161. Nie Tym Razem

136 2 0
                                    

*Martyna*
Piotrek poszedł do pracy i już powinien dawno być w domu.
- gdzie tata? - Tosia
- pewnie dostał pilne wezwanie - mówię
- tak długo? - Babcia
- yh - mówię i dzwonie do niego poraz 10 w tym dniu. Nie odbiera.
Jeszcze raz. I wkońcu odebrał.
- no nareszcie - mówię - gdzie jesteś?
- Wiktor mnie zaciągnął na badania okresowe. Miał do was dzwonić.
- no nie zadzwonił. I Co? Wszystko wyszło dobrze?
- tak. Dobrze, Że nie wysłali mnie do psychiatry bo nie wiem jakby to było
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili przyszedł i maluchy do niego pobiegły.
- no cześć - mówi i je mocno przytulił.
A potem ja do niego poszłam.
- a pani co by chciała? - pyta
Zaczęliśmy się śmiać.
- buziaka
Dał mi buziaka i przytulił.
Zaczęliśmy się śmiać.
Porwałam mu papiery.
- ej
- kup se klej - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Przywitał się z babcią i poszedł umyć ręce a ja mu przygotowałam obiad.
Przyszedł.
- a gdzie starsze dzieci? - pyta
- Ania poszła do chłopaka a Piotrek z Dominiką odrabiają zadanie
- yhym
- chodź jedz - mówię
Je a ja przeglądam jego wyniki.
Zjadł.
- dziękuję - mówi
- nie ma za co - mówię
Umył naczynia i przyszedł.
- I Co wyczytałaś? - pyta
- że jesteś cyborgiem - mówię a oni się śmieją.
Przytuliliśmy się mocno.
Schowałam mu te papiery do teczki i oddałam. Poszedł schować i po chwili wrócił.
- jak tam w pracy?
- smutno bez ciebie
- maruda.
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobrze. To następnym razem powiem, że wkońcu nikt mi nie marudzi.
- ej
Zaczęli się śmiać.
Rozmawiałem z twoim tatą.
- ooo. A to mamy jakieś święto? - pytam
- nie, ale już znalazł tego kto nas podał. Znaczy no. Wiadomo było i odpowie za składanie fałszywych zeznań czy jakoś tak więc możesz wrócić do pracy.
- nie odpuścisz?
Zaczęliśmy się śmiać
- no nie mogę bez ciebie pracować.
- ooo
Przytuliliśmy się mocno.
- a ja słyszałam co innego
- kto na mnie doniósł?
Zaczęliśmy się śmiać
- że świetnie ci się pracuje z Gabrysią
- uuu zazdrosna - mówi i przyszedł Piotruś i Dominika.
- chciałbyś
- no to o co ci chodzi?
Zaczęliśmy się śmiać.
- zadania zrobione?
- nie bo tego nie umiemy
- tata wam wytłumaczy
- wytłumaczy, ale czy dobrze... - Piotrek śmiesznym głosem a my się Śmiejemy.
Poszli a my się Śmiejemy.
- on jest nie możliwy - Babcia
Śmieje się.
- wiem - mówię
*Piotrek*
- a co mam wam wytłumaczyć?
- kto wymyśl szkołę?
- ok no to był sobie taki palant i on był głupi i nie chciał być głupi i poszedł do głupszych ludzi od niego i zaczął ich uczyć i tak oto powstała szkoła.
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra a tak serio?
- to jutro mamy sprawdzian z matmy na którym nie będzie 2+2 =4 - Dominika
- będą bardzo trudne rzeczy - Piotrek
- jakie? - pytam
Pokazali mi zeszyt.
- ale jutro nie idziecie do szkoły?
- jak to?
- no jest dzień lenia i wszyscy zostają w domu
- skąd wiesz?
- właśnie go wymyśliłem. Fajnie, nie?
Zaczęliśmy się śmiać.
Wytłumaczyłem im ułamki na pączkach i pizzy.
- czy rozumiecie? - pytam
- tak
- ale ten dzień lenia bardzo ładnie brzmi. - Piotrek
- wiem. - mówię - idziemy przekonać mamusie
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do Martyny i Ania wróciła.
- mam ważną informacje do przekazania - mówię
- mam się bać? - Martyna
- nie. Ale jutro jest dzień lenia i nie idą do szkoły ani ja do pracy. Ta dam.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ile nad tym myślałeś? - Martyna
Śmiejemy się.
- postanowione.
- o tak. Sprawdzian mnie ominie - Ania
- nas też - Piotrek i Dominika
Zaczęliśmy się śmiać
- a ciebie co ominię?
- nic bo i tak mam wolne - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- niech wam będzie - mówi
Zaczęliśmy się śmiać
Po chwili poszedłem z dziećmi po pączki. Idą przede mną. Piotrek z Antosiem za rękę, Ania z Tosią, Dominika z Marianką.
Spotkaliśmy Adama.
- no normalnie przedszkole - Adam
- no na wycieczke idziemy, ale zgubiliśmy opiekuna i Jeszcze nie mam pary.
- sorry nie jesteś w moim typie
Zaczęliśmy się śmiać.
- zamienisz się za jutro. Potrzebuję wolnego
- nie. Bo ja mam już plany.
- a co będziesz robił?
- spędzał czas z rodziną. - mówię.
- weź, że.
- nie ma takiej opcji. - mówię - mamy szansę spędzić czas wszyscy razem. Daj znać jak zrozumiesz co to mieć rodzinę.
Poszedł a my Poszliśmy dalej aż wkońcu trafiliśmy do cukierni. Kupiliśmy pączki i wracamy do domu.
Spotkaliśmy Wiktora. Zaśmiał się.
- brakuje Martyny
- studiuje moje papiery. Ma to po tatusiu
Zaczęliśmy się śmiać.
- Adam dzwonił...
- odpowiedź brzmi nie
Dzieci się śmieją.
- wiem wiem.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to miłego Strzeleccy - mówi - ja idę na dyżur
- miłego dyżuru. - mówię - jakby coś. Ta ryska na karetce to nie ja. To taki kosmita.
Zaczęli się śmiać.
- kosmita. A jak wyglądał?
- jak Góra i Adam w jednym
- o fe. Piotrek... Walne ci drzwiami jeszcze raz
- do trzech razy sztuka - mówię - może zmądrzeje
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do domu.
A tam tata Martyny i moi rodzice.
- coś zrobiłem? - pytam a oni się śmieją
- a zrobiłeś? - Tata
- ym
Zaczęliśmy się śmiać.
- jest parę spraw o których nie wiesz - tata Martyny
Zaczęliśmy się śmiać
- dzwonił Adam - Martyna - co mu zrobiłeś? Bo tak na ciebie najeżdżał.
- nie chciałem wziąć za niego dyżuru jutro
- ooo myślałam, że coś gorszego.
Jemy pączki a potem dzieci się bawią.
- stwierdziłem, że macie za malo
dzieci - tata Martyny - i podrzucę wam jeszcze jedną dziewczynkę. Co wy na to? Dopóki jej czegoś nie znajdę.
- ok - powiedziałem równo z Martyną
- ale... - mówię a ona mi przerwała
- zostaje u nas
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to ja jadę po nią. - mówi
- ok.
Poszedłem się podrażnić z dziećmi.
- przyjdzie do nas siostrzyczka
- tak? - pytają
- tak. - mówię dziwnym głosem - będzie nas duzio
Zaczęli się śmiać.
Po chwili wrócił tata Martyny. Sam.
- Dziewczynka jest u babci.
- zrobiłeś nam nadzieję - mówimy razem z dziećmi.
Zaczęli się śmiać.
- ojej - Tata Martyny
- najważniejsze, że ma kto się nią zająć - mówię
- dokładnie - Martyna a ja ją Objąłem
- no nareszcie - mama - już myślałam, że się pokłóciliście
- nie tym razem - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.






In My Dreams - MaPi.  (1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz