95. Jeszcze Tego Będziesz Żałować

263 5 0
                                    

*Martyna*
Piotrek poszedł do pracy a Anka dzwoni, że mam mu coś powiedzieć bo jest zły.
- jeju ogarnij się. - mówię - nic wam nie zrobi
- a jak zrobi.
- daj spokój.
- ale on siedzi i patrzy w sufit
- uspokaja się. Dajcie mu chwilę.
- co mu zrobiłaś?
- dzisiaj nic.
- chodź tutaj
- będę za 5 minut. Bo akurat jestem w pobliżu
- ok.
Rozłączyła się a ja weszłam do bazy.
- cześć wszystkim
- no cześć. Co ty tu robisz?
- mam sprawę do męża - mówię i podchodzę do Piotrka. Dałam mu buziaka - chodź na chwilę
- uuu ściśle tajne
- co już nie można?
Wyszliśmy z bazy.
- to jaką masz tą sprawę?
- że cię kocham i chciałam cię zobaczyć bo tak szybko zniknąłeś
- nie chciałem cię budzić - uśmiecha się
Przytulił mnie i dał mi buziaka.
- kto cię tak wkurzył?
- widać
- no. Nie cieszysz się, że przyszłam więc coś jest na rzeczy.
Wyszli wszyscy z bazy.
Poszliśmy się przejść za bazę.
- no to co jest?
- no nic
- widzę. Nie puszczę cię do póki mi nie powiesz
- no dobrze Pokłóciłem się z twoim tatą, ale no cóż.
- nie wierzę. Dał ci dojść do słowa?
- no właśnie nie zabardzo chciał mnie słuchać.
- a o co poszło?
- no bo powiedziałem żeby przestał ci robić pranie mózgu bo to nic nie pomaga a potem trudno jest cię uspokoić. A on powiedział, że to nie moja sprawa i po co się w to wtrącam.
A ja odpowiedziałem, że to moja sprawa i więcej na to nie pozwolę.
I wtedy on wypalił, że ja nie mam nic do gadania i że jeszcze jedno takie coś to on cię przekieruje tak, że doprowadzi do rozwodu. To chyba miałem prawo się wkurzyć, prawda?
- prawda prawda. Wiesz, że on tego nie zrobi.
- może nie zrobi, ale sam fakt, że to powiedział... No cóż.
- spróbuj się uspokoić - mówię
- spoko. Próbuję od kilku godzin, ale no bez skutku
Dałam mu buziaka.
- dasz mi auto? Nogi mnie już bolą.
Zaczęliśmy się śmiać.
- trzymaj - dał mi kluczyki.
- to są te dla Tosi czy te normalne?
- normalne
Zaczęliśmy się śmiać.
- a gdzie masz małego?
- a twoi rodzice go wzięli do jakiejś babci.
- yhym
Po chwili Piotrek dostał wezwanie.
- no to zmykaj. Widzimy się później a ja to załatwię.
- daj mi znać - mówi
- spoko. Będzie Pan zadowolony.
- już się boję.
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszedł do karetki. Pojechali a oni się patrzą.
- działasz cuda
- cóż - mówię - wybaczcie ale mam do pozałatwiania parę spraw. Widzimy się później.
- ok.
Poszłam do auta i pojechałam do tatusia. Jest w domu.
- ooo Martynka. Co cię sprowadza?
- to co powiedziałeś Piotrkowi.
Usiadłam na stołku a tam jakaś kobieta.
- przeszkadzam?
- nie nie - ta kobieta
- chcesz kawy? - tata
- nie pije kawy. Masz wodę?
- mam. - nalał i dał mi wodę
- no tłumacz się.
- poniosło mnie. Co jeszcze mam powiedzieć?
- no nie wiem bo on chodzi wkurzony i to tak, że nawet ja go tak nie potrafie wkurzyć
- przeprosze go.
-tylko, że ja nie wiem czy będzie chciał tego słuchać.
- aż tak
Kiwam głową i pije wodę.
- to jest Martyna?
- no tak - tata - wydało się
- to rozumiem, że to naprawisz?
- no tak. Pogadam z nim na spokojnie.
- no i super.
- a ty coś taka.
- ja? Załatwiam kilka spraw więc no.
- co załatwiasz? Coś znowu zrobiła?
- luz. Chcemy zrobić mały remont.
I teraz chodzę. Zbieram katologi
- chcemy
- czyli raczej ty chcesz a Piotrek zrobi
- chcemy bo jednak te rysunki Tosi nie wyglądają elegancko.
Zaczęliśmy się śmiać.
- to jakbyście potrzebowali pomocy to mów.
- Piotrek sobie poradzi i już go pytałam i nie chce pomocy.
- bo jest na mnie wkurzony
- nie chciałam tego powiedzieć, ale no
- o której kończy dyżur?
- tak jak zwykle o 14
- to pojadę do niego.
- chcesz go jeszcze bardziej wkurzyć?
- nie. Chcę go przeprosić
- ok. To możesz jechać ze mną bo ja też tam jadę.
- ok. To pojedziemy z tobą
Gdzie masz dzieci?
- Tosia w żłobku, Antoś pojechał z rodzicami Piotrka do jakiejś babci.
- a ty latasz?
- nie latam bo nie mam skrzydeł.
A co mam robić?
- przyjść tu odrazu bo mamy ci coś do powiedzenia
- co takiego?
- to twoja mama.
- a tamta co przyszła kiedyś?
- wysłałam ją żeby się dowiedziała o tobie wszystko. Jednak jej się nie udało.
- yhym
A Czemu nas zostawiłaś?
- nie ma na to sensownego wyjaśnienia.
W tamtym momencie myślałam, że to będzie najlepsze co mogę zrobić żeby tobie nie stała się krzywda. Przed tym jak zniknęłam o mało nie zrobiłam tobie krzywdy. Prawie bym cię opuściła i z obawy, że kiedyś mogę to zrobić wolałam odejść.
- żałujesz tego?
- żałowałam już po jedynym dniu od tego, ale bałam się wrócić i żałuję do tej pory.
- rozumiem, że przed tym tatuś cię ochrzanił
- no tak.
- wiedziałam
- ej
Zaczęliśmy się śmiać.
- wybaczysz mi?
- nie wiem. - patrzę na tatę - masz coś słodkiego?
- hmm. A przypadkiem nie miałem dawać dziecią słodkiego?
- to się tyczy tylko moich dzieci
Zaczęliśmy się śmiać.
Tata wyciągnął ciastka.
Jemy i dzwoni mój telefon. Piotrek.
- halu panie piękny? - odebrałam
- no cześć pani piękna - mówi
- kłamca
Zaczęliśmy się śmiać.
- co robisz? - pyta
- jem ciastka
- po co ja pytam
- z tatą i mamą
- ooo coś nowego
- no widzisz
Zaczęliśmy się śmiać.
- szef się pyta czy możesz przyjechać bo chce z tobą pogadać.
- spytaj go czy mam się bać
- ok. Martyna się pyta czy ma się bać
- tak. Zjem ją
Zaczęliśmy się śmiać.
- ok. Za chwilę będę.
- ok. Czekamy
- nom pa
Rozłączyłam się.
- jedziecie ze mną?
- no jedziemy
Poszliśmy do auta. Wsiadłam za kierownicą. Zapięliśmy pasy i jedziemy do bazy. Po chwili byliśmy na miejscu.
Wysiedliśmy i Piotrek wyszedł z bazy.
- co to wezwanie?
- no niestety - mówi i daje mi buziaka
- a panu to specjalne zaproszenie wysłać - jakaś blondi lekarka
- było by mi bardzo miło - mówi a my się śmiejemy. Poszedł do karetki a my do bazy.
- witam spowrotem - mówię
- no cześć cześć - wszyscy
- ooo jesteś - szef - zapraszam do gabinetu
- uuu coś zrobiła.
- ja bym ją zwolnił - Adam
- spotkamy się - mówię i idę za szefem do gabinetu.
Usiadłam na krześle.
- co to za nowa blondi?
- oj nie nowa. Już jest tu od Kilku miesięcy.
- aha czyli ja jestem zacofana
Zaczęliśmy się śmiać.
- nazywa się Aleksandra Kowalczyk i ma męża, który tu też pracuje, więc możesz być spokojna.
- ok
- a mi chodziło o to żebyś została za mnie te dwie godziny. Muszę jechać po Zośke bo się źle czuje.
- ok. Nie ma problemu.
A z kim jeżdżę?
- z Adamem i Rafałem
- ok. - śmieje się
- no spotkacie się
Zaczęliśmy się śmiać
Szef poszedł a ja poszłam się przebrać.
Poszłam do wszystkich.
- o nie - Adam - idź do domu co?
- nie. Nadszedł twój koniec.
Zaczęliśmy się śmiać.
Przyszedł Piotrek.
- ooo jesteś. Weź ją, zrób z nią coś, co kolwiek - Adam
- Zaraz tobie coś zrobię - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- co mu robisz? - pyta
- dopiero się przebrałam i jeszcze nic nie zdążyłam
- a bo ty z nim jeździsz - Piotrek
- no. Tak Wyszło - mówię
- chcesz się zamienić? - Adam a oni się śmieją
- ok - mówię
- dawaj durniu - Piotrek rzucił mu kluczyki do karetki a on mu rzucił drugie.
Zaczęliśmy się śmiać.
- jeszcze tego będziesz żałować - Piotrek
- co? - Adam
- zobaczysz - Piotrek
- 23s
- 23s zgłaszam się - blondi lekarka
- nie - Adam - nie
- ruszaj się - mówię
Poszedł.
- mówiłem, że będzie żałował - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać
Piotrek wziął mnie na kolana i usiadł na fotelu koło mojego taty i mamy.
Poprawiam mu kołnierzyk a oni się śmieją.
- żona przyszła - Rafał
- coś ci się nie podoba - mówię
- 21s
- 21s zgłaszam się - mówię
- ul. Wolności 5. Dziecko spadło ze schodów.
- przyjąłem - Piotrek
- ej
Zaczęliśmy się śmiać.







In My Dreams - MaPi.  (1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz