185. Ciebie To Wszyscy Znają

124 2 0
                                    

*Martyna*
Cały czas dostaje telefony, że Piotrek spędza za dużo czasu z Gabi.
- no to niech z nią rozmawia. Jeju
- ty tak serio? - Anka
- nie. - mówię - Zaraz tam wparuje
- ooo. Ok
- żartowałam
Zaczęliśmy się śmiać. Ja, babcia i dzieci.
- jeszcze będziesz tego żałować
- jestem zbyt leniwa. Musiałabym się ubrać, umalować. No nie chce mi się.
Już to przerabiałam.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to zobaczysz
- groźnie - mówię - kończę bo chłopcy się obudzili. Muszę się nimi zająć
- a z tobą
- bye
Rozłączyłam się.
*Piotrek*
- Piotrek! - Anka
- co się tak drzesz
- bo Martyna się źle czuje
- co?
- jajco.
- ściema Piotruś - Martyna z dziećmi i babcią. - żyje
Zaczęliśmy się śmiać.
- a jednak przyszłaś
- jak wydzwaniasz co 5 minut to nie miałam wyjścia.
Śmieją się a ja dostałam buziaka od Piotrka.
Gabi poszła a my weszliśmy do bazy.
- ooo - Wiktor - to ja idę
- co? - pytam
- no jak jesteś to ja mam parę spraw do załatwienia. Luz. Nie jeździsz tylko ich pilnuj.
- yhym.
Poszedł a ja zajęłam się dziećmi. Dałam im miejsce, ale po kilku godzinach zbieramy się do domu. Gabi podeszła do Piotrka.
- to idziemy? - Gabi
Zapięłam maluchy w foteliki i puściłam starsze dzieci.
Potem babcie i Wsiadłam na swoje miejsce. Przyszedł Piotrek i wsiadł za kierownicą. Patrzę na niego.
- to nie tak jak myślisz
- a skąd wiesz co ja myślę?
Dzieci się śmieją.
- a
- B - mówię - możesz iść
- nie chce. Coś sobie ubzdurała. W sumie jak zawsze.
- winny się tłumaczy - mówię
Śmieją się.
Po chwili byliśmy na miejscu.
Wysiadłam i wzięłam na ręce Kacpra a Piotrek Kamila. Weszliśmy do domu. Zjedliśmy obiad i dzieci się bawią, starsze odrabiają zadanie. Babcia ogląda swój serial a my mamy do pogadania.
- o czym rozmawialiście?
- czego chce - mówi - zeszło jej pół dnia i tak się nie dowiedziałem. Dopiero na koniec powiedziała, że chce żebym z nią pojechał do jej rodziców. Nie odpowiedziałem jej bo Anka wparowała, potem wy i wyleciało mi z głowy a ona odebrała to jako, że z nią pojadę. Musiałem jej wyjaśnić dlatego tak późno do was dołączyłem, ale no.
Patrzę na niego i się uśmiecham.
- nie chce powtórki z rozrywki. Możesz mnie przytulić? - mówię
- jasne - mówi i mnie przytula. - nie denerwuj się. Ona nic nie zmieni między nami. Tylko my musimy nie dać sobą manipulować.
Dałam mu buziaka.
- ufam Ci. Tylko może nie zostawaj z nią sam na sam bo różne rzeczy do mnie dziś dotarły. Telefon to dzwonił cały czas. Więc przyjechałam. Nie to, że chciałam cię sprawdzić. Po prostu miałam dość tych telefonów.
- ok. To co sprawa wyjaśniona
- yhym

Następnego dnia

*Martyna*
- To ja idę. Jakby coś to dzwoń - mówię.
- ok. Miłej pracy. Uważaj na siebie - Piotrek
Dostałam buziaka i poszłam do pracy. Stoją przed bazą.
- cześć - mówią
- cześć - mówię
- gdzie Piotrek?
- wyjechał
Śmieją się a Anka się patrzy.
- serio pytam?
- a gdzie może być? W domu z dziećmi.
- biedny - wszyscy
Zaczęliśmy się śmiać.
Otworzyłam im bazę i poszliśmy się przebrać. Przebrałam się i dzwonie do Piotrka.
- dojechałam Mężu
- to dobrze żono.
Zaczęliśmy się śmiać.
- tęsknisz?
- ani trochę - mówię
- phy.
- żartowałam.
Zaczęliśmy się śmiać
- dobra wzywają mnie - mówi
- ok.
Rozłączył się. Poszłam po listę i dałam im.
- nie podpisze - Anka
- bez łaski - mówię
- do póki mi nie powiesz co jest?
- dzisiaj jest środa.
Zaczęliśmy się śmiać.
Wszyscy się podpisali a Anka się patrzy.
- podpisujesz czy nie?
- zawsze cię odwoził.
- a kto zostanie z dziećmi? - pytam - nie będzie ich ciągnął
- babcia jest
- babcia nie da rady z tyloma dziećmi i jeszcze z maluchami
- rodzice Piotrka.
- dzieci potrzebują rodziców a nie dziadków.
- Sugerujesz, że jestem złą matką?! Jak śmiesz.
Poszła.
- powiedziałam coś nie tak? - pytam
- nie - wszyscy
- hormony buzują - Tomek
Zaczęliśmy się śmiać.
Dzwoni Piotrek.
Odebrałam.
- no cio tam? - pytam
- gdzie są pieluchy
Zaśmiałam się.
- mówiłam przed wyjściem co masz zrobić. - mówię
- powtórzysz?
- w garderobie w szafie - mówię i podniosłam głos - tak mnie właśnie słuchasz!
Dałam na głośnik.
- nie krzycz na mnie - udaje, że płaczę
Zaczęliśmy się śmiać
- a co miałem zrobić?
- poczekaj aż wrócę...
- to wtedy mi powiesz?
Wszyscy się śmieją.
- nie. Zrobię tak, że sobie przypomnisz.
- powiało grozą
- powtórzę jeszcze raz co masz zrobić. Bardzo wolno
- pocekaj wezmę kartecke - mówi dziecinnym głosem
Zaczęliśmy się śmiać.
- no możesz dyktować
- iść na zakupy. Listę masz na lodówce
- to takie długie? - pyta
- tak
- ok
- następnie jak wrócicie. Zrób pranie, powieś je na suszarce, pogoń dzieci do sprzątania pokoi, umyj podłogi, zrób obiad i wyjdź na spacerek z dziećmi.
- ok
- teraz powtórz
- zakupy, pranie, dzieci sprzątać pokój, umyć podłogi, obiadek, spacerek po mamusie.
- no
- no
- praca z tobą to czysta przyjemność.
- a dziękuję
- a do widzenia
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to pa - mówi
- pa
Rozłączyliśmy się.
- i on to zrobi?
- zrobi.
Przyszła Gabriela
- spóźniona
- i tak się zwalniam
- co tak szybko? - pytam
- nie chce wam stawać na drodze
- jak miło
- ale on kiedyś zmądrzeje
- ze mną? Wątpię
Zaczęliśmy się śmiać.
Przyjęłam wypowiedzenie i poszła.
- łatwo poszło - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Pika mój telefon.
- alarm - Tomek.
- no co to się dzieje.
Wyłączyłam i dzwonie do Piotrka.
Nie odbiera. Dzwonię jeszcze parę razy. Nie odbiera. Sprawdzam kamery. Dom stoi w płomieniach.
- jedziemy - mówię.
- co się stało? - wszyscy
Pojechaliśmy na miejsce. Po drodze wezwałam straż.
- ile osób w środku?
- nie mam pewności czy tam są czy pojechali do sklepu, ale mąż, babcia i 8 dzieci.
Wzięli tlen i poszli a ja dzwonie do Piotrka. Odebrał.
- co tam?
- Boże Piotrek gdzie jesteście?
- w sklepie. A co się stało?
- wszyscy?
- tak.
- Dom się pali.
Pokazałam strażaką żeby zakończyli poszukiwania.
- znowu?
- no znowu
- Zaraz będziemy.
- jedźcie odrazu do bazy. Nie ciągnij już tych maluchów.
- podrzucę ich do rodziców i będziemy myśleć co dalej
- ok - mówię - uważajcie na siebie
Rozłączyłam się.
- Martyna - Wiktor - co się dzieje?
- pożar - mówię - znowu.
- a Piotrek i...
- są na zakupach. Chociaż tyle.
Przytulił mnie mocno.
Po chwili był Piotrek. Przytuliłam się do niego.
- już spokojnie - mówi i daje mi buziaka
- co teraz?
- pamiętasz ten dom co oglądałaś nad Wisłą?
- tak - mówię
- no to jest jeszcze do kupna. Jak Dobrze pójdzie to jeszcze dzisiaj się do niego wprowadzimy.
- niestety dom nie nadaje się do zamieszkania - Strażak
Piotrek podpisał.
- to wy jedźcie. Ja poczekam na ubezpieczyciela i dojadę.
- yhym
Dał mi buziaka i wróciliśmy do bazy.
Razem z Wiktorem.
- to co Martynka? Przebierz się i zaraz Piotrek przyjedzie. - Wiktor
- ok
Poszłam się przebrać i wróciłam do wszystkich.
- chcesz coś na uspokojenie?
- nie. Nie potrzebuje.
- nic im się nie stało? - Karolina
- byli na zakupach - mówię - nic im na szczęście nie jest
- to dobrze
- a dom?
- nie nadaje się do zamieszkania
- uciekacie ode mnie - Wiktor
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili przyjechał Piotrek.
- jak bardzo mnie zabijesz? - pyta
- co zrobiłeś? - pytam a oni się śmieją.
- kupiłem już ten dom. Połowa rzeczy ocalała. Już jest w tym domu. Także nie jest tak źle.
Zaczęliśmy się śmiać.
- a zapomniałaś dodać jak wychodziłaś. Tylko nie spalcie domu. - Piotrek zrobił dziwną minę i mruga oczami
Zaczęliśmy się śmiać.
Kucnął przede mną.
- nie denerwuj się - mówi - to nie pierwszy raz kiedy dostaniesz zawału
Zaczęliśmy się śmiać.
- jedziemy pani piękna? - pyta a oni się śmieją.
- jedziemy panie piękny.
Wstał i podał mi rękę.
- pa pa
- pa pa
*Wiktor*
Poszli.
- on jest niemożliwy - Magda
- ale uspokoił - Piotr Nowak
- i poprawił jej humor - Tomek
- ma swoje sposoby - mówię
- ciekawe kto to podpalił
- lista jest długa - Adam
Zaczęliśmy się śmiać.
- Martyna zostawiła torebkę.
*Piotrek*
- gdzie moja torebka? - Martyna
- poszła na spacer - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- zostawiłam w bazie
- no to pa pa - mówię i jej macham
- jedziesz ze mną - mówi i mnie ciągnie
Zaczęliśmy się śmiać.
Pojechaliśmy do bazy.
- witamy spowrotem - mówimy a oni się śmieją.
- zostawiłaś swoje maleństwo - Adam
Zaczęliśmy się śmiać.
- i co? Załatwiliście wszystko.
- on załatwił
- kto? - pytam
- ty
- na ty to tramwaj staje. A na dzyn dzyn odjeżdża
Zaczęliśmy się śmiać
- wszystko. Oprócz salonu i kuchni i łazienki. Się spaliło.
- nie udałoby się tego wyremontować
- nie opłaca się. Po przeliczeniu za remont wyszło by 35 tysięcy złoty a jeszcze meble. To ten. A kupiliśmy dom. Nad Wisłą...
- bliżej masz jakbyś chciała mnie
utopić - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- ile ten dom?
- 25 tysięcy
- no to faktycznie - mówią
Zaczęliśmy się śmiać.
- także jeśli macie chęć to zapraszamy na ulicę Krakowską 5
- przecież to odludzie
- właśnie - mówimy
- dlatego jest idealnie.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to podejdziemy po dyżurze
- ok - mówimy
*Martyna*
Wzięłam torebkę.
- to co zbieramy się?
- nie - Piotrek - bo na mnie krzyczysz
- dopiero mogę zacząć - mówię
Śmieją się.
- chodź bo po dzieci musimy jechać
- nie - mówi a ja wyciągłam mu kluczyki z kieszeni
- ok. No to idę a ty zostań - mówię - na razie
Wyszłam z bazy
*Piotrek*
- i tak zaraz wróci - mówię i szukam kluczyków a oni się śmieją
Wyszedłem za nią a ona już odjechała.
- zostawiła mnie
Zaczęliśmy się śmiać.
Martyna jedzie na wstecznym.
Zatrzymała się i otworzyła okno.
- wsiadasz? - pytam
- skąd masz kluczyki?
- to zostanie moją tajemnicą
Zaczęliśmy się śmiać.
Wsiadłem do auta.
- no to bajo
- bajo
Zaczęliśmy się śmiać.
Pojechaliśmy po dzieci oraz babcie i pojechaliśmy do naszego nowego domu.
- ale tu jest fajnie - dzieci
- to dobrze - mówię - bo już tu zostaniemy.
- a co z tamtym
- spalił się. - Martyna - dobrze, że was tam nie było
Przytuliliśmy się.
- ciekawe co się znowu stało - babcia
- ktoś podłożył bombę - mówię - strażacy znaleźli. Jakiś facet to był. Wogóle go nie znam, ale on zna mnie.
- ciebie to wszyscy znają - Martyna
- i nienawidzą
Zaczęliśmy się śmiać.

In My Dreams - MaPi.  (1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz