*Martyna*
Piotrek mnie ignoruje. Phy.
- dlaczego się do mnie nie odzywasz, co? - pytam i przytulam się do niego a on wstał i wyszedł z domu - jeszcze wrócisz.
Przecież nic mu nie zrobiłam. No dobra. Powiedziałam mu żeby poszedł do Moniki skoro ją tak uwielbia. No dobra może nie powinnam, ale on wogóle nie zwraca na mnie uwagi tylko na nią.
Cholera przecież ja mam dyżur.
Wzięłam torebkę i wyszłam z domu.
Mała jest u rodziców Piotrka. Przynajmniej tyle.
Idę a Piotrek pojechał autem. Tak po prostu. Nawet nie zapytał czy nie chce z nim jechać. Yh. Mam nadzieję, że to znowu jego głupie pauczenia a nie, że to prawda.
Po chwili byłam na miejscu. Wszyscy stoją przed bazą.
- cześć
- cześć. Spóźniłaś się - Anka
- no co ty? - mówię z ironią i idę do bazy. A Piotrek wychodzi z szatni.
- miło, że podwiozłeś mnie do pracy - mówię i próbuje powstrzymać łzy a on poszedł.Nie Martyna. Stop. Tym razem się nie rozkleisz.
Przebrałam się, ogarnęłam się i poszłam do wszystkich.
Piotrek rozmawia z wszystkimi a szef mnie zaczepił.
- czemu nie przyjechałaś z Piotrkiem?
- chciałam się przejść - mówię - przepraszam za spóźnienie
- yhym. Coś nie swoja jesteś. Dobrze się czujesz.
- tak - mówię - przepraszam
Podszedłam do wszystkich i Piotrek na mnie patrzy.
- widzę, że koleżanka w nie najlepszym humorze. - Rafał
- wręcz przeciwnie. - mówię i się uśmiecham
- to co dzisiaj pijemy? - Anka
- no jasne - Aśka - co za pytanie
- nie mówiłam do ciebie - Anka - pijoku
Zaczęliśmy się śmiać.
Piotrek się patrzy. Nie mogę. Muszę się do niego przytulić.
Podeszła do niego ta nowa i poszedł z nią.
- aaa to już wszystko jasne? - Adam
- co? - mówię
- no to? - Adam pokazuje na Piotrka
- robi to specjalnie - mówię - tym razem mam wyjebane
- uuu
- co ci załatwić? - Aśka
- siekiere i alibi - mówię - czarne worki jeszcze mi zostały
Zaczęliśmy się śmiać
- mam lepszy pomysł - Rafał
- no.
- znajdź sobie kogoś
Zaczęli się śmiać.
- ty - mówię - to nie jest głupi pomysł.
Idę szukać lekarzy
Zaczęliśmy się śmiać.
- albo idź i padnij przed nimi - Aśka
- nie będę mu się kłaniać - mówię - nie te czasy
Zaczęliśmy się śmiaćA może tak połączyć te dwa pomysły.
Hmm.- po twojej minie widać, że coś knujesz - Anka
- cii - mówię - on nie jest głuchy
Przyszedł szef.
- Martynka. Ogarniesz ich.
- tak tak.
- do 22
- o tak! - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- zostańcie z nią - szef
- ok
Szef poszedł. Piotrek został sam.
- dobra idę - mówię
Idę do Piotrka i przytuliłam się do niego a on poszedł do bazy i ma mnie gdzieś.
Pobiegłam do bistro i kupiłam dwie kawy i batoniki z automatu. Poszłam do bazy, do mojego męża. Siedzi koło Moniki. Nic nowego.
Stanęłam za nim i daje mu kawę i batonika.
- nie gniewaj się już.
Patrzy na mnie.
- Przepraszam - mówię
- na to słowo czekałem - mówi
Zaczęli się śmiać.
Przytuliłam się do niego i poszliśmy do gabinetu.
Postawiliśmy kawy i mnie przytulił.
Rozkleiłam się.
- czemu płaczesz? Przytuliłem cię tylko.
*Piotrek*
Przytuliłem ją do siebie i dałem jej buziaka.
- nie płacz. Drażniłem się z tobą, hmm?
- wiem - mówi
- no to czemu płaczesz?
- bo nie chciałeś mnie przytulić.
- już cię przytulam. Nie płacz
Kocham cię myszko. Już nie będę się drażnił tak. No. Uśmiechnij się
Uśmiechnęłam się.
- kocham cię - mówi
Pocałowaliśmy się
Wytarłem jej łzy.
- głowa do góry. Popraw makijaż i do roboty kochanie. - uśmiecham się i pije kawę
- ok
Wyszliśmy z gabinetu i poszliśmy do szatni. Poprawiła makijaż. Pocałowaliśmy się.
Uśmiechnęliśmy się i poszliśmy do wszystkich. Pijemy kawę i jemy batonika.
- Martynka patrz - mówię a ona się odwróciła. Ugryzłem jej batonika.
- ej - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
*Martyna*
Dałam mu buziaka a on się uśmiecha jak dziecko. Przytuliłam się do niego a on mnie objął.
- 23p
- 23p zgłaszam się - Piotrek
- macie wezwanie do palącego domu. Na szczęście nie ma tam nikogo, ale idźcie zabezpieczać. Ul. Jana Pawła II 5
- przyjęłam - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do karetki a Piotrek jakiś zamyślony.
- co jest Piotruś? - pytam
- to jest adres moich rodziców - mówi
- co?
- no. Jana Pawła II 5
- może to dom obok. - mówię - a podali taki adres
- oby - mówi i po chwili byliśmy na miejscu.
Niestety dom Piotrka rodziców stoi w płomieniach.
- ale gdzie oni są? - Piotrek
- nie wiem
Poszliśmy dalej i stoją.
Rodzice Piotrka a jego mama trzyma na rękach małą, która płaczę.
- co się stało? - Piotrek
- nie wiemy. Byliśmy na szczęście na spacerze - tata Piotrka
- chodźcie do karetki. - mówię a Piotrek rozmawia z strażakiem
- no ok.
Poszliśmy do karetki. Dałam im wody i coś na uspokojenie.
- co teraz? - mama Piotrka
- zamieszkacie u nas - mówię
- nie Martynko - tata Piotrka
- jak nie? Nie słyszę przeciwu
- uzgodnimy później - mama Piotrka
Piotrek idzie za taśmę.
- Strzelecki co ty wyczyniasz? Po co ty tam idziesz? - mówię do radia
- nie słyszę - mówi
- to zaraz usłyszysz
Biegnę do niego i chwyciłam go za rękę.
- wracasz - mówię i dom się zawala kilka kroków przed nami. Piotrek mnie zasłonił. - chodź
- ja nie chciałem tam wchodzić tylko szedłem do strażaków, wiesz - schylił głowę
- dobra. Później dostaniesz wpierdól. Uśmiechnęliśmy się i poszliśmy do karetki.
- to jedziemy do bazy? - Piotrek pyta
- tak - mówię i wsiadam do karetki na noszę.
- spadniesz
- to jedź tak żebym nie spadła.
Zaczęliśmy się śmiać.
Piotrek ruszył.
- 23 p gdzie jesteście?
- Piotrek gdzie jesteśmy? - pytam
- w karetce? - Piotrek do radia
Zaczęliśmy się śmiać.
- wyjeżdżamy z Jana Pawła II.
- super. Jesteście najbliżej.
Jedźcie na Jana Pawła II 35
- co tym razem?
- nie słyszę - ruda - nie mam kontaktu z zgłaszającym. Pośpieszcie się.
- przyjęłam - mówię - nie zapominaj, że radio jest moje
Zaczęliśmy się śmiać.
- to my musimy wysiąść?
- nie. Pójdziecie jak coś do przodu.
- ok
Piotrek włączył sygnał i pędzi.
Po niecałej minucie byliśmy na miejscu.
- nawiedzony dom - Piotrek
- bierz sprzęt i chodź - mówię
- tak jest szefowo - mówi.
Zaczęli się śmiać.
Poszliśmy do drzwi. Pukam i szarpie za drzwi.
- Halo!
Piotrek zagląda do okna.
- jest - mówi i wywala drzwi - chodź
Weszliśmy do domu.
- Otwórz okna bo się tu podusimy.
- ok
Otworzyłam okna i wynieśliśmy pacjentke na podwórko.
Piotrek sprawdza czy oddycha.
- oddycha - mówi
- to idę po noszę
Wzięliśmy pacjentke do karetki. Podpięliśmy ją do monitora i podaliśmy tlen oraz leki. Rodzice z małą poszli do przodu. Piotrek zamknął drzwi i wsiadł za kierownicą.
- 23p wieziemy pacjentke nie przytomną. Najprawdopodobniej zatrucie czadem. Powiadam straż żeby to sprawdziła i policję żeby powiadomili rodzinę.
- przyjęłam.
Wypisuje papiery a Piotrek jedzie na sygnale bardzo szybko i gwałtownie hamuje.
- dzięki - mówię
- przepraszam - mówi - nie moja wina, że pani robi make UP
Zaczęliśmy się śmiać.
Trąbi a kierowca wysiadł i się drze.
- suwaj swoje 4 litery bo drogę blokujesz - Piotrek przez mini radio.
Wysiadłam z karetki.
- suwaj się bo kurwa chcemy przejechać a nie oglądać twój ryj!
Wsiadł do auta i odjechał a ja wsiadłam do karetki.
- zacznę się ciebie bać - Piotrek
- to jeszcze się nie boisz?
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili byliśmy na miejscu. Oddaliśmy pacjentke i poszliśmy do bazy.
Po dyżurze. Wyszłam normalnie o 14 pojechaliśmy do domu. Zjedliśmy obiad i siedzimy.
- to my się zbieramy - tata Piotrka
- gdzie? - Piotrek
- już o tym rozmawialiśmy - mówię
- ale nie będziemy wam siedzieć na głowie - mama Piotrka
- gdzie tam. Zostajecie i koniec kropka
- zamierzacie się jeszcze z nami kłócić? - Piotrek
- właśnie - mówię - pora na wpierdziel Piotrusiu
- nie
- nu nu tata - Tosia
Zaczęliśmy się śmiać
CZYTASZ
In My Dreams - MaPi. (1/2)
RomancePrzez jedno głupie zdanie ich najlepszego przyjaciela ich miłość przestała istnieć. Czy odnajdą sposób aby się pogodzić? Czy ich "przyjaciel" wyzna prawde? Dowiemy się po przeczytaniu tej książki. Serdecznie zapraszam fankanasygnale Ciąg dalszy... P...