190. No To Co Teraz

130 3 0
                                    

*Martyna*
Dzisiaj wracamy do pracy. Już jesteśmy na miejscu. Piotrek poszedł rozmawiać z Wiktorem.
- coś kombinuje - mówię
Zaczęli się śmiać. Przyszedł tata
- ooo cześć tatuś
- cześć - mówi - gdzie masz Piotrka
- coś kombinuje z Wiktorkiem
- aaa
*Piotrek*
- rezygnuje z lekarza - mówię
- czekaj. Nie rezygnujesz. Jeździsz z Martyną przez jakiś czas. I ja to rozumiem.
- tylko nie wiem ile to potrwa. Może to ja przesadzam, ale widzę po niej, że coś jej siedzi w głowie.
- to nic. Miej ją na oku.
Poszedłem się przebrać i usiadłem koło Martyny.
- witam pani doktor - mówię a ona patrzy na mój napis
- wracasz do swojego zajęcia?
- brum brum - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to znasz zasady?
- tak jest pani doktor
- wymień
- radio jest twoje. Ty dowodzisz. I zwracam się do ciebie pani doktor.
Zaczęliśmy się śmiać.
- to ostatnie możesz sobie darować
- nie ma opcji pani doktor
Zaczęliśmy się śmiać.
- ok. Kogo wyjebałeś z mojego zespołu?
- już odrazu wyjebałem. Kulturalnie zamieniłem Adasia.
Zaczęliśmy się śmiać.
- i Wiktorek się zgodził?
- no
- i żyje?
- emm
Zaczęliśmy się śmiać.
Przyszedł Wiktor i Adam.
- karetka Przyszykowana
- dzięki - mówię - dasz kluczyki?
Adam patrzy na Piotrka a my się Śmiejemy.
- no daj mu te kluczyki - Wiktor
- phy - mówi i mi daje.
- dziękuję Adasiu - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- ok. Zaszło parę zmian - Wiktor - więc słuchać
Zespół 21p - Karolina i Adam
Zespół 22p - Bartek i Monika
Zespół 23p - Sebastian i Magda
Zespół 21s - ja i Martyna i Piotrek
- ojeeea - mówię
- wracamy na stare śmieci
- będzie ruchy ruchy dzieciaki
Zaczęliśmy się śmiać.
- mogę dokończyć? - Wiktor się śmieje
- tak
Zespół 22 s - Tadeusz, Marlena i Wojtek
Zespół 23s - za Martyne. Przyjdzie nowy lekarz. Mateusz i z nim Tomek i Ewelina
Zespół 24s - za Piotrka. Nowy. Piotrek. I z nim bez zmian Filip i Marek
- czyli jednak mam zastępstwo. - Piotrek
- ale to nie moja sprawka - tata Martyny
Zaczęliśmy się śmiać.
Martyna poszła się przebrać.
Zrobiliśmy zamianę za kluczyki i poszliśmy szykować karetki.
- dzieciaki. Karetka ma się błyszczeć
- tak jest szefie - mówimy
Przyszykowaliśmy karetkę i szef sprawdza a my się Śmiejemy.
Obrócił się a my powstrzymujemy śmiech. Masakra.
- już?- Pyta
- tak - mówię
- no. To ten. Dobrze wam poszło
Poszedł a my się Śmiejemy. Przyszli nowi lekarze.
- ale przystojni - Magda
- ej - Wojtek
Zaczęliśmy się śmiać.
- zajmuje. Muszę mieć nowego kochanka
- to którego wybierasz? - Piotrek - chętnie się pobawie
Zaczęliśmy się śmiać.
- Piotrek Piotrek. Alibi nie masz - Tata Martyny
- ma - Martyna
- jakie?
- tajemnica
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do bazy.
Szef nam przedstawia nowych lekarzy.
- To jest lekarz Mateusz za Martyne - szef
- cześć - Mateusz
- cześć. - mówimy
- a to Piotrek za Piotrka - szef
- cześć - mówi
- cześć - mówimy
Zaczęliśmy się śmiać.
- ok to ja mam pytanie. Która to Martyna? - Mateusz
- ja - mówię
- wolna czy zajęta?
- zajęta
- nie zaruchasz - Lekarz Nowy Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- któryś z tych facetów to twój?
- tak - mówię
- no to mam przejebane - mówi - ale który?
- za łatwo by było - mówię - zgadnij
- już cię nie lubię
Zaczęliśmy się śmiać.
Usiedliśmy. Ja obok Piotrka.
- a to już wiem - Mateusz macha do Piotrka - cześć
- cześć - Piotrek
- jak się nazywasz?
- Piotrek - mówi
- ej ty patrz. Znalazłem go za ciebie
- oberwiesz - lekarz Piotrek - czuje to
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra. Zluzuj gacie. Żartowałem. Bardzo kocham swoją żonę.
- on nie ma żony
Zaczęliśmy się śmiać.
- 21s
- zgłaszam się - mówię do radia a Wiktor na mnie patrzy
- o Martynka. Wyjebałaś Wiktorka
- odrazu Wyjebałam. Ukradłam radio. Do rzeczy.
- to nie jest wezwanie dla ciebie
- mów - Wiktor do radia - jedzie z obstawą
Zaczęliśmy się śmiać.
- ul. Mickiewicza 35. Agresywny pacjent odciął sobie palce siekierą.
- przyjąłem. Martyna zostajesz.
- nie - mówię - dawno nie miałam takiego wezwania.
- Piotrek? - Wiktor
- ona mnie zabije jak nie pojedzie. - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do karetki i pojechaliśmy na wezwanie.
- Ani kroku dalej
- pogotowie ratunkowe. Doktor Wiktor Banach.
- doktor. A to zapraszam. Reszta zostaje.
- nie ma opcji - Piotrek
- Zostajecie. Jak nie wyjdę za 5 minut to wiecie co robić.
Poszedł.
- co mamy robić? - pytam
- ty zostajesz - Piotrek
- ej
Zaczęliśmy się śmiać.
Minęło 5 minut i wyszedł Wiktor z pacjentem. Pojechaliśmy do szpitala.
Oddaliśmy pacjenta i wróciliśmy do bazy.
- i co?
- sam wszedł a my pilnowaliśmy
karetki - mówię
- ojoj - Wiktor
Zaczęliśmy się śmiać.
- a co mieliście zrobić jak nie wyjdę za 5 minut?
- iść po ciebie - Piotrek
- Wezwać policję - mówię
- bingo Martyna. Wygrałaś ciasteczka
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszłam po ciasteczka a tam nie ma.
Poszłam do wszystkich.
- nie ma - mówię
- upsia - Piotrek trzyma słoiczek z ciasteczkami
- ej. Ja wygrałam - mówię a oni się śmieją.
- pozwól, że cię rozruszam - mówi
- nie - mówię - sam się ruzruszaj.
Zaczęliśmy się śmiać.
Zabrałam mu ciasteczka i dałam każdemu. Piotrkowi też.
Zjedliśmy i nic nie zostało. Odłożyłam słoiczek i dostaliśmy kolejne wezwanie. Tata pojechał z nami.
- dzieciaki sprzęt i ruchy ruchy
- ruchy ruchy - mówimy a tata się śmieje
Wzięliśmy sprzęt i idziemy za Wiktorem. Piotrek mnie przytrzymał bo bym wpadła pod auto.
- uważaj - mówi
- upsia - mówię
Poszliśmy do Wiktora.
- Martyna monitor. Piotrek wkłucie
Wykonaliśmy to. Piotrek podał leki. Wzięliśmy pacjenta do szpitala i oddaliśmy go na oddział.
Wróciliśmy do bazy. A tam nikogo nie ma. Przytuliłam się do Piotrka a on dał mi buziaka. Wrócili wszyscy i przyszła Anka z walizką. Oddała Wiktorowi klucze. Wkurwiony poszedł z nią porozmawiać.
Patrzymy na siebie.
- mamy przejebane - mówię
- plan na przeżycie. Wykonujemy jego polecenia. - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- 21s. Macie wezwanie na budowę. Ul. Sienkiewicza 54
- przyjąłem - Wiktor - Martyna, Piotrek. Słyszeliście?
- idziemy - mówię i poszliśmy do karetki. Wsiedliśmy i przyszedł Wiktor.
Piotrek ruszył a ja patrzę na Wiktora.
- co tam Martynko?
- a nic - mówię - co znowu pani genialna wymyśliła?
- to akurat był mój pomysł - mówi - jak wyjedzie. Dobrze jej to zrobi. A ona zrozumiała, że ją wyganiam z domu.
- aj
- trudno. - mówi
Po chwili byliśmy na miejscu. Ale tam nic nie było więc wróciliśmy do bazy.
- jakie plany na dziś? - Tomek
- a co? - pytam - chcesz mi porwać męża?
- bingo - Tomek
- a ja chcę Ci porwać żonę - mówię
- no wybacz albo ja wychodzę albo ona
- no właśnie.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ja mam pomysł. Zajmę się dziećmi - Tata
- wybacz tatuś, ale ty na nie krzyczysz.
- nie będę krzyczeć - mówi - wezmę je na zakupy.
- 8 dzieci? - pytam
- 8 dzieci - mówi
- ale jedno ci odchodzi bo Ania idzie do chłopaka, Piotrek i Dominika chyba też wychodzą. A nie. Przepraszam. Po zadaniach. - Piotrek - więc zostają maluchy.
- czekaj bo teraz się pogubiłem. - tata - to w takim razie zostaje Tosia, Antoś, Mania, Kacper i Kamil
- yhym
- to ja tak jeszcze spytam. Kiedy następne?
- finito - mówię
- to ja zabiorę wszystkie dzieci i babcie i wyjedziemy.
- nie nie. Oddaj mi moje dzieci. - mówię
- nasze - Piotrek
- moje - mówię
- tak? - pyta
- nasze - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie no. Ja zostanę - mówię - wy idźcie.
- ale, że sama? - tata
- z dziećmi i z babcią. Możesz przyjść - mówię i obserwuje Piotrka i Tatusia.
- a kumam - mówię - teraz nie spuścisz ze mnie oka?
- nie. Mi chodziło tylko o pracę a Pan Kubicki troszeczkę przesadza.
- Pan Strzelecki bierze odpowiedzialność za to? - tata
- tak. Panie Kubicki
Śmieją się a ja nie bo wiem, że oni się kłócą.
- spokój - mówię - to nie skończy się dobrze. Jak już na pan do siebie mówicie.
- ale o co ci chodzi - tata - nic złego nie robimy
- po prostu znikne - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- chodź po kawę panie Strzelecki.
- żadnej kawy pani Strzelecka. Leków nie brałaś.
- to czekoladę panie Strzelecki
- no to czekoladę pani Strzelecka
Zaczęliśmy się śmiać.
Wyszliśmy z bazy.
- wiesz, że nie musisz mnie pilnować. Nic głupiego nie zrobię.
- pilnować nie zamierzam, ale chcę z tobą jeździć przez jakiś czas. Może przesadzam, ale nie bądź zła.
- ale mi się to podoba. - mówię i się w niego wtulam a on mnie Objął.
- to dobrze.
Poszliśmy do bistro. Kupił mi czekoladę i babeczke a sobie tylko kawę i wróciliśmy do bazy trzymając się za ręce.
- i ma babeczke - Tata
Zaczęliśmy się śmiać.
- a ty gdzie masz? - Tata do Piotrka
- ja się odchudzam - Piotrek - bo mnie utuczyła
- kto kogo - mówię - ja z 25 do 55
- no i prawidłowo - mówi
- a ty tylko 5 kg
- aż 5 kg
Zaczęliśmy się śmiać.
Piotrek usiadł a ja usiadłam mu na kolanach.
- i co ustaliliście? Kto zostaje?
- ja zostaje.
- nie pomyl ogrzewania z wyłącznikiem prądu. - Piotrek się śmieje a ja go pociągłam za nos. Śmieją się.
Dzwoni mój telefon. Mama Piotrka.
Odebrałam.
- cześć Martynko
Zabieramy dzieci na 3 dni. Macie coś przeciwko?
- ja nie. Spytam Piotrka
- też nie - mówi, ale nie wie o co chodzi
- ok - mama. - to tyle.
- a gdzie jedziecie?
- do babci Małgosi.
- ok. A babcia jedzie z wami?
- tak. Tak.
- ok. No to miłej wycieczki.
Rozłączyła się.
- właśnie pozbyłam się dzieci - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to przyjdziemy do was - Tomek
- ok - mówimy
Pije czekoladę i jem babeczke. Nakarmiłam też Piotrka a oni się śmieją.
- jedz bo schudniesz - mówię - potem będzie, że cię głodze
Patrzy się a ja go dalej karmie a oni się śmieją.
- narzekałeś, że się nie odzywa i jest smutna - Wiktor
- no bo to nie była moja żona. Tylko smutas - Piotrek
- no to am - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.

In My Dreams - MaPi.  (1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz