195. Proszę. Uważaj Na To Co Robisz...

145 2 0
                                    

*Martyna*
Przyszłam na dyżur za Piotrka bo on załatwia sprawy domu.
- cześć - mówię
- cześć - mówią
Przebrałam się.
- Martynka. Piotrek ma dyżur - Wiktor
- wiem.Przyszłam za niego - mówię
- a czemu? Coś się stało?
- załatwia sprawy domu. Wszyscy. My chcemy rozmawiać z mężem. Pani się nie zna.
Śmieją się.
- Martynko. Nie jesteś kierowcą
- mogę poprowadzić - mówię
- nie nie
Zaczęliśmy się śmiać.
- ok to rozumiem, że mam iść - mówię
- tak. Wpisze mu wolne
- czemu nie odbierasz?
- zemsta
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszłam się przebrać i dołączyłam do Piotrka. On już wszystko załatwił. Ekipa remontowa maluję ściany i urządza pokoje.
- cześć. Jestem - mówię
- cześć - mówi i daje mi buziaka. - co? Nie chciał cię?
- nie jestem kierowcą - mówię
- no to ciul. Mam tam iść?
- nie. Wpisał ci wolne
- no to ok. A ty coś taka bez humoru?
- taki dzień do dupy. Nikt nie chce ze mną rozmawiać ani pracować.
- no to niech spierdalają - mówi - głowa do góry. Jeszcze cię będą prosić na kolanach. A co wtedy zrobisz? Powiesz nie.
Zaczęliśmy się śmiać.
*Wiktor*
- czemu żeś ją spławił? Też jest lekarzem. Mogła z nami jeździć. - Adam
- bo się boję. Ja nie wiem jak reagować przy niej jak coś jej się dzieje.
- proste. Podać jej leki i zadzwonić po Piotrka. - Tomek - mogła zostać.
- ona wogóle nie powinna pracować - mówię
- no to jej to powiedz - Mateusz - jak masz serce.
- teraz wogóle nie wiadomo gdzie ona poszła - Magda
- do Piotrka, nie? - mówię
- zadzwoń. Spytaj się.
- nie. Bo jak jest z nim to mnie opierdoli
Śmieją się.
- daj na głośnik. - Tomek
*Piotrek*
Dzwoni Wiktor.
Odebrałem.
- ooo witam - mówię - ładnie to tak? Przyszła za mnie a ty ją spławiłeś. I nie mów, że nie jest kierowcą bo byłem wpisany jako lekarz. Dlatego ją wysłałem.
- ok. Czyli jest z tobą?
- a z kim ma być? - mówię - czemu ją tak potraktowałeś?
- bo się boję. Ja nie wiem co robić jak...
- podać leki i dzwonić do mnie. Przecież dobrze wiesz co masz robić. A po drugie nie zdarza się to często. Sam dobrze o tym wiesz.
- dobra to niech przyjdzie.
- teraz to się całuj - mówię - tak ci powiem żeby nie mówić brzydko.
Była to kazałeś jej iść. I teraz nie przyjdzie. Kończę. Bo mamy jeszcze parę spraw do załatwienia.
Rozłączyłem się.
*Wiktor*
Śmieją się.
- mówiłem, że mnie opierdoli
- eee. Mówił spokojnie jak na niego - Tomek
Śmieją się.
- nie wezmę za nią odpowiedzialności. - mówię
- przesadzasz - mówią
*Martyna*
Przyjechały nasze rzeczy. Wnieśli je i my je rozpakowujemy. Sprawnie nam to poszło.
- widzisz. Bez Ciebie nie dałbym sobie rady - Piotrek
- dobra dobra - mówię
- uśmiechnij się - mówi
Uśmiechnęłam się.
- wymuszony uśmiech - mówi
- marudzisz
Zaczęliśmy się śmiać.
- mam pomysł - mówi - taka zemsta na Wiktorku
- brzmi kusząco. - mówię - mów dalej
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to słuchaj...

***
Pojechaliśmy do bazy. Piotrek został w aucie, ale zaparkował dalej. Weszłam sama.
- tak. Znowu ja - mówię
- przepraszam - Wiktorek
- luz - mówię i daje mu wypowiedzenie.
- nie. - mówi
- ale tak. Dobrze wiesz. Nie powinnam pracować.
- co Piotrek na to?
- porozmawialiśmy szczerze i uznaliśmy, że tak będzie lepiej.
- no to porozmawiajcie jeszcze raz.
Patrzę na niego a oni się śmieją.
- daj podpisze. Nie mam czasu na drażnienie się.
- Nie ma takiej opcji.
- mam prawo. Mogę się w każdej chwili zwolnić. Dlatego to robię. I nie martw się. Nic sobie nie zrobię. Po prostu tak będzie lepiej. Piotrek też jest za tym. Wkońcu zajmę się dziećmi porządnie.
- no pomóżcie
- nie ważcie się - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie wierzę, że Piotrek ci na to pozwolił.
- no to nie wiem. Zadzwoń do niego. Co kolwiek.
- nie. Nie Będę dzwonił bo już raz mnie dzisiaj opierdolił
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszedł po kartkę a ja do nich mrugam.
Skapli się i przyszedł Wiktor.
- podpisz - mówi
Podpisałam.
- pozwól, że po rzeczy przyjadę kiedy indziej z Piotrkiem.
- jasne. pamiętaj, że miejsce na ciebie czeka. Wróć jak się namyślisz
- będę wpadać. Bo to przecież jasne, że w domu nie usiedze.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Martyna nie. - mówi - bo się porycze
- nie próbuj - mówię - bo mi też nie jest łatwo. Fajnie się pracowało. Czy gorzej czy lepiej. Sam wiesz. Mimo wszystko. Dziękuję. I lecę. Za nim się porycze.
Przytuliliśmy się. Wzięłam wypowiedzenie i poszłam do Piotrka.
*Tomek*
Wiktor poszedł wkurwiony do gabinetu.
- ona żartuję, prawda? - Adam
- mrugała - mówię - to raczej
Zaczęliśmy się śmiać.
*Martyna*
Wsiadłam do auta.
- no jesteś - mówi - już miałem tam iść
Zaczęliśmy się śmiać.
- łyknął - mówię
- to co ile mu dajemy? - pyta
- ogarnijmy dom a potem będziemy myśleć co dalej. - mówię
- ok
Pojechaliśmy oddać klucze do starego domu.
- bardzo przepraszam za tą sytuację - kobieta - nagle przyjechali z za granicy
- nic się nie dzieje. - mówię - my też tego dobrze nie przemyśleliśmy.
- dom jest za blisko rzeki. - Piotrek
- tak. Bo to jest dom taki letniskowy. Bardziej na takie krótkie zamieszkania.
- nie doczytaliśmy - mówimy
Zaczęliśmy się śmiać.
Weszliśmy do domu.
Podpisaliśmy umowę. Oddaliśmy klucze. Pani nam dała pieniądze w kopercie.
- możemy jeszcze zobaczyć czy niczego nie zapomnieliśmy?
- pewnie - ta kobieta.
Przeszliśmy po domu. Nic nie ma. Poszliśmy do sypialni. Zostały nasze zdjęcia z Piotrka urodzin.
- szkoda - mówię
- w nowym domu też będzie pięknie. - mówi - bo będziemy też razem.
- który to nasz dom?
- 6
Zaczęliśmy się śmiać.
- właśnie. Każdy z nich miał coś w sobie.
Poszliśmy do kobiety.
- wszystko - mówimy
- ale macie się gdzie podziać? - ta kobieta
- tak. Właśnie jedziemy do nowego domu.
- no to dobrze
Pojechaliśmy do naszego nowego domu.
- coś się kończy coś zaczyna - mówię - chodź jedziemy po moje rzeczy do bazy
- po co? Jak tam wrócisz
Patrzę na niego.
- nie zrobisz mi tego - mówi
- przecież jesteśmy razem - mówię - w domu.
- nie - mówi - nie ma takiej opcji.
Śmieje się a on się patrzy.
- ej
Zaczęliśmy się śmiać.
- nabrałeś się. Ty też
- bo będę płakał. - mówi
- nie płacz - mówię - to moja działka
Zaczęliśmy się śmiać.
Pojechaliśmy do bazy.
Atmosfera jak na pogrzebie.
- umarł ktoś? - pytam
- jak wszedł do gabinetu tak nie wyszedł - Tomek
- oj - Piotrek
Poszłam do szafki. Pakuję swoje rzeczy.
Przyszedł Piotrek.
- kończymy to? - pyta
- cii - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Wzięłam stroje i radio i poszłam do Wiktora. Pukam.
- proszę - Wiktor
Weszłam.
- cześć - mówię
- cześć - mówi
- oddaje - mówię
- Jesteś z Piotrkiem?
- tak - mówię
- to chodź
Poszliśmy do Piotrka.
- nie patrz na mnie - Piotrek do Wiktora
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie mogłeś ją powstrzymać
- słuchaj. Ona była taka przybita - Piotrek - że no. Musiałem coś wymyślić.
- przestań - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- teraz nic nie rozumiem?
- żartowała a ja jej w tym troszeczkę pomogłem. - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale ona była przekonująca.
- przecież to urodzona aktorka
Zaczęliśmy się śmiać
- spoko też się nabrał - mówię - chociaż sam to wymyślił
- idź - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- ciekawe. Co mu zrobiłaś?
- chodź. Jedziemy do bazy po moje rzeczy. A on po co? Skoro tam wrócisz.
A ja tak na niego patrzę. A on. Nie. Nie zrobisz mi tego.
Zaczęliśmy się śmiać a Piotrek na mnie patrzy.
- a teraz powiedz, że mnie nie przyjmiesz spowrotem - mówię
- co?
Zaczęliśmy się śmiać.
Potargał moje wypowiedzenie i tą kartkę co podpisałam.
- a tak wogóle. Na dole wypowiedzenia było. Żartowałam doktorku.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to bierz te stroje i do szafki - Wiktor
- zniszczyłeś mi zabawę - mówię do Piotrka
- widzisz jak to jest. Zemsta
Zaczęliśmy się śmiać.
Dałam rzeczy spowrotem do szafki.
- a co z tym domem?
- jest piękny - mówię
- starczy? - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- coś więcej?
- no już od dzisiaj w nim mieszkamy. Wszystko Załatwione. Jeszcze trochę śmierdzi farbą, ale to się wywietrzy. - Piotrek
- i mamy kominek - mówię
- sztuczny, ale jest - Piotrek
- ty jesteś sztuczny - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- jak chcecie to zapraszamy. Póki jeszcze jest porządek
- to wpadniemy - Mateusz
- nie wpadaj bo wózki drogie - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- to ja lecę odstawić auto - Piotrek
- masz skrzydła? - pytam
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszedł.
Coś mi przyszło. Patrzę na telefon.
- szlak by to trafił - mówię.
- co? - wszyscy
- zapomniałam, że mam wizytę u kardiologa.
- a to coś się dzieje?
- chce się pozbyć leków - mówię - bo normalnie bez nich wytrzymuje.
- ty to już może wiesz... - Wiktor
- pamiętaj. Chcę zostać spalona
Zaczęliśmy się śmiać.
- to poczekamy na was.
Przyszedł Piotrek. Oni się przebrali i poszliśmy do szpitala. Na oddział kardiologiczny. Usiadłam sobie i idzie Franio.
- jaka obstawa - mówi
- możesz im powiedzieć, że nie umieram - mówię
- chodź chodź. Z Tobą nigdy nic nie wiadomo.
Zaczęliśmy się śmiać.
Weszłam z nim do gabinetu.
*Piotrek*
- nie wchodzisz z nią? - Wiktor.
- aż taki to ja nie jestem - mówię a oni się śmieją - potem dostaje raport
Zaczęliśmy się śmiać.
Po dłuższej chwili wyszła Martyna z papierami i receptą. Za nią lekarz.
- wszystko Zostaje tak jak było - Franio.
- dlaczego? - Martyna
- bo jestem ciulem. - mówi a Martyna bije brawo.
Zaczęliśmy się śmiać.
- weź ją już - Franio
- nie Pytam co ci zrobiła - mówię - powiedz kiedy mamy przyjść?
- za 3 miesiące
- wykombinuje coś wcześniej - Martyna
Zaczęliśmy się śmiać.
Ustaliliśmy termin i wyszliśmy z szpitala. Idziemy do domu. Trzymam Martyne za rękę. Po chwili byliśmy na miejscu. Otworzyłem drzwi.
- zapraszam - mówię
Weszli do domu a ja za nimi.
Oglądają dom.
- jeszcze nie wszystko rozpakowane - Wiktor
- a to moje zamówienia - Martyna
- przekierowałaś? - pytam
- tak - mówi
- kawy, herbaty? - Martyna
- kawy - mówią
- Mężu?
- ooo. Mężu - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra. Ciulu. Pasuje?
Śmieją się.
- chcesz kawę?
- jasne - mówię - z trucizną
Zaczęliśmy się śmiać.
Bawię się guziczkami i pokrętrami.
Światło gasi się i zapala się.
- magia - mówię.
Zaczęliśmy się śmiać.
- nudzi ci się? - Martyna
- nie. Jak widzisz, mam zajęcie - mówię
Śmieją się.
- rób kawę a nie Marudź - mówię
- chciałabym. Ale wyłączasz mi prąd
- aaa czyli to prąd nie światło?
Śmieją się. Martyna się Załamała a ja się patrzę.
- a to co robi? - pytam i kliknąłem guziczek i włączył się alarm. Nasze telefony pikają - ok. Alarm. Przynajmniej wiemy, że działa.
Zaczęliśmy się śmiać
Wyłączyłem a ochrona i tak przyjechała.
- przepraszam - mówię - chciałem zobaczyć co ten guziczek robi
- czyli fałszywy alarm? - ochroniarz się śmieje
- możecie go zabrać - Martyna - będzie spokój
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszli.
- szybko przyjechali - mówię
- włączysz ten prąd?! - Martyna
- wrr - mówię - agresja
Śmieją się.
Włączyłem prąd.
- proszę żono.
- coś czuję, że dzisiaj oberwiesz - Tomek
Zaczęliśmy się śmiać.
Bawię się ogrzewaniem.
- wiesz czym się pobaw - Martyna a oni się śmieją
- nie kupiłaś mi zabawek - mówię i tupie nogą.
- bunt pięciolatka. - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Ptaszek zaczął śpiewać.
- konkurencja - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
*Martyna*
Zrobiłam kawę a Piotrek coś robi.
- cisza - mówię - podejrzane
- zobacz. Mam przyjaciela - Piotrek trzyma coś w ręce
- idź z tym ode mnie
- dlaczego? - pyta - jest taki mały. Zatrzymajmy go. Będzie z nami spał
- jak tak dalej pójdzie nie dożyjesz do nocy
Zaczęliśmy się śmiać
- nie masz serca - mówi - adios przyjacielu
Wypuścił pająka przez okno a oni się śmieją.
- normalnie jak dziecko - mówię
- bo powiem mamie - Piotrek.
- co jej powiesz?
- że kazałaś przyjaciela wywalić za okno.
Zaczęliśmy się śmiać.
- a gdzie pokój babci?
- babcia stwierdziła, że zamieszka z Piotrka rodzicami.
- więc teraz droga wolna. Nie ma świadków. Może mnie zamordować.
- Spale cię w kominku i rozsypie. - mówię i wyciągam ciastka
Zrobił przerażoną minę a my się Śmiejemy.
- może byśmy zjedli jakiś obiad - mówi
- wkońcu mówisz coś do rzeczy - mówię
- że wy się nie pozabijacie
Zaczęliśmy się śmiać.
Zamówił obiad. Po chwili przyjechał.
Zjedliśmy i wojujemy dalej. Odpakowuje paczki.
- pożycz mi nożyk - mówię do Piotrka.
- nie - mówi.
- proszę Mężu. Pożycz mi nożyk
- a po co ci?
- żeby cię zadźgać - mówię a oni się śmieją.
Dał mi nożyk.
- tylko się nie utnij bo będzie na mnie - Piotrek
Otworzyłam paczki.
- ramki na zdjęcia - mówię
- rozumiem, że mam je zawiesić - Piotrek
- no. Z zdjęciami odrazu.
- a może frytki do tego?
- no z ketchupem - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Powkładałam zdjęcia a on zawiesza.
- gdzie je chcesz?
- na ścianie
- uff. Dobrze, że nie na mnie
Zaczęliśmy się śmiać.
Piotrek wiesza i ktoś puka.
*Piotrek*
Martyna kuknęła przez wizjer i wystraszona odskoczyła.
- kogoś ty tam zobaczyła? - Wiktor
Pobiegłem do niej i ją Przytuliłem.
- kto cię tak wystraszył? - pytam i patrzę przez wizjer a tam ci debile. - ok. Nie było pytania.
Włączyłem alarm i przyjechała ochrona wraz z policją.
- ha. Znalazłam was - Monika
- kurwa... - mówię a oni się śmieją
- wybacz. Zwiali.
- to pilnujcie ich - mówię
Podpisałem kartki i ich zabrali.
Tata Martyny biegnie a ja zamykam drzwi.
- pa pa - macham do niego
- Strzelecki no - Tata Martyny
Zaczęliśmy się śmiać. Nawet Martyna.
Wszedł.
- spierdolili z sądu
- nieźle - mówię
- a skąd wiedzieli gdzie jesteście?
- szliśmy na nogach - Wiktor - może nas widzieli
- zmieńmy temat - mówię bo Martyna się denerwuje - jak tam? Czytasz moją kartoteke na dobranoc?
- nie. Już mi się znudziła.
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra. Lecę. Rozumiem, że masz wszystko Pod kontrolą.
- tak. Ale wiesz. Miałem mamie powiedzieć, ale ty też możesz być. Martyna kazała mi wyrzucić psyjaciela przez okno. - końcówkę mówię dziecinnym głosem
Zaczęli się śmiać. Martyna też.
- to uważaj żebyś ty nie wyleciał
- ja zostanę spalony w kominku i rozsypany - mówię
- przynajmniej wiesz jak zginiesz
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili poszedł.
- już? - pytam - wporządku?
- tak - mówi
- a mogę psyjaciela spowrotem?
- nie
- kontaktujesz.
Zaczęliśmy się śmiać.
- głośno oddycha - Wiktor
- wdech i wydech parę razy - mówię do Martyny. Zrobiła. Oddech jej się uspokoił. Dałem jej buziaka
- obyło się bez leków
- źle się chyba zrozumieliśmy. Nie bierze leków jak tylko się wystraszy. Jak już nie może oddychać, serce jej bije jak oszalałe to wtedy.
- no wiem - Wiktor - mówiłem. Nie nadaje się do tego. Skąd ty masz w sobie tyle spokoju?
- muszę być spokojny bo inaczej ona się nie uspokoi.
Powiesiłem te zdjęcia i usiadłem. Pije kawę i dzwoni mój telefon. Tata Martyny. Odebrałem.
- no Piotrek. Zbieraj się. Potrzebuję cię jako świadka do sądu.
- ok - mówię - z Martyną czy bez Martyny?
- bez. Nie musi ich widzieć
- ok.
Rozłączył. Przebrałem się.
- Zaraz wracam
- no. Tylko zachowaj ten spokój. - Martyna
- będzie ciężko
*Martyna*
Dał mi buziaka i poszedł.
- Strzelecki w garniturze - Wiktor
- do sądu idzie. Musi wyglądać jak człowiek
Zaczęliśmy się śmiać.
- ty tam nie jesteś potrzebna? - Mateusz
- ja już wszystko powiedziałam prokuraturowi a prokurator to mój tatuś. - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- a oni o tym wiedzą?
- wiedzą - mówię
- i jeszcze nie dadzą Ci Spokoju.
- tatusia się nie boją. Piotrka się boją, ale Piotrek chodźby chciał to nie da rady być ze mną cały czas.
Po chwili ktoś puka. Otworzyłam a tam mama Piotrka z dziećmi.
- oddaje twoje szkraby - mama Piotrka
- dziękuję - mówię i przytulam się z dziećmi.
- poradzisz sobie?
- tak. Piotrek zaraz będzie.
- to dobrze. To ja zmykam
- nie chcesz kawy?
- do lekarza mam. Później albo jutro przyjdziemy.
- ok.
Poszła.
Położyłam Kacpra i Kamila do wózka.
- tęskniłaś za nami? - Tosia
- tęskniłam - mówię - mocno mocno
Ściągłam im buty i kurtki.
- idźcie szukać swoich pokoi a coś w nich znajdziecie.
- a co?
- niespodzianka
Poszli a ja zaglądam do Kacpra i Kamila. Śpią sobie grzecznie.
- mama znaleźliśmy - Mówią
- i co tam macie?
- słodkie i piżamki
Zaczęliśmy się śmiać.
- jesteście głodni? - pytam
- nie - Domi - jedliśmy u dziadków
- yhym - mówię - a co dobrego?
- pierogi - Mania
Zaczęliśmy się śmiać.
Zrobiłam im sok z pomarańczy i piją.
- a gdzie tata?
- poszedł z dziadkiem Krzysiem załatwić coś. Zaraz wróci.
Mania przyszła do mnie na kolana.
- kto was dzisiaj kąpię? Ja czy tata?
- ty - maluchy
- a tata będzie czytał kicie kocie
- i tata uśnie  - mówię - a wy będziecie brykać
Zaczęliśmy się śmiać.
- kupiłam wam nową książeczkę. 100 bajek na dobranoc. Tą tata poczyta bo kicia kocia was nie usypia, ale tatę tak.
- ok.
Po kilku godzinach.
- coś ten Piotrek długo nie wraca - Wiktor
- no trochę to potrwa - mówię i robię kolacje.
Po chwili wrócił wkurwiony Piotrek.
- kuku - dzieci
- kuku - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
Przytulili się.
Zjedliśmy kolacje. Poszłam myć maluchy a Piotrek potem czyta im bajkę.
- czy mi się wydaje czy on jest wkurwiony - Wiktor
- jest wkurwiony, ale trochę już mu przeszło
Położyliśmy wszystkie dzieci spać.
- i jak? - pytam
- wywieźli ich do Stanów. Mają dożywocie. Jeszcze prawie mnie wkopali, ale twój tatuś powiedział, że byłem z nim i no. Nie udało im się.
Zaczęliśmy się śmiać
- zajefajny sędzia był. Twój tatuś go zna.
I tylko sobie mrugali. - mówi
Zaczęliśmy się śmiać
- a czemu tak długo cię nie było?
- bo sprawdzali kamery z leśnej góry.
No i bym wpadł, ale kamery się urwały a ja tam zaparkowałem. I gdzie pan szedł? Do auta. Po leki dla żony.
Zaczęliśmy się śmiać.
- o mało nie wylądowałeś za kratkami
- no. Za mało chyba oberwali - mówi
Śmieją się.
- dobra. Ja się będę zbierać - Wiktor
- gdzie? - pytam
- do domu. Zośka została z małą przez cały dzień sama.
- aaa
- jutro które przychodzi na dyżur
- żadne - mówimy
Zaczęliśmy się śmiać.
- a jutro sobota. Zapomniałem
- nom. Idziemy do zoo
Zaczęliśmy się śmiać
Po chwili wszyscy poszli. My posprzątaliśmy. Piotrek zamknął wszystkie drzwi. Zasunął rolety i przyszedł do mnie.
- obiecasz mi coś? - pytam
- a co na przykład? - pyta
- że nie wpakujesz się w kłopoty - mówię - tak żebym nie musiała cię oglądać za kratami.
- obiecuję - mówi i daje mi buziaka
Pocałowaliśmy się.
- a wiesz może czemu dziewczyny na mnie tak patrzą? - pyta
- podobasz im się - mówię - proste.
- i nie eliminujesz konkurencji? - pyta
- ufam Ci - mówię - a po drugie nie są w twoim typie.
Zaczęliśmy się śmiać.
Odgarnął mi włosy.
- a ty mi ufasz? - pytam
- ufam Ci - mówi.
Uśmiecham się do niego a on do mnie.
Przytuliliśmy się.
- kocham cię - mówię
- ja ciebie też - mówi
- proszę. Uważaj na to co robisz...




In My Dreams - MaPi.  (1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz