55. Idealnie

345 11 2
                                    

*Piotrek*
Jadę po Martyne do pracy. Jest 22.
Mała została z rodzicami. No i dobra.
Po chwili byłem na miejscu i wszedłem do bazy.
- cześć - mówię.
- cześć!!!! - wszyscy
- a gdzie macie Martyne? - pytam
- na wezwaniu z szefuniem
i Adamem - Aśka
- aha. - mówię
Usiadłem koło Anki.
- jak tam cały dzień bez żony? - Anka
- zjebanie. - mówię - nudziło mi się
- yhym. Zaraz przyjadą
- ok.
Po chwili przyszedł Adam, Szef a Martyny nie ma.
- a gdzie macie Martyne? - pytam.
Patrzą się na mnie
- jest w szpitalu.
Pobiegłem do szpitala i pielęgniarka zaprowadziła mnie do Martyny.
Leży nie przytomna na łóżku.
- co się stało? - pytam lekarza
- zasłabła na wezwaniu - mówi - sam bym padł gdybym miał tyle godzin pracować bez przerwy
- i pewnie nic nie zjadła.
- kiedy? Nie miała wogóle przerwy. - mówi.
Poszedł.
- przepraszam - mówię i daje jej buziaka. - obiadu pewnie też nie Zjadłaś? Następnym razem cię zatrzymam dłużej.
Usiadłem koło niej i chwyciłem ją za rękę.
Przyszedł szef.
- mogę?
- tak - mówię. - czemu nie mieliście przerwy?
- było tyle wezwań a do każdego akurat nas wysyłali. Mówiłem jej żeby odpoczęła zjadła coś to nie. Ona może jechać dalej.
- bo ona jest uparta. - mówię - wiem, że mnie słyszysz. Wstawaj i idziesz coś zjeść.
Otworzyła oczy.
Kręcę głową a oni się śmieją.
- normalnie cię zabije - mówię
- skapł się? - lekarz.
Załamałem się a oni się śmieją.
Poszliśmy do bazy. Przebiera się.
- to jadłaś coś wkońcu? - pytam
- tak, ale i tak jestem głodna
- to se zrobisz kolacje.
- ty mi zrobisz
- zapomnij
Rzuciła we mnie butem
Zaczęliśmy się śmiać.
- no nie.
Oddałem jej buta.
Zaczęliśmy się śmiać.
- co to za rzucanie butami? - szef
- to ta godzina - mówię - śrupka jej się odkręciła
- to mi ją dokręć - Martyna - nawet buziaka nie dostałam
- a zasłużyłaś? - pytam
- zapamiętam to sobie
- uuu.
Zaczęliśmy się śmiać.
Przebrałam się i ogarnia się przed lusterkiem.
- zombie - mówię
- Strzelecki grabisz sobie - Martyna
- dawno cię nie widziałem. Nie odbierasz telefonu.
- bo go nie wzięłam z domu.
Zaczęliśmy się śmiać.
- jeju po co się malujesz jak i tak to zaraz zmyjesz - mówię
- niby czemu?
- bo idziesz spać
- ty idziesz. Ja idę na imprezę
- do dupy.
Zaczęliśmy się śmiać.
- co robiłeś?
- spałem, jadłem, bawiłem się, jadłem, spałem
- a pieluszke ktoś ci zmienił?
- nikt o mnie nie dba
- oj biedaku - szef
Zaczęliśmy się śmiać.
Ogarnęła się i poszliśmy do auta.
Pocałowaliśmy się i otworzyłem jej drzwi.
- widziałam - Aśka
- ja też - Anka
- a ja nie - szef.
Zaczęliśmy się śmiać.
- zapraszam - mówię do Martyny
- dziękuję
Wsiadła a ja wsiadłem za kierownicą.
Pocałowaliśmy się.
- tęskniłem - mówię.
- ja też - mówi
Ruszyłem i jedziemy do domu.
- jesteś zmęczona? - pytam.
- nom. Zjem kolacje i pójdę lulu
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili byliśmy na miejscu.
Poszliśmy do domu a rodzice też mogli iść do swojego. Zjedliśmy kolacje i poszliśmy spać.
- śpisz? - Martyna.
- śpię - mówię.
Zaczęliśmy się śmiać.
- kocham Cię - mówi
- ja ciebie też - mówię - chcesz się przytulić?
- tak
Zaczęliśmy się śmiać.
- chodź aparatko - Przytuliłem ją i dałem jej buziaka w czoło.
- idealnie - mówi







In My Dreams - MaPi.  (1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz