125. Udajemy Normalnych Ludzi

176 3 0
                                    

*Piotrek*
Martyna gdzieś poszła z małą i nie odbiera telefonu. Dzwonię do niej cały czas. Nie odbiera.
Dzwonię do Anki. Tam też ich nie ma. U jej taty też jej nie ma. Jeżdżę z dziećmi po całej Warszawie. Nie ma ich nigdzie.
- włączamy tryb awaryjny? - tata Martyny przez telefon
- cały czas mam nadzieję, że to nie jest powtórka z rozrywki. Tylko sprawdza moją cierpliwość. - mówię
- ale jest już 22 druga a ona wyszła o 6. Nie wydaje ci się to dziwne?
- wydaje mi się.
Wróciliśmy do domu i przyjechał tata Martyny.
- za łagodnie ją traktujesz. Ona robi co chce z tobą
Dałem dziecią kolacje.
- przecież nie będę na nią krzyczeć
- popłacze i przestanie.
- ona jest z małą. Wróciła by już.
*Martyna*
Mała cały czas płaczę.
- ucisz ją kurwa!
- to nie krzycz - mówię i przytulam małą. Dałam jej buziaka. - nic się nie dzieje skarbie.
- dlaczego nie wracamy do domu?
- dobre pytanie. Spróbuj usnąć skarbie.
- gdzie mój kotek?
- kotek?
Patrzę na porywaczy.
- nie ma kotka - jeden z nich
- śpij myszko - mówię i daje jej
buziaka - nic się nie dzieje.
Przytulam ją i przykryłam moją kurtką.
Po chwili usnęła.
- czego chcecie? - pytam
- żeby twój Mężulek tu przyszedł
- to Zadzwońcie do niego to przyjdzie.
- śpij nie gadaj. Położyłam się i udaje, że śpię. Mój telefon ciągle dzwoni. Oni usnęli to wzięłam go i napisałam do Piotrka SMS. Wysłałam mu moją lokalizację. Przyjedź tutaj. Napisz jak będziesz.
Odpisał. Dobrze już jadę. A wszystko dobrze?
Opisałam. Tak. Mała już śpi.
Po chwili napisał, że już jest. Wzięłam małą i moje rzeczy i wyszłam z tego domu. Piotrek wysiadł i nas przytulił.
- wsiadajcie - mówi i otwiera mi drzwi
Wsiadłam a on zapiął mi pasy.
Wsiadł za kierownicę.
- jak się tu znaleźliście?
- nie wiem. Nic nie pamiętam
- a jak się czujesz? Wszystko wporządku?
- tak - mówię
- a kto jest sprawcą?
I Tego pytania najbardziej się bałam.
- nie wiem jak ich nazwać - mówię
- biologiczni rodzice?
- tak
Wziął głęboki wdech.
- przepraszam
- za co ty mnie przepraszasz?
- miałam wrócić za chwilę. Mała chciała pączki.
- dobrze. Nie jestem zły. Ważne, że nic wam nie jest. Jutro sprawdzimy co słychać u tego malucha. Skoro nic nie pamiętasz to nie wiadomo co ci podali.
- przytkali mi coś do ust.
- yhym. Czyli cię uśpili.
Po chwili byliśmy na miejscu.
Piotrek wysiadł i otworzył mi drzwi.
Wysiadłam i poszliśmy do domu.
- Martyna. Gdzie ty byłaś? - tata na mnie krzyczy
- nie wiem - mówię
- spokojnie - Piotrek poszedł zanieść małą
- jak nie wiesz?
- nic nie pamięta - Piotrek mnie przytulił a potem wszystko mu wyjaśnił.
Tata mnie przytulił.
- nie płacz - mówi - przepraszam
Dał mi buziaka i obiecał, że s i e tym zajmie. Znowu. Po chwili poszedł a Piotrek dał mi herbatę.
- wolisz obiad czy kolacje?
- to i to?
Zaczęliśmy się śmiać.
Dał mi i odrazu buziaka.
- chciałam thriller to miałam
- yhym - mówi - żeby małej to nie zostało w pamięci
- właśnie gorzej z małą. Zgubiłyśmy kotka.
- znalazłem go - mówi. - kotkiem się nie przejmuj.
Uśmiecham się i idzie mała z płaczem.
- moja misia - Piotrek ją wziął na ręce.
- tata
- już wszystko dobrze - mówi
Przytuliła się do niego.
- chodź misia. Pewnie jesteś głodna.
Piotrek dał mi ją na kolana i jem z małą. Piotrek dał małej wodę. Napiła się.
*Piotrek*
Poszedłem szukać kotka małej. I znalazłem. Idę do nich.
- cześć - mówię zmienionym głosem
- cześć kotku - mała
- dasz mi też jeść? Jestem bardzo głodny.
Mała karmi kotka.
Śmiejemy się. Dałem jej buziaka a ona przytuliła kotka.
- mogę spać z wami?
- możesz myszko - mówię
Uśmiecha się.
Zjadły i poszliśmy spać.
- jak dobrze, że nic wam nie jest - mówię i kładę rękę na Martyny brzuchu.
Pocałowaliśmy się.

***
Rano

*Martyna*
Dzieci jeszcze śpią a ja z Piotrkiem robimy śniadanie. Wycinam z ogórka serduszka a Piotrek z chleba. Potem z marchewki gwiazdki.
- rozumiem, że my jemy to co z tego zostało? - pytam
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili przyjechała policja z moim tatą.
- Piotruś twój czas minął - mój tata
- dobre
Zaczęliśmy się śmiać.
- Piotrek zgadzasz się żeby ich wsadził?
- tak
- co za pytanie - Monika - żadnego zawahania
Zaczęliśmy się śmiać.
- czemu z nią? - Martyna - już wie gdzie mieszkamy
- dziewczynko - Monika - wpadłam na śniadanko
Zaczęliśmy się śmiać
Piotrek podpisał papiery a ja złożyłam zeznania.
- ja się tu wprowadzam - Tata
- nie wytrzymasz z nami
- ej ja nie wiedziałam, że to twój tata? - Monika - psze pani będę się kłaniać teraz bo jestem skończona.
Zaczęliśmy się śmiać.
Tata się uśmiecha.
- przyjdzie na ciebie kolej
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra dzieciaki trzeba budzić do szkoły - mówię
- dzisiaj sobota - Piotrek
- aaa
Zaczęliśmy się śmiać.
- właśnie - tata - co z dzieckiem?
- chyba wszystko dobrze - mówię i kładę rękę na brzuchu.
- pójdźcie sprawdzić - tata
- pójdziemy - Piotrek
Poszli. Dzieci wstały. Zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy wszyscy do ginekologa. Denerwuje się. Co jeśli coś się stało temu bobasowi?
- Miśka nie bój się - Piotrek - denerwujesz się nie potrzebnie. Ciśnienie ci skoczy.
- ale jak...
- wszystko jest dobrze. Idziemy tylko żebyśmy byli spokojni.
Głęboki wdech i wydech.
Zrobiłam to.
- jeszcze raz - mówi
Zrobiłam to trochę szybciej.
- jeszcze raz wolniej - mówi
Wykonałam to. Zrobiłam 5 razy. Sprawdził moje tętno.
- no to idziemy.
Wysiadł i otworzył nam drzwi.
Poszliśmy do szpitala. Na oddział ginekologiczny. Akurat nikogo nie było więc weszłam sama. Piotrek został z dziećmi.
*Piotrek*
Idzie szef.
- kryjcie mnie - mówię
Szef poszedł a oni się śmieją.
- nie zamierzam się tłumaczyć.
Po chwili wyszła Martyna z lekarką.
- z dzieckiem wszystko w porządku.
Ale jej ciśnienie mi się nie podoba.
- bo się denerwuje.
Przytuliłem Martyne.
- mam ci ufać?
- monitoruje jej ciśnienie - mówię - wyluzuj i nie strasz jej.
- dobra. Widzimy się za dwa tygodnie
Wyszliśmy z szpitala i usiedliśmy na ławce. Dałem Martynie wody.
- już spokojnie - mówię - wdech i wydech.
Zrobiła to i napiła się wody. Ogarnąłem jej włosy.
Przyszedł Franio.
- do mnie? - pyta
- idź sprawdź czy cię nie ma na Sorze - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Przyjechała karetka z szefem na czele. Poszli na Sor.
- no już? - pytam
- chyba - mówi
- nie obraź się, ale wyglądasz jakbyś była naćpana
- a jeszcze nic nie brałam.
Zaczęliśmy się śmiać.
Wytarłem jej łzy.
- nie płacz - mówię - nic się nie dzieje.
A teraz spieprzamy bo szef idzie.
Zaczęliśmy się śmiać i idziemy.
- dzieciaki tył wzrot - szef
Obróciliśmy się.
- czemu spieprzacie? Myślisz, że nie słyszałem?
- bo wiem o co spytasz. - mówię
- nie chcesz gadać?
- idź my poczekamy - Martyna.
- dzięki
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do bazy.
- Boże. Martyna ty żyjesz? - Anka
- dzięki dzięki
Zaczęliśmy się śmiać.
Usiadłam na moim miejscu.
- znalazłaś się
- nom. Czy już każdy wie?
- słuchaj. Cała Warszawa już wie.
- no tak.
Zaczęliśmy się śmiać.
- co słychać? - pytam
- nic - mówią - mamy nową koleżankę. Twoją zastępczynie.
- która to?
- ja - odezwała się jakaś brunetka
- cześć - mówię - godnie mnie zastąp
Zaczęliśmy się śmiać.
- imię się zgadza - Tomek - tylko nazwisko nie pasuje
- zawsze można zmienić - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- kiedy wracasz? - Anka
- za dwa lata może - mówię
- co tak długo?
- a taki urlop dłuższy.
Zaczęliśmy się śmiać
- już nie udawajcie, że tęsknicie - mówię
- ja za tobą nie tęsknie - Adam
- zapamiętam to - mówię - przy następnym twoim spóźnieniu.
Zaczęliśmy się śmiać.
- co dzisiaj robicie?
- udajemy normalnych ludzi - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.

In My Dreams - MaPi.  (1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz