*Martyna*
Piotrek poszedł do pracy i już powinien dawno być w domu.
- gdzie tata? - Tosia
- pewnie dostał pilne wezwanie - mówię
- tak długo? - Babcia
- yh - mówię i dzwonie do niego poraz 10 w tym dniu. Nie odbiera.
Jeszcze raz. I wkońcu odebrał.
- no nareszcie - mówię - gdzie jesteś?
- Wiktor mnie zaciągnął na badania okresowe. Miał do was dzwonić.
- no nie zadzwonił. I Co? Wszystko wyszło dobrze?
- tak. Dobrze, Że nie wysłali mnie do psychiatry bo nie wiem jakby to było
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili przyszedł i maluchy do niego pobiegły.
- no cześć - mówi i je mocno przytulił.
A potem ja do niego poszłam.
- a pani co by chciała? - pyta
Zaczęliśmy się śmiać.
- buziaka
Dał mi buziaka i przytulił.
Zaczęliśmy się śmiać.
Porwałam mu papiery.
- ej
- kup se klej - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Przywitał się z babcią i poszedł umyć ręce a ja mu przygotowałam obiad.
Przyszedł.
- a gdzie starsze dzieci? - pyta
- Ania poszła do chłopaka a Piotrek z Dominiką odrabiają zadanie
- yhym
- chodź jedz - mówię
Je a ja przeglądam jego wyniki.
Zjadł.
- dziękuję - mówi
- nie ma za co - mówię
Umył naczynia i przyszedł.
- I Co wyczytałaś? - pyta
- że jesteś cyborgiem - mówię a oni się śmieją.
Przytuliliśmy się mocno.
Schowałam mu te papiery do teczki i oddałam. Poszedł schować i po chwili wrócił.
- jak tam w pracy?
- smutno bez ciebie
- maruda.
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobrze. To następnym razem powiem, że wkońcu nikt mi nie marudzi.
- ej
Zaczęli się śmiać.
Rozmawiałem z twoim tatą.
- ooo. A to mamy jakieś święto? - pytam
- nie, ale już znalazł tego kto nas podał. Znaczy no. Wiadomo było i odpowie za składanie fałszywych zeznań czy jakoś tak więc możesz wrócić do pracy.
- nie odpuścisz?
Zaczęliśmy się śmiać
- no nie mogę bez ciebie pracować.
- ooo
Przytuliliśmy się mocno.
- a ja słyszałam co innego
- kto na mnie doniósł?
Zaczęliśmy się śmiać
- że świetnie ci się pracuje z Gabrysią
- uuu zazdrosna - mówi i przyszedł Piotruś i Dominika.
- chciałbyś
- no to o co ci chodzi?
Zaczęliśmy się śmiać.
- zadania zrobione?
- nie bo tego nie umiemy
- tata wam wytłumaczy
- wytłumaczy, ale czy dobrze... - Piotrek śmiesznym głosem a my się Śmiejemy.
Poszli a my się Śmiejemy.
- on jest nie możliwy - Babcia
Śmieje się.
- wiem - mówię
*Piotrek*
- a co mam wam wytłumaczyć?
- kto wymyśl szkołę?
- ok no to był sobie taki palant i on był głupi i nie chciał być głupi i poszedł do głupszych ludzi od niego i zaczął ich uczyć i tak oto powstała szkoła.
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra a tak serio?
- to jutro mamy sprawdzian z matmy na którym nie będzie 2+2 =4 - Dominika
- będą bardzo trudne rzeczy - Piotrek
- jakie? - pytam
Pokazali mi zeszyt.
- ale jutro nie idziecie do szkoły?
- jak to?
- no jest dzień lenia i wszyscy zostają w domu
- skąd wiesz?
- właśnie go wymyśliłem. Fajnie, nie?
Zaczęliśmy się śmiać.
Wytłumaczyłem im ułamki na pączkach i pizzy.
- czy rozumiecie? - pytam
- tak
- ale ten dzień lenia bardzo ładnie brzmi. - Piotrek
- wiem. - mówię - idziemy przekonać mamusie
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do Martyny i Ania wróciła.
- mam ważną informacje do przekazania - mówię
- mam się bać? - Martyna
- nie. Ale jutro jest dzień lenia i nie idą do szkoły ani ja do pracy. Ta dam.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ile nad tym myślałeś? - Martyna
Śmiejemy się.
- postanowione.
- o tak. Sprawdzian mnie ominie - Ania
- nas też - Piotrek i Dominika
Zaczęliśmy się śmiać
- a ciebie co ominię?
- nic bo i tak mam wolne - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- niech wam będzie - mówi
Zaczęliśmy się śmiać
Po chwili poszedłem z dziećmi po pączki. Idą przede mną. Piotrek z Antosiem za rękę, Ania z Tosią, Dominika z Marianką.
Spotkaliśmy Adama.
- no normalnie przedszkole - Adam
- no na wycieczke idziemy, ale zgubiliśmy opiekuna i Jeszcze nie mam pary.
- sorry nie jesteś w moim typie
Zaczęliśmy się śmiać.
- zamienisz się za jutro. Potrzebuję wolnego
- nie. Bo ja mam już plany.
- a co będziesz robił?
- spędzał czas z rodziną. - mówię.
- weź, że.
- nie ma takiej opcji. - mówię - mamy szansę spędzić czas wszyscy razem. Daj znać jak zrozumiesz co to mieć rodzinę.
Poszedł a my Poszliśmy dalej aż wkońcu trafiliśmy do cukierni. Kupiliśmy pączki i wracamy do domu.
Spotkaliśmy Wiktora. Zaśmiał się.
- brakuje Martyny
- studiuje moje papiery. Ma to po tatusiu
Zaczęliśmy się śmiać.
- Adam dzwonił...
- odpowiedź brzmi nie
Dzieci się śmieją.
- wiem wiem.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to miłego Strzeleccy - mówi - ja idę na dyżur
- miłego dyżuru. - mówię - jakby coś. Ta ryska na karetce to nie ja. To taki kosmita.
Zaczęli się śmiać.
- kosmita. A jak wyglądał?
- jak Góra i Adam w jednym
- o fe. Piotrek... Walne ci drzwiami jeszcze raz
- do trzech razy sztuka - mówię - może zmądrzeje
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do domu.
A tam tata Martyny i moi rodzice.
- coś zrobiłem? - pytam a oni się śmieją
- a zrobiłeś? - Tata
- ym
Zaczęliśmy się śmiać.
- jest parę spraw o których nie wiesz - tata Martyny
Zaczęliśmy się śmiać
- dzwonił Adam - Martyna - co mu zrobiłeś? Bo tak na ciebie najeżdżał.
- nie chciałem wziąć za niego dyżuru jutro
- ooo myślałam, że coś gorszego.
Jemy pączki a potem dzieci się bawią.
- stwierdziłem, że macie za malo
dzieci - tata Martyny - i podrzucę wam jeszcze jedną dziewczynkę. Co wy na to? Dopóki jej czegoś nie znajdę.
- ok - powiedziałem równo z Martyną
- ale... - mówię a ona mi przerwała
- zostaje u nas
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to ja jadę po nią. - mówi
- ok.
Poszedłem się podrażnić z dziećmi.
- przyjdzie do nas siostrzyczka
- tak? - pytają
- tak. - mówię dziwnym głosem - będzie nas duzio
Zaczęli się śmiać.
Po chwili wrócił tata Martyny. Sam.
- Dziewczynka jest u babci.
- zrobiłeś nam nadzieję - mówimy razem z dziećmi.
Zaczęli się śmiać.
- ojej - Tata Martyny
- najważniejsze, że ma kto się nią zająć - mówię
- dokładnie - Martyna a ja ją Objąłem
- no nareszcie - mama - już myślałam, że się pokłóciliście
- nie tym razem - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
CZYTASZ
In My Dreams - MaPi. (1/2)
RomancePrzez jedno głupie zdanie ich najlepszego przyjaciela ich miłość przestała istnieć. Czy odnajdą sposób aby się pogodzić? Czy ich "przyjaciel" wyzna prawde? Dowiemy się po przeczytaniu tej książki. Serdecznie zapraszam fankanasygnale Ciąg dalszy... P...