126. Nie Odpoczniesz Ode Mnie

180 4 0
                                    

*Piotrek*
Wracam z pracy. Pojechałem po dzieci i jedziemy do domu. Jak tam w szkole dzieciaki.
- bywało lepiej - Piotrek - miałem niezapowiedziany sprawdzian. Co zapamiętałem z poprzedniej klasy.
- i jak ci poszło?
- się okaże
- się nie przejmuj - mówię - jak coś to poprawisz
- yhym
- a ty Anno?
- myślałam, że biol chem będzie bardziej interesujący
- poczekaj. Studia to dopiero zabawa.
Zaczęliśmy się śmiać.
- a właściwie to czemu poszedłeś na medycynę
- to nie było planowane. Miałem być psychologiem. Jednak to mi się nie podobało. Ten facet sam potrzebował psychologa.
Zaczęliśmy się śmiać.
- prawda była taka, że poszedłem za dziewczyną - mówię - a z drugiej strony chciałem prowadzić karetkę.
- za mamą?
- nie - mówię - mame dopiero spotkałem w pracy.
Boże co ja z nią zrobiłem.
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili byliśmy na miejscu. Pukamy i nikt nie otwiera.
- yh - szukam kluczy a oni się śmieją. - nie ma kluczy.
- i co teraz.
Otworzyłem scyzorykiem. Puściłem ich.
- żono moja - mówię
Cisza.
Patrzę. Śpi na kanapie i trzyma książkę
Podszedłem do niej. Wziąłem książkę. Zaznaczyłem zakładką i odłożyłem na stolik. Dałem jej buziaka i przykryłem ją kocem. Poszedłem do dzieci dałem im obiad. Zjedliśmy i Martyna się wierci. Obróciła się na drugi bok.
- co za śpioch - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Pozmywałem naczynia a dzieci odrabiają zadanie. Maluchy rysują a ja patrzę na Martyne i na zegarek.
16 godzina. Zrobiłem sobie kawę i robię grafiki.
- kto to wymyślił - mówię a dzieci się śmieją. Dzwoni szef. Odebrałem.
- no jak sobie radzisz?
- bez kawy się nie obejdzie - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- sprzedaj Martynie
- no nie mogę bo śpi.
- ooo.
- no. To nie możemy przyjść
- możecie. Przeniosę ją do sypialni. Tu tylko patrzę czy nie spadnie
- no to będziemy tak za godzinę. Pół
- ok. To czekamy.
Poszedłem do Martyny. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem ją do sypialni.
Przykryłem ją kołdrą i wróciłem do dzieci. Skończyłem grafiki i poszedłem ogarnąć salon. Po chwili wstała Martyna.
- cześć - mówi
- cześć - mówię razem z dziećmi.
Uśmiecha się i patrzy na grafiki.
- znów się w to wkopałeś? - pyta
- to jest moja kara - mówię i daje jej buziaka
- co zrobiłeś?
- to co zwykle. Nie podpadłem do gustu pscjentce. Jednemu powiedziałem żeby sobie jakąś znalazł a nie spał z podłogą.
Zaczęliśmy się śmiać.
- rozumiem, że mu się to nie spodobało
- no. Wiesz jak szybko ozdrowiał.
Jeszcze mnie wyprowadził. Nas. Z siekierą, ale to szczegół
Kręci głową a dzieci się śmieją.
- tak, że ten. Mam karę
Zaczęliśmy się śmiać
- a ty jak tam?
- ok - mówi a ja jej podałem obiad
- przyjdą ludzie z bazy - mówię - smacznego
- dziękuję - mówi - kiedy?
- za chwilę powinni być - mówię i patrzę na nią. Ślicznie wygląda
- co tak patrzysz?
- stęskniłem się - mówię - nie dzwoniłaś. Nie odbierałaś.
Uśmiecha się.
Dzwoni szef
- No Piotrek jednak nie przyjdziemy. Już za późno.
- szkoda - mówię
- wpadniemy jutro
- lepiej nie. - Martyna
Zaczęliśmy się śmiać.
- a to już nie śpisz?
- wstałam - mówi - jestem głodna
Zaczęliśmy się śmiać.
Szef się rozłączył. Martyna zjadła a ja zmyłem naczynia.
Przytulam Martyne a ona się uśmiecha.
- co ci Piotruś?
- Martwiłem się.
- spokojnie. Nigdzie nie wychodziłam. Czytałam książke i spałam.
Uśmiecham się.
- to chodź. Dotlenisz się - mówię
- idziemy na spacerek - mówi jak małe dziecko
Zaczęliśmy się śmiać. Ubieram maluchy a potem założyłem Martynie kurtkę.
Wyszliśmy z domu i idziemy chodnikiem. Objął Martyne i idziemy.
- a jak to swatanie? - pyta - Udało nam się?
- udało udało, ale on i tak patrzy za tobą
- imię zobowiązuje
Zaczęliśmy się śmiać.
- to może tak lekko mu zasugeruj
- już to zrobiłem - mówię - powiedział, że jestem cierpliwy, ale do czasu. Żeby myślał co mówi.
- Serio musimy zbierać na tą armate
- najlepiej taką dużą
Zaczęliśmy się śmiać.
Dałem jej buziaka.
- załatwimy ich wszystkich - mówię
- naszą radością
- dokładnie
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy na plac zabaw. Dzieci szaleją a my trzymam się za rękę i patrzymy na nie.
- o czym tak myślisz? - pytam a ona wyrywa się z zamyślania
- hmm - patrzy na mnie
- o czym myślisz?
- o wszystkim i o niczym - mówi. Przytuliłem ją.
- nie myśl bo zgupiejesz - mówię
- coś w tym jest - mówi
Po godzinie wracamy do domu a w nim robimy z Martyną kolacje. Maznąłem ją masłem.
Zaczęliśmy się śmiać.
- jutro jak będziecie wracać to podjedziecie do sklepu - Martyna
- pojedziemy razem bo ja mam jutro wolne - mówię.
- o ty
- zapomniałaś, że jestem twoim prywatnym ochroniarzem
- ty wszystkim jesteś w jednym.
- edycja limitowana - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- moim - mówi
- waszym - mówię
Zaczęliśmy się śmiać
Nałożyliśmy kolacje i poszliśmy umyć ręce razem z dziećmi.
Następnie jemy kolacje a po niej sprzątamy.
- siadaj kochanie - mówię
- kochanie? - mówi - dawno tego nie słyszałam
- dobrze czarownico
Zaczęliśmy się śmiać.
Usiadła i pije wodę i przegląda grafik.
- czemu masz tylko trzy godziny
- a ja wiem. - mówię - szef tak kazał
- ma cię dość
Zaczęliśmy się śmiać.
- jutro masz wolne. Po jutrze idziesz?
- na nockę - mówię
- śpię z mamą - Tosia
Zaczęliśmy się śmiać.
- gagatek
- w czwartek?
- popołudnie chyba - mówię i sprawdzam na telefonie
- w piątek, sobota, niedziela?
- wolne
- nie za dobrze ci?
Zaczęliśmy się śmiać.
- potem w poniedziałek idziesz na 5 do 8. Wtorek od 17 do 20. Dziwne to.
- jakaś kontrola ma być a ja mam za dużo godzin.
- yhym
- i jeździsz z tą nową - mówię
- no. Nikt z nią nie chce jeździć. Ktoś musi
- czemu?
- nie wiem. Nie jeździłem z nią, ale ponoć nic się nie odzywa, wykonuje tylko polecania, siedzi sama. Taki samotnik.
- trzeba się nią zająć - mówi - nikt nie będzie samotny
- coś im się w niej nie podoba. - mówię
Dzieci poszły do siebie.
Skończyłem sprzątać i poszliśmy na taras.
Dzwoni Martyny telefon. Szef.
Odebrała i dała na głośnik.
- dobry szefie - mówi
- no cześć Martynko. Piotrek mnie zabije, ale spytam. Nie chcesz być w bazie i pobawić się w szefową? Nie będziesz jeździć. Tylko ich pilnować.
- chce - mówi - ale nie wiem
- i co ja mam teraz powiedzieć? - Pytam
- ooo Piotruś
Zaczęliśmy się śmiać.
- mogę? - Martyna - będę grzeczna
Śmiejemy się.
- nie mam nic przeciwko - mówię - ale rozumiem, że tak jak ja mam dyżur?
- tak - szef
- no to super.
- jutro jak dasz mi grafiki to obgadamy to.
- ok.
- no to Wam nie przeszkadzam. Do jutra
- do jutra
Szef się rozłączył.
- hy Hy. Nie odpoczniesz ode mnie - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.






In My Dreams - MaPi.  (1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz