100. Ktoś Podmienił Mi Żonę

274 5 1
                                    

*Piotrek*
Od kilku dni w bazie pracuje u nas Mateusz. Jest bardzo denerwujący a Martyna mówi, że przesadzam. Może jednak przesadzam, ale zrobię wszystko żeby on się odwalił od Martyny.
Teraz jedziemy do pracy.
- jesteś zazdrosny. - Martyna
- może i jestem - mówię
- Piotruś...
- Martynka...
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili byliśmy na miejscu. Ten już stoi. Wysiadłem i otworzyłem Martynie drzwi.
- zapraszam kochanie - mówię
- dziękuję - mówi i chwyta mnie za rękę.
Wysiadła. Zamknąłem drzwi i idziemy do bazy.
- nie zwracaj na niego uwagi - Martyna
- spróbuję
- zrób to dla mnie - dała mi buziaka
Uśmiechnąłem się do niej.
Weszliśmy do bazy. Przebraliśmy się i Objąłem Martyne w talii. Całuję ją po szyi.
- Piotruś... W pracy jesteśmy
- nikogo nie ma
Obróciła się i patrzy na mnie.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ok? - szef
- dobry szefie - powiedzieliśmy jednocześnie
- cześć dzieciaki.
Gotowi na dyżur?
- tak
- to super.
Po chwili przyszli wszyscy.
- heloł - Aśka
- bye - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- jak tam Wasze dzieci duże.
- pomału się przyzwyczajają - mówię
- a tak to super z nich dzieciaki.
- możemy do was przyjść? - Anka
- możecie - mówię
- ale bez Mateusza. - Martyna
- też go nie lubicie? - Rafał
- łagodnie mówiąc - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
*Martyna*
Piotrek mnie wziął na kolana i po chwili dostaliśmy wezwanie. Jeździmy z Rafałkiem.
- Rafaello chodź - mówię
- ooo
- to ty będziesz martini
- idziemy na złą drogę - Piotrek - do karetki cukiereczki
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do karetki. Piotrek wsiadł za kierownicą i jedziemy. Po chwili byliśmy na miejscu. Kobieta wybiegła szybko z domu.
- Chodźcie szybko. On ją zabije
Pobiegłam za kobietą a chłopaki biorą sprzęt. Weszłam do domu.
- zamknij drzwi! - mężczyzna na mnie krzyczy
- idą jeszcze. - mówię.
- Martyna wychodź. - Piotrek - to pułapka
Idę do wyjścia jednak drzwi zamyka mi ta kobieta. Piotrek je chwycił i wyciągnął mnie z tego domu.
- chodź chodź - mówi - policja się tym zajmie
Poszliśmy do karetki a policja weszła do tego domu.
- o co chodzi?
- wezwali nas aby mieli kogo przytrzymać. Wtedy policja by musiała działać łagodnie. A tak to wpadli zrobili rozrube i jak coś to nas zawołają.
Prowadzą ich do radiowozu.
- możecie jechać - policjant do nas przyszedł
- ok
Wróciliśmy do bazy.
- wezwanie roku - wszyscy
- a Martynka jak zwykle pobiegła pierwsza - szef
- a jak - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- jak się ma takiego męża to sam bym biegł - Mateusz
Patrzę na Piotrka.
- usiądź sobie Piotruś.
Usiadł a ja mu usiadłam na kolana.
- pogadamy później - szef - bo tu się nie da
- oj tak - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Patrzę na Piotrka a on się uspokaja.
Dałam mu buziaka i się uśmiechnął.
Śmieją się.
Odchyliłam głowę i Piotrek mnie łaskocze. Śmieje się i spadłam na podłogę. Śmieją się.
Zaczęliśmy się śmiać.
- miśka chodź. - Piotrek
- coś nowego. - mówię a Piotrek pomógł mi wstać
- a co nie podoba Ci się? - Piotrek
- podoba - mówię i siadam spowrotem na jego kolana. Dostałam buziaka i przytulam się do niego.
Po dyżurze. Poszliśmy się przebrać. Piotrek ubrał mi kurtkę.
- to kto idzie po dzieci? - pytam
- a ja pójdę - mówi- a wy idźcie do domku.
- jedźcie a my przyjdziemy później
- bo on tylko na to czeka - szef.
- ok. To dzwońcie jakby coś - Piotrek
- luz. Zrobimy wjazd na chatę.
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do auta i pojechaliśmy najpierw po Tosie a potem po Anię i Piotrka.
- wszyscy obecni? - mój mąż
- tak jest. - wszyscy
- idziemy po pączki? - Tosia a Piotrek opadł na kierownicę.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no tak - Piotrek
- to jak. Mama nie widzi.
- Tosia musimy porozmawiać co się dzieje jak mnie w domu nie ma.
- no to się mogę pakować.
Zaczęliśmy się śmiać.
- nic nie powiem - Tosia - za pączka
- powiesz powiesz - mówię - za czekoladke
Po chwili byliśmy na miejscu i już słychać płacz małego.
- yhym. Dziadek nie daje rady - Piotrek
- a no. Chyba jednak będę musiała zostać w domu.
- nie. Bo jeszcze...
- nie kończ - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Weszliśmy do domu. Umyliśmy ręce i wzięłam małego.
- co się dzieje? - pytam
- nie mam pojęcia. Płacze tak od godziny.
Przytulam go mocno i dałam buziaka.
- ja znikam. Rozprawę mam
- ok
Tata poszedł.
Wzięłam termometr i sprawdziłam małemu gorączkę.
- nie ma gorączki. - mówię i tule Antosia do siebie. Chodzę po całym domu a Piotrek robi obiad.
- dobra tata gotuję. Możesz przestać płakać.
Przestał płakać.
Zaczęliśmy się śmiać.
Dzwoni mój telefon.
Odebrałam.
- no heja - Anka - możemy wpadać?
- nie wpadać bo wózki drogie.
Zaczęliśmy się śmiać.
- a wjazd na chatę?
- możecie. Piotruś akurat obiadek gotuję.
- mam to wyczucie. - Anka
- ups skończyła mi się trucizna - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
Rozłączyła się.
- to co? Barykadujemy drzwi i udajemy, że nas nie ma?
- tak - Tosia - nie ma nas.
Zaczęliśmy się śmiać.
- chodź panno i mów szybko co robicie jak mnie nie ma.
- nic nie mów - Piotruś
- nie słuchaj starego
- jak ona powie do mnie stary...
- do niego możesz. Do mnie nie. Pamiętaj
- tata nie słyszy?
- ogłuchłem tymczasowo
- nic nowego - mówię pod nosem
- tata daje czekoladki i puszcza bajki. Nie czyta książeczek i mówi nie. Bo nie.
Śmieją się a ja staram się być poważna.
- coś jeszcze?
- tak. Wygania mnie spać i zapomina dać czekoladki.
- raz mi się zdarzyło. Ty kablu bezprzewodowy
- a jak wstałam to dał mi dwie a potem było uciekanie przed mamą.
- ładnie to tak przede mną uciekać?
- z tatą wszystko wolno
Zaczęliśmy się śmiać.
Załamałam się.
- ok. Od dzisiaj nie wychodzę
- yhym. Ciocia Ania zadzwoni i nas zostawisz - mała
- nie zostawię
Śmieją się.
- już to widzę - Tosia
- Piotrek... - patrzę na mojego męża
- no co. Do kogoś muszę rozmawiać.
- ups. - mała zakrywa rączką buzię.
Zaczęliśmy się śmiać.
- mała bo mama się popłakała - Piotrek
- nie płacz mamo - Tosia mnie przytuliła - kocham cię
- ooo - mówię - nie jestem smutna. Po prostu tak mnie rozśmieszyłaś.
Śmiejemy się.
- idź zmyj ten makijaż bo zaraz będzie, że na ciebie krzyczę.
- ino spróbujesz - Tosia
Zaczęliśmy się śmiać.
- słuchaj my mamy dwa inne charaktery. A teraz to się połączyło i po prostu masakra.
Poszłam zmyć makijaż i rozpuściłam włosy.
Po chwili przyszli a ja im otworzyłam.
- cześć!!!
- cześć - mówimy
- dawno się nie widzieliśmy
Zaczęliśmy się śmiać.
Usiedliśmy na kanapie razem z dziećmi.
- nie skończyłam jeszcze - Tosia
- ojej - Anka
- to kontynuuj - mówię
- nie możesz nas zostawiać samych, wiesz
- dlaczego?
- bo ja tak mówię - Tosia. A wszyscy się śmieją.
- Tosia przeginasz - Piotrek
- musimy się pilnować co mówimy. Szybko łapie to co nie trzeba. - mówię
- nie chciałam - Tosia - wybaczysz?
- ojoj - mówię - co teraz?
- masakra - Tosia
Zaczęliśmy się śmiać.
Zjedliśmy obiad i Ania z małym Piotrkiem odrabiają zadania a Tosia rysuje.
- nie kupiliście im biurek?
- mają przyjechać w tym tygodniu - mówię
- yhym
- potrzebujecie wolnego? - szef
- no troszeczkę - Piotrek.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to macie wolne.
- juhu - Tosia
Zaczęliśmy się śmiać.
- mama w domu i koniec tajemnic - mówię
- co?
- dziecko mnie sprzedało - Piotrek.
Zaczęliśmy się śmiać.
Piotrek poszedł zobaczyć czy sobie radzą z zadaniem.
*Piotrek*
- jak tam? - pytam
- ok - Ania
- młody?
- nie rozumiem tego - mówi i się załamuje
- spokojnie. Pokaż to ci pomogę.
Usiadłem koło niego i razem zrobiliśmy zadanie z matmy.
- rozumiesz? - pytam
- tak - mówi - dziękuję
- nie ma za co
Wróciłem do nich a oni się śmieją.
- z czego się śmiejecie?
- z ciebie - Martyna
- nic nowego.
Zaczęliśmy się śmiać.
Martyna poszła robić kawy.
- dzieci chcecie coś do picia?
- soczek - Tosia
- wy też? - pytam
- tak
Patrzę za owocami i nie ma
- tatuś ruszaj się i do sklepu
- już lecę - mówię
- tata ma skrzydła? - Tosia
Zaczęliśmy się śmiać
ubieram buty.
- gdzie idziesz? - Tosia przyszła do mnie
- do sklepu po owoce
- sam? Nie możesz
Zaczęliśmy się śmiać.
- rozumiem, że chcesz iść ze mną? - pytam
- yhym. Po pączki
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to jedźcie do biedronki. Odrazu zakupy zrobicie.
- Ok. Ania, Piotruś? - pytam - jedziecie
- tak.
Pomogłem się ubrać małej i wziąłem od Martyny listę.
- rozumiem, że mamy kupić co chcemy oprócz tego? - pytam
Zaczęliśmy się śmiać.
Wziąłem kluczyki do auta i poszliśmy do niego.
Zapiąłem im pasy i wsiadłem za kierownice. Pojechaliśmy do sklepu i robimy zakupy. Kupiliśmy owoce, pączki i uzupełniliśmy lodówkę.
Kupiłem im co chcieli.
- mama chciała rybę - mówię
- ale tu nic nie pływa - Tosia
A wszyscy wokół się śmieją. Ja w sumie też.
- mrożoną rybke - mówię śmiejąc się
- zjadła za dużo lodów? - Tosia
- raczej było jej bardzo zimno. - mówię i biorę rybę.
- trzeba ją ogrzać.
- mama ją ogrzeje.
- jak?
- a to już spytasz mamy. Wzięliśmy jeszcze wodę, serki.
- a zrobimy rybce akwarium? - Tosia.
- tak. W domu.
- a czemu nie teraz. Rybka potrzebuje wody.
- ale ta rybka już nie umi pływać. Ją się je.
- aha...
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do kasy. Zapłaciłem i poszliśmy do auta.
Wróciliśmy do domu a ja wszedłem ze łzami w oczach.
- co się stało? - Martyna
- nic - śmieje się.
- jeju nie strasz człowieku.
Zaczęliśmy się śmiać.
Wytarłem oczy i próbuje się uspokoić, ale nie wychodzi. Ania i Piotrek też się śmieją. Mała też.
- z czego się śmiejecie?
- z rybki - mówię
Śmieją się.
- co?
- no chciałaś rybę?
- no tak
- no i od tego się zaczęło. - mówię - ja może zrobię soczek.
- no dokończ
- potem mała mówi, że tu nic nie pływa
Zaczęliśmy się śmiać.
- jest zamrożona bo najadła się dużo lodów - Ania
- jest jej zimno - Tosia do Martyny - ogrzejesz ją
- jak mam to zrobić?
- tata powiedział, że wiesz jak to się robi
Zaczęliśmy się śmiać.
Zrobiłem sok i dałem każdemu po pączku.
- rozpakowałem zakupy.
- wyobrażam sobie miny ludzi - Martyna
Zaczęliśmy się śmiać.
Zjedliśmy pączki i Tosia przyszła się do mnie tulić.
- yhym dziecko będzie spać.
Patrzę na zegarek. 18.
- Tosia chodź umyjemy ząbki i przebierzemy w piżamke.
- yhym
Poszliśmy do łazienki. Myje ząbki. Umyłem jej buzię i Przebrałem w piżamke. Pobiegła dać Martynie buziaka i wróciła do mnie na ręce.
Przytuliła się do mnie a ja jej dałem buziaka. Poszedł do jej pokoju i kołysze ją na boki. Po chwili usnęła. Położyłem ją do łóżeczka i przykryłem kołdrą. Dałem jej kotka. Zasunąłem rolety i włączyłem jej lampkę oraz elektroniczną nianie i idę do wszystkich.
- jak się dzieci tulą to znaczy, że coś się stanie tej osobie - Agnieszka
- głupie przesądy - szef - tuli się bo go kocha
- kogoś jeszcze mam uśpić? - mówię aby zmienić temat.
Zaczęliśmy się śmiać.
Usiadłem koło Martyny a ona dała mi buziaka a w jej oczach widzę, że się boi.
Po chwili ludzie poszli.
- co jest Martynka? - pytam
- nic - mówi i robi kolacje.
- czemu kłamiesz? Widzę po tobie.
- a bo Aga...
- słyszałem co mówiła. Luz. Nie wybieram się na tamten świat a jak to mówią złego diabli nie biorą. A Aga to Aga. Gada a nie myśli. Nie bierz tego tak na serio. - mówię - odwrócisz się do mnie?
Odwróciła się i odrazu się we mnie Przytuliła.
Dałem jej buziaka. Dzieciaki się patrzą. Uśmiechnąłem się.
- ale jakby co? To nie płaczcie za mną.
Bo taki dobry to ja nie jestem.
- jesteś głupi - Martyna
- na to czekałem - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszła do łazienki przemyć twarz i kończy kolacje.
- a ja jak ją spotkam to z nią pogadam.
- nie rób tego
- ale ja nic nie będę mówił o tym.
Tak po prostu. Może na kawę się z nią umówię.
- o nie. To zostaw dla mnie
Zaczęliśmy się śmiać.
- ok. To ta nowa pielęgniarka. Całkiem całkiem
- całkiem to ty możesz oberwać patelnią w łeb, chcesz?
Zaczęliśmy się śmiać.
- właśnie wróciła moja żona. - mówię a ona się odwraca
Dzieciaki się śmieją.
- tamtą to chyba muszę wystrzelić w kosmos. Żeby nie wracała.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Anka się pytała czy przyjdę do niej.
- kiedy?
- odmówiłam.
- no nie. Ktoś podmienił mi żonę. - udaje przerażonego
Zaczęliśmy się śmiać.
- rybka nie pływa w biedronce - mówię
Śmiejemy się.
Po chwili ktoś puka.
Poszedłem otworzyć a tam policja.
- dzień dobry. Starszy sierżant Monika Zawadzka oraz młodszy sierżant Jakub Nowak.
- coś się stało? - pytam
- możemy wejść
- proszę
Weszli. Dzieciaki się boją.
- mamy skargę od jednego z sąsiadów, że ludzie tu wchodzą i wychodzą.
- znajomi z pracy. Przyszli posiedzieli i poszli. - mówię
- mówiono też, że było za bardzo wesoło?
- śmiać się już nie można? - pytam
- można. Ale i tak. Mają państwo czwórke dzieci. Czy wie Pan co grozi za picie alkoholu przy dzieciach?
- tak wiem.
- proszę dmuchać
Dmuchnąłem.
- 0.0
- teraz pani
Martyna dmuchnęła i też 0.0.
- dobrze. Jeszcze poprosimy dowody tożsamości.
Martynie trzesą się ręce.
- spokojnie - mówię - to tylko kontrola
- dokładnie. Musimy sprawdzać każde wezwanie.
Daliśmy dowody.
Sprawdzili.
- przepraszamy za najście
Do widzenia
- Do widzenia
Poszli.
- musimy się spodziewać takiej kontroli przez najbliższy czas - Martyna
- nie no. Sąsiadka nas podała.
Już spokojnie. - Dałem Piotrkowi i Ani buziaka. - następnym razem zrobimy taką imprezę na podwórku, że zejdzie na zawał.
Zaczęliśmy się śmiać.
- życzysz sobie pracy
- za co żyć musimy
Zaczęliśmy się śmiać.


































































In My Dreams - MaPi.  (1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz