*Martyna*
Jesteśmy w pracy.
- jesteście bardzo zgodnym małżeństwem - lekarz Michał
- ja bym tego nie powiedział - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać
- naprawdę - Michał
- pozory mylą - mówię
- potwierdzam - Wiktor
Zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra dzieciaki. Dogadaliście się?
- no tak - powiedzieliśmy jednocześnie.
Zaczęli się śmiać.
- no to czemu ja nie mam odpowiedzi?
- jakiej? - Piotrek
Wiktor się Załamał a ja kręcę głową.
- wydałeś nas. Trzeba było potakiwać. - mówię
Zaczęli się śmiać.
- to zdajecie ten egzamin
- nie - mówimy
- ale dlaczego?
- no bo się wyda, że nic nie umiemy - mówię
- to tatuś Przekupi egzaminatora.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale, że drugi raz? - pytam
Śmiejemy się a szef się patrzy.
- to był żart jak coś - Piotrek
- kto tak powiedział? - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- ja chyba sobie porozmawiam z twoim tatą.
- o nie. - mówię
Śmieją się.
- żartowałam. - mówię - on nawet nie chciał żebym szła na medycynę. Miałam być prawnikiem. No cóż. Nie wyszło.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale to by mogło być ciekawe. Dlaczego? Bo ja tak mówię i koniec. Ale. Żadne ale. Czegoś nie zrozumiałeś - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- niech pani poda sensowny argument - Piotrek - ale to było sensowne.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ja tak nie powiedziałam - mówię
- założysz się? - Piotrek
- tak. O co?
- o kawę i ciasto - mówi
- ok. - mówię
Szuka w telefonie i puścił nagranie na którym to mówię.
Śmieją się
- dlaczego ty mnie nagrywasz?
- no przecież kazałaś żebym to zapamiętał.
Puścił nagranie.
"nie wiem co kolwiek, nagraj sobie, ale zapamiętaj k..." Wyłączył.
- dalej - wszyscy
- nie - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- masz coś jeszcze? - pytam ze śmiechem
- nie. Tylko to nagrałem.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale ja jestem ciekawa co ty jej zrobiłeś
- nie pamiętam, ale wiem, że była wściekła i była o krok wywalenia mnie z domu
- oj. Nie aż tak. Po prostu wyładowałam na tobie emocje.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale o co chodzi
- nie trafiłem w jej poczucie humoru.
Dla mnie to było śmieszne. Dla niej już nie koniecznie.
- tyle wam wystarczy - mówię
- a teraz idziemy po kawę i ciasto.
- no chodź - mówię
Zaczęli się śmiać.
Poszliśmy do bistro. Zamówiliśmy kawę i ciasto. Zapłaciłam i wróciliśmy do bazy. Usiedliśmy i pijemy.
- kawę? - Wiktor się na mnie patrzy a potem na Piotrka
- no tak. - mówię
- przynajmniej będę miał L4 - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- a na serio już jej trochę przeszło. Odstawiła leki więc no.
- wy coś przede mną ukrywacie - mówię
- to znaczy? - Piotrek
- od kiedy wysokie ciśnienie tak bardzo was martwi?
- pij kawę póki gorąca.
Zaczęli się śmiać a ja na niego patrzę.
- Strzelecki... Kłamać nie umiesz.
- no dlatego nie kłamie i wszystko wiesz. Doktorek po prostu jest przewrażliwiony. Mógłby się Anką zająć wkońcu.
- ok. Niech Ci będzie.
*Piotrek*
Wypiliśmy kawę. Zjedliśmy ciasto i Martyna dostała wezwanie.
Poszła wraz swoim zespołem.
- wybrnąłeś - Wiktor
- zamorduje normalnie
- dlaczego to przed nią ukrywasz? - lekarz Michał
- nic nie ukrywam. Tylko odjąłem jedno zdanie.
- jakie?
- że jest bliska śmierci. No jak ja miałem jej to powiedzieć? Wzięła leki i jest wszystko dobrze. Lekarz to potwierdził i szczęśliwa, że może odstawić leki.
- normalnie - mówi
- no to jak jesteś taki mądry to jej to powiedz. - mówię
- ok - mówi
Po chwili wróciła Martyna z swoim zespołem.
- tęskniliście? - pyta
Zaczęliśmy się śmiać.
- bardzo - mówię
- ooo - mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
- musisz się dowiedzieć prawdy - Michał a Martyna się do mnie przytula.
- do kogo mówisz - Martyna
- do ciebie
- ooo. Dowiem się ile masz kochanek - mówi do mnie
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie - Michał - chciałaś wiedzieć co przed tobą ukrywa
- żartowałam. A nawet jeśli to nic ci do tego. Jeśli ukrywa to niech ukrywa dalej bo pewnie to nie są dobre wiadomości.
Sam się nimi katuje. Ale powiedz jak coś kiedy rozwód - ostatnie zdanie mówi do mnie
Zaczęliśmy się śmiać.
- no ja ci tego nie powiem bo nie chce żebyś mi Się znowu zamknęła w 4 ścianach
- to twój prawnik powie to wtedy wezwe Tatusia o tak - strzeliła palcami i jej tata wszedł - ooo tata
Zaczęliśmy się śmiać
- witam wszystkich
- cześć - mówimy
- dobry - mówią
Poszedł z szefem do gabinetu.
- mam przejebane - Martyna
- ja razem z tobą - mówię
Zaczęli się śmiać.
- miło było - Martyna - czas spierdalać
Po chwili przyszli moi rodzice wraz z babcią.
- chyba jednak coś zrobiliśmy - mówię
Zaczęli się śmiać
Poszli do szefa a babcia przyszła do nas.
- co zrobiliście?
- to on - Martyna pokazuje na mnie
- to ona - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili wyszli rodzice wraz z Wiktorem.
Podeszliśmy do nich.
- co macie na swoją obronę
- kochamy was? - mówimy jednocześnie a oni się śmieją. Wszyscy. Oprócz nas.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to bierzecie te papiery.
Uzupełniacie. Czytelnie - tata Martyny - i oddajecie szefowi. Zdajecie egzamin za miesiąc.
- nie - Martyna
- tak - jej tata
- nie - mówi
- tak
- nie
- Martyna...
- Piotruś się nie odezwie.
- Mi tam to obojętne
- no. I Bardzo Dobrze - tata dał mi papiery a Martyna na mnie patrzy.
- zdradziłeś mnie
- no już dawno - mówię i daje jej papiery.
Zaczęliśmy się śmiać.
- 23s
- zgłaszam się - Martyna do radia
- wypadek na skrzyżowaniu towarowej z Kilińskiego.
- przyjęłam. Jedziemy robaczki - Martyna do swojego zespołu.
Zaczęliśmy się śmiać.
Pojechali.
- 24s
- zgłaszam się - mówię
- to samo co 23s.
- przyjąłem. Jedziemy
- a robaczki? - Kornelia
Zaczęliśmy się śmiać.
- jedziemy robaczki. - poprawiam się
Zaczęliśmy się śmiać
Poszliśmy do karetki i jedziemy.
- jaka sytuacja pani doktor? - pytam Martyny.
- dziewczynka. Nie przytomna, na własnym oddechu. Uraz głowy i złamana ręką.
Jej ojca nie udało się uratować. Wiozła go sama do szpitala bo się zatrzymał.
- jej matka?
- będzie czekać w szpitalu.
Przejmij małą, ja czekam na policję
- ok
- podawaliście coś?
- płyny tylko.
- ok.
Wzięliśmy dziewczynkę do karetki i przyjechała policja.
- to widzimy się w leśnej Górze
- ok
Wsiadłem do karetki i jedziemy. Dziewczynka odzyskała przytomność.
- tata?
- tata jedzie innym zespołem.
- oddycha?
Patrzę na Kornelie a ona na mnie.
Co ja mam takiemu dziecku powiedzieć?
Po chwili byliśmy na miejscu. Rodzice stoją pod szpitalem.
- dziewczynka lat 6. Po wypadku samochodowym. Przytomna. Uraz głowy i złamana rękę.
- ok - lekarz - co z jej ojcem?
Zabrali dziewczynkę.
- nie udało się go uratować
Przyjechała karetka a w niej Martyna z ojcem tej dziewczynki.
- wrócił po 40 minutach reanimacji. Intubowany. Uraz głowy, klatki piersiowej i złamana noga.
Oddała pacjenta.
Podeszła do nas kobieta.
- co z moją córką i mężem?
- żyją - mówimy
- resztę powie pani lekarz - Martyna
Poszła a my odebraliśmy sprzęt.
- 23s wolny - Martyna do radia
- 24s wolny - mówię
- przyjęłam. Mówię do jednego bo wiem, że jesteście koło siebie - ruda
Zaczęliśmy się śmiać.
Wróciliśmy do bazy.
Po chwili skończyliśmy dyżur i poszliśmy się przebrać.
Szef nas dorwał.
- nigdzie nie pojdziecie do póki nie wypiszecie papierów.
- przecież wypisałam - Martyna
- ja też - mówię
- a podpis to gdzie? W dupie?
Zaczęliśmy się śmiać. Rodzice i babcia też. Poszłam po pieczątkę i podbijam papiery.
- a to jest nie sprawiedliwe - mówię
- podbić cię? - pyta
Zaczęliśmy się śmiać.
Podpisaliśmy.
*Martyna*
- i teraz ten papierek na egzamin - Wiktor
- zrobimy to później. Nie pali się
- pali się bo wiem, że tego nie zrobicie.
Szef mi zabrał pięczątke.
Wypisałam i poszłam po ciastka a tam ich nie ma.
- gdzie są ciastka? - pytam
- nie ma - szef - Góra nie przyniósł bo ma wolne.
- o nie - mówię - a kiedy wraca?
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie wiem. - Szef - podać Ci Adres?
- tak - mówię - pojedziemy po ciastka.
Zaczęliśmy się śmiać.
Piotrek skończył wypisywać i oddał szefowi.
- dobra to czekajcie. Przyniosę wam książki.
Poszedł.
- szybko. Idziemy
Biegniemy do wyjścia.
- wiem gdzie mieszkacie. I tak wam to podrzucę.
- yh.
Zaczęli się śmiać.
Dał nam 5 książek. Takich grubych.
- przeczytasz i mi streścisz? - Piotrek.
- mogę Ci już teraz streścić. Nie zdamy tego.
- dacie radę. Powinniście to umieć.
- aha - mówimy.
- to jak te zadania co były w podręcznikach. To już umiesz - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
- to jutro pierwsze trzy działy i was pytam.
- ale, że jutro? - pytam
- nie. Za miesiąc.
- no i to chciałam usłyszeć.
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra zejdźcie mi z oczów. Jutro was z tego pytam.
- ok. Ale z której książki? - pytam
- z tej - daje mi.
- ok - mówię - trzy działy?
- no
- na luzie.
- ooo to chciałem usłyszeć
- wiem. Dlatego to powiedziałam.
Zaczęliśmy się śmiać.
Pożegnaliśmy się i poszliśmy do auta.
Wsiedliśmy i jedziemy. Rodzice osobno. My osobno. Czytam tą książkę co nam dał na głos. Pojechaliśmy po dzieci. Najpierw po te starsze a potem po maluchy.
Śmieją się.
- co robicie?
- uczymy się - mówię.
Zaczęliśmy się śmiać.
- i co z tego wiesz?
- trudne pytania zadajesz
Zaczęliśmy się śmiać.
![](https://img.wattpad.com/cover/166299928-288-k372597.jpg)
CZYTASZ
In My Dreams - MaPi. (1/2)
RomantikPrzez jedno głupie zdanie ich najlepszego przyjaciela ich miłość przestała istnieć. Czy odnajdą sposób aby się pogodzić? Czy ich "przyjaciel" wyzna prawde? Dowiemy się po przeczytaniu tej książki. Serdecznie zapraszam fankanasygnale Ciąg dalszy... P...