*Piotrek*
No i Martyna się zamknęła w 4 ścianach. A tylko przez to, że wyszła do Anki na chwilę.
- Martynko - wołam ją
- nie ma mnie. - mówi spod kołdry.
- no chodź - mówię - tęsknię za tobą.
- przecież jestem
- ale nawet się nie uśmiechniesz. Chłopaki głodni.
- nie jestem w stanie ich nakarmić. Nakarm ich butelką.
- dobra młoda - mówię - wychodzę na chwilkę. Dzieci są u moich rodziców. Babcia też.
- zostanę sama?
- możesz iść ze mną
- nie. Chcę spać.
- to śpij - dałem jej buziaka - jak coś dzwoń
- ok.
Pojechałem do bazy.
- cześć - mówię
- cześć - mówią
- i co? Wracacie od poniedziałku. - Wiktor
- nie ma szans - mówię - jest Anka?
- nie ma. A co znowu zrobiła?
- coś Martynie powiedziała i zamknęła się w sypialni. Nic nie działa. Nawet nie karmi chłopaków.
- od kiedy?
- przyszła od niej dwa dni temu. Jest zmęczona idzie się położyć. No to ok, ale jak weszła tak już z tamtąd nie wyszła. Nie licząc toalety.
- a teraz co robi?
- śpi. Macie jakieś plany na dzisiaj?
- nie
- to przyjdziecie? Może chociaż do was wyjdzie.
- jasne. - mówią
- rozumiem, że Anki się to nie tyczy.
- dobrze rozumiesz. Bo prawda jest taka, że jak zobaczy Anke to możemy pomarzyć żeby wyszła.
Dzwoni mój telefon.
Martyna.
- halu?
- miałeś iść tylko na chwilę. Gdzie jesteś?
- za daleko pobiegłem. Już wracam.
Pomachałem im a oni mi. Wyszedłem z bazy i pobiegłem do domu. Poszedłem do Martyny. Przytuliła się do mnie i rozpłakała.
- co się stało? - pytam
- jestem do niczego
- co ty mówisz? Co ona ci znowu powiedziała? Hmm. Co ci mówiłem?
Nie słuchaj tej wariatki. Niech sobie mówi do ściany. Nie ważne.
Każdy ma prawo być chory i mieć gorszy dzień, ale to nie znaczy, że jest do niczego.
Dała mi buziaka.
- kocham cię - mówię
- ja ciebie też. - mówi
- to zrobisz coś dla mnie?
- yhym.
- to ubierz się. Ogarnij i pójdziemy na zakupy. Bo przyjdą cię rozweselić. Nawet Kornelia z Polą.
- ooo - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale Anki nie będzie?
- nie będzie
- obiecujesz?
- obiecuję
Poszła się ubierać i ktoś puka.
Poszedłem otworzyć a tam Anka.
- cześć. Jest Martyna?
- jest. Ale nie zamierza z tobą rozmawiać także ten
- a ona może mówić za siebie czy już jej tego zabroniłeś?
- może. Ale nie chce cię widzieć.
- no to ma problem. Bo będzie mnie widziała czy tego chce czy nie.
- po moim trupie - mówię a ona poszła wkurwiona.
Zamknąłem drzwi.
- nie wierzę. Ona się z tobą kłóciła - Martyna
Zaczęliśmy się śmiać.
- wybacz nawet nie spytałem...
- luz. Tobie to lepiej poszło
Poszła się malować a ja stoję w drzwiach.
- pomalować cię? - pyta
- lepiej nie
Zaczęliśmy się śmiać.
*Wiktor*
Przyszła wkurwiona Anka.
- spotkałaś się z Piotrkiem?
- skąd wiesz? On nawet nie dał mi się z nią zobaczyć a dopiero z nią porozmawiać.
- no i się nie dziwię. - mówię - bo nagadałaś jej głupot i on ma teraz problem bo Martyna się zamknęła w pokoju.
- no to niech ją pocieszy. Od tego jest
*Piotrek*
Poszliśmy do bazy a tam Anka się drze na Wiktora. Dałem Martynie słuchawki i włączyłem muzykę.
- cześć - mówimy
- cześć
- o wyprowadzasz księżniczke na spacer?
- o pani wkurwiona przerzuciła się na mnie. Jak miło.
Śmieją się a ja Martynie założyłem słuchawki.
- zatkało? Dziękuję - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- brakło tekstów - Wiktor
- co ja ci zrobiłam?
- parę rzeczy - mówię - mam wymienić?
- nie. Wszyscy wiedzą. Możesz przestać
- ty zaczęłaś to ja odpowiadam. O co ci chodzi?
- nie podnoś na mnie głosu!
- dopiero mogę - mówię głośniej
Śmieją się.
- czym ty mnie straszysz?
- a czym chcesz? Znudziło mi się już to.
Zadzwonimy.
- aha to już przy mnie nie powiesz
- w sumie co mi szkodzi?
- no dawaj
Martyna ściągnęła słuchawki.
- co chcecie na obiad? - pytam
- my nie idziemy na obiad - wszyscy
- no to problem. - Martyna
- to co hamburgera zamówimy?
- tak - Martyna
Zaczęliśmy się śmiać.
- drogo was to wyjdzie - Tomek
- mniej ciuchów - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- chyba wincyj - Martyna mi pokazuje kolejną kartę od tatusia.
- czy on mnie serio nienawidzi?
Zaczęliśmy się śmiać.
Pojechaliśmy zamówić hamburgery i pojechaliśmy po dzieci a babcia została.
Potem przyszli wszyscy bez Anki.
*Martyna*
Przyszli akurat jak karmiłam Kamila.
- pora karmienia. - mówię - wybaczcie
- luz
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszłam z nim do sypialni. Nakarmiłam i poszłam go przebrać a potem idę do nich. Jak byłam przy schodach. Piotrek przyszedł.
- czekaj. Chcę spróbować, ale być tu
- ok
Zeszłam.
- no udało się - mówi i daje mi buziaka.
Przywitałam się z nimi.
- jak chcesz to chodź połóż ją do sypialni. - mówię do Kornelii
- Zaraz się obudzi.
Zaczęliśmy się śmiać
- ale spróbujmy.
Poszłyśmy położyć tam dzieci. Przykryłam ich kocem i poszliśmy do wszystkich. Przyjechały hamburgery. Zjedliśmy i pora na czerwone albo zielone buźki.
- kto pierwszy? - pytam
- ja - Mania
- tylko sprawiedliwie - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- śniadanko zjedzone?
- tak
- tata potwierdzi?
- tak - Mania
Zaczęliśmy się śmiać.
- tak. Zjadła wszystko - Piotrek
- no to zielona - przykleiłam
- ząbki umyte?
- tak
- z oporem - Piotrek
- to żółta.
- pokój posprzątany?
- tak
Piotrek kiwa głową i sprawdza zadania Piotrka i Dominiki.
- zielona - mówię a mania skacze
- byłaś na spacerku?
- tak. Do dziadków
- autem czy na nóżkach?
- a jaka to różnica? - Mania
Śmieją się a ja razem z nimi.
- autem - Piotrek
- to nie był spacerek - mówię
- ale jestem mała i mi nie wolno samej wychodzić a tacie się nie chciało iść na nóżkach bo to za daleko.
- to tacie damy czerwoną
- tak
Zaczęliśmy się śmiać
- obiadek zjedzony - mówię i przyklejam zieloną. - no i tyle na razie
- czyli 3 na 5 - Piotrek
- spacerek odejmujemy bo to nie jej wina - mówię - i jest 3 na 4 równa się małe słodkie
- hip hip - Mania
- hurra
- następny?
- ja - Antoś
I to samo, ale wszystko czerwone.
- kara - mówię - 10 minut w kącie.
Poszedł smutny.
- i to ja nie mam serca - Piotrek
- teraz Tosia. - mówię
- byłam nie grzeczna i tata krzyczał.
- to damy tacie czerwoną i tobie też.
- ooł
Zaczęliśmy się śmiać
- kara 10 minut
Poszła pod schody.
Potem Piotruś.
- zmiana kategorii - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- pokój posprzątany? - pytam
- tak
- ujdzie - Piotrek
- aż muszę sprawdzić
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do jego pokoju i posprzątany.
- zielona - mówię i przyklejam
- zadania odrobione?
- tak
- byłeś w szkole?
- nie
Zaczęliśmy się śmiać
- zęby umyte? - pytam
- tak
- kłamiesz?
- nie
Zaczęliśmy się śmiać.
- tylko jedna czerwona
- to mogę iść
- możesz iść - mówię
Dominika to samo.
Ania wszystko zielone.
Poszli.
- a teraz tatuś
- wszystko czerwone. Jak Zawsze - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
- serio?
- serio
- no to kara. Dla ciebie 30 minut
Udaje, że płaczę i idzie.
Zaczęliśmy się śmiać
- a ja się sama ocenie - mówię
Śmieją się.
- czerwone - Piotrek
- sprawiedliwie będzie - mówię
Oceniłam się i wyszło same czerwone i żółte.
- bezsensu - mówię a oni się śmieją.
- dobra dzisiaj wam daruje - mówię
- gdzie haczyk? - Piotrek
- w garderobie
Zaczęliśmy się śmiać.
Ktoś puka.
- jak to twój ojciec otwierasz ty - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszedł zobaczyć. Otworzył a tam Anka.
- serio? Martyna nie może otworzyć - Anka
- masz pecha - Piotrek - mam powtórzyć czy już wszystko wiesz i dasz spokój?
Poszła wkurzona.
Piotrek zamknął drzwi.
- czemu się z nią kłócisz? - Wiktor - a nie klikniesz guziczka
- nie kłócę. Ja grzecznie rozmawiam.
Zaczęliśmy się śmiać.
- a po drugie jak kliknę włączy się alarm i będzie pikał do póki ochrona nie przyjedzie i może obudzić maluchy.
Także ten. A ona bardzo fajnie się wkurwia.
- Piotrek. Dzieci
- nie słyszą. Są zajęte
Zaczęliśmy się śmiać.
- to kiedy wracacie?
- już powinniśmy, ale ten
Zaczęliśmy się śmiać.
Znowu ktoś puka.
Piotrek poszedł otworzyć. Znowu Anka
*Piotrek*
- mam wywiesić tabliczkę wstęp wzbroniony czy jak?
- jest Martyna?
- nie - mówię
- a gdzie jest?
- wyszła gdzieś - mówię
- i ty nie wiesz gdzie?
- no aktualnie nie wiem gdzie jest.
- to ja poszukam
- a to miłego - mówię
Poszła.
Zamknąłem drzwi a oni się śmieją.
- przynajmniej ma zajęcie
Zaczęliśmy się śmiać.
Po dłuższej chwili znowu ktoś puka.
- zamorduje
- nie masz Alibi - Martyna
- a kto mi udowodni - mówię i otwieram a tam policja.
- Witam. Starszy sierżant Monika Zawadzka...
- witaj - mówię - dawno się nie widzieliśmy
Zaczęliśmy się śmiać
Wpuściłem ich
- To nie jest śmieszne. Ponoć przetrzymujesz swoją żonę
- a żeby tylko Ją. Patrz ile tu ludzi.
Należy mnie zamknąć - mówię
- nie pomagasz
Zaczęliśmy się śmiać.
- dowód osobisty
- a masz. Tata Martyny będzie miał co czytać na dobranoc - dałem jej dowód
Zaczęliśmy się śmiać.
- a tak serio. Co zrobiłeś Ance, że tak cię podała?
- nic. Po prostu nie daje jej pogadać z Martyną. Ba. Nawet jej tu nie wpuszcze także ten.
- Martyna potwierdzasz?
- tak. Anka jest wkurwiająca
- Martynko. Dzieci - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- a zrobicie coś dla mnie? - pytam - Wiktor mnie zabije, ale...
Zaczęliśmy się śmiać
- nie krępuj się - Wiktor - odpocznę sobie
Zaczęliśmy się śmiać
- rozumiem, że mamy ją zgarnąć
- tak - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- miało być grzecznie. Ja się tylko odwdzięczam. - mówię i podpisuje papier
- wogóle ten. Wiesz, że jedziesz z nami?
- to jest ten moment w którym mam uciekać?
- nie chce mi się ciebie gonić.
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra już koniec bo widzę, że Martyna się denerwuje. - Monika - nie zabieram go. Spokojnie.
- tak lepiej - Martyna
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszli. A ja Przytuliłem Martyne.
Po chwili znowu ktoś puka.
- nie ma nikogo w domu. Mama nie kazała otwierać - mówię
- Piotrek. Jak ja cię zaraz - Tata Martyny
- trafiłem - mówię i się cieszę a oni się śmieją.
Otworzyłem.
- no nareszcie - mówi - widziałem policje także mów za nim sam się dowiem.
- ale jakby to powiedzieć
Zaczęliśmy się śmiać
- przetrzymuje twoją córkę - mówię a on się śmieje
- tyle?
- tyle - mówię
Zaczęliśmy się śmiać
- jak na razie - mówię po cichu
- co?
- nic
Zaczęliśmy się śmiać.
CZYTASZ
In My Dreams - MaPi. (1/2)
RomancePrzez jedno głupie zdanie ich najlepszego przyjaciela ich miłość przestała istnieć. Czy odnajdą sposób aby się pogodzić? Czy ich "przyjaciel" wyzna prawde? Dowiemy się po przeczytaniu tej książki. Serdecznie zapraszam fankanasygnale Ciąg dalszy... P...