*Martyna*
Cały czas dostaje telefony, że Piotrek spędza za dużo czasu z Gabi.
- no to niech z nią rozmawia. Jeju
- ty tak serio? - Anka
- nie. - mówię - Zaraz tam wparuje
- ooo. Ok
- żartowałam
Zaczęliśmy się śmiać. Ja, babcia i dzieci.
- jeszcze będziesz tego żałować
- jestem zbyt leniwa. Musiałabym się ubrać, umalować. No nie chce mi się.
Już to przerabiałam.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to zobaczysz
- groźnie - mówię - kończę bo chłopcy się obudzili. Muszę się nimi zająć
- a z tobą
- bye
Rozłączyłam się.
*Piotrek*
- Piotrek! - Anka
- co się tak drzesz
- bo Martyna się źle czuje
- co?
- jajco.
- ściema Piotruś - Martyna z dziećmi i babcią. - żyje
Zaczęliśmy się śmiać.
- a jednak przyszłaś
- jak wydzwaniasz co 5 minut to nie miałam wyjścia.
Śmieją się a ja dostałam buziaka od Piotrka.
Gabi poszła a my weszliśmy do bazy.
- ooo - Wiktor - to ja idę
- co? - pytam
- no jak jesteś to ja mam parę spraw do załatwienia. Luz. Nie jeździsz tylko ich pilnuj.
- yhym.
Poszedł a ja zajęłam się dziećmi. Dałam im miejsce, ale po kilku godzinach zbieramy się do domu. Gabi podeszła do Piotrka.
- to idziemy? - Gabi
Zapięłam maluchy w foteliki i puściłam starsze dzieci.
Potem babcie i Wsiadłam na swoje miejsce. Przyszedł Piotrek i wsiadł za kierownicą. Patrzę na niego.
- to nie tak jak myślisz
- a skąd wiesz co ja myślę?
Dzieci się śmieją.
- a
- B - mówię - możesz iść
- nie chce. Coś sobie ubzdurała. W sumie jak zawsze.
- winny się tłumaczy - mówię
Śmieją się.
Po chwili byliśmy na miejscu.
Wysiadłam i wzięłam na ręce Kacpra a Piotrek Kamila. Weszliśmy do domu. Zjedliśmy obiad i dzieci się bawią, starsze odrabiają zadanie. Babcia ogląda swój serial a my mamy do pogadania.
- o czym rozmawialiście?
- czego chce - mówi - zeszło jej pół dnia i tak się nie dowiedziałem. Dopiero na koniec powiedziała, że chce żebym z nią pojechał do jej rodziców. Nie odpowiedziałem jej bo Anka wparowała, potem wy i wyleciało mi z głowy a ona odebrała to jako, że z nią pojadę. Musiałem jej wyjaśnić dlatego tak późno do was dołączyłem, ale no.
Patrzę na niego i się uśmiecham.
- nie chce powtórki z rozrywki. Możesz mnie przytulić? - mówię
- jasne - mówi i mnie przytula. - nie denerwuj się. Ona nic nie zmieni między nami. Tylko my musimy nie dać sobą manipulować.
Dałam mu buziaka.
- ufam Ci. Tylko może nie zostawaj z nią sam na sam bo różne rzeczy do mnie dziś dotarły. Telefon to dzwonił cały czas. Więc przyjechałam. Nie to, że chciałam cię sprawdzić. Po prostu miałam dość tych telefonów.
- ok. To co sprawa wyjaśniona
- yhymNastępnego dnia
*Martyna*
- To ja idę. Jakby coś to dzwoń - mówię.
- ok. Miłej pracy. Uważaj na siebie - Piotrek
Dostałam buziaka i poszłam do pracy. Stoją przed bazą.
- cześć - mówią
- cześć - mówię
- gdzie Piotrek?
- wyjechał
Śmieją się a Anka się patrzy.
- serio pytam?
- a gdzie może być? W domu z dziećmi.
- biedny - wszyscy
Zaczęliśmy się śmiać.
Otworzyłam im bazę i poszliśmy się przebrać. Przebrałam się i dzwonie do Piotrka.
- dojechałam Mężu
- to dobrze żono.
Zaczęliśmy się śmiać.
- tęsknisz?
- ani trochę - mówię
- phy.
- żartowałam.
Zaczęliśmy się śmiać
- dobra wzywają mnie - mówi
- ok.
Rozłączył się. Poszłam po listę i dałam im.
- nie podpisze - Anka
- bez łaski - mówię
- do póki mi nie powiesz co jest?
- dzisiaj jest środa.
Zaczęliśmy się śmiać.
Wszyscy się podpisali a Anka się patrzy.
- podpisujesz czy nie?
- zawsze cię odwoził.
- a kto zostanie z dziećmi? - pytam - nie będzie ich ciągnął
- babcia jest
- babcia nie da rady z tyloma dziećmi i jeszcze z maluchami
- rodzice Piotrka.
- dzieci potrzebują rodziców a nie dziadków.
- Sugerujesz, że jestem złą matką?! Jak śmiesz.
Poszła.
- powiedziałam coś nie tak? - pytam
- nie - wszyscy
- hormony buzują - Tomek
Zaczęliśmy się śmiać.
Dzwoni Piotrek.
Odebrałam.
- no cio tam? - pytam
- gdzie są pieluchy
Zaśmiałam się.
- mówiłam przed wyjściem co masz zrobić. - mówię
- powtórzysz?
- w garderobie w szafie - mówię i podniosłam głos - tak mnie właśnie słuchasz!
Dałam na głośnik.
- nie krzycz na mnie - udaje, że płaczę
Zaczęliśmy się śmiać
- a co miałem zrobić?
- poczekaj aż wrócę...
- to wtedy mi powiesz?
Wszyscy się śmieją.
- nie. Zrobię tak, że sobie przypomnisz.
- powiało grozą
- powtórzę jeszcze raz co masz zrobić. Bardzo wolno
- pocekaj wezmę kartecke - mówi dziecinnym głosem
Zaczęliśmy się śmiać.
- no możesz dyktować
- iść na zakupy. Listę masz na lodówce
- to takie długie? - pyta
- tak
- ok
- następnie jak wrócicie. Zrób pranie, powieś je na suszarce, pogoń dzieci do sprzątania pokoi, umyj podłogi, zrób obiad i wyjdź na spacerek z dziećmi.
- ok
- teraz powtórz
- zakupy, pranie, dzieci sprzątać pokój, umyć podłogi, obiadek, spacerek po mamusie.
- no
- no
- praca z tobą to czysta przyjemność.
- a dziękuję
- a do widzenia
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to pa - mówi
- pa
Rozłączyliśmy się.
- i on to zrobi?
- zrobi.
Przyszła Gabriela
- spóźniona
- i tak się zwalniam
- co tak szybko? - pytam
- nie chce wam stawać na drodze
- jak miło
- ale on kiedyś zmądrzeje
- ze mną? Wątpię
Zaczęliśmy się śmiać.
Przyjęłam wypowiedzenie i poszła.
- łatwo poszło - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
Pika mój telefon.
- alarm - Tomek.
- no co to się dzieje.
Wyłączyłam i dzwonie do Piotrka.
Nie odbiera. Dzwonię jeszcze parę razy. Nie odbiera. Sprawdzam kamery. Dom stoi w płomieniach.
- jedziemy - mówię.
- co się stało? - wszyscy
Pojechaliśmy na miejsce. Po drodze wezwałam straż.
- ile osób w środku?
- nie mam pewności czy tam są czy pojechali do sklepu, ale mąż, babcia i 8 dzieci.
Wzięli tlen i poszli a ja dzwonie do Piotrka. Odebrał.
- co tam?
- Boże Piotrek gdzie jesteście?
- w sklepie. A co się stało?
- wszyscy?
- tak.
- Dom się pali.
Pokazałam strażaką żeby zakończyli poszukiwania.
- znowu?
- no znowu
- Zaraz będziemy.
- jedźcie odrazu do bazy. Nie ciągnij już tych maluchów.
- podrzucę ich do rodziców i będziemy myśleć co dalej
- ok - mówię - uważajcie na siebie
Rozłączyłam się.
- Martyna - Wiktor - co się dzieje?
- pożar - mówię - znowu.
- a Piotrek i...
- są na zakupach. Chociaż tyle.
Przytulił mnie mocno.
Po chwili był Piotrek. Przytuliłam się do niego.
- już spokojnie - mówi i daje mi buziaka
- co teraz?
- pamiętasz ten dom co oglądałaś nad Wisłą?
- tak - mówię
- no to jest jeszcze do kupna. Jak Dobrze pójdzie to jeszcze dzisiaj się do niego wprowadzimy.
- niestety dom nie nadaje się do zamieszkania - Strażak
Piotrek podpisał.
- to wy jedźcie. Ja poczekam na ubezpieczyciela i dojadę.
- yhym
Dał mi buziaka i wróciliśmy do bazy.
Razem z Wiktorem.
- to co Martynka? Przebierz się i zaraz Piotrek przyjedzie. - Wiktor
- ok
Poszłam się przebrać i wróciłam do wszystkich.
- chcesz coś na uspokojenie?
- nie. Nie potrzebuje.
- nic im się nie stało? - Karolina
- byli na zakupach - mówię - nic im na szczęście nie jest
- to dobrze
- a dom?
- nie nadaje się do zamieszkania
- uciekacie ode mnie - Wiktor
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili przyjechał Piotrek.
- jak bardzo mnie zabijesz? - pyta
- co zrobiłeś? - pytam a oni się śmieją.
- kupiłem już ten dom. Połowa rzeczy ocalała. Już jest w tym domu. Także nie jest tak źle.
Zaczęliśmy się śmiać.
- a zapomniałaś dodać jak wychodziłaś. Tylko nie spalcie domu. - Piotrek zrobił dziwną minę i mruga oczami
Zaczęliśmy się śmiać.
Kucnął przede mną.
- nie denerwuj się - mówi - to nie pierwszy raz kiedy dostaniesz zawału
Zaczęliśmy się śmiać.
- jedziemy pani piękna? - pyta a oni się śmieją.
- jedziemy panie piękny.
Wstał i podał mi rękę.
- pa pa
- pa pa
*Wiktor*
Poszli.
- on jest niemożliwy - Magda
- ale uspokoił - Piotr Nowak
- i poprawił jej humor - Tomek
- ma swoje sposoby - mówię
- ciekawe kto to podpalił
- lista jest długa - Adam
Zaczęliśmy się śmiać.
- Martyna zostawiła torebkę.
*Piotrek*
- gdzie moja torebka? - Martyna
- poszła na spacer - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- zostawiłam w bazie
- no to pa pa - mówię i jej macham
- jedziesz ze mną - mówi i mnie ciągnie
Zaczęliśmy się śmiać.
Pojechaliśmy do bazy.
- witamy spowrotem - mówimy a oni się śmieją.
- zostawiłaś swoje maleństwo - Adam
Zaczęliśmy się śmiać.
- i co? Załatwiliście wszystko.
- on załatwił
- kto? - pytam
- ty
- na ty to tramwaj staje. A na dzyn dzyn odjeżdża
Zaczęliśmy się śmiać
- wszystko. Oprócz salonu i kuchni i łazienki. Się spaliło.
- nie udałoby się tego wyremontować
- nie opłaca się. Po przeliczeniu za remont wyszło by 35 tysięcy złoty a jeszcze meble. To ten. A kupiliśmy dom. Nad Wisłą...
- bliżej masz jakbyś chciała mnie
utopić - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- ile ten dom?
- 25 tysięcy
- no to faktycznie - mówią
Zaczęliśmy się śmiać.
- także jeśli macie chęć to zapraszamy na ulicę Krakowską 5
- przecież to odludzie
- właśnie - mówimy
- dlatego jest idealnie.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to podejdziemy po dyżurze
- ok - mówimy
*Martyna*
Wzięłam torebkę.
- to co zbieramy się?
- nie - Piotrek - bo na mnie krzyczysz
- dopiero mogę zacząć - mówię
Śmieją się.
- chodź bo po dzieci musimy jechać
- nie - mówi a ja wyciągłam mu kluczyki z kieszeni
- ok. No to idę a ty zostań - mówię - na razie
Wyszłam z bazy
*Piotrek*
- i tak zaraz wróci - mówię i szukam kluczyków a oni się śmieją
Wyszedłem za nią a ona już odjechała.
- zostawiła mnie
Zaczęliśmy się śmiać.
Martyna jedzie na wstecznym.
Zatrzymała się i otworzyła okno.
- wsiadasz? - pytam
- skąd masz kluczyki?
- to zostanie moją tajemnicą
Zaczęliśmy się śmiać.
Wsiadłem do auta.
- no to bajo
- bajo
Zaczęliśmy się śmiać.
Pojechaliśmy po dzieci oraz babcie i pojechaliśmy do naszego nowego domu.
- ale tu jest fajnie - dzieci
- to dobrze - mówię - bo już tu zostaniemy.
- a co z tamtym
- spalił się. - Martyna - dobrze, że was tam nie było
Przytuliliśmy się.
- ciekawe co się znowu stało - babcia
- ktoś podłożył bombę - mówię - strażacy znaleźli. Jakiś facet to był. Wogóle go nie znam, ale on zna mnie.
- ciebie to wszyscy znają - Martyna
- i nienawidzą
Zaczęliśmy się śmiać.

CZYTASZ
In My Dreams - MaPi. (1/2)
RomancePrzez jedno głupie zdanie ich najlepszego przyjaciela ich miłość przestała istnieć. Czy odnajdą sposób aby się pogodzić? Czy ich "przyjaciel" wyzna prawde? Dowiemy się po przeczytaniu tej książki. Serdecznie zapraszam fankanasygnale Ciąg dalszy... P...