8. Nawet Nie Próbuj

675 16 2
                                    

*Piotrek*
Martwię się o Martyne.
Cały czas obserwuje czy nikt nie idzie.
Boi się gdzie kolwiek wyjść.
- kochanie... - Podszedłem do niej - jesteś bezpieczna. Naprawdę
- też tak mówiłam. - Obróciła się do mnie
- chodź - Przytuliłem ją mocno - nie wiem co się takiego stało, ale to już nie wróci. Naprawdę.
- obiecujesz?
- tak. Obiecuję.
Pocałowaliśmy się.
Wtuliłem ją w siebie mocno pocałowałem w czubek głowy.
- opowiesz mi co się stało?
Spróbuję ci pomóc o tym zapomnieć.
- zostawiłam go bo znęcał się nade mną psychicznie i fizycznie.
Chyba rozumiesz o co chodzi.
Wytrzymałam tak 2 lata. Dopiero mój tata mnie wziął do siebie i zaczął ze mną rozmawiać. Przemówił mi do rozsądku. Dlatego musisz mu wybaczyć, że czasami zadaje takie pytania.
- nie chce abyś znowu przez to przechodziła. To normalne.
- właśnie. Dobrze, że to rozumiesz.
- a mogę o coś spytać?
- jasne
- co się dzieje z twoją mamą?
- nie wiem. Pamiętam tylko jakąś kobietę, która mówi mi pa Martynko i daje mi buziaka.
Do tej pory nie wiem co się wtedy działo i gdzie ona teraz jest.
Miałam niecałe dwa latka.
- taka mała słodka dziewczynka - uśmiecham się - wyobraziłem sobie ciebie jako małą dziewczynkę
- serio?
- yhym
Zaczęliśmy się śmiać.
- kiedy poznam twoich rodziców?
- nie wiem czy to jest dobry pomysł.
- dlaczego? Już ponad rok jesteśmy razem a ty znasz mojego tatę.
- są dość specyficzni
- proszę.
- no dobrze, ale szkoda mi na to słów. Chodź wszystko Ci pokaże
- Oki.
Ogarnęliśmy się jako tako.
- ale pod jednym warunkiem.
Nikomu nie powiesz.
- jasne
- obiecujesz?
- obiecuję.
Wyszliśmy z mieszkania i prowadzę Martyne do moich rodziców.
- nie spodziewaj się faceta, który jest pięknie bogaty ani kobiety, która dba o siebie.
To jest przeciwieństwo tego.
- no dobrze. Czyli po prostu normalna rodzina.
- zobaczysz.
Po chwili byliśmy przed blokiem.
Patrzę na nią.
Weszliśmy do mieszkania. Mój ojciec leży nawalony na podłodze a do matki w sypialni przyszedł kolejny klient.
Martyna patrzy na mnie.
- no to są moi prawdziwi rodzice. Chodźmy.
Wyszliśmy z bloku.
- przepraszam. Nie wiedziałam
- właśnie. Dlaczego przepraszasz?
Może moi biologiczni rodzice nie są perfekcyjni, ale moje życie było naprawdę piękne.
Już Ci to wyjaśniam.
U nich byłem tylko do 5 roku życia. Czasami przychodzę tutaj ich odwiedzić albo sprawdzić czy jeszcze żyją. Potem wylądowałem w domu dziecka, ale długo tam nie pobyłem.
Przyszło małżeństwo, które straciło synka. Akurat w moim wieku i mnie adoptowali. To jakoś złagodziło im ból po utracie syna. Straszna historia, ale dla mnie był dzień radości.
Masz ochotę ich odwiedzić czy już mnie przekreśliłaś?
- walne cię za to. Pewnie, że idziemy.
- przepraszam. - dostałem w ramie i tak i tak. - musisz jeszcze wiedzieć, że to ich uznaje za moich rodziców. Nie tamtych. Ale chciałem Ci pokazać bo jakbyś się sama dowiedziała to by było nie za wesoło.
Uśmiechnęliśmy się.
Poszliśmy do moich rodziców.
- o Piotruś. Cześć
- dzień dobry - Martyna.
- dzień dobry.
- wchodźcie. Mama właśnie ciastka kupiła.
Zaczęliśmy się śmiać.
Przedstawiłem Martyne. Przytulili ją.
Zjedliśmy pyszny obiad a potem pijemy kawę.
- coś mi mówi twoje nazwisko - tata do Martyny.
- może zna Pan mojego tatę. Jest prawnikiem.
- Krzysztof Kubicki?
- tak.
- no właśnie.
Zaczęliśmy się śmiać.
- pozdrów tatę.
- dobrze.
- czemu on tak wyjechał do Krakowa?
- tak mu się zamarzyło, ale nie długo wraca do Warszawy.
- to dobrze dobrze. Czekam na niego.
Uśmiechnęliśmy się.
- ile już jesteście razem? - mama
- półtora roku. - mówię
- i dopiero teraz przychodzisz? A nic nie mówiłeś
- mi mówił - tata
- cii - mówię
- obrażam się.
Martyna się śmieje.
Potem zjedliśmy ciasto.
- oj chyba będziesz mnie niósł do mieszkania.
- nic nowego.
Zaczęliśmy się śmiać.
- to nie moja wina, że mieszkasz tak wysoko
- właśnie. - mama
- przegrałeś - tata
Zaczęliśmy się śmiać.
Wyszliśmy z domu i idziemy parkiem.
Dzwoni mój telefon.
- przepraszam - odebrałem - słucham
- no cześć Piotrek. Jesteś może z Martyną? Nie odbiera ode mnie telefonu.
- tak jestem. Już ją daje.
Martynka. Tata do ciebie. - dałem jej telefon
*Martyna*
- tata? Co się dzieje?
- no cześć. Czemu nie odbierasz telefonu?
- musiałam zostawić u Piotrka w mieszkaniu. A coś się stało?
- no stoję pod twoim mieszkaniem i nikt mi nie otwiera.
- Ajć.
Idź w stronę parku to nas znajdziesz.
Zaczęli się śmiać.
- ok.
Może was znajdę.
Na razie.
- no pa.
Rozłączył się. Oddałam Piotrkowi telefon.
- co Ajć?
- tata stoi pod moim mieszkaniem.
- no to nieźle.
- znaczy już idzie w stronę parku
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili się spotkaliśmy.
Poznał z dawnych lat rodziców Piotrka.
- no kto by pomyślał
- no co? Wracaj do Warszawy i córy pilnuj.
- ma ją kto pilnować a do Warszawy i tak wracam.
- wkońcu - Martyna
- przygarniesz mnie?
- podejrzewam, że nie wiem bo od 1 w nocy mieszkam u Piotrka.
- Piotrze przygarniesz mnie?
- jasne, że tak.
- to dobrze. A mogę wiedzieć czemu o 1 w nocy?
- długa historia.
- widziałem krew na kradce schodowej
Patrzę na Martyne. Wogóle wszyscy.
- ej to nie moja. Próbowałam się bronić tak?
- co się stało?
- Rafał
Przytulili się mocno.
- nic ci nie zrobił?
- nie. Piotrek przyjechał w odpowiednim momencie.
- a skąd wiedziałeś?
- przeczucie.
- on nie śpi. On tylko kuka co robię.
- tak. Bawię się w stalkera
Przytuliłem ją mocno. I o wilku mowa. Idzie wielmożny Pan.
- nawet nie próbuj - Martyna Do mnie a wszyscy wiedzą o co chodzi. - Wtuliła się we mnie.
- i tak cię dopadne s...
- zobaczymy kto kogo - mówię.
- nie Rób sobie problemów. - tata Martyny - nie warto brudzić sobie w papierach.
- dokładnie. Prawnik ci nie pomoże.
- no to się poddaje
- yhym. - Martyna - kogo zatrudnisz?
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do naszego mieszkania. Tata Martyny się rozpakował a moi rodzice wrócili do swojego domu.
*Martyna*
Patrzę za okno.
- Martynka on nie przyjdzie - Piotrek - spokojnie
- skąd wiesz?
- bo wie - tata - nie Daj się zastraszyć tylko ciesz się życiem a ja go pomału usunę.
- było by super - mówię a Piotrek się uśmiecha i zasunął mi okno. - nie ma.
Zaczęliśmy się śmiać.









































In My Dreams - MaPi.  (1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz