*Piotrek*
Sprawdziłem godzinę jest 6.30.
- jak ją namierzysz? - Babcia
- już pokazuje. Wchodzę w aplikacje. Wpisuję jej numer telefonu i mam gdzie jest. - pokazuje Babci
- yhym. Idzie w stronę parku
- no tak. - mówię
- za nim dojdą to minie 5 minut.
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili wstała Ania.
- dobry den - mówię
- dobry
- dobry dobry - Babcia.
5 minut minęło.
- będę wrednym mężem. Idę zakończyć zabawę.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ok.
- jak coś to dzwońcie - mówię
- jasne - Babcia.
Wyszedłem z domu i pobiegłem tam gdzie jest Martyna.
- znalazłem - mówię - teraz kto szuka?
Zaczęliśmy się śmiać.
- jesteś nie możliwy - Martyna.
- możesz nas zostawić samych? - Anka
- ojej - mówię - nie mogę bo tęsknię za żoną.
- ooo - Martyna a ja ją Objąłem
Anka mnie zmierzyła.
- mieliście 5 minut i jakieś 10 bo szedłem pomalutku. To razem 15 a jest zimno. Chcecie pogadać to chodźcie do domu. Pójdziecie do biura.
- ooo dobry pomysł - Martyna
- nie. - Anka wstała z ławki - zadzwoń jak Mężulkowi się znudzisz i będziesz mogła normalnie pogadać.
Poszła.
- sorry - mówię - ale sama chciałaś się bawić
Śmieje się.
- luz - mówi - zły dzień ma. Przejdzie jej.
- to wracamy - mówię
- oj tak.
Objąłem ją i wracamy do domu.
- a z kim ona córkę zostawiła?
- z Zośką - mówię
- yhym.
Po chwili byliśmy na miejscu.
- ooo znalazłeś - Babcia
- znalazłem - mówię - ale takiego zakończenia się nie spodziewałem
- coś mu zrobiła?
- nie ja - Martyna
Zaczęliśmy się śmiać.
- i zaś wszystko na mnie - Martyna
- pani blondi czarownica zniszczyła zabawę.
- poszła wkurzona jak nie chciał nas zostawić.
- napierzyła się - mówię
Śmieją się.
Wypiliśmy kawę i wstali dzieci. Zrobiliśmy śniadanie, zjedliśmy i poszli się ogarniać.
Ubieram Marianke.
- księżniczko moja - mówię - pora się ubrać
- o nie - mówi i kładzie się na łóżko
Zaczęliśmy się śmiać.
Ubrałem ją i uczesałem w dwa warkocze.
Wziąłem ją na ręce i poszliśmy do wszystkich. Martyna jeszcze łapie maluchy.
- no nie - Martyna - przegrałam
- ooo 2:0 dla mnie - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra. Mistrzu. Pomóż
- Mistrzu - mówię - ooo.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Tosia Antoś. Dam czekoladę wszystkim jak się ubierzecie
- ok!! - mówią
- ej - Martyna - ale bez czekolady.
- mama nie widzi
Poszedłem ich ubrać. Po chwili byli gotowi. Poszliśmy do wszystkich.
- nie ma czekolady - Martyna - dopiero śniadanie było
- yyy
- to chodź - mówię do Martyny i weszła do schowka. Zamknąłem ją tam - wybacz
Zaczęliśmy się śmiać.
- zajebie cię - mówi
- 3 : 0 dla mnie - mówię
Śmieją się. Dałem czekoladę.
- jedzcie - mówię - mama nie widzi
Zaczęliśmy się śmiać.
- Strzelecki - Martyna - wypuść mnie
- nie - mówię
- ale tu jest ciemno - mówi - boję się.
- no i takie Pajączki tam chodzą. Przywitałaś się?
- co? - mówi przerażona a dzieci i babcia się śmieją.
- żartowałem. 4:0 dla mnie. Do ilu gramy.
- czego chcesz?
Zaczęliśmy się śmiać.
Za świeciłem jej światło.
- lepiej? - pytam - widzisz pająki.
- nie lubię cię - mówi i się śmieje.
- bo mnie kochasz
- poczekaj. Jeszcze się odegram.
- nie wątpię - mówię
- wypuścisz mnie? - pyta i skrobie po drzwiach.
- jeśli obiecasz, że mnie nie zabijesz
- nie zabije cię - mówi
- wierzymy? - pytam dzieci i babci
- tak - odpowiedzieli.
- ale to by było załatwę. Ja siedziałem godzinę.
- Mścisz się?
- nie. Drażnie się z tobą - mówię - ja się nigdy nie mszcze. Pobawmy się w podaj hasło.
- spadaj - Martyna
- hasło nie prawidłowe. Pozostały 3 próby
- kochany Mężu wypuść mnie z tąd. Proszę
- jestem wredny - mówię - czegoś brakuje
- kocham cię mendo społeczna
- nie mieści się.
Zaczęliśmy się śmiać.
- kocham cię - mówi
- no udało Ci się - mówię i ją wypuszczam. Dałem jej buziaka - ja ciebie też kocham.
Przytuliliśmy się mocno.
- ile mam czasu żeby uciec?
- zero. Nie chcę mi się ciebie gonić.
Zaczęliśmy się śmiać.
- 4 : 1 - mówię
- dość - Martyna
- nie poddawaj się tak łatwo - mówię - zabawnie jest
Zaczęliśmy się śmiać.
- sam tego chciałeś.
- odwołuje - mówię i się oddaliłem
Zaczęliśmy się śmiać.
*Martyna*
Dzwoni Anka. Odebrałam.
- no co się znowu stało? - pytam a oni się śmieją
- możesz wyjść pogadać
- na ile? - pytam
- pół godziny - mówi
- ok - mówię
- ooo zabawa w chowanego część 2 - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- czemu się śmiejesz?
- a bawimy się - mówię - już wychodzę z domku.
- czekam
Rozłączyła się.
- dzieckiem by się zajęła - mówię
- masz pół godziny. Tylko nie idź w to samo miejsce bo będzie za łatwo.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ok.
Dałam im po buziaku a Piotrek ubrał mi misia i dał mi telefon. Wyszłam z domu i Anka czeka.
- no nareszcie.
- co jest?
- nie chcesz dziecka? Muszę ją oddać.
- co ty Gadasz. To twoje maleństwo. Powinnaś je kochać.
- wszystko powinnam a nienawidze jej
Zniszczyła moje życie.
- to po co chciałaś dziecko? Teraz jest i potrzebuje matki i ojca.
- czy ty słyszysz? Nie nawidze jej. Jak mam być jej matką?
- idź się lecz - mówię - dziecko nie jest niczemu winne
- jest. Przez to Wiktor mnie odrzucił
- sama jesteś sobie tego winna - mówię - zdradziłaś go.
- nie to nie. Oddam ją do domu dziecka.
Poszła.
- Anka! Stój kurwa!
- spierdalaj
Poszła a ja wróciłam do domu.
- Piotrek! - wołam go
- co zrobiłem?
- nic. Dzwoń do Wiktora i powiedz, że ta wariatka idzie oddać córkę do domu dziecka
- ja pitole
- dzwoń - mówię a on dzwoni
- uspokój się. - mówi i daje mi wody.
- dzwoń a ja idę ją przytrzymać.
Wyszłam z domu i pobiegłam do domu Anki.
- wyjdź z tąd - Anka
- zapomnij. Biorę ją do siebie - mówię
- ooo a jednak.
Ubrałam Weronike.
- chodź do cioci - mówię - pobawisz się.
Wzięłam ją na ręce.
- mama
- nie mów tak do mnie! - Anka dała mi jej rzeczy.
Poszłam z nią do domu.
- no nie - Piotrek
- cicho - mówię
- nie chce mieć tej wariatki na głowie
- wolę to niż żeby to bezbronne maleństwo cierpiało. Zadzwoniłeś?
- tak. Już jedzie.
- no i super.
Dałam małej jeść i pić.
Przyjechał szef i odrazu przytulił swoją córkę.
- dziękuję - mówi
- nie ma za co
- może jeszcze chwilę zostać? Muszę z nią pogadać
- jasne - mówię - pobawimy się.
Poszedł a dzieci bawią się klockami.
A ja się przytulam do Piotrka. Dał mi buziaka.
- uspokój się już - mówi - on to załatwi
- niech ją zamknie na oddziale zamkniętym - mówię
- ooo. Dobry pomysł.
Zaczęliśmy się śmiać.
- uspokój się nerwusie bo się rozchorujesz - mówi i poprawia mi kosmyk włosów za ucho.
- gdzie czekolada? - pytam i szukam po półkach.
Dzieci się śmieją a Piotrek idzie po mału do drzwi. Babcia się też śmieje.
- nie. - mówię i się śmieje. - moje czekolady
Zaczęliśmy się śmiać.
- musimy jechać do sklepu. - Piotrek
- musimy - mówię - to zaraz. Niech to wyjaśnią. Chociaż coś cicho.
- podejrzana sytuacja - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszłam zobaczyć do okna. Anka się wyprowadza. W ręce trzyma butelkę wina.
- no właśnie - Piotrek
- co masz na myśli? - pytam
- to co trzyma w ręce - mówi - czaisz jakby go jeszcze nie było?
- nawet nie chce o tym myśleć - mówię
Po chwili przyszedł szef.
- Weroniko idziemy - Wiktor
- za chwilke
- kawy? - pytam
- nie. Już mnie roztrzepało
- to herbaty? Soku? Wody?
- czekolady
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie ma. Gagatki zjadły - mówię
- to tata - dzieci
- dzięki - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
Dałam mu wody.
- rządzisz od poniedziałku - Wiktor
- jest jeden problem. Oni się mnie nie boją - mówię
- mnie też - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
Patrzymy na Piotrka.
- czemu na mnie? - Piotrek
- bo ciebie się wszyscy boją.
- wydaje wam się - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
- wezmę ci papiery - mówię
- ooo - mówi
- to jak?
- ok - Piotrek
- ale spróbujcie coś odwalić to nie wiem co wam zrobię.
- w pracy czy...
- ogólnie
- luz. Zamknę ją w schowku
- już siedziałam - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale, że na serio? Ja myślałem, że wy żartujecie
- bo żartujemy - mówię - to tylko 5 minut
- ja siedziałem więcej
- uciekłeś - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobrze następnym razem będziesz siedzieć godzinę.
- a to są groźby
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra czyli widzimy się w poniedziałek na 5 rano.
- a dlaczego tak wcześnie? - pytam
- bo wtedy nockę kończą i ktoś musi być
- ok. - Piotrek
- dzisiaj wstałaś poniedziałek też dasz radę - Wiktor do mnie
- no nie wiem nie wiem. Muszę wstać o trzeciej.
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra zmykamy. - Wiktor kuca do Weroniki - chodź księżniczko
Przyszła do niego. Ubrał ją a ja dałam mu jej rzeczy.
- jeszcze raz dziękujemy
- nie ma za co
Weronika przyszła się przytulić do mnie.
- pa pa ciociu
- pa pa - mówię.
- ooo - Piotrek
- musisz mnie tego nauczyć. Dzieci do ciebie lecą. - Wiktor.
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszli a my zbieramy się do sklepu.
Ubrałam maluchą buty a Piotrek kurtki.
- Miś czy kurtka? - pyta
- kurtka - mówię.
Zaczęliśmy się śmiać.
Ubrał mi kurtkę i poszliśmy do auta.
Jedziemy do sklepu. Po chwili byliśmy na miejscu i robimy zakupy.
- co robimy na obiad? - pytam
- pizze! - dzieci
- ooo wojna - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
Kupiliśmy potrzebne rzeczy. Uzupełniliśmy zapasy słodyczy, owoców i lodówkę. Następnie poszliśmy do kasy. Zapłaciliśmy i wróciliśmy do domu. Tam po godzinie Zaczęliśmy robić pizze. Emm... Urządziliśmy bitwę. Wygraliśmy a Piotrek przegrał.
- ratunku - Piotrek się czołga do drzwi
Zaczęliśmy się śmiać.










In My Dreams - MaPi.  (1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz