124. Mam Się Pakować

177 4 0
                                    

*Martyna*
Piotrek chodzi przybity. To przez tych ludzi. Nagadali mu głupot. Jak go pytam to mówi, że się nie przejmuje. Jednak widzę. Wykorzystałam moment, że dzieci poszły spać i go przytuliła.
- nie słuchaj ich. Nie jesteś taki - mówię
- skąd to wiesz? - pyta
- bo nie znam cię od dzisiaj - mówię - siadaj bo jesteś za wysoki
Zaczęliśmy się śmiać.
Usiadł a ja mu Usiadłam na kolanach.
- ja sam nie wiem jaki jestem - mówię
- to ci powiem - mówię - jesteś najlepszy
- yhym. Dla ciebie
- i to ci powinno wystarczyć, nie?
Olej ich. Przejmujesz się opinią ludzi którzy mają cię głęboko gdzieś? Miej wyjebane. Zawsze ci to wychodziło.
- wychodziło, ale wjechali mi na ambicje.
- to musisz ich z tamtąd wykurzyć.
Zapomnieć o nich i żyć dalej.
Wiem łatwo mi się mówi.
Śmiejemy się. Dałam mu buziaka.
- kocham cię takim jakim jesteś -
mówię - nie próbuj się zmieniać.
Uśmiecha się i mnie przytula.
- ja ciebie też misia
Pocałowaliśmy się.
Ktoś puka do drzwi.
- czasami tęsknię za tym guziczkiem
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy otworzyć a tam ci ludzie.
- ja pierdole - mówię i zamykam drzwi.
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra reakcja - mówi
Dzwonią dalej.
- dzwonię na policję - mówię
- nie zamierzam się tłumaczyć twojemu tacie
- to ja to zrobię
Zadzwoniłam i przyjechali razem z moim tatusiem.
- przyjechała kontrola rodzicielska - mówię
- źle Ci? - tata
Zaczęliśmy się śmiać.
- a ja wiem gdzie się ukrywacie - Monika
- do czasu - Piotrek
- znajdę was.
Zaczęliśmy się śmiać.
- cii bo dzieci śpią.
- już nie śpią bo ich słyszę - mówię
Pojechali a my Poszliśmy do dzieci.
- co tu się wyprawia? - pytam
- gagatki - Piotrek
- bawimy się w duchy
- ooo. A czy te duchy zamierzają iść spać?
- tak
- no to bardzo proszę - Piotrek
Daliśmy im po buziaka i też Poszliśmy spać.

***
Jedziemy podpisać umowę naszego domu. Zawieźliśmy dzieci do mieszkania mojego taty. Rodzice Piotrka i babcia popilnują ich a my jedziemy z moim tatą.
Po chwili byliśmy na miejscu i poszliśmy do tego biura.
- dzień dobry
- dzień dobry
Czytamy umowę. Tata ją analizuje a Piotrek trzyma mnie za rękę. Po chwili podpisaliśmy. Zapłaciliśmy i dostaliśmy komplet kluczy.
- no to co? Poradzicie sobie? - tata
- jasne - mówię
- dziękujemy - Piotrek
- polecam się na przyszłość
Zaczęliśmy się śmiać.
Tata poszedł a my pojechaliśmy po dzieci a potem do sklepu. Wybierany kolory farb bo białe ściany nam nie odpowiadają.
- dobra udajemy normalnych ludzi - Piotrek
- nie pomagasz
Zaczęliśmy się śmiać.
Wybraliśmy wszystko i dzisiaj po południu nam to przywiozą. Następnie pojechaliśmy do kolejnego. Wybraliśmy meble. Po kilku godzinach mieliśmy wszystko gotowe i pojechaliśmy do domu.
Malujemy ściany a ja jestem niska i nie do sięgne. Wchodzę na drabinę.
- nie wspinaj się cłeku. Nie myśl, że zapomniałem - mówi a dzieci się śmieją
- złapiesz mnie jak coś - mówię
Zściągnął mnie z drabiny i daje mi buziaka.
- zamierzasz jeszcze ze mną dyskutować? - pyta
- nie. - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Pomalowali ściany i przyjechały meble. Urządziliśmy dom i bailando.
Przyjechały nasze rzeczy. Poukładaliśmy je i pojechaliśmy na obiad a potem do sklepu uzupełnić zapasy.
- to ostatni sklep na dziś? - Piotrek
- nie - mówię - jeszcze musimy jechać do galerii.
- a nie możemy jutro?
- jutro idziemy do ginekologa.
- to po?
- masz dość na dzisiaj?
- tak.
Zaczęliśmy się śmiać.
- i tak dużo wytrzymałem nie sądzisz?
- moje wyrazy współczucia.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale jeszcze pojedziemy do galerii i masz spokój. Bo jutro dzieci zaczynają szkołę a nie mają nic.
- już? - pyta.
Zaczęliśmy się śmiać.
Zapłaciliśmy i pojechaliśmy do domu to zawieźć a potem do galerii. Kupiliśmy potrzebne rzeczy i wróciliśmy do domu.
***
Następnego dnia poszliśmy do ginekologa. Piotrek mnie trzyma za rękę. Po chwili była nasza kolej.
- co tam słychać?
- dzieje się - mówię
- ale chyba się nie denerwujesz?
- nie zdążę bo mi nie pozwala
Zaczęliśmy się śmiać.
Zbadała mnie.
- no wszystko dobrze - mówi
- a jak inaczej? - Piotrek
- no tak.
Uśmiecham się.
Ubrałam się.
- no to widzimy się za 3 tygodnie
- ok.
Wyszliśmy z gabinetu. Piotrek zakłada mi kurtkę a ja umawiam termin.
- na 15 pasuje wam?
- wcześniej nie ma? - pytam
- 6?
- dobra zostańmy przy tej 15 - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- też tak myślę - recepcjonistka
Dostałam kartkę z terminem i wyszliśmy z szpitala. Jak facet mnie ztaranował i przeciął mi rękę.
- co robisz Debilu? - Piotrek a on pobiegł dalej. - wszystko ok?
- yhym
Poszliśmy na Sor. Opatrzyli mi tą rękę.
- co się stało?
- jakiś facet na mnie wpadł - mówię
- yhym. - lekarz - żyć będziesz. Dziecku też nic nie będzie.
- no i dobrze - mówię
*Piotrek*
Czekam przed Sorem i dzwonią dzieciaki.
- co tam?
- no już po rozpoczęciu - Ania
- już? Trochę się spóźnimy. Wybaczcie.
- ok. To idziemy do parku.
- no dobra. To my tam do was dojdziemy.
- Oki.
Rozłączyła się. Przyszedł szef.
- ooo a ty co tu robisz? - szef
- a na Martyne czekam - mówię
- co się stało?
- jakiś debil wleciał w nią z nożem i przeciął jej rękę.
- oj.
Po chwili wyszła Martyna.
- dobry - mówi
- cześć - szef
- i jak?
- no zeszył. I możemy iść.
To jest to moje szczęście.
Zaczęliśmy się śmiać.
Dałem jej buziaka i ubrałem jej kurtkę. Idziemy do parku.
- dzieciaki już na nas czekają - mówię
- już?
- no - mówię
Po chwili byliśmy na miejscu. Dzieciaki siedzą.
- cześć - mówimy
- cześć
Przytuliliśmy się mocno.
- przepraszamy za spóźnienie - mówię
- luz. - mówią
- jak było?
- nudno
- no bo to rozpoczęcie
Zaczęliśmy się śmiać.
Przeszliśmy koło waty cukrowej.
Martyna patrzy na mnie.
- jak bardzo mnie kochasz - pyta a dzieci się śmieją.
- chodźcie - mówię
Kupiłem waty cukrowe i idziemy do domu. Martyna siedzi przygnębiona.
- boli cię? - pytam
- nom
- co się stało? - Ania
- jakiś pajac na mnie wpadł z nożem. - Martyna
Dałem jej przeciwbólowe.
- mogę je wziąść?
- możesz - mówię - jakby nie to bym ci tego nie dawał.
- yhym
Połknęła i popiła wodą.
- właśnie się kapłam, że jak pojdziecie do szkoły a tatuś do pracy a maluchy do żłobka to ja zostanę sama. - Martyna
- no - mówię - i co?
Zaczęliśmy się śmiać.
- jesteś nie miły.
- a czy kiedykolwiek byłem?
Dzieci się śmieją.
- chce papiery moje - mówi
- twoje papiery to ten tablecik więc, no
- to nie wiem. - mówi
- załatwię ci opiekę. Nie Martw się
- nie rób tego
Zaczęliśmy się śmiać.
- no samą to się ciebie boję zostawić. Coś tu wybuchnie
- ej wtedy nie byłam sama. Byłam z Anką i Aśką.
Dzieci się śmieją.
- trzy czarownice się zebrały.
- Aśka już mnie nie lubi - mówi
- co jej zrobiłaś?
- nic. Naprawdę
Zaczęliśmy się śmiać.
- co chcecie na obiad? - pytam
- nie wiem - mówią.
- a jak się to robi?
Zaczęliśmy się śmiać.
- cłeku masz tą rybę - Martyna - brokuły a po ziemniaki musisz iść.
- ok. To zaraz wracam
- a jak już idziesz
- całuj się
Zaczęliśmy się śmiać.
- co ty mi dajesz? Czuję się jakbym była naćpana
Sprawdzam a dzieci się śmieją. Martyna też.
- ty po wszystkich tabletkach jesteś naćpana.
Zaczęliśmy się śmiać.
- to kup ziemniaki, śmietane i owoce.
Mascarpone - Martyna wymienia
- karteczkę mi zrób
Zaczęliśmy się śmiać a ja poszedłem się ogarnąć.
Wracam a Martyna się uśmiecha i wręcza mi kartkę a4
- obejdzie się bez ziemniaków, nie? - pytam
Zaczęliśmy się śmiać.
*Martyna*
Pojechał a my rozmawiamy. Dzwoni mój telefon. Tata.
- dzwonią kłopoty - mówię a oni się śmieją
- słońce - mówi
- będzie grubo - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- chce ci porwać męża - mówi - mogę?
- to zależy czy wróci?
Dzieci się śmieją.
- wróci wróci
- a po co?
- a znalazłem mu kochankę.
- ładna chociaż?
Zaczęliśmy się śmiać.
- potrzebuje go. Daj go na chwilę
- pojechał do sklepu. Zaraz wróci.
- yhym.
Dobra to powiedz żeby do mnie zadzwonił.
- ok.
Rozłączył się i po dłuższej chwili przyjechał Piotrek.
- tatuś dzwonił. Czegoś chce od ciebie.
- mam się pakować?
Zaczęliśmy się śmiać

In My Dreams - MaPi.  (1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz