*Martyna*
Piotrek pomaga swoim rodzicą przeprowadzić się do nowego domu.
- dlaczego tak szybko? - pytam a oni się śmieją. - przynajmniej mniej marudził jak szedł do pracy.
- ja to słyszę - Piotrek
- ooo to jednak nie jesteś głuchy
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili wszystkie rzeczy były zapakowane do auta i jedziemy do ich nowego domu. Po chwili byliśmy na miejscu i weszliśmy do środka.
Taki mały domek z podwórkiem. Pomogliśmy się im urządzić. Wypiliśmy kawę i wróciliśmy do swojego domu i zaczęły się negocjacje. Siedzę na blacie.
- to wracasz do bazy? - Piotrek
- po co? Chcesz mnie mieć na oku?
- tak - mówi - i to chyba żadna tajemnica
Babcia się śmieje.
- to zamontuj kamery i nas podglądaj.
- aż tak to nie jestem ciulnięty
- i co ja tam będę robić? Grać ci nerwach? Robię to w domu a po drugie nie będę tam siedzieć 12 godzin bo dzieci mają dom a nie bazę. Ty też za chwilę się tam przeprowadzisz.
- a kto mnie w to wpakował?
- ej ja żartowałam i Wpisałam cię na grafiku na 3 godziny. A on to sobie sam zmienia.
Pokazuje mu grafik a on ten co dostał.
- idę mu zrobić wjazd na chatę - mówię
- telefony istnieją - mówi
- ale chce się przewietrzyć
Zaczęliśmy się śmiać.
*Piotrek*
Poszła i po dłuższej chwili przyszła wkurzona.
- no i co ci powiedział?
- że umowa była taka, że jak będę z tobą siedzieć w bazie to pracujesz po 3 godziny a jak nie to pracujesz tak jak na grafiku i powiedziałam, że ja coś wykombinuje i wogóle nie przyjdziesz. I wyszłam.
Śmiejemy się a ona sobie usiadła na blacie.
Po chwili przyszedł Wiktor.
- cześć - mówi
- cześć - mówię a Martyna cisza.
- yhym. Ktoś Tu Się obraził - Wiktor
Śmieje się razem z babcią.
- pomóż - Wiktor do mnie.
- nie bój się. Raczej nie powinna cię zamordować, ale kto wie.
Zaczęliśmy się śmiać a Martyna powstrzymuje śmiech.
- ok. Co chcesz w zamian?
- nic. Ma być tak jak uzgodniliśmy - Martyna
- ale no przecież jest.
- nie.
- to wróć do nas - Wiktor
- jestem - Martyna
- do bazy. Nie wiem. Zrobię co chcesz
- po co ja wam tam potrzebna? - Martyna
- ktoś musi zjeść ciasteczka - Wiktor
- jem je w domu
- po co ten Góra dał jej przepis
Zaczęliśmy się śmiać.
- ok dam mu 6 godzin dyżuru - Wiktor - pasuje Ci?
- no już lepiej - Martyna
- no to do widzenia
- do widzenia Szefie - Martyna
- na razie - mówię
Poszedł a ja zamknąłem drzwi.
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie ma do mnie cierpliwości - Martyna
- tego trzeba się nauczyć - podeszłem do niej
- co chcesz? - pyta a babcia się śmieje.
- zjeść cię
- jesteś kanibalem?
- no a nie wiedziałaś o tym
Zaczęliśmy się śmiać.
Przytuliliśmy się mocno i idzie Mania po schodach z płaczem.
- ojej - poszedłem do niej i kleknąłem . Przytuliliśmy się. - co się dzieje?
- było bum - Mania
- co zrobiło bum? - mówię
- w pokoju.
- chodź zobaczymy
Wziąłem ją na ręce i poszliśmy do jej pokoju. A tam zabawka spadła z półki.
- ojej. Zabawka spadła.
- yhym
- nie bój się - mówię i daje jej buziaka. Wziąłem koc i ją przykryłem. Poszliśmy do Martyny i Babci.
- i cio to było? - Martyna
- zabawka spadła i się wystraszyła - mówię
- ojej.
Usiadłem na krześle i przykryłem małą.
Przytuliła się a Martyna zrobiła nam zdjęcie. Dostałem buziaka od Mani.
- ooo - Martyna - będę zazdrosna
Zaczęliśmy się śmiać.
Dałem małej buziaka a ona się uśmiecha i daje mi kotka.
- ooo kotek - mówię zmienionym głosem - miau miau
Śmieje się.
- kocham cię tato - Mania
Uśmiechnąłem się.
- ja ciebie też, Maniu. Bardzo mocno.
Dałem jej buziaka a ona mi.
Po chwili zbieram się po dzieci.
- mogę iść z tobą? - Mania
- możesz - mówię
- a z kotkiem?
Martyna i babcia się śmieją.
- tak - mówię
- super.
Ubrałem ją i wyszliśmy z domu. Poszliśmy najpierw po maluchy. Potem po Piotrka i Dominike.
- ooo dzisiaj spacerek
- tak - mówię
- z kotkiem - Mania
Zaczęliśmy się śmiać.
Następnie poszliśmy po Anię.
- cześć - mówi
- cześć - mówimy i idziemy do domu.
Podjechało białe auto i wysiadł z niego.
- o ja. Strzelecki - Sebastian
- nic się nie zmieniło. Nadal jeździsz tym rzechem - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie. Wypożyczone bo chciałem się rozwalić, żeby trafić do ciebie na dyżur.
- jasne - mówię - tak się teraz mówi
Zaczęliśmy się śmiać.
- to twoje dzieci?
- tak
- co?
Dzieci się śmieją.
- która dokonała niemożliwego?
- Martyna - mówię
- Kubicka?
- nom. Już od dawna Strzelecka.
Zamurowało go.
- to ja widzę, że trochę się pozmieniało
Mogę wbić ci na chatę?
- wbijaj - mówię - ale ostrzegam to się może źle skończyć
Zaczęliśmy się śmiać a on patrzy.
Oddał auto jakiemuś facetowi i idzie z nami.
- a ty gdzie masz auto?
- w garażu.
- pewnie tego czerwonego oldtimera
- nie wspominaj. Zginął śmiercią tragiczną.
- co?
- w skrócie. Wypadek samochodowy.
- wiedziałem, że go kiedyś rozwalisz
- ja? Nie. Martyna to zrobiła
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili byliśmy na miejscu i weszliśmy do domu.
- jesteśmy i dorwałem jakiegoś faceta - mówię
- ej - Sebastian - to ja cię dorwałem
Zaczęliśmy się śmiać.
- to jest Martyna? Nie wygląda - Sebastian
- dzięki - Martyna - jak tam ci jest
Zaczęliśmy się śmiać
- nie pamiętasz mnie?
- wybacz.
- Sebastian Kowalski. Bardzo miło Panią poznać.
- aaa to ty
Zaczęliśmy się śmiać.
Zjedliśmy obiad i rozprawa sądowa.
- jaka sprawa? - Ania
- czy mama zostaje w domu czy idzie ze mną do pracy.
- argumenty?
- dostaniecie słodkie do szkoły
- a ja dam wam więcej słodkiego
- to jest przekupstwo a mają być argumenty - Tosia
Zaczęliśmy się śmiać.
- po pierwsze nie mogę pracować bo jestem w ciąży
- wypisywać papiery możesz
- robię to w domu
- chce pracować tylko 3 godziny. Weź się zlituj. Zrobię co chcesz.
- co chce? - pytam
- tak.
- pójdziemy na zakupy? Bo nie mam się w co ubrać. Ledwo się dzisiaj zmieściłam.
- ok - mówię - to czyli idziesz jutro ze mną
- idziemy. Bo z małą i z Babcią
- ok.
- i chce słodkie
- i ty dzwonisz do szefa
- yh
Zaczęliśmy się śmiać.
Zadzwoniła do szefa.
- jutro 10 do 13, pasi? - pyta
- pasi
- no pasi nam.
Zaczęliśmy się śmiać.
Rozłączyła się.
Dzieci poszły się bawić, te starsze odrabiać zadanie. Pogadaliśmy trochę z Sebastianem i poszedł.
- Ej w niedzielę znowu mamy iść do babci Ani i Piotrka
- no wiem, - mówi - ale nie wiem czy chcą tam iść.
- pójdę do nich.
- ok.
Zgarnąłem Anie i poszliśmy do pokoju Piotrka.
- coś zrobiliśmy?
- nie - mówię - po prostu zbliża się niedziela i mamy iść do waszej Babci jednak zauważyliśmy, że nie koniecznie wam to pasuje.
- bo nie chcemy tam wracać. - Piotrek
- to było nasze stare mieszkanie. - Ania
- yhym. No to jak nie chcecie to pójdziemy jak zwykle z babcią do kościoła a potem do dziadków.
- ale będę z tego problemy
- jakie? - pytam
- mogą nas odebrać
- nie mogą - mówię - jakby wam się coś działo złego to wtedy szybko odbierają, ale jak się nic nie dzieje to nie mają podstaw. A że babcia wróciła. To wróciła. Nikt nie zabrania się wam spotykać, ale jednak my za was odpowiadamy i bardzo was kochamy.
- my was też - mówią i się przytuliliśmy
- jakby coś się działo to dajcie mi znać.
- no to patrz
Pokazali mi wiadomości.
" już nie długo wrócicie na stare śmieci." zdjęcie pozwu sądowego.
- spokojnie. Mamy trzech prawników w rodzinie. Nie ma tak łatwo.
Zaczęliśmy się śmiać
CZYTASZ
In My Dreams - MaPi. (1/2)
RomancePrzez jedno głupie zdanie ich najlepszego przyjaciela ich miłość przestała istnieć. Czy odnajdą sposób aby się pogodzić? Czy ich "przyjaciel" wyzna prawde? Dowiemy się po przeczytaniu tej książki. Serdecznie zapraszam fankanasygnale Ciąg dalszy... P...