*Piotrek*
Dzisiaj Martyna ma wolne od pracy i przyjechałem sam na motorze.
- cześć - mówię
- cześć - mówią.
Przebrałem się w strój. Tym razem lekarz. Poszedłem do wszystkich a Wiktor się cieszy.
- żeś mądrze to wykombinował - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Usiadłem i dzwoni Martyna.
Odebrałem.
- no halu pani piękna
- no cześć. Gdzie jesteś?
- na dyżurze.
- beze mnie?
- no ty masz wolne. Dałem Ci pospać. Cieszysz się?
- nie.
- co jest? - pytam
- a nic - mówi
- yhym. Zjedz śniadanie. Weź leki i ciesz się wolnością.
Śmieje się.
- no tak lepiej - mówię - zostawiłem Ci auto. Możesz je rozwalić. Pozwalam. Ale ten... bez siebie.
- piłeś coś?
- jeszcze nie
Zaczęliśmy się śmiać.
- co ja mam bez ciebie zrobić Strzelecki?
- hmm. Pomyślmy. Najpierw zjedz śniadanie, weź leki a potem poczytaj. Wkońcu nie będę Ci przeszkadzał.
Śmieje się.
- no to zmykaj. I chce dowód, że śniadanie zjadłaś.
- ok
Zaczęliśmy się śmiać.
Rozłączyła się.
- taki bogaty jesteś, że samochód jej pozwoliłeś rozwalić? - Adam
- jakoś musiałem ją rozbawić - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- a jak się ma? - Wiktor
- a jakaś smutna - mówię
- a to czemu?
- ostatnio nie lubi zostawać sama.
- a z tym tematem to jak?
- no zamknięty temat - mówię - ale no. Martyna to Martyna. Swoje będzie myślała.
- ale nic sobie nie zrobi?
- nic nie zrobi. - mówię
- a próbowała? - Wiktor.
- wtedy na moście z Anką. Gdybyś nie zabrał Anki ona by ze mną nie poszła. Anka podwarzała wszystko co powiedziałem. Także no.
Dzwoni Martyna na kamerkę.
Odebrałem.
- cio tam? - pytam
- zjadłam - mówi
- to dobrze - mówię - leki panno
- no właśnie dzwonię bo nie mogę ich znaleźć - mówi
- na blacie masz. - mówię
- ciekawe gdzie - mówi i pokazuje mi blat.
- no, ale wyciągałem - mówię i idę do szafki. Zobaczyłem do kieszeni. - zarąbałem ci
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to ładnie - mówi - to przejdę się. Odrazu wezmę papiery dla szefunia. Bo też Zapomniałeś.
- spały sobie. Nie chciałem ich budzić
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili przyjechała.
- cześć - mówi
- cześć - mówimy a ja do niej idę.
- popraw sobie kołnierzyk - mówi i mi poprawia a oni się śmieją. - no. Tak lepiej.
Pocałowaliśmy się.
- porwałem - mówię a oni się śmieją. Martyna też.
Dała Wiktorowi papiery a ja jej dałem leki.
- a za tym nie tęskniłam - mówi
- bierz bierz. Podałem jej butelkę z wodą.
Połknęła tabletke. Posiedziała trochę.
- dobra zmykam - mówi
- po co? - pytam a oni się śmieją
- po jajco - mówi - idę ci ugotować warzywka.
- ale nie ma dzieci - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- jak zjesz trochę warzyw to ci nie zaszkodzi.
- a dostanę nagrodę?
- zastanowię się - mówi z uśmiechem a ja zmarszczyłem nos
Przytuliliśmy się i wyciągłem jej kluczyki z kieszeni.
- na razie - mówi
- pa - mówimy a ona patrzy na mnie.
- oddaj ciuloku - mówi
- za tego ciuloka? - pytam
Zaczęliśmy się śmiać.
- mogę gorzej - mówi a ja jej grzecznie oddałem.
Poszła a ja wyszedłem za nią.
- a buziak to gdzie? - pytam a oni się śmieją
- maruda - mówi
Zrobiłem minę smutnego szczeniaka.
Dała mi buziaka i się Śmiejemy.
Pojechała a my wróciliśmy do bazy.
- Martynka bez humoru - Wiktor
- śmieje się. Gdyby serio nie miała humoru dostał bym po mordzie
Zaczęliśmy się śmiać.***
Skończyłem dyżur.
- idziesz z nami? - Marek
- nie - mówię - muszę rozweselić żonę.
- szkoda - mówią a dziewczyny patrzą.
- na razie - mówię
- pa.
Wsiadłem na motor i pojechałem do domu. Otworzyłem drzwi swoimi kluczami i szukam Martyny.
Nie ma jej. Dzwonię do niej. Telefon odezwał się w domu. Poszedłem nad Wisłe tam gdzie zawsze. Siedzi i patrzy w wodę. Usiadłem koło niej i ją objąłem.
- już jesteś? Trochę się zasiedziałam
- jestem - mówię i odgarniam jej
włosy. - wszystko wporządku?
- tak. Po prostu musiałam sobie poukładać w głowie a to jest najlepsze miejsce.
- na pewno? - pytam
- tak - mówi - idziemy?
- yhym.
Wstałem i podałem jej rękę. Wstała i idziemy do domu. Uśmiechamy się do siebie i poszliśmy do domu. Zjedliśmy obiad i poszliśmy na huśtawke. Martyna się uśmiecha do mnie a ja do do niej.
- nie chciałeś iść z chłopakami?
- nie. Chcę być z tobą.
- dziękuję. - mówi a ja jej dałem buziaka. - wiesz kiedy cię potrzebuje
- no nie znamy się od dziś. Wiem kiedy jesteś smutna. Chociaż potrafisz to ukryć i nieźle ci idzie.
- tobie lepiej to idzie. Po tobie nic nie widać a po mnie odrazu widzą.
- no i dobrze - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- chodź przejdziemy się - mówi
- ok
Poszliśmy się przejść i weszliśmy na most.
*Wiktor*
Idę z wszystkimi i widzimy Martyne i Piotrka na moście.
- patrzcie. Co oni robią? - Ewelina
- rozmawiają - mówię
- cieszą się sobą. - Tomek
- a jak coś zrobią.
- nie zrobią - mówię. - uśmiechają się
- schowajmy się i zobaczymy co zrobią.
*Martyna*
Spacerujemy po moście za rękę.
Zrobiliśmy sobie zdjęcie i idziemy dalej.
Budka z lodami a obok Budka z goframi. Patrzymy na siebie i się Śmiejemy.
- gofry czy lody. Oto jest pytanie - mówię
- weźmy to i to i po problemie.
Zaczęliśmy się śmiać.
Kupiliśmy gofry i lody.
Zaczęliśmy się śmiać.
*Wiktor*
- no. Możemy iść - mówię
- teraz nie. Bo nas zobaczą.
- są za bardzo zapatrzeni w siebie. Idziemy drugą stroną.
*Piotrek*
Zjedliśmy i idziemy do domu. Spotkaliśmy wszystkich z bazy.
- cześć - mówimy
- ooo cześć - mówią
Zaczęliśmy się śmiać.
- co kombinujecie? - Martyna
- nic
- dobra dobra. - mówię
- widzieliśmy was. - Martyna
- no to Wpadliśmy.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale to nie tak. - Wiktor
- zobaczyliście nas na moście i baliście się, że skoczymy
- luz. Tylko sprawdzał czy by się uratował jakbym go tam wrzuciła
- i co?
- nie próbowaliśmy - mówimy jednocześnie
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie bierzcie nic na serio to co mówimy.
- ja to wiem - Wiktor - żartujecie sobie, ale no.
- ale no ten. Wyluzujcie
- mamy dzieci do wychowania.
- a tak wogóle twojego taty dzisiaj nie było. - Wiktor do Martyny
- nie patrz na nas. My nic nie zrobiliśmy. Tata po prostu miał kilka rozpraw, ale jutro już będzie.
- a ja miałem to przekazać - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- a ty wogóle jakiś dzisiaj zakręcony - Wiktor
- odrazu zakręcony. Starość nie radość.
Zaczęliśmy się śmiać.
- to co jutro Martynka a Piotruś ma wolne?
Martyna patrzy na mnie a oni się śmieją.
- dlaczego na mnie patrzysz? - pytam - ja mam wolne a ty adio muczaczo.
Zaczęliśmy się śmiać.
CZYTASZ
In My Dreams - MaPi. (1/2)
RomancePrzez jedno głupie zdanie ich najlepszego przyjaciela ich miłość przestała istnieć. Czy odnajdą sposób aby się pogodzić? Czy ich "przyjaciel" wyzna prawde? Dowiemy się po przeczytaniu tej książki. Serdecznie zapraszam fankanasygnale Ciąg dalszy... P...