41. Skąd Masz Takie Bzdury

375 11 6
                                    

*Martyna*
Wyszłam z dziewczynami na zakupy a Piotrek jest w pracy.
- coś tego Piotrka do tej blondyn ciągnie - Aśka
- no. Nawet mi o niej nie mów - mówię
- ale co? - Anka
- no nic. Co mam powiedzieć. Znają się całe życie a ja im w tej znajomości przeszkadzam.
- powiedział ci to?
- coś ty? Obrażony chodzi o byle co.
- mówiłam spalmy tą koszule? - Anka
Zaczęliśmy się śmiać.
- i nie wiem co z nim zrobić.
- ale on cię kocha. To widać.
- wiem. Okazuje to i to wogóle nie o to chodzi.
- na pewno się dogadacie. Zrób mu pyszny obiad, winko i wiesz. Ten tego - Aśka
- będzie zadowolony - Anka - i więcej do tej żmiji nie pójdzie.
- oby bo oszaleje
- a ty przypadkiem w ciąży nie jesteś?
- nie. Czemu tak myślisz?
- bo marudzisz jak kobieta w ciąży
Zaczęliśmy się śmiać.
- chodź zrób test dla picu. To wtedy już będziesz go mieć przy sobie.
- w sumie
Poszliśmy do apteki. Kupiłam test ciążowy i pojechaliśmy do domu.
- to ty idź a my pozwiedzamy.
- ok.
Zrobiłam i czekam na wynik.
Poszłam do dziewczyn.
- i co? - Aśka
- negatywny - mówię
- Martyna. Wprowadzam się - Anka
- ok. Chodźcie widziałyście tylko salon.
- ok
Poszliśmy do sypialni.
- jakie duże łóżko - Aśka
- no. Tylko dla mnie. Strzelecki przeniósł się na poddasze.
- dziewczyno. Śpimy dzisiaj z tobą.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ok
Poszliśmy dalej. Weszliśmy do pokoju Piotrka.
- ma twoje zdjęcie, czyli cię kocha. - Anka
- nom - Aśka
Poszliśmy dalej.
Potem poszliśmy Do kuchni. Zrobiłam kawę i zobaczyłam kartke.
"Wrócę późno. Nie czekaj na mnie
                    Piotrek"
- Nie robie obiadu. - wzdycham
- no to chodź. Idziemy się bawić.
- idziemy
Poszliśmy w miasto.
*Piotrek*
- co ty tak myślisz? - Gabi
- nie twój interes - mówię
Poszedłem do gabinetu.
Zadzwoniłbym do Martyny, ale pewnie nie odbierze bo jest obrażona.
Mam tu siedzieć do 22? Sam? Z tymi debilami? O nie.
Dzwonię do Martyny nie odbiera.
Pisze do niej SMS.
- " Martynka? Przyjdziesz do mnie?"
- " nie"
- " proszę"
- " czyżby Pan obrażony się stęsknił?"
- " tak"
- "🤔"
" wyjdź przed bazę"
"ok"
Wyszedłem przed bazę i biegnie do mnie. Przytuliliśmy się mocno.
- przepraszam - mówi
- ja myślałem, że to ty jesteś na mnie obrażona
- nie. Ty na mnie.
Zaczęliśmy się śmiać.
- się dogadaliśmy.
- no.
*Martyna*
Dziewczyny przyszły z szefem.
- dobra Strzelecki do domu.
- serio?
- tak
Pobiegł się przebrać i pojechaliśmy do domu.
Zamknęłam drzwi i się uśmiecham.
- kocham Cię - mówię
- a ja ciebie - mówi
Pocałowaliśmy się.
- robiłaś test ciążowy? - pyta i pokazuje mi opakowanie
- tak
- i jaki wynik?
- negatywny. Na szczęście
- czemu na szczęście?
- bo były by już dwie osoby które stawały by na drodze twojej przyjaźni z Gabi.
Wziął mnie na kolana.
- co ty mówisz?
- no a co? Nie jest tak?
- no nie.
Z Gabi widzę się tylko w pracy i nawet ze sobą nie rozmawiamy. Skąd masz takie bzdury?
Uśmiecham się
- niech ci będzie, że ci wierzę - mówię
- moja żona mi nie ufa
- ufam Ci
- tylko?
- boję się, że Cię stracę.
Wiem, że mi mówiłeś, że nigdy mnie nie zostawisz, ale ja się boję, że pewnego dnia zmienisz zdanie.
Przytulił mnie mocno i dał mi buziaka.
- słuchaj. Od paru dni jesteśmy małżeństwem, tak?
- no tak
- przysięgaliśmy przed Bogiem no i przykro mi. Odwrotu moja droga żono nie ma - uśmiecha się - nikt nas nie rozdzieli. Nikt. Nawet sami nie damy rady.
- yhym
- rozumiesz?
- tak.
Przytul
Przytulił mnie mocno.
- a chciałbyś być tatą?
- chciałbym.
- ze mną?
- no a z kim innym? Tylko z tobą.
Uśmiechnęłam się.
- już się uspokoiłaś?
- tak. - mówię
- to chodź idziemy coś zjeść bo robisz się marudna
- Phy - udaje obrażoną - ja marudna?
- no chodź - wstał i zakłada buty a ja idę leniwie - no to idę sam. Pa
Wyszedł z domu. Założyłam buty i wzięłam torebkę. Wyszłam z domu.
Nie ma go. Yh.
- buu - wystraszył mnie
- jesteś nie dobry
Zaczęliśmy się śmiać
Zamknął drzwi i Wyszliśmy z podwórka.
Piotrek mnie objął a ja się w niego Wtuliłam.
- nudziło ci się w bazie?
- no. Więc napisałem do ciebie. Myślałem, że nie odpiszesz.
- jak mąż pisze to ja muszę odpisać.
- yhym. Bardzo dobrze.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ona nie oddycha. Co jej zrobiłeś?! - sąsiad
- co się dzieje? - pytam
- przestała oddychać.
Weszliśmy na podwórko i podeszłam do kobiety.
Sprawdzam czy oddycha a Piotrek wypytuje jej męża.
- leczy się na coś? Bierze jakieś leki?
- nie. To okaz zdrowia
- dobra Piotrek. Wzywaj karetkę. - zaczynam reanimacje - a pan niech przyniesie apteczke.
- co?
- apteczke. W samochodzie. - Piotrek
- aaa
Pobiegł.
- no ruda. Tu Piotrek. Przyślij mi karetkę na Leśną 43. Kobieta nie oddycha.
- przyjęłam. Już wysyłam.
- ok
Sąsiad przyniósł apteczke. Piotrek mnie zmienił i po chwili była karetka.
- Wiktor Banach pogotowie...
- dobra dobra doktorku.- mówię - Później
- a wy co tu robicie?
- później. Najpierw pacjentka - Piotrek
Zajęli się nią i wzięli do karetki.
- mieliście iść do domu?
- no byliśmy, ale idziemy się przejść. Zabronione? - mówię
- nie nie. To jutro na 4, tak?
- yyy tak
Zaczęliśmy się śmiać.
Pojechali.
- bardzo dziękuję za pomoc - sąsiad - jak mogę się odwdzięczyć?
- nie trzeba. To nasza praca - Piotrek
- zdrowie Pana żony jest najważniejsze - mówię
- a gdzie ją zabrali?
- leśna Góra.
- Boże. A gdzie to?
- zawieźć Pana? - Piotrek
- nie..
- zawioze. Martynka poczekaj z Panem.
Piotrek pobiegł po auto.
- macie trudną pracę - sąsiad
- bardzo odpowiedzialną. - mówię
Przyjęchał Piotrek i wysiadł.
- zapraszam - mówi
- no idziemy idziemy - sąsiad
Piotrek otworzył nam drzwi. Wsiedliśmy i zapięliśmy pasy.
Piotrek zamknął drzwi i wsiadł za kierownicą.
- tylko jedź pomału - mówię
- skończyłaś? - pyta
Sąsiad się śmieje.
- dobrze przepraszam - Piotrek ruszył i jedzie szybko.
- będziesz się śmiał jak prawo jazdy ci zabiorą.
- niech pilnują wariatów a nie mnie
- ty też jesteś wariat - powiedziałam po cichu, ale i tak słyszał
Zaczęliśmy się śmiać.
- ej
Po chwili byliśmy na miejscu. Piotrek zaparkował i poszliśmy do szpitala.
Szef nas zobaczył i chwycił się za głowę.
- nas tu nie ma - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- z Pana żoną wszystko dobrze. Odzyskała przytomność w karetce. Pana żona dostała reakcji uczuleniowej. Na orzechy.
- a mówiłem żeby nie jadła. To się uparła. Gdzie ona jest?
- zaprowadze Pana. A was już nie ma jutro na 3
- o 3 to ja śpię i się nie ruszam - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra 2
- nie
- 1
- weź się lepiej nie odzywaj, co? - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać
- jak wstaniemy to przyjdziemy - uśmiecham się
- jak się spóźnicie dostaniecie wpierdziel - szef się uśmiecha
- dobra. To na którą mamy być
- dla was 5.30
- no. I Teraz doktorka poznaje - mówię
- Piotrek idź ją nakarm bo zaczyna marudzić.
- no właśnie idziemy i dojść nie możemy
Zaczęliśmy się śmiać.
- dowidzenia. - mówię - niech pan pozdrowi żonę
- dobrze, jeszcze raz dziękuję
- nie ma za co
Idziemy do wyjścia.
- A sio. Wredoty - szef
- słyszałem - Piotrek
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do auta i pojechaliśmy wkońcu coś zjeść.



In My Dreams - MaPi.  (1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz