*Piotrek*
Od kilku dni w bazie pracuje u nas Mateusz. Jest bardzo denerwujący a Martyna mówi, że przesadzam. Może jednak przesadzam, ale zrobię wszystko żeby on się odwalił od Martyny.
Teraz jedziemy do pracy.
- jesteś zazdrosny. - Martyna
- może i jestem - mówię
- Piotruś...
- Martynka...
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili byliśmy na miejscu. Ten już stoi. Wysiadłem i otworzyłem Martynie drzwi.
- zapraszam kochanie - mówię
- dziękuję - mówi i chwyta mnie za rękę.
Wysiadła. Zamknąłem drzwi i idziemy do bazy.
- nie zwracaj na niego uwagi - Martyna
- spróbuję
- zrób to dla mnie - dała mi buziaka
Uśmiechnąłem się do niej.
Weszliśmy do bazy. Przebraliśmy się i Objąłem Martyne w talii. Całuję ją po szyi.
- Piotruś... W pracy jesteśmy
- nikogo nie ma
Obróciła się i patrzy na mnie.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ok? - szef
- dobry szefie - powiedzieliśmy jednocześnie
- cześć dzieciaki.
Gotowi na dyżur?
- tak
- to super.
Po chwili przyszli wszyscy.
- heloł - Aśka
- bye - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- jak tam Wasze dzieci duże.
- pomału się przyzwyczajają - mówię
- a tak to super z nich dzieciaki.
- możemy do was przyjść? - Anka
- możecie - mówię
- ale bez Mateusza. - Martyna
- też go nie lubicie? - Rafał
- łagodnie mówiąc - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
*Martyna*
Piotrek mnie wziął na kolana i po chwili dostaliśmy wezwanie. Jeździmy z Rafałkiem.
- Rafaello chodź - mówię
- ooo
- to ty będziesz martini
- idziemy na złą drogę - Piotrek - do karetki cukiereczki
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do karetki. Piotrek wsiadł za kierownicą i jedziemy. Po chwili byliśmy na miejscu. Kobieta wybiegła szybko z domu.
- Chodźcie szybko. On ją zabije
Pobiegłam za kobietą a chłopaki biorą sprzęt. Weszłam do domu.
- zamknij drzwi! - mężczyzna na mnie krzyczy
- idą jeszcze. - mówię.
- Martyna wychodź. - Piotrek - to pułapka
Idę do wyjścia jednak drzwi zamyka mi ta kobieta. Piotrek je chwycił i wyciągnął mnie z tego domu.
- chodź chodź - mówi - policja się tym zajmie
Poszliśmy do karetki a policja weszła do tego domu.
- o co chodzi?
- wezwali nas aby mieli kogo przytrzymać. Wtedy policja by musiała działać łagodnie. A tak to wpadli zrobili rozrube i jak coś to nas zawołają.
Prowadzą ich do radiowozu.
- możecie jechać - policjant do nas przyszedł
- ok
Wróciliśmy do bazy.
- wezwanie roku - wszyscy
- a Martynka jak zwykle pobiegła pierwsza - szef
- a jak - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- jak się ma takiego męża to sam bym biegł - Mateusz
Patrzę na Piotrka.
- usiądź sobie Piotruś.
Usiadł a ja mu usiadłam na kolana.
- pogadamy później - szef - bo tu się nie da
- oj tak - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Patrzę na Piotrka a on się uspokaja.
Dałam mu buziaka i się uśmiechnął.
Śmieją się.
Odchyliłam głowę i Piotrek mnie łaskocze. Śmieje się i spadłam na podłogę. Śmieją się.
Zaczęliśmy się śmiać.
- miśka chodź. - Piotrek
- coś nowego. - mówię a Piotrek pomógł mi wstać
- a co nie podoba Ci się? - Piotrek
- podoba - mówię i siadam spowrotem na jego kolana. Dostałam buziaka i przytulam się do niego.
Po dyżurze. Poszliśmy się przebrać. Piotrek ubrał mi kurtkę.
- to kto idzie po dzieci? - pytam
- a ja pójdę - mówi- a wy idźcie do domku.
- jedźcie a my przyjdziemy później
- bo on tylko na to czeka - szef.
- ok. To dzwońcie jakby coś - Piotrek
- luz. Zrobimy wjazd na chatę.
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do auta i pojechaliśmy najpierw po Tosie a potem po Anię i Piotrka.
- wszyscy obecni? - mój mąż
- tak jest. - wszyscy
- idziemy po pączki? - Tosia a Piotrek opadł na kierownicę.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no tak - Piotrek
- to jak. Mama nie widzi.
- Tosia musimy porozmawiać co się dzieje jak mnie w domu nie ma.
- no to się mogę pakować.
Zaczęliśmy się śmiać.
- nic nie powiem - Tosia - za pączka
- powiesz powiesz - mówię - za czekoladke
Po chwili byliśmy na miejscu i już słychać płacz małego.
- yhym. Dziadek nie daje rady - Piotrek
- a no. Chyba jednak będę musiała zostać w domu.
- nie. Bo jeszcze...
- nie kończ - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Weszliśmy do domu. Umyliśmy ręce i wzięłam małego.
- co się dzieje? - pytam
- nie mam pojęcia. Płacze tak od godziny.
Przytulam go mocno i dałam buziaka.
- ja znikam. Rozprawę mam
- ok
Tata poszedł.
Wzięłam termometr i sprawdziłam małemu gorączkę.
- nie ma gorączki. - mówię i tule Antosia do siebie. Chodzę po całym domu a Piotrek robi obiad.
- dobra tata gotuję. Możesz przestać płakać.
Przestał płakać.
Zaczęliśmy się śmiać.
Dzwoni mój telefon.
Odebrałam.
- no heja - Anka - możemy wpadać?
- nie wpadać bo wózki drogie.
Zaczęliśmy się śmiać.
- a wjazd na chatę?
- możecie. Piotruś akurat obiadek gotuję.
- mam to wyczucie. - Anka
- ups skończyła mi się trucizna - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
Rozłączyła się.
- to co? Barykadujemy drzwi i udajemy, że nas nie ma?
- tak - Tosia - nie ma nas.
Zaczęliśmy się śmiać.
- chodź panno i mów szybko co robicie jak mnie nie ma.
- nic nie mów - Piotruś
- nie słuchaj starego
- jak ona powie do mnie stary...
- do niego możesz. Do mnie nie. Pamiętaj
- tata nie słyszy?
- ogłuchłem tymczasowo
- nic nowego - mówię pod nosem
- tata daje czekoladki i puszcza bajki. Nie czyta książeczek i mówi nie. Bo nie.
Śmieją się a ja staram się być poważna.
- coś jeszcze?
- tak. Wygania mnie spać i zapomina dać czekoladki.
- raz mi się zdarzyło. Ty kablu bezprzewodowy
- a jak wstałam to dał mi dwie a potem było uciekanie przed mamą.
- ładnie to tak przede mną uciekać?
- z tatą wszystko wolno
Zaczęliśmy się śmiać.
Załamałam się.
- ok. Od dzisiaj nie wychodzę
- yhym. Ciocia Ania zadzwoni i nas zostawisz - mała
- nie zostawię
Śmieją się.
- już to widzę - Tosia
- Piotrek... - patrzę na mojego męża
- no co. Do kogoś muszę rozmawiać.
- ups. - mała zakrywa rączką buzię.
Zaczęliśmy się śmiać.
- mała bo mama się popłakała - Piotrek
- nie płacz mamo - Tosia mnie przytuliła - kocham cię
- ooo - mówię - nie jestem smutna. Po prostu tak mnie rozśmieszyłaś.
Śmiejemy się.
- idź zmyj ten makijaż bo zaraz będzie, że na ciebie krzyczę.
- ino spróbujesz - Tosia
Zaczęliśmy się śmiać.
- słuchaj my mamy dwa inne charaktery. A teraz to się połączyło i po prostu masakra.
Poszłam zmyć makijaż i rozpuściłam włosy.
Po chwili przyszli a ja im otworzyłam.
- cześć!!!
- cześć - mówimy
- dawno się nie widzieliśmy
Zaczęliśmy się śmiać.
Usiedliśmy na kanapie razem z dziećmi.
- nie skończyłam jeszcze - Tosia
- ojej - Anka
- to kontynuuj - mówię
- nie możesz nas zostawiać samych, wiesz
- dlaczego?
- bo ja tak mówię - Tosia. A wszyscy się śmieją.
- Tosia przeginasz - Piotrek
- musimy się pilnować co mówimy. Szybko łapie to co nie trzeba. - mówię
- nie chciałam - Tosia - wybaczysz?
- ojoj - mówię - co teraz?
- masakra - Tosia
Zaczęliśmy się śmiać.
Zjedliśmy obiad i Ania z małym Piotrkiem odrabiają zadania a Tosia rysuje.
- nie kupiliście im biurek?
- mają przyjechać w tym tygodniu - mówię
- yhym
- potrzebujecie wolnego? - szef
- no troszeczkę - Piotrek.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to macie wolne.
- juhu - Tosia
Zaczęliśmy się śmiać.
- mama w domu i koniec tajemnic - mówię
- co?
- dziecko mnie sprzedało - Piotrek.
Zaczęliśmy się śmiać.
Piotrek poszedł zobaczyć czy sobie radzą z zadaniem.
*Piotrek*
- jak tam? - pytam
- ok - Ania
- młody?
- nie rozumiem tego - mówi i się załamuje
- spokojnie. Pokaż to ci pomogę.
Usiadłem koło niego i razem zrobiliśmy zadanie z matmy.
- rozumiesz? - pytam
- tak - mówi - dziękuję
- nie ma za co
Wróciłem do nich a oni się śmieją.
- z czego się śmiejecie?
- z ciebie - Martyna
- nic nowego.
Zaczęliśmy się śmiać.
Martyna poszła robić kawy.
- dzieci chcecie coś do picia?
- soczek - Tosia
- wy też? - pytam
- tak
Patrzę za owocami i nie ma
- tatuś ruszaj się i do sklepu
- już lecę - mówię
- tata ma skrzydła? - Tosia
Zaczęliśmy się śmiać
ubieram buty.
- gdzie idziesz? - Tosia przyszła do mnie
- do sklepu po owoce
- sam? Nie możesz
Zaczęliśmy się śmiać.
- rozumiem, że chcesz iść ze mną? - pytam
- yhym. Po pączki
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to jedźcie do biedronki. Odrazu zakupy zrobicie.
- Ok. Ania, Piotruś? - pytam - jedziecie
- tak.
Pomogłem się ubrać małej i wziąłem od Martyny listę.
- rozumiem, że mamy kupić co chcemy oprócz tego? - pytam
Zaczęliśmy się śmiać.
Wziąłem kluczyki do auta i poszliśmy do niego.
Zapiąłem im pasy i wsiadłem za kierownice. Pojechaliśmy do sklepu i robimy zakupy. Kupiliśmy owoce, pączki i uzupełniliśmy lodówkę.
Kupiłem im co chcieli.
- mama chciała rybę - mówię
- ale tu nic nie pływa - Tosia
A wszyscy wokół się śmieją. Ja w sumie też.
- mrożoną rybke - mówię śmiejąc się
- zjadła za dużo lodów? - Tosia
- raczej było jej bardzo zimno. - mówię i biorę rybę.
- trzeba ją ogrzać.
- mama ją ogrzeje.
- jak?
- a to już spytasz mamy. Wzięliśmy jeszcze wodę, serki.
- a zrobimy rybce akwarium? - Tosia.
- tak. W domu.
- a czemu nie teraz. Rybka potrzebuje wody.
- ale ta rybka już nie umi pływać. Ją się je.
- aha...
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do kasy. Zapłaciłem i poszliśmy do auta.
Wróciliśmy do domu a ja wszedłem ze łzami w oczach.
- co się stało? - Martyna
- nic - śmieje się.
- jeju nie strasz człowieku.
Zaczęliśmy się śmiać.
Wytarłem oczy i próbuje się uspokoić, ale nie wychodzi. Ania i Piotrek też się śmieją. Mała też.
- z czego się śmiejecie?
- z rybki - mówię
Śmieją się.
- co?
- no chciałaś rybę?
- no tak
- no i od tego się zaczęło. - mówię - ja może zrobię soczek.
- no dokończ
- potem mała mówi, że tu nic nie pływa
Zaczęliśmy się śmiać.
- jest zamrożona bo najadła się dużo lodów - Ania
- jest jej zimno - Tosia do Martyny - ogrzejesz ją
- jak mam to zrobić?
- tata powiedział, że wiesz jak to się robi
Zaczęliśmy się śmiać.
Zrobiłem sok i dałem każdemu po pączku.
- rozpakowałem zakupy.
- wyobrażam sobie miny ludzi - Martyna
Zaczęliśmy się śmiać.
Zjedliśmy pączki i Tosia przyszła się do mnie tulić.
- yhym dziecko będzie spać.
Patrzę na zegarek. 18.
- Tosia chodź umyjemy ząbki i przebierzemy w piżamke.
- yhym
Poszliśmy do łazienki. Myje ząbki. Umyłem jej buzię i Przebrałem w piżamke. Pobiegła dać Martynie buziaka i wróciła do mnie na ręce.
Przytuliła się do mnie a ja jej dałem buziaka. Poszedł do jej pokoju i kołysze ją na boki. Po chwili usnęła. Położyłem ją do łóżeczka i przykryłem kołdrą. Dałem jej kotka. Zasunąłem rolety i włączyłem jej lampkę oraz elektroniczną nianie i idę do wszystkich.
- jak się dzieci tulą to znaczy, że coś się stanie tej osobie - Agnieszka
- głupie przesądy - szef - tuli się bo go kocha
- kogoś jeszcze mam uśpić? - mówię aby zmienić temat.
Zaczęliśmy się śmiać.
Usiadłem koło Martyny a ona dała mi buziaka a w jej oczach widzę, że się boi.
Po chwili ludzie poszli.
- co jest Martynka? - pytam
- nic - mówi i robi kolacje.
- czemu kłamiesz? Widzę po tobie.
- a bo Aga...
- słyszałem co mówiła. Luz. Nie wybieram się na tamten świat a jak to mówią złego diabli nie biorą. A Aga to Aga. Gada a nie myśli. Nie bierz tego tak na serio. - mówię - odwrócisz się do mnie?
Odwróciła się i odrazu się we mnie Przytuliła.
Dałem jej buziaka. Dzieciaki się patrzą. Uśmiechnąłem się.
- ale jakby co? To nie płaczcie za mną.
Bo taki dobry to ja nie jestem.
- jesteś głupi - Martyna
- na to czekałem - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszła do łazienki przemyć twarz i kończy kolacje.
- a ja jak ją spotkam to z nią pogadam.
- nie rób tego
- ale ja nic nie będę mówił o tym.
Tak po prostu. Może na kawę się z nią umówię.
- o nie. To zostaw dla mnie
Zaczęliśmy się śmiać.
- ok. To ta nowa pielęgniarka. Całkiem całkiem
- całkiem to ty możesz oberwać patelnią w łeb, chcesz?
Zaczęliśmy się śmiać.
- właśnie wróciła moja żona. - mówię a ona się odwraca
Dzieciaki się śmieją.
- tamtą to chyba muszę wystrzelić w kosmos. Żeby nie wracała.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Anka się pytała czy przyjdę do niej.
- kiedy?
- odmówiłam.
- no nie. Ktoś podmienił mi żonę. - udaje przerażonego
Zaczęliśmy się śmiać.
- rybka nie pływa w biedronce - mówię
Śmiejemy się.
Po chwili ktoś puka.
Poszedłem otworzyć a tam policja.
- dzień dobry. Starszy sierżant Monika Zawadzka oraz młodszy sierżant Jakub Nowak.
- coś się stało? - pytam
- możemy wejść
- proszę
Weszli. Dzieciaki się boją.
- mamy skargę od jednego z sąsiadów, że ludzie tu wchodzą i wychodzą.
- znajomi z pracy. Przyszli posiedzieli i poszli. - mówię
- mówiono też, że było za bardzo wesoło?
- śmiać się już nie można? - pytam
- można. Ale i tak. Mają państwo czwórke dzieci. Czy wie Pan co grozi za picie alkoholu przy dzieciach?
- tak wiem.
- proszę dmuchać
Dmuchnąłem.
- 0.0
- teraz pani
Martyna dmuchnęła i też 0.0.
- dobrze. Jeszcze poprosimy dowody tożsamości.
Martynie trzesą się ręce.
- spokojnie - mówię - to tylko kontrola
- dokładnie. Musimy sprawdzać każde wezwanie.
Daliśmy dowody.
Sprawdzili.
- przepraszamy za najście
Do widzenia
- Do widzenia
Poszli.
- musimy się spodziewać takiej kontroli przez najbliższy czas - Martyna
- nie no. Sąsiadka nas podała.
Już spokojnie. - Dałem Piotrkowi i Ani buziaka. - następnym razem zrobimy taką imprezę na podwórku, że zejdzie na zawał.
Zaczęliśmy się śmiać.
- życzysz sobie pracy
- za co żyć musimy
Zaczęliśmy się śmiać.
CZYTASZ
In My Dreams - MaPi. (1/2)
Storie d'amorePrzez jedno głupie zdanie ich najlepszego przyjaciela ich miłość przestała istnieć. Czy odnajdą sposób aby się pogodzić? Czy ich "przyjaciel" wyzna prawde? Dowiemy się po przeczytaniu tej książki. Serdecznie zapraszam fankanasygnale Ciąg dalszy... P...