*Martyna*
Dzisiaj idziemy do pracy obydwoje.
Mała zostaje z rodzicami Piotrka. Znowu?
- na pewno to nie problem? - pytam
- coś ty Martynko. Niczym się nie martw. - tata Piotrka
- my to robimy z przyjemności - mama Piotrka
- dziękuję - mówię
- nie ma za co.
Przytuliliśmy się mocno.
- a ja? - Piotrek przyszedł
Zaczęliśmy się śmiać
Pożegnaliśmy się i poszliśmy do auta.
Wsiedliśmy i Piotrek ruszył.
- wkońcu jeździmy razem - mówię
- no - Piotrek - cieszysz się?
- nie - mówię i się uśmiecham
Zaczęliśmy się śmiać.
- kocham Cię - mówi
- ja ciebie też - mówię
Pocałowaliśmy się.
Po chwili byliśmy na miejscu.
- ooo małżeństwo przyjechało - Anka
- cześć - powiedzieliśmy jednocześnie
- które dzisiaj zostaje? - Aśka
- obydwoje - mówię
- ooo - wszyscy
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy się przebrać. Poprawiłam Piotrkowi kołnierzyk a on dał mi buziaka. Przytulił do siebie i poszliśmy do reszty.
Tata siedzi.
- tata? A ty co tu robisz?
- ktoś podał waszą bazę i jestem sprawdzić, ale mi się nie chce.
- a czemu ty?
- lepiej ja niż jaki walnięty koleś, nie?
Zaczęliśmy się śmiać.
- i jeździ z wami? - szef - poradzicie sobie we dwójkę, nie?
- jak nie to nas z tąd wywiozą - Piotrek
- do zakładu psychiatrycznego na pewno - tata
Zaczęliśmy się śmiać.
- a gdzie jest moja wnuczka? - tata
- z moimi rodzicami - Piotrek
- a co to ma znaczyć?
Zaczęliśmy się śmiać.
- karetkę wam przyszykowaliśmy - Aśka
- super
Dziękujemy.
Tata dostał swoją kamizelkę. Nadzorca tak mu pisze na plecach.
- wkońcu coś innego a nie garnitur. - tata
Zaczęliśmy się śmiać.
- a teraz losujcie kto dowodzi - szef
- ok reszka ty a orzeł ja - mówię
- ok - Piotrek
Szef rzucił monetą.
- orzeł - szef
- super
- i tak się nie będę ciebie słuchał - Piotrek
- będziesz. - mówię - nie masz innego wyjścia
Zaczęliśmy się śmiać.
- ja jej tego nie uczyłem - tata
- skąd że - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- chce kawę - mówię
- i? - Piotrek
- chodź - ciągne go za uszy do bistro.
Zaczęliśmy się śmiać.
Kupił mi i sobie kawę. Wróciliśmy do wszystkich. Pije kawę a oni się śmieją.
- zdobyła kawę - szef
- a jak - mówię
Śmieją się.
Wypiłam kawę i poszłam wyrzucić kubek
- 23p
- 23p... - Piotrek
- zgłaszam się - mówię - moje radio
Zaczęli się śmiać.
- starsza kobieta z dusznościami. Ulica Jagiellońska 34.
- przyjęłam - mówię i idziemy do karetki.
Wsiedliśmy i Piotrek ruszył.
- co tak szybko? - tata
- to karetka - Piotrek - tu policja mnie nie zatrzyma
Zaczęliśmy się śmiać
Po chwili byliśmy na miejscu.
- dzień dobry. Pogotowie ratunkowe.
Co się dzieje? - mówię
- duszno mi.
- choruje pani na coś?
- na astmę.
- a brała pani lek?
- nie. - mówi ledwo - skończył mi się wczoraj
- dobrze.
Podaliśmy pani tlen i zabraliśmy pacjentke do karetki.
Pojechaliśmy do szpitala.
- o jak ja was dawno nie widziałem - lekarz
- słabe - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
Oddaliśmy pacjentke i idziemy do bazy.
- 23p wolny?
- wolny - mówię
- jedźcie szybko na przejazd kolejowy. Ul. Sienkiewicza 89
- przyjąłem - Piotrek i się uśmiecha
Zaczęliśmy się śmiać.
- jak dziecko - mówię.
- tak
Wsiedliśmy do karetki i jedziemy.
- nie mógłbym tak pracować. - tata
- czemu?
- za szybkie tempo. Nie ogarniam
Zaczęliśmy się śmiać.
- szybko masz dość. A to dopiero początek. - mówię
- ta - Piotrek - zaraz jakiś wariat będzie nas gonił z kijem bejsbolowym
Zaczęliśmy się śmiać.
- a żebyś tego nie wykrakał - mówię
- niby czemu ruda nas wysyła? - Piotrek - i jeszcze nie mówi dlaczego?
Zaczęliśmy się śmiać.
- on tak zawsze dużo gada? - tata
Zaczęliśmy się śmiać.
- tak. Dopiero się rozkręca - mówię
Po chwili byliśmy na miejscu.
- co mamy doktorku? - pytam szefa który był już na miejscu.
- no co? Banda debili gonila faceta z kijem bejsbolowym a potem wyrzuciła go przez okno.
- a my tu po co?
- jest więcej poszkodowanych w pociągu.
- ok.
- my jedziemy
Poszliśmy do pociągu.
Tata został przy karetce.
- dobra ja idę tu a ty tam - mówię
- ok. Jak coś to wołaj do radia
- ok
*Piotrek*
Poszliśmy w dwie różne strony. Ja udzieliłem pomocy wszystkim poszkodowanym.
- proszę wyjść z pociągu - mówię
Wychodzą a ja idę do Martyny.
- Martynka jak u ciebie - mówię do radia, ale nikt nie odpowiada.
Szukam ją po przedziałach i na samym końcu ją znalazłem. Jest przywiązana.
- Boże Martynka. - mówię i ją odwiozuje.
Otworzyłem drzwi bo jest pełno dymu.
- uciekaj Piotrek
- zgupiałaś? Chodź trzymaj się
mocno - wziąłem ją na ręce i Wyszliśmy z pociągu.
- co się Stało? - szef
- napadli ją - mówię
- nic mi nie jest - mówi a ja ją postawiłem.
Idziemy do karetki.
- na pewno?
- tak - dała mi buziaka
- a to żebym uciekał to co to było? Przypomniało ci się tamto?
Kiwa głową a ja ją Przytuliłem.
- jesteś bezpieczna - mówię i idziemy do karetki.
- co się stało? - jej tata
- nic - Martyna
- jak nic. Wasz szef mówił, że zostałaś napadnieta
- on to nigdy nie potrafi się zamknąć - Martyna - nic mi nie jest
Dałem jej wody i poszedłem po pacjenta.
Zawieźliśmy go do szpitala.
- 23p wolny - Martyna
Usiedliśmy na ławce przed szpitalem.
- dwa wezwania a ja mam dość - tata
- a to przez cały dyżur będziesz? - pytam
- przez cały tydzień.
- uuu
Poszliśmy do bistro coś zjeść i pijemy soczek.
- nie Wierzę. Zdążyliśmy zjeść
- no
Zaczęliśmy się śmiać.
- 23p?
- 23p zgłaszam się
- jedzcie na ul. Jana Pawła II 76. Piętro 8 mieszkanie numer 24
- przyjęłam
Poszliśmy do karetki
- Piętro 8? - tata
- tak - mówię.
- spokojnie. Na pewno będzie winda - Piotrek
- jak będzie działać. - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Piotrek jedzie szybko i gwałtownie zachamował.
- przepraszam - trąbi - zjeżdżaj z drogi.
Wzięłam radio.
- kierowco w białym fordzie - mówię - odsuń się bo śpieszy nam się do fryzjera.
Odsunął się i Piotrek jedzie szybko.
- 23p za ile będziecie
- Piotrek?
- za 2 minuty max
- to szybko. Dziecko nie oddycha
Po chwili byliśmy na miejscu.
Wzięliśmy sprzęt i idziemy do wieżowca.
- winda nie działa - Piotrek
- wiedziałam - mówię - bo ja jadę
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy szybko do wyznaczonego mieszkania
- pogotowie ratunkowe - mówię - proszę się odsunąć.
Piotrek sprawdza czy chłopiec oddycha.
- oddycha?
- nie - reanimuje go a ja zrobiłam chłopcu wkłucie i podpięłam monitor.
- czy chłopiec na coś choruje?
- tak. Ma wadę serca, ale brak normalnie leki.
- a może czymś się zdenerwował? - Piotrek
- mówiłam żebyś nie zaczynał przy nim - kobieta do faceta
- czyli tak - mówię - mogę zobaczyć lek jaki chłopiec zażył?
- tak tak
Poszłam z matką dziecka po te leki.
- proszę
Wzięłam opakowanie i czytam.
Leki na nad ciśnienie.
- chłopiec ma problemy z ciśnieniem?
- nie. Ja mam.
- no to są pani leki. A gdzie chłopca?
- te mu Dałam.
- no to mamy przyczynę.
- o boże.
- spokojnie. Podamy mu lek i mu przejdzie.
Poszłam do Piotrka.
Podaliśmy chłopcu lek i wrócił.
- mamy go - Piotrek
- no to bierzemy go.
Wzięłam torbę i chłopca na ręce.
- zabieramy chłopca do leśnej góry
- mogę jechać z wami? - matka chłopca
- tak
Poszliśmy do karetki. Położyłam go na noszach a Piotrek go zapina.
- 23p zabieramy chłopca do szpitala
Stabilny.
- przyjęłam.
Wsiedliśmy do karetki.
Tata poszedł do przodu a ja z matką chłopca do tyłu.
Piotrek ruszył a ja wypisuje papiery.
Oddaliśmy pacjenta dobrze szpitala i dostaliśmy kolejne wezwanie i tak w kółko.
![](https://img.wattpad.com/cover/166299928-288-k372597.jpg)
CZYTASZ
In My Dreams - MaPi. (1/2)
RomancePrzez jedno głupie zdanie ich najlepszego przyjaciela ich miłość przestała istnieć. Czy odnajdą sposób aby się pogodzić? Czy ich "przyjaciel" wyzna prawde? Dowiemy się po przeczytaniu tej książki. Serdecznie zapraszam fankanasygnale Ciąg dalszy... P...