*Piotrek*
Martyna gdzieś poszła z małą i nie odbiera telefonu. Dzwonię do niej cały czas. Nie odbiera.
Dzwonię do Anki. Tam też ich nie ma. U jej taty też jej nie ma. Jeżdżę z dziećmi po całej Warszawie. Nie ma ich nigdzie.
- włączamy tryb awaryjny? - tata Martyny przez telefon
- cały czas mam nadzieję, że to nie jest powtórka z rozrywki. Tylko sprawdza moją cierpliwość. - mówię
- ale jest już 22 druga a ona wyszła o 6. Nie wydaje ci się to dziwne?
- wydaje mi się.
Wróciliśmy do domu i przyjechał tata Martyny.
- za łagodnie ją traktujesz. Ona robi co chce z tobą
Dałem dziecią kolacje.
- przecież nie będę na nią krzyczeć
- popłacze i przestanie.
- ona jest z małą. Wróciła by już.
*Martyna*
Mała cały czas płaczę.
- ucisz ją kurwa!
- to nie krzycz - mówię i przytulam małą. Dałam jej buziaka. - nic się nie dzieje skarbie.
- dlaczego nie wracamy do domu?
- dobre pytanie. Spróbuj usnąć skarbie.
- gdzie mój kotek?
- kotek?
Patrzę na porywaczy.
- nie ma kotka - jeden z nich
- śpij myszko - mówię i daje jej
buziaka - nic się nie dzieje.
Przytulam ją i przykryłam moją kurtką.
Po chwili usnęła.
- czego chcecie? - pytam
- żeby twój Mężulek tu przyszedł
- to Zadzwońcie do niego to przyjdzie.
- śpij nie gadaj. Położyłam się i udaje, że śpię. Mój telefon ciągle dzwoni. Oni usnęli to wzięłam go i napisałam do Piotrka SMS. Wysłałam mu moją lokalizację. Przyjedź tutaj. Napisz jak będziesz.
Odpisał. Dobrze już jadę. A wszystko dobrze?
Opisałam. Tak. Mała już śpi.
Po chwili napisał, że już jest. Wzięłam małą i moje rzeczy i wyszłam z tego domu. Piotrek wysiadł i nas przytulił.
- wsiadajcie - mówi i otwiera mi drzwi
Wsiadłam a on zapiął mi pasy.
Wsiadł za kierownicę.
- jak się tu znaleźliście?
- nie wiem. Nic nie pamiętam
- a jak się czujesz? Wszystko wporządku?
- tak - mówię
- a kto jest sprawcą?
I Tego pytania najbardziej się bałam.
- nie wiem jak ich nazwać - mówię
- biologiczni rodzice?
- tak
Wziął głęboki wdech.
- przepraszam
- za co ty mnie przepraszasz?
- miałam wrócić za chwilę. Mała chciała pączki.
- dobrze. Nie jestem zły. Ważne, że nic wam nie jest. Jutro sprawdzimy co słychać u tego malucha. Skoro nic nie pamiętasz to nie wiadomo co ci podali.
- przytkali mi coś do ust.
- yhym. Czyli cię uśpili.
Po chwili byliśmy na miejscu.
Piotrek wysiadł i otworzył mi drzwi.
Wysiadłam i poszliśmy do domu.
- Martyna. Gdzie ty byłaś? - tata na mnie krzyczy
- nie wiem - mówię
- spokojnie - Piotrek poszedł zanieść małą
- jak nie wiesz?
- nic nie pamięta - Piotrek mnie przytulił a potem wszystko mu wyjaśnił.
Tata mnie przytulił.
- nie płacz - mówi - przepraszam
Dał mi buziaka i obiecał, że s i e tym zajmie. Znowu. Po chwili poszedł a Piotrek dał mi herbatę.
- wolisz obiad czy kolacje?
- to i to?
Zaczęliśmy się śmiać.
Dał mi i odrazu buziaka.
- chciałam thriller to miałam
- yhym - mówi - żeby małej to nie zostało w pamięci
- właśnie gorzej z małą. Zgubiłyśmy kotka.
- znalazłem go - mówi. - kotkiem się nie przejmuj.
Uśmiecham się i idzie mała z płaczem.
- moja misia - Piotrek ją wziął na ręce.
- tata
- już wszystko dobrze - mówi
Przytuliła się do niego.
- chodź misia. Pewnie jesteś głodna.
Piotrek dał mi ją na kolana i jem z małą. Piotrek dał małej wodę. Napiła się.
*Piotrek*
Poszedłem szukać kotka małej. I znalazłem. Idę do nich.
- cześć - mówię zmienionym głosem
- cześć kotku - mała
- dasz mi też jeść? Jestem bardzo głodny.
Mała karmi kotka.
Śmiejemy się. Dałem jej buziaka a ona przytuliła kotka.
- mogę spać z wami?
- możesz myszko - mówię
Uśmiecha się.
Zjadły i poszliśmy spać.
- jak dobrze, że nic wam nie jest - mówię i kładę rękę na Martyny brzuchu.
Pocałowaliśmy się.***
Rano*Martyna*
Dzieci jeszcze śpią a ja z Piotrkiem robimy śniadanie. Wycinam z ogórka serduszka a Piotrek z chleba. Potem z marchewki gwiazdki.
- rozumiem, że my jemy to co z tego zostało? - pytam
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili przyjechała policja z moim tatą.
- Piotruś twój czas minął - mój tata
- dobre
Zaczęliśmy się śmiać.
- Piotrek zgadzasz się żeby ich wsadził?
- tak
- co za pytanie - Monika - żadnego zawahania
Zaczęliśmy się śmiać.
- czemu z nią? - Martyna - już wie gdzie mieszkamy
- dziewczynko - Monika - wpadłam na śniadanko
Zaczęliśmy się śmiać
Piotrek podpisał papiery a ja złożyłam zeznania.
- ja się tu wprowadzam - Tata
- nie wytrzymasz z nami
- ej ja nie wiedziałam, że to twój tata? - Monika - psze pani będę się kłaniać teraz bo jestem skończona.
Zaczęliśmy się śmiać.
Tata się uśmiecha.
- przyjdzie na ciebie kolej
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra dzieciaki trzeba budzić do szkoły - mówię
- dzisiaj sobota - Piotrek
- aaa
Zaczęliśmy się śmiać.
- właśnie - tata - co z dzieckiem?
- chyba wszystko dobrze - mówię i kładę rękę na brzuchu.
- pójdźcie sprawdzić - tata
- pójdziemy - Piotrek
Poszli. Dzieci wstały. Zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy wszyscy do ginekologa. Denerwuje się. Co jeśli coś się stało temu bobasowi?
- Miśka nie bój się - Piotrek - denerwujesz się nie potrzebnie. Ciśnienie ci skoczy.
- ale jak...
- wszystko jest dobrze. Idziemy tylko żebyśmy byli spokojni.
Głęboki wdech i wydech.
Zrobiłam to.
- jeszcze raz - mówi
Zrobiłam to trochę szybciej.
- jeszcze raz wolniej - mówi
Wykonałam to. Zrobiłam 5 razy. Sprawdził moje tętno.
- no to idziemy.
Wysiadł i otworzył nam drzwi.
Poszliśmy do szpitala. Na oddział ginekologiczny. Akurat nikogo nie było więc weszłam sama. Piotrek został z dziećmi.
*Piotrek*
Idzie szef.
- kryjcie mnie - mówię
Szef poszedł a oni się śmieją.
- nie zamierzam się tłumaczyć.
Po chwili wyszła Martyna z lekarką.
- z dzieckiem wszystko w porządku.
Ale jej ciśnienie mi się nie podoba.
- bo się denerwuje.
Przytuliłem Martyne.
- mam ci ufać?
- monitoruje jej ciśnienie - mówię - wyluzuj i nie strasz jej.
- dobra. Widzimy się za dwa tygodnie
Wyszliśmy z szpitala i usiedliśmy na ławce. Dałem Martynie wody.
- już spokojnie - mówię - wdech i wydech.
Zrobiła to i napiła się wody. Ogarnąłem jej włosy.
Przyszedł Franio.
- do mnie? - pyta
- idź sprawdź czy cię nie ma na Sorze - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Przyjechała karetka z szefem na czele. Poszli na Sor.
- no już? - pytam
- chyba - mówi
- nie obraź się, ale wyglądasz jakbyś była naćpana
- a jeszcze nic nie brałam.
Zaczęliśmy się śmiać.
Wytarłem jej łzy.
- nie płacz - mówię - nic się nie dzieje.
A teraz spieprzamy bo szef idzie.
Zaczęliśmy się śmiać i idziemy.
- dzieciaki tył wzrot - szef
Obróciliśmy się.
- czemu spieprzacie? Myślisz, że nie słyszałem?
- bo wiem o co spytasz. - mówię
- nie chcesz gadać?
- idź my poczekamy - Martyna.
- dzięki
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do bazy.
- Boże. Martyna ty żyjesz? - Anka
- dzięki dzięki
Zaczęliśmy się śmiać.
Usiadłam na moim miejscu.
- znalazłaś się
- nom. Czy już każdy wie?
- słuchaj. Cała Warszawa już wie.
- no tak.
Zaczęliśmy się śmiać.
- co słychać? - pytam
- nic - mówią - mamy nową koleżankę. Twoją zastępczynie.
- która to?
- ja - odezwała się jakaś brunetka
- cześć - mówię - godnie mnie zastąp
Zaczęliśmy się śmiać.
- imię się zgadza - Tomek - tylko nazwisko nie pasuje
- zawsze można zmienić - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- kiedy wracasz? - Anka
- za dwa lata może - mówię
- co tak długo?
- a taki urlop dłuższy.
Zaczęliśmy się śmiać
- już nie udawajcie, że tęsknicie - mówię
- ja za tobą nie tęsknie - Adam
- zapamiętam to - mówię - przy następnym twoim spóźnieniu.
Zaczęliśmy się śmiać.
- co dzisiaj robicie?
- udajemy normalnych ludzi - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
![](https://img.wattpad.com/cover/166299928-288-k372597.jpg)
CZYTASZ
In My Dreams - MaPi. (1/2)
RomantikPrzez jedno głupie zdanie ich najlepszego przyjaciela ich miłość przestała istnieć. Czy odnajdą sposób aby się pogodzić? Czy ich "przyjaciel" wyzna prawde? Dowiemy się po przeczytaniu tej książki. Serdecznie zapraszam fankanasygnale Ciąg dalszy... P...