162. Trudne Pytania Zadajesz

144 2 0
                                    

*Martyna*
Jesteśmy w pracy.
- jesteście bardzo zgodnym małżeństwem - lekarz Michał
- ja bym tego nie powiedział - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać
- naprawdę - Michał
- pozory mylą - mówię
- potwierdzam - Wiktor
Zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra dzieciaki. Dogadaliście się?
- no tak - powiedzieliśmy jednocześnie.
Zaczęli się śmiać.
- no to czemu ja nie mam odpowiedzi?
- jakiej? - Piotrek
Wiktor się Załamał a ja kręcę głową.
- wydałeś nas. Trzeba było potakiwać. - mówię
Zaczęli się śmiać.
- to zdajecie ten egzamin
- nie - mówimy
- ale dlaczego?
- no bo się wyda, że nic nie umiemy - mówię
- to tatuś Przekupi egzaminatora.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale, że drugi raz? - pytam
Śmiejemy się a szef się patrzy.
- to był żart jak coś - Piotrek
- kto tak powiedział? - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- ja chyba sobie porozmawiam z twoim tatą.
- o nie. - mówię
Śmieją się.
- żartowałam. - mówię - on nawet nie chciał żebym szła na medycynę. Miałam być prawnikiem. No cóż. Nie wyszło.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale to by mogło być ciekawe. Dlaczego? Bo ja tak mówię i koniec. Ale. Żadne ale. Czegoś nie zrozumiałeś - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- niech pani poda sensowny argument - Piotrek - ale to było sensowne.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ja tak nie powiedziałam - mówię
- założysz się? - Piotrek
- tak. O co?
- o kawę i ciasto - mówi
- ok. - mówię
Szuka w telefonie i puścił  nagranie na którym to mówię.
Śmieją się
- dlaczego ty mnie nagrywasz?
- no przecież kazałaś żebym to zapamiętał.
Puścił nagranie.
"nie wiem co kolwiek, nagraj sobie, ale zapamiętaj k..." Wyłączył.
- dalej - wszyscy
- nie - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- masz coś jeszcze? - pytam ze śmiechem
- nie. Tylko to nagrałem.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale ja jestem ciekawa co ty jej zrobiłeś
- nie pamiętam, ale wiem, że była wściekła i była o krok wywalenia mnie z domu
- oj. Nie aż tak. Po prostu wyładowałam na tobie emocje.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale o co chodzi
- nie trafiłem w jej poczucie humoru.
Dla mnie to było śmieszne. Dla niej już nie koniecznie.
- tyle wam wystarczy - mówię
- a teraz idziemy po kawę i ciasto.
- no chodź - mówię
Zaczęli się śmiać.
Poszliśmy do bistro. Zamówiliśmy kawę i ciasto. Zapłaciłam i wróciliśmy do bazy. Usiedliśmy i pijemy.
- kawę? - Wiktor się na mnie patrzy a potem na Piotrka
- no tak. - mówię
- przynajmniej będę miał L4 - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- a na serio już jej trochę przeszło. Odstawiła leki więc no.
- wy coś przede mną ukrywacie - mówię
- to znaczy? - Piotrek
- od kiedy wysokie ciśnienie tak bardzo was martwi?
- pij kawę póki gorąca.
Zaczęli się śmiać a ja na niego patrzę.
- Strzelecki... Kłamać nie umiesz.
- no dlatego nie kłamie i wszystko wiesz. Doktorek po prostu jest przewrażliwiony. Mógłby się Anką zająć wkońcu.
- ok. Niech Ci będzie.
*Piotrek*
Wypiliśmy kawę. Zjedliśmy ciasto i Martyna dostała wezwanie.
Poszła wraz swoim zespołem.
- wybrnąłeś - Wiktor
- zamorduje normalnie
- dlaczego to przed nią ukrywasz? - lekarz Michał
- nic nie ukrywam. Tylko odjąłem jedno zdanie.
- jakie?
- że jest bliska śmierci. No jak ja miałem jej to powiedzieć? Wzięła leki i jest wszystko dobrze. Lekarz to potwierdził i szczęśliwa, że może odstawić leki.
- normalnie - mówi
- no to jak jesteś taki mądry to jej to powiedz. - mówię
- ok - mówi
Po chwili wróciła Martyna z swoim zespołem.
- tęskniliście? - pyta
Zaczęliśmy się śmiać.
- bardzo - mówię
- ooo - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
- musisz się dowiedzieć prawdy - Michał a Martyna się do mnie przytula.
- do kogo mówisz - Martyna
- do ciebie
- ooo. Dowiem się ile masz kochanek - mówi do mnie
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie - Michał - chciałaś wiedzieć co przed tobą ukrywa
- żartowałam. A nawet jeśli to nic ci do tego. Jeśli ukrywa to niech ukrywa dalej bo pewnie to nie są dobre wiadomości.
Sam się nimi katuje. Ale powiedz jak coś kiedy rozwód - ostatnie zdanie mówi do mnie
Zaczęliśmy się śmiać.
- no ja ci tego nie powiem bo nie chce żebyś mi Się znowu zamknęła w 4 ścianach
- to twój prawnik powie to wtedy wezwe Tatusia o tak - strzeliła palcami i jej tata wszedł - ooo tata
Zaczęliśmy się śmiać
- witam wszystkich
- cześć - mówimy
- dobry - mówią
Poszedł z szefem do gabinetu.
- mam przejebane - Martyna
- ja razem z tobą - mówię
Zaczęli się śmiać.
- miło było - Martyna - czas spierdalać
Po chwili przyszli moi rodzice wraz z babcią.
- chyba jednak coś zrobiliśmy - mówię
Zaczęli się śmiać
Poszli do szefa a babcia przyszła do nas.
- co zrobiliście?
- to on - Martyna pokazuje na mnie
- to ona - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili wyszli rodzice wraz z Wiktorem.
Podeszliśmy do nich.
- co macie na swoją obronę
- kochamy was? - mówimy jednocześnie a oni się śmieją. Wszyscy. Oprócz nas.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to bierzecie te papiery.
Uzupełniacie. Czytelnie - tata Martyny - i oddajecie szefowi. Zdajecie egzamin za miesiąc.
- nie - Martyna
- tak - jej tata
- nie - mówi
- tak
- nie
- Martyna...
- Piotruś się nie odezwie.
- Mi tam to obojętne
- no. I Bardzo Dobrze - tata dał mi papiery a Martyna na mnie patrzy.
- zdradziłeś mnie
- no już dawno - mówię i daje jej papiery.
Zaczęliśmy się śmiać.
- 23s
- zgłaszam się - Martyna do radia
- wypadek na skrzyżowaniu towarowej z Kilińskiego.
- przyjęłam. Jedziemy robaczki - Martyna do swojego zespołu.
Zaczęliśmy się śmiać.
Pojechali.
- 24s
- zgłaszam się - mówię
- to samo co 23s.
- przyjąłem. Jedziemy
- a robaczki? - Kornelia
Zaczęliśmy się śmiać.
- jedziemy robaczki. - poprawiam się
Zaczęliśmy się śmiać
Poszliśmy do karetki i jedziemy.
- jaka sytuacja pani doktor? - pytam Martyny.
- dziewczynka. Nie przytomna, na własnym oddechu. Uraz głowy i złamana ręką.
Jej ojca nie udało się uratować. Wiozła go sama do szpitala bo się zatrzymał.
- jej matka?
- będzie czekać w szpitalu.
Przejmij małą, ja czekam na policję
- ok
- podawaliście coś?
- płyny tylko.
- ok.
Wzięliśmy dziewczynkę do karetki i przyjechała policja.
- to widzimy się w leśnej Górze
- ok
Wsiadłem do karetki i jedziemy. Dziewczynka odzyskała przytomność.
- tata?
- tata jedzie innym zespołem.
- oddycha?
Patrzę na Kornelie a ona na mnie.
Co ja mam takiemu dziecku powiedzieć?
Po chwili byliśmy na miejscu. Rodzice stoją pod szpitalem.
- dziewczynka lat 6. Po wypadku samochodowym. Przytomna. Uraz głowy i złamana rękę.
- ok - lekarz - co z jej ojcem?
Zabrali dziewczynkę.
- nie udało się go uratować
Przyjechała karetka a w niej Martyna z ojcem tej dziewczynki.
- wrócił po 40 minutach reanimacji. Intubowany. Uraz głowy, klatki piersiowej i złamana noga.
Oddała pacjenta.
Podeszła do nas kobieta.
- co z moją córką i mężem?
- żyją - mówimy
- resztę powie pani lekarz - Martyna
Poszła a my odebraliśmy sprzęt.
- 23s wolny - Martyna do radia
- 24s wolny - mówię
- przyjęłam. Mówię do jednego bo wiem, że jesteście koło siebie - ruda
Zaczęliśmy się śmiać.
Wróciliśmy do bazy.
Po chwili skończyliśmy dyżur i poszliśmy się przebrać.
Szef nas dorwał.
- nigdzie nie pojdziecie do póki nie wypiszecie papierów.
- przecież wypisałam - Martyna
- ja też - mówię
- a podpis to gdzie? W dupie?
Zaczęliśmy się śmiać. Rodzice i babcia też. Poszłam po pieczątkę i podbijam papiery.
- a to jest nie sprawiedliwe - mówię
- podbić cię? - pyta
Zaczęliśmy się śmiać.
Podpisaliśmy.
*Martyna*
- i teraz ten papierek na egzamin - Wiktor
- zrobimy to później. Nie pali się
- pali się bo wiem, że tego nie zrobicie.
Szef mi zabrał pięczątke.
Wypisałam i poszłam po ciastka a tam ich nie ma.
- gdzie są ciastka? - pytam
- nie ma - szef - Góra nie przyniósł bo ma wolne.
- o nie - mówię - a kiedy wraca?
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie wiem. - Szef - podać Ci Adres?
- tak - mówię - pojedziemy po ciastka.
Zaczęliśmy się śmiać.
Piotrek skończył wypisywać i oddał szefowi.
- dobra to czekajcie. Przyniosę wam książki.
Poszedł.
- szybko. Idziemy
Biegniemy do wyjścia.
- wiem gdzie mieszkacie. I tak wam to podrzucę.
- yh.
Zaczęli się śmiać.
Dał nam 5 książek. Takich grubych.
- przeczytasz i mi streścisz? - Piotrek.
- mogę Ci już teraz streścić. Nie zdamy tego.
- dacie radę. Powinniście to umieć.
- aha - mówimy.
- to jak te zadania co były w podręcznikach. To już umiesz - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- to jutro pierwsze trzy działy i was pytam.
- ale, że jutro? - pytam
- nie. Za miesiąc.
- no i to chciałam usłyszeć.
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra zejdźcie mi z oczów. Jutro was z tego pytam.
- ok. Ale z której książki? - pytam
- z tej - daje mi.
- ok - mówię - trzy działy?
- no
- na luzie.
- ooo to chciałem usłyszeć
- wiem. Dlatego to powiedziałam.
Zaczęliśmy się śmiać.
Pożegnaliśmy się i poszliśmy do auta.
Wsiedliśmy i jedziemy. Rodzice osobno. My osobno. Czytam tą książkę co nam dał na głos. Pojechaliśmy po dzieci. Najpierw po te starsze a potem po maluchy.
Śmieją się.
- co robicie?
- uczymy się - mówię.
Zaczęliśmy się śmiać.
- i co z tego wiesz?
- trudne pytania zadajesz
Zaczęliśmy się śmiać.











In My Dreams - MaPi.  (1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz