*Piotrek*
Wracam z pracy. Pojechałem po dzieci i jedziemy do domu. Jak tam w szkole dzieciaki.
- bywało lepiej - Piotrek - miałem niezapowiedziany sprawdzian. Co zapamiętałem z poprzedniej klasy.
- i jak ci poszło?
- się okaże
- się nie przejmuj - mówię - jak coś to poprawisz
- yhym
- a ty Anno?
- myślałam, że biol chem będzie bardziej interesujący
- poczekaj. Studia to dopiero zabawa.
Zaczęliśmy się śmiać.
- a właściwie to czemu poszedłeś na medycynę
- to nie było planowane. Miałem być psychologiem. Jednak to mi się nie podobało. Ten facet sam potrzebował psychologa.
Zaczęliśmy się śmiać.
- prawda była taka, że poszedłem za dziewczyną - mówię - a z drugiej strony chciałem prowadzić karetkę.
- za mamą?
- nie - mówię - mame dopiero spotkałem w pracy.
Boże co ja z nią zrobiłem.
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili byliśmy na miejscu. Pukamy i nikt nie otwiera.
- yh - szukam kluczy a oni się śmieją. - nie ma kluczy.
- i co teraz.
Otworzyłem scyzorykiem. Puściłem ich.
- żono moja - mówię
Cisza.
Patrzę. Śpi na kanapie i trzyma książkę
Podszedłem do niej. Wziąłem książkę. Zaznaczyłem zakładką i odłożyłem na stolik. Dałem jej buziaka i przykryłem ją kocem. Poszedłem do dzieci dałem im obiad. Zjedliśmy i Martyna się wierci. Obróciła się na drugi bok.
- co za śpioch - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Pozmywałem naczynia a dzieci odrabiają zadanie. Maluchy rysują a ja patrzę na Martyne i na zegarek.
16 godzina. Zrobiłem sobie kawę i robię grafiki.
- kto to wymyślił - mówię a dzieci się śmieją. Dzwoni szef. Odebrałem.
- no jak sobie radzisz?
- bez kawy się nie obejdzie - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- sprzedaj Martynie
- no nie mogę bo śpi.
- ooo.
- no. To nie możemy przyjść
- możecie. Przeniosę ją do sypialni. Tu tylko patrzę czy nie spadnie
- no to będziemy tak za godzinę. Pół
- ok. To czekamy.
Poszedłem do Martyny. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem ją do sypialni.
Przykryłem ją kołdrą i wróciłem do dzieci. Skończyłem grafiki i poszedłem ogarnąć salon. Po chwili wstała Martyna.
- cześć - mówi
- cześć - mówię razem z dziećmi.
Uśmiecha się i patrzy na grafiki.
- znów się w to wkopałeś? - pyta
- to jest moja kara - mówię i daje jej buziaka
- co zrobiłeś?
- to co zwykle. Nie podpadłem do gustu pscjentce. Jednemu powiedziałem żeby sobie jakąś znalazł a nie spał z podłogą.
Zaczęliśmy się śmiać.
- rozumiem, że mu się to nie spodobało
- no. Wiesz jak szybko ozdrowiał.
Jeszcze mnie wyprowadził. Nas. Z siekierą, ale to szczegół
Kręci głową a dzieci się śmieją.
- tak, że ten. Mam karę
Zaczęliśmy się śmiać
- a ty jak tam?
- ok - mówi a ja jej podałem obiad
- przyjdą ludzie z bazy - mówię - smacznego
- dziękuję - mówi - kiedy?
- za chwilę powinni być - mówię i patrzę na nią. Ślicznie wygląda
- co tak patrzysz?
- stęskniłem się - mówię - nie dzwoniłaś. Nie odbierałaś.
Uśmiecha się.
Dzwoni szef
- No Piotrek jednak nie przyjdziemy. Już za późno.
- szkoda - mówię
- wpadniemy jutro
- lepiej nie. - Martyna
Zaczęliśmy się śmiać.
- a to już nie śpisz?
- wstałam - mówi - jestem głodna
Zaczęliśmy się śmiać.
Szef się rozłączył. Martyna zjadła a ja zmyłem naczynia.
Przytulam Martyne a ona się uśmiecha.
- co ci Piotruś?
- Martwiłem się.
- spokojnie. Nigdzie nie wychodziłam. Czytałam książke i spałam.
Uśmiecham się.
- to chodź. Dotlenisz się - mówię
- idziemy na spacerek - mówi jak małe dziecko
Zaczęliśmy się śmiać. Ubieram maluchy a potem założyłem Martynie kurtkę.
Wyszliśmy z domu i idziemy chodnikiem. Objął Martyne i idziemy.
- a jak to swatanie? - pyta - Udało nam się?
- udało udało, ale on i tak patrzy za tobą
- imię zobowiązuje
Zaczęliśmy się śmiać.
- to może tak lekko mu zasugeruj
- już to zrobiłem - mówię - powiedział, że jestem cierpliwy, ale do czasu. Żeby myślał co mówi.
- Serio musimy zbierać na tą armate
- najlepiej taką dużą
Zaczęliśmy się śmiać.
Dałem jej buziaka.
- załatwimy ich wszystkich - mówię
- naszą radością
- dokładnie
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy na plac zabaw. Dzieci szaleją a my trzymam się za rękę i patrzymy na nie.
- o czym tak myślisz? - pytam a ona wyrywa się z zamyślania
- hmm - patrzy na mnie
- o czym myślisz?
- o wszystkim i o niczym - mówi. Przytuliłem ją.
- nie myśl bo zgupiejesz - mówię
- coś w tym jest - mówi
Po godzinie wracamy do domu a w nim robimy z Martyną kolacje. Maznąłem ją masłem.
Zaczęliśmy się śmiać.
- jutro jak będziecie wracać to podjedziecie do sklepu - Martyna
- pojedziemy razem bo ja mam jutro wolne - mówię.
- o ty
- zapomniałaś, że jestem twoim prywatnym ochroniarzem
- ty wszystkim jesteś w jednym.
- edycja limitowana - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- moim - mówi
- waszym - mówię
Zaczęliśmy się śmiać
Nałożyliśmy kolacje i poszliśmy umyć ręce razem z dziećmi.
Następnie jemy kolacje a po niej sprzątamy.
- siadaj kochanie - mówię
- kochanie? - mówi - dawno tego nie słyszałam
- dobrze czarownico
Zaczęliśmy się śmiać.
Usiadła i pije wodę i przegląda grafik.
- czemu masz tylko trzy godziny
- a ja wiem. - mówię - szef tak kazał
- ma cię dość
Zaczęliśmy się śmiać.
- jutro masz wolne. Po jutrze idziesz?
- na nockę - mówię
- śpię z mamą - Tosia
Zaczęliśmy się śmiać.
- gagatek
- w czwartek?
- popołudnie chyba - mówię i sprawdzam na telefonie
- w piątek, sobota, niedziela?
- wolne
- nie za dobrze ci?
Zaczęliśmy się śmiać.
- potem w poniedziałek idziesz na 5 do 8. Wtorek od 17 do 20. Dziwne to.
- jakaś kontrola ma być a ja mam za dużo godzin.
- yhym
- i jeździsz z tą nową - mówię
- no. Nikt z nią nie chce jeździć. Ktoś musi
- czemu?
- nie wiem. Nie jeździłem z nią, ale ponoć nic się nie odzywa, wykonuje tylko polecania, siedzi sama. Taki samotnik.
- trzeba się nią zająć - mówi - nikt nie będzie samotny
- coś im się w niej nie podoba. - mówię
Dzieci poszły do siebie.
Skończyłem sprzątać i poszliśmy na taras.
Dzwoni Martyny telefon. Szef.
Odebrała i dała na głośnik.
- dobry szefie - mówi
- no cześć Martynko. Piotrek mnie zabije, ale spytam. Nie chcesz być w bazie i pobawić się w szefową? Nie będziesz jeździć. Tylko ich pilnować.
- chce - mówi - ale nie wiem
- i co ja mam teraz powiedzieć? - Pytam
- ooo Piotruś
Zaczęliśmy się śmiać.
- mogę? - Martyna - będę grzeczna
Śmiejemy się.
- nie mam nic przeciwko - mówię - ale rozumiem, że tak jak ja mam dyżur?
- tak - szef
- no to super.
- jutro jak dasz mi grafiki to obgadamy to.
- ok.
- no to Wam nie przeszkadzam. Do jutra
- do jutra
Szef się rozłączył.
- hy Hy. Nie odpoczniesz ode mnie - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
CZYTASZ
In My Dreams - MaPi. (1/2)
RomancePrzez jedno głupie zdanie ich najlepszego przyjaciela ich miłość przestała istnieć. Czy odnajdą sposób aby się pogodzić? Czy ich "przyjaciel" wyzna prawde? Dowiemy się po przeczytaniu tej książki. Serdecznie zapraszam fankanasygnale Ciąg dalszy... P...