*Martyna*
Przyszłam na dyżur za Piotrka bo on załatwia sprawy domu.
- cześć - mówię
- cześć - mówią
Przebrałam się.
- Martynka. Piotrek ma dyżur - Wiktor
- wiem.Przyszłam za niego - mówię
- a czemu? Coś się stało?
- załatwia sprawy domu. Wszyscy. My chcemy rozmawiać z mężem. Pani się nie zna.
Śmieją się.
- Martynko. Nie jesteś kierowcą
- mogę poprowadzić - mówię
- nie nie
Zaczęliśmy się śmiać.
- ok to rozumiem, że mam iść - mówię
- tak. Wpisze mu wolne
- czemu nie odbierasz?
- zemsta
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszłam się przebrać i dołączyłam do Piotrka. On już wszystko załatwił. Ekipa remontowa maluję ściany i urządza pokoje.
- cześć. Jestem - mówię
- cześć - mówi i daje mi buziaka. - co? Nie chciał cię?
- nie jestem kierowcą - mówię
- no to ciul. Mam tam iść?
- nie. Wpisał ci wolne
- no to ok. A ty coś taka bez humoru?
- taki dzień do dupy. Nikt nie chce ze mną rozmawiać ani pracować.
- no to niech spierdalają - mówi - głowa do góry. Jeszcze cię będą prosić na kolanach. A co wtedy zrobisz? Powiesz nie.
Zaczęliśmy się śmiać.
*Wiktor*
- czemu żeś ją spławił? Też jest lekarzem. Mogła z nami jeździć. - Adam
- bo się boję. Ja nie wiem jak reagować przy niej jak coś jej się dzieje.
- proste. Podać jej leki i zadzwonić po Piotrka. - Tomek - mogła zostać.
- ona wogóle nie powinna pracować - mówię
- no to jej to powiedz - Mateusz - jak masz serce.
- teraz wogóle nie wiadomo gdzie ona poszła - Magda
- do Piotrka, nie? - mówię
- zadzwoń. Spytaj się.
- nie. Bo jak jest z nim to mnie opierdoli
Śmieją się.
- daj na głośnik. - Tomek
*Piotrek*
Dzwoni Wiktor.
Odebrałem.
- ooo witam - mówię - ładnie to tak? Przyszła za mnie a ty ją spławiłeś. I nie mów, że nie jest kierowcą bo byłem wpisany jako lekarz. Dlatego ją wysłałem.
- ok. Czyli jest z tobą?
- a z kim ma być? - mówię - czemu ją tak potraktowałeś?
- bo się boję. Ja nie wiem co robić jak...
- podać leki i dzwonić do mnie. Przecież dobrze wiesz co masz robić. A po drugie nie zdarza się to często. Sam dobrze o tym wiesz.
- dobra to niech przyjdzie.
- teraz to się całuj - mówię - tak ci powiem żeby nie mówić brzydko.
Była to kazałeś jej iść. I teraz nie przyjdzie. Kończę. Bo mamy jeszcze parę spraw do załatwienia.
Rozłączyłem się.
*Wiktor*
Śmieją się.
- mówiłem, że mnie opierdoli
- eee. Mówił spokojnie jak na niego - Tomek
Śmieją się.
- nie wezmę za nią odpowiedzialności. - mówię
- przesadzasz - mówią
*Martyna*
Przyjechały nasze rzeczy. Wnieśli je i my je rozpakowujemy. Sprawnie nam to poszło.
- widzisz. Bez Ciebie nie dałbym sobie rady - Piotrek
- dobra dobra - mówię
- uśmiechnij się - mówi
Uśmiechnęłam się.
- wymuszony uśmiech - mówi
- marudzisz
Zaczęliśmy się śmiać.
- mam pomysł - mówi - taka zemsta na Wiktorku
- brzmi kusząco. - mówię - mów dalej
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to słuchaj...***
Pojechaliśmy do bazy. Piotrek został w aucie, ale zaparkował dalej. Weszłam sama.
- tak. Znowu ja - mówię
- przepraszam - Wiktorek
- luz - mówię i daje mu wypowiedzenie.
- nie. - mówi
- ale tak. Dobrze wiesz. Nie powinnam pracować.
- co Piotrek na to?
- porozmawialiśmy szczerze i uznaliśmy, że tak będzie lepiej.
- no to porozmawiajcie jeszcze raz.
Patrzę na niego a oni się śmieją.
- daj podpisze. Nie mam czasu na drażnienie się.
- Nie ma takiej opcji.
- mam prawo. Mogę się w każdej chwili zwolnić. Dlatego to robię. I nie martw się. Nic sobie nie zrobię. Po prostu tak będzie lepiej. Piotrek też jest za tym. Wkońcu zajmę się dziećmi porządnie.
- no pomóżcie
- nie ważcie się - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie wierzę, że Piotrek ci na to pozwolił.
- no to nie wiem. Zadzwoń do niego. Co kolwiek.
- nie. Nie Będę dzwonił bo już raz mnie dzisiaj opierdolił
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszedł po kartkę a ja do nich mrugam.
Skapli się i przyszedł Wiktor.
- podpisz - mówi
Podpisałam.
- pozwól, że po rzeczy przyjadę kiedy indziej z Piotrkiem.
- jasne. pamiętaj, że miejsce na ciebie czeka. Wróć jak się namyślisz
- będę wpadać. Bo to przecież jasne, że w domu nie usiedze.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Martyna nie. - mówi - bo się porycze
- nie próbuj - mówię - bo mi też nie jest łatwo. Fajnie się pracowało. Czy gorzej czy lepiej. Sam wiesz. Mimo wszystko. Dziękuję. I lecę. Za nim się porycze.
Przytuliliśmy się. Wzięłam wypowiedzenie i poszłam do Piotrka.
*Tomek*
Wiktor poszedł wkurwiony do gabinetu.
- ona żartuję, prawda? - Adam
- mrugała - mówię - to raczej
Zaczęliśmy się śmiać.
*Martyna*
Wsiadłam do auta.
- no jesteś - mówi - już miałem tam iść
Zaczęliśmy się śmiać.
- łyknął - mówię
- to co ile mu dajemy? - pyta
- ogarnijmy dom a potem będziemy myśleć co dalej. - mówię
- ok
Pojechaliśmy oddać klucze do starego domu.
- bardzo przepraszam za tą sytuację - kobieta - nagle przyjechali z za granicy
- nic się nie dzieje. - mówię - my też tego dobrze nie przemyśleliśmy.
- dom jest za blisko rzeki. - Piotrek
- tak. Bo to jest dom taki letniskowy. Bardziej na takie krótkie zamieszkania.
- nie doczytaliśmy - mówimy
Zaczęliśmy się śmiać.
Weszliśmy do domu.
Podpisaliśmy umowę. Oddaliśmy klucze. Pani nam dała pieniądze w kopercie.
- możemy jeszcze zobaczyć czy niczego nie zapomnieliśmy?
- pewnie - ta kobieta.
Przeszliśmy po domu. Nic nie ma. Poszliśmy do sypialni. Zostały nasze zdjęcia z Piotrka urodzin.
- szkoda - mówię
- w nowym domu też będzie pięknie. - mówi - bo będziemy też razem.
- który to nasz dom?
- 6
Zaczęliśmy się śmiać.
- właśnie. Każdy z nich miał coś w sobie.
Poszliśmy do kobiety.
- wszystko - mówimy
- ale macie się gdzie podziać? - ta kobieta
- tak. Właśnie jedziemy do nowego domu.
- no to dobrze
Pojechaliśmy do naszego nowego domu.
- coś się kończy coś zaczyna - mówię - chodź jedziemy po moje rzeczy do bazy
- po co? Jak tam wrócisz
Patrzę na niego.
- nie zrobisz mi tego - mówi
- przecież jesteśmy razem - mówię - w domu.
- nie - mówi - nie ma takiej opcji.
Śmieje się a on się patrzy.
- ej
Zaczęliśmy się śmiać.
- nabrałeś się. Ty też
- bo będę płakał. - mówi
- nie płacz - mówię - to moja działka
Zaczęliśmy się śmiać.
Pojechaliśmy do bazy.
Atmosfera jak na pogrzebie.
- umarł ktoś? - pytam
- jak wszedł do gabinetu tak nie wyszedł - Tomek
- oj - Piotrek
Poszłam do szafki. Pakuję swoje rzeczy.
Przyszedł Piotrek.
- kończymy to? - pyta
- cii - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Wzięłam stroje i radio i poszłam do Wiktora. Pukam.
- proszę - Wiktor
Weszłam.
- cześć - mówię
- cześć - mówi
- oddaje - mówię
- Jesteś z Piotrkiem?
- tak - mówię
- to chodź
Poszliśmy do Piotrka.
- nie patrz na mnie - Piotrek do Wiktora
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie mogłeś ją powstrzymać
- słuchaj. Ona była taka przybita - Piotrek - że no. Musiałem coś wymyślić.
- przestań - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- teraz nic nie rozumiem?
- żartowała a ja jej w tym troszeczkę pomogłem. - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale ona była przekonująca.
- przecież to urodzona aktorka
Zaczęliśmy się śmiać
- spoko też się nabrał - mówię - chociaż sam to wymyślił
- idź - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- ciekawe. Co mu zrobiłaś?
- chodź. Jedziemy do bazy po moje rzeczy. A on po co? Skoro tam wrócisz.
A ja tak na niego patrzę. A on. Nie. Nie zrobisz mi tego.
Zaczęliśmy się śmiać a Piotrek na mnie patrzy.
- a teraz powiedz, że mnie nie przyjmiesz spowrotem - mówię
- co?
Zaczęliśmy się śmiać.
Potargał moje wypowiedzenie i tą kartkę co podpisałam.
- a tak wogóle. Na dole wypowiedzenia było. Żartowałam doktorku.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to bierz te stroje i do szafki - Wiktor
- zniszczyłeś mi zabawę - mówię do Piotrka
- widzisz jak to jest. Zemsta
Zaczęliśmy się śmiać.
Dałam rzeczy spowrotem do szafki.
- a co z tym domem?
- jest piękny - mówię
- starczy? - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- coś więcej?
- no już od dzisiaj w nim mieszkamy. Wszystko Załatwione. Jeszcze trochę śmierdzi farbą, ale to się wywietrzy. - Piotrek
- i mamy kominek - mówię
- sztuczny, ale jest - Piotrek
- ty jesteś sztuczny - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- jak chcecie to zapraszamy. Póki jeszcze jest porządek
- to wpadniemy - Mateusz
- nie wpadaj bo wózki drogie - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- to ja lecę odstawić auto - Piotrek
- masz skrzydła? - pytam
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszedł.
Coś mi przyszło. Patrzę na telefon.
- szlak by to trafił - mówię.
- co? - wszyscy
- zapomniałam, że mam wizytę u kardiologa.
- a to coś się dzieje?
- chce się pozbyć leków - mówię - bo normalnie bez nich wytrzymuje.
- ty to już może wiesz... - Wiktor
- pamiętaj. Chcę zostać spalona
Zaczęliśmy się śmiać.
- to poczekamy na was.
Przyszedł Piotrek. Oni się przebrali i poszliśmy do szpitala. Na oddział kardiologiczny. Usiadłam sobie i idzie Franio.
- jaka obstawa - mówi
- możesz im powiedzieć, że nie umieram - mówię
- chodź chodź. Z Tobą nigdy nic nie wiadomo.
Zaczęliśmy się śmiać.
Weszłam z nim do gabinetu.
*Piotrek*
- nie wchodzisz z nią? - Wiktor.
- aż taki to ja nie jestem - mówię a oni się śmieją - potem dostaje raport
Zaczęliśmy się śmiać.
Po dłuższej chwili wyszła Martyna z papierami i receptą. Za nią lekarz.
- wszystko Zostaje tak jak było - Franio.
- dlaczego? - Martyna
- bo jestem ciulem. - mówi a Martyna bije brawo.
Zaczęliśmy się śmiać.
- weź ją już - Franio
- nie Pytam co ci zrobiła - mówię - powiedz kiedy mamy przyjść?
- za 3 miesiące
- wykombinuje coś wcześniej - Martyna
Zaczęliśmy się śmiać.
Ustaliliśmy termin i wyszliśmy z szpitala. Idziemy do domu. Trzymam Martyne za rękę. Po chwili byliśmy na miejscu. Otworzyłem drzwi.
- zapraszam - mówię
Weszli do domu a ja za nimi.
Oglądają dom.
- jeszcze nie wszystko rozpakowane - Wiktor
- a to moje zamówienia - Martyna
- przekierowałaś? - pytam
- tak - mówi
- kawy, herbaty? - Martyna
- kawy - mówią
- Mężu?
- ooo. Mężu - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra. Ciulu. Pasuje?
Śmieją się.
- chcesz kawę?
- jasne - mówię - z trucizną
Zaczęliśmy się śmiać.
Bawię się guziczkami i pokrętrami.
Światło gasi się i zapala się.
- magia - mówię.
Zaczęliśmy się śmiać.
- nudzi ci się? - Martyna
- nie. Jak widzisz, mam zajęcie - mówię
Śmieją się.
- rób kawę a nie Marudź - mówię
- chciałabym. Ale wyłączasz mi prąd
- aaa czyli to prąd nie światło?
Śmieją się. Martyna się Załamała a ja się patrzę.
- a to co robi? - pytam i kliknąłem guziczek i włączył się alarm. Nasze telefony pikają - ok. Alarm. Przynajmniej wiemy, że działa.
Zaczęliśmy się śmiać
Wyłączyłem a ochrona i tak przyjechała.
- przepraszam - mówię - chciałem zobaczyć co ten guziczek robi
- czyli fałszywy alarm? - ochroniarz się śmieje
- możecie go zabrać - Martyna - będzie spokój
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszli.
- szybko przyjechali - mówię
- włączysz ten prąd?! - Martyna
- wrr - mówię - agresja
Śmieją się.
Włączyłem prąd.
- proszę żono.
- coś czuję, że dzisiaj oberwiesz - Tomek
Zaczęliśmy się śmiać.
Bawię się ogrzewaniem.
- wiesz czym się pobaw - Martyna a oni się śmieją
- nie kupiłaś mi zabawek - mówię i tupie nogą.
- bunt pięciolatka. - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Ptaszek zaczął śpiewać.
- konkurencja - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
*Martyna*
Zrobiłam kawę a Piotrek coś robi.
- cisza - mówię - podejrzane
- zobacz. Mam przyjaciela - Piotrek trzyma coś w ręce
- idź z tym ode mnie
- dlaczego? - pyta - jest taki mały. Zatrzymajmy go. Będzie z nami spał
- jak tak dalej pójdzie nie dożyjesz do nocy
Zaczęliśmy się śmiać
- nie masz serca - mówi - adios przyjacielu
Wypuścił pająka przez okno a oni się śmieją.
- normalnie jak dziecko - mówię
- bo powiem mamie - Piotrek.
- co jej powiesz?
- że kazałaś przyjaciela wywalić za okno.
Zaczęliśmy się śmiać.
- a gdzie pokój babci?
- babcia stwierdziła, że zamieszka z Piotrka rodzicami.
- więc teraz droga wolna. Nie ma świadków. Może mnie zamordować.
- Spale cię w kominku i rozsypie. - mówię i wyciągam ciastka
Zrobił przerażoną minę a my się Śmiejemy.
- może byśmy zjedli jakiś obiad - mówi
- wkońcu mówisz coś do rzeczy - mówię
- że wy się nie pozabijacie
Zaczęliśmy się śmiać.
Zamówił obiad. Po chwili przyjechał.
Zjedliśmy i wojujemy dalej. Odpakowuje paczki.
- pożycz mi nożyk - mówię do Piotrka.
- nie - mówi.
- proszę Mężu. Pożycz mi nożyk
- a po co ci?
- żeby cię zadźgać - mówię a oni się śmieją.
Dał mi nożyk.
- tylko się nie utnij bo będzie na mnie - Piotrek
Otworzyłam paczki.
- ramki na zdjęcia - mówię
- rozumiem, że mam je zawiesić - Piotrek
- no. Z zdjęciami odrazu.
- a może frytki do tego?
- no z ketchupem - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Powkładałam zdjęcia a on zawiesza.
- gdzie je chcesz?
- na ścianie
- uff. Dobrze, że nie na mnie
Zaczęliśmy się śmiać.
Piotrek wiesza i ktoś puka.
*Piotrek*
Martyna kuknęła przez wizjer i wystraszona odskoczyła.
- kogoś ty tam zobaczyła? - Wiktor
Pobiegłem do niej i ją Przytuliłem.
- kto cię tak wystraszył? - pytam i patrzę przez wizjer a tam ci debile. - ok. Nie było pytania.
Włączyłem alarm i przyjechała ochrona wraz z policją.
- ha. Znalazłam was - Monika
- kurwa... - mówię a oni się śmieją
- wybacz. Zwiali.
- to pilnujcie ich - mówię
Podpisałem kartki i ich zabrali.
Tata Martyny biegnie a ja zamykam drzwi.
- pa pa - macham do niego
- Strzelecki no - Tata Martyny
Zaczęliśmy się śmiać. Nawet Martyna.
Wszedł.
- spierdolili z sądu
- nieźle - mówię
- a skąd wiedzieli gdzie jesteście?
- szliśmy na nogach - Wiktor - może nas widzieli
- zmieńmy temat - mówię bo Martyna się denerwuje - jak tam? Czytasz moją kartoteke na dobranoc?
- nie. Już mi się znudziła.
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra. Lecę. Rozumiem, że masz wszystko Pod kontrolą.
- tak. Ale wiesz. Miałem mamie powiedzieć, ale ty też możesz być. Martyna kazała mi wyrzucić psyjaciela przez okno. - końcówkę mówię dziecinnym głosem
Zaczęli się śmiać. Martyna też.
- to uważaj żebyś ty nie wyleciał
- ja zostanę spalony w kominku i rozsypany - mówię
- przynajmniej wiesz jak zginiesz
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili poszedł.
- już? - pytam - wporządku?
- tak - mówi
- a mogę psyjaciela spowrotem?
- nie
- kontaktujesz.
Zaczęliśmy się śmiać.
- głośno oddycha - Wiktor
- wdech i wydech parę razy - mówię do Martyny. Zrobiła. Oddech jej się uspokoił. Dałem jej buziaka
- obyło się bez leków
- źle się chyba zrozumieliśmy. Nie bierze leków jak tylko się wystraszy. Jak już nie może oddychać, serce jej bije jak oszalałe to wtedy.
- no wiem - Wiktor - mówiłem. Nie nadaje się do tego. Skąd ty masz w sobie tyle spokoju?
- muszę być spokojny bo inaczej ona się nie uspokoi.
Powiesiłem te zdjęcia i usiadłem. Pije kawę i dzwoni mój telefon. Tata Martyny. Odebrałem.
- no Piotrek. Zbieraj się. Potrzebuję cię jako świadka do sądu.
- ok - mówię - z Martyną czy bez Martyny?
- bez. Nie musi ich widzieć
- ok.
Rozłączył. Przebrałem się.
- Zaraz wracam
- no. Tylko zachowaj ten spokój. - Martyna
- będzie ciężko
*Martyna*
Dał mi buziaka i poszedł.
- Strzelecki w garniturze - Wiktor
- do sądu idzie. Musi wyglądać jak człowiek
Zaczęliśmy się śmiać.
- ty tam nie jesteś potrzebna? - Mateusz
- ja już wszystko powiedziałam prokuraturowi a prokurator to mój tatuś. - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- a oni o tym wiedzą?
- wiedzą - mówię
- i jeszcze nie dadzą Ci Spokoju.
- tatusia się nie boją. Piotrka się boją, ale Piotrek chodźby chciał to nie da rady być ze mną cały czas.
Po chwili ktoś puka. Otworzyłam a tam mama Piotrka z dziećmi.
- oddaje twoje szkraby - mama Piotrka
- dziękuję - mówię i przytulam się z dziećmi.
- poradzisz sobie?
- tak. Piotrek zaraz będzie.
- to dobrze. To ja zmykam
- nie chcesz kawy?
- do lekarza mam. Później albo jutro przyjdziemy.
- ok.
Poszła.
Położyłam Kacpra i Kamila do wózka.
- tęskniłaś za nami? - Tosia
- tęskniłam - mówię - mocno mocno
Ściągłam im buty i kurtki.
- idźcie szukać swoich pokoi a coś w nich znajdziecie.
- a co?
- niespodzianka
Poszli a ja zaglądam do Kacpra i Kamila. Śpią sobie grzecznie.
- mama znaleźliśmy - Mówią
- i co tam macie?
- słodkie i piżamki
Zaczęliśmy się śmiać.
- jesteście głodni? - pytam
- nie - Domi - jedliśmy u dziadków
- yhym - mówię - a co dobrego?
- pierogi - Mania
Zaczęliśmy się śmiać.
Zrobiłam im sok z pomarańczy i piją.
- a gdzie tata?
- poszedł z dziadkiem Krzysiem załatwić coś. Zaraz wróci.
Mania przyszła do mnie na kolana.
- kto was dzisiaj kąpię? Ja czy tata?
- ty - maluchy
- a tata będzie czytał kicie kocie
- i tata uśnie - mówię - a wy będziecie brykać
Zaczęliśmy się śmiać.
- kupiłam wam nową książeczkę. 100 bajek na dobranoc. Tą tata poczyta bo kicia kocia was nie usypia, ale tatę tak.
- ok.
Po kilku godzinach.
- coś ten Piotrek długo nie wraca - Wiktor
- no trochę to potrwa - mówię i robię kolacje.
Po chwili wrócił wkurwiony Piotrek.
- kuku - dzieci
- kuku - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
Przytulili się.
Zjedliśmy kolacje. Poszłam myć maluchy a Piotrek potem czyta im bajkę.
- czy mi się wydaje czy on jest wkurwiony - Wiktor
- jest wkurwiony, ale trochę już mu przeszło
Położyliśmy wszystkie dzieci spać.
- i jak? - pytam
- wywieźli ich do Stanów. Mają dożywocie. Jeszcze prawie mnie wkopali, ale twój tatuś powiedział, że byłem z nim i no. Nie udało im się.
Zaczęliśmy się śmiać
- zajefajny sędzia był. Twój tatuś go zna.
I tylko sobie mrugali. - mówi
Zaczęliśmy się śmiać
- a czemu tak długo cię nie było?
- bo sprawdzali kamery z leśnej góry.
No i bym wpadł, ale kamery się urwały a ja tam zaparkowałem. I gdzie pan szedł? Do auta. Po leki dla żony.
Zaczęliśmy się śmiać.
- o mało nie wylądowałeś za kratkami
- no. Za mało chyba oberwali - mówi
Śmieją się.
- dobra. Ja się będę zbierać - Wiktor
- gdzie? - pytam
- do domu. Zośka została z małą przez cały dzień sama.
- aaa
- jutro które przychodzi na dyżur
- żadne - mówimy
Zaczęliśmy się śmiać.
- a jutro sobota. Zapomniałem
- nom. Idziemy do zoo
Zaczęliśmy się śmiać
Po chwili wszyscy poszli. My posprzątaliśmy. Piotrek zamknął wszystkie drzwi. Zasunął rolety i przyszedł do mnie.
- obiecasz mi coś? - pytam
- a co na przykład? - pyta
- że nie wpakujesz się w kłopoty - mówię - tak żebym nie musiała cię oglądać za kratami.
- obiecuję - mówi i daje mi buziaka
Pocałowaliśmy się.
- a wiesz może czemu dziewczyny na mnie tak patrzą? - pyta
- podobasz im się - mówię - proste.
- i nie eliminujesz konkurencji? - pyta
- ufam Ci - mówię - a po drugie nie są w twoim typie.
Zaczęliśmy się śmiać.
Odgarnął mi włosy.
- a ty mi ufasz? - pytam
- ufam Ci - mówi.
Uśmiecham się do niego a on do mnie.
Przytuliliśmy się.
- kocham cię - mówię
- ja ciebie też - mówi
- proszę. Uważaj na to co robisz...
CZYTASZ
In My Dreams - MaPi. (1/2)
RomancePrzez jedno głupie zdanie ich najlepszego przyjaciela ich miłość przestała istnieć. Czy odnajdą sposób aby się pogodzić? Czy ich "przyjaciel" wyzna prawde? Dowiemy się po przeczytaniu tej książki. Serdecznie zapraszam fankanasygnale Ciąg dalszy... P...