189. Przetrzymuje Twoją Córkę

110 2 0
                                    

*Piotrek*
No i Martyna się zamknęła w 4 ścianach. A tylko przez to, że wyszła do Anki na chwilę.
- Martynko - wołam ją
- nie ma mnie. - mówi spod kołdry.
- no chodź - mówię - tęsknię za tobą.
- przecież jestem
- ale nawet się nie uśmiechniesz. Chłopaki głodni.
- nie jestem w stanie ich nakarmić. Nakarm ich butelką.
- dobra młoda - mówię - wychodzę na chwilkę. Dzieci są u moich rodziców. Babcia też.
- zostanę sama?
- możesz iść ze mną
- nie. Chcę spać.
- to śpij - dałem jej buziaka - jak coś dzwoń
- ok.
Pojechałem do bazy.
- cześć - mówię
- cześć - mówią
- i co? Wracacie od poniedziałku. - Wiktor
- nie ma szans - mówię - jest Anka?
- nie ma. A co znowu zrobiła?
- coś Martynie powiedziała i zamknęła się w sypialni. Nic nie działa. Nawet nie karmi chłopaków.
- od kiedy?
- przyszła od niej dwa dni temu. Jest zmęczona idzie się położyć. No to ok, ale jak weszła tak już z tamtąd nie wyszła. Nie licząc toalety.
- a teraz co robi?
- śpi. Macie jakieś plany na dzisiaj?
- nie
- to przyjdziecie? Może chociaż do was wyjdzie.
- jasne. - mówią
- rozumiem, że Anki się to nie tyczy.
- dobrze rozumiesz. Bo prawda jest taka, że jak zobaczy Anke to możemy pomarzyć żeby wyszła.
Dzwoni mój telefon.
Martyna.
- halu?
- miałeś iść tylko na chwilę. Gdzie jesteś?
- za daleko pobiegłem. Już wracam.
Pomachałem im a oni mi. Wyszedłem z bazy i pobiegłem do domu. Poszedłem do Martyny. Przytuliła się do mnie i rozpłakała.
- co się stało? - pytam
- jestem do niczego
- co ty mówisz? Co ona ci znowu powiedziała? Hmm. Co ci mówiłem?
Nie słuchaj tej wariatki. Niech sobie mówi do ściany. Nie ważne.
Każdy ma prawo być chory i mieć gorszy dzień, ale to nie znaczy, że jest do niczego.
Dała mi buziaka.
- kocham cię - mówię
- ja ciebie też. - mówi
- to zrobisz coś dla mnie?
- yhym.
- to ubierz się. Ogarnij i pójdziemy na zakupy. Bo przyjdą cię rozweselić. Nawet Kornelia z Polą.
- ooo - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale Anki nie będzie?
- nie będzie
- obiecujesz?
- obiecuję
Poszła się ubierać i ktoś puka.
Poszedłem otworzyć a tam Anka.
- cześć. Jest Martyna?
- jest. Ale nie zamierza z tobą rozmawiać także ten
- a ona może mówić za siebie czy już jej tego zabroniłeś?
- może. Ale nie chce cię widzieć.
- no to ma problem. Bo będzie mnie widziała czy tego chce czy nie.
- po moim trupie - mówię a ona poszła wkurwiona.
Zamknąłem drzwi.
- nie wierzę. Ona się z tobą kłóciła - Martyna
Zaczęliśmy się śmiać.
- wybacz nawet nie spytałem...
- luz. Tobie to lepiej poszło
Poszła się malować a ja stoję w drzwiach.
- pomalować cię? - pyta
- lepiej nie
Zaczęliśmy się śmiać.
*Wiktor*
Przyszła wkurwiona Anka.
- spotkałaś się z Piotrkiem?
- skąd wiesz? On nawet nie dał mi się z nią zobaczyć a dopiero z nią porozmawiać.
- no i się nie dziwię. - mówię - bo nagadałaś jej głupot i on ma teraz problem bo Martyna się zamknęła w pokoju.
- no to niech ją pocieszy. Od tego jest
*Piotrek*
Poszliśmy do bazy a tam Anka się drze na Wiktora. Dałem Martynie słuchawki i włączyłem muzykę.
- cześć - mówimy
- cześć
- o wyprowadzasz księżniczke na spacer?
- o pani wkurwiona przerzuciła się na mnie. Jak miło.
Śmieją się a ja Martynie założyłem słuchawki.
- zatkało? Dziękuję - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- brakło tekstów - Wiktor
- co ja ci zrobiłam?
- parę rzeczy - mówię - mam wymienić?
- nie. Wszyscy wiedzą. Możesz przestać
- ty zaczęłaś to ja odpowiadam. O co ci chodzi?
- nie podnoś na mnie głosu!
- dopiero mogę - mówię głośniej
Śmieją się.
- czym ty mnie straszysz?
- a czym chcesz? Znudziło mi się już to.
Zadzwonimy.
- aha to już przy mnie nie powiesz
- w sumie co mi szkodzi?
- no dawaj
Martyna ściągnęła słuchawki.
- co chcecie na obiad? - pytam
- my nie idziemy na obiad - wszyscy
- no to problem. - Martyna
- to co hamburgera zamówimy?
- tak - Martyna
Zaczęliśmy się śmiać.
- drogo was to wyjdzie - Tomek
- mniej ciuchów - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- chyba wincyj - Martyna mi pokazuje kolejną kartę od tatusia.
- czy on mnie serio nienawidzi?
Zaczęliśmy się śmiać.
Pojechaliśmy zamówić hamburgery i pojechaliśmy po dzieci a babcia została.
Potem przyszli wszyscy bez Anki.
*Martyna*
Przyszli akurat jak karmiłam Kamila.
- pora karmienia. - mówię - wybaczcie
- luz
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszłam z nim do sypialni. Nakarmiłam i poszłam go przebrać a potem idę do nich. Jak byłam przy schodach. Piotrek przyszedł.
- czekaj. Chcę spróbować, ale być tu
- ok
Zeszłam.
- no udało się - mówi i daje mi buziaka.
Przywitałam się z nimi.
- jak chcesz to chodź połóż ją do sypialni. - mówię do Kornelii
- Zaraz się obudzi.
Zaczęliśmy się śmiać
- ale spróbujmy.
Poszłyśmy położyć tam dzieci. Przykryłam ich kocem i poszliśmy do wszystkich. Przyjechały hamburgery. Zjedliśmy i pora na czerwone albo zielone buźki.
- kto pierwszy? - pytam
- ja - Mania
- tylko sprawiedliwie - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- śniadanko zjedzone?
- tak
- tata potwierdzi?
- tak - Mania
Zaczęliśmy się śmiać.
- tak. Zjadła wszystko - Piotrek
- no to zielona - przykleiłam
- ząbki umyte?
- tak
- z oporem - Piotrek
- to żółta.
- pokój posprzątany?
- tak
Piotrek kiwa głową i sprawdza zadania Piotrka i Dominiki.
- zielona - mówię a mania skacze
- byłaś na spacerku?
- tak. Do dziadków
- autem czy na nóżkach?
- a jaka to różnica? - Mania
Śmieją się a ja razem z nimi.
- autem - Piotrek
- to nie był spacerek - mówię
- ale jestem mała i mi nie wolno samej wychodzić a tacie się nie chciało iść na nóżkach bo to za daleko.
- to tacie damy czerwoną
- tak
Zaczęliśmy się śmiać
- obiadek zjedzony - mówię i przyklejam zieloną. - no i tyle na razie
- czyli 3 na 5 - Piotrek
- spacerek odejmujemy bo to nie jej wina - mówię - i jest 3 na 4 równa się małe słodkie
- hip hip - Mania
- hurra
- następny?
- ja - Antoś
I to samo, ale wszystko czerwone.
- kara - mówię - 10 minut w kącie.
Poszedł smutny.
- i to ja nie mam serca - Piotrek
- teraz Tosia. - mówię
- byłam nie grzeczna i tata krzyczał.
- to damy tacie czerwoną i tobie też.
- ooł
Zaczęliśmy się śmiać
- kara 10 minut
Poszła pod schody.
Potem Piotruś.
- zmiana kategorii - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- pokój posprzątany? - pytam
- tak
- ujdzie - Piotrek
- aż muszę sprawdzić
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do jego pokoju i posprzątany.
- zielona - mówię i przyklejam
- zadania odrobione?
- tak
- byłeś w szkole?
- nie
Zaczęliśmy się śmiać
- zęby umyte? - pytam
- tak
- kłamiesz?
- nie
Zaczęliśmy się śmiać.
- tylko jedna czerwona
- to mogę iść
- możesz iść - mówię
Dominika to samo.
Ania wszystko zielone.
Poszli.
- a teraz tatuś
- wszystko czerwone. Jak Zawsze - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
- serio?
- serio
- no to kara. Dla ciebie 30 minut
Udaje, że płaczę i idzie.
Zaczęliśmy się śmiać
- a ja się sama ocenie - mówię
Śmieją się.
- czerwone - Piotrek
- sprawiedliwie będzie - mówię
Oceniłam się i wyszło same czerwone i żółte.
- bezsensu - mówię a oni się śmieją.
- dobra dzisiaj wam daruje - mówię
- gdzie haczyk? - Piotrek
- w garderobie
Zaczęliśmy się śmiać.
Ktoś puka.
- jak to twój ojciec otwierasz ty - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszedł zobaczyć. Otworzył a tam Anka.
- serio? Martyna nie może otworzyć - Anka
- masz pecha - Piotrek - mam powtórzyć czy już wszystko wiesz i dasz spokój?
Poszła wkurzona.
Piotrek zamknął drzwi.
- czemu się z nią kłócisz? - Wiktor - a nie klikniesz guziczka
- nie kłócę. Ja grzecznie rozmawiam.
Zaczęliśmy się śmiać.
- a po drugie jak kliknę włączy się alarm i będzie pikał do póki ochrona nie przyjedzie i może obudzić maluchy.
Także ten. A ona bardzo fajnie się wkurwia.
- Piotrek. Dzieci
- nie słyszą. Są zajęte
Zaczęliśmy się śmiać.
- to kiedy wracacie?
- już powinniśmy, ale ten
Zaczęliśmy się śmiać.
Znowu ktoś puka.
Piotrek poszedł otworzyć. Znowu Anka
*Piotrek*
- mam wywiesić tabliczkę wstęp wzbroniony czy jak?
- jest Martyna?
- nie - mówię
- a gdzie jest?
- wyszła gdzieś - mówię
- i ty nie wiesz gdzie?
- no aktualnie nie wiem gdzie jest.
- to ja poszukam
- a to miłego - mówię
Poszła.
Zamknąłem drzwi a oni się śmieją.
- przynajmniej ma zajęcie
Zaczęliśmy się śmiać.
Po dłuższej chwili znowu ktoś puka.
- zamorduje
- nie masz Alibi - Martyna
- a kto mi udowodni - mówię i otwieram  a tam policja.
- Witam. Starszy sierżant Monika Zawadzka...
- witaj - mówię - dawno się nie widzieliśmy
Zaczęliśmy się śmiać
Wpuściłem ich
- To nie jest śmieszne. Ponoć przetrzymujesz swoją żonę
- a żeby tylko Ją. Patrz ile tu ludzi.
Należy mnie zamknąć - mówię
- nie pomagasz
Zaczęliśmy się śmiać.
- dowód osobisty
- a masz. Tata Martyny będzie miał co czytać na dobranoc - dałem jej dowód
Zaczęliśmy się śmiać.
- a tak serio. Co zrobiłeś Ance, że tak cię podała?
- nic. Po prostu nie daje jej pogadać z Martyną. Ba. Nawet jej tu nie wpuszcze także ten.
- Martyna potwierdzasz?
- tak. Anka jest wkurwiająca
- Martynko. Dzieci - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- a zrobicie coś dla mnie? - pytam - Wiktor mnie zabije, ale...
Zaczęliśmy się śmiać
- nie krępuj się - Wiktor - odpocznę sobie
Zaczęliśmy się śmiać
- rozumiem, że mamy ją zgarnąć
- tak - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- miało być grzecznie. Ja się tylko odwdzięczam. - mówię i podpisuje papier
- wogóle ten. Wiesz, że jedziesz z nami?
- to jest ten moment w którym mam uciekać?
- nie chce mi się ciebie gonić.
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra już koniec bo widzę, że Martyna się denerwuje. - Monika - nie zabieram go. Spokojnie.
- tak lepiej - Martyna
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszli. A ja Przytuliłem Martyne.
Po chwili znowu ktoś puka.
- nie ma nikogo w domu. Mama nie kazała otwierać - mówię
- Piotrek. Jak ja cię zaraz - Tata Martyny
- trafiłem - mówię i się cieszę a oni się śmieją.
Otworzyłem.
- no nareszcie - mówi - widziałem policje także mów za nim sam się dowiem.
- ale jakby to powiedzieć
Zaczęliśmy się śmiać
- przetrzymuje twoją córkę - mówię a on się śmieje
- tyle?
- tyle - mówię
Zaczęliśmy się śmiać
- jak na razie - mówię po cichu
- co?
- nic
Zaczęliśmy się śmiać.






















In My Dreams - MaPi.  (1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz