*Piotrek*
Jestem na dyżurze. Właśnie wchodzimy pod ziemię a Martyna do mnie dzwoni. Wyciszyłem ją.- Piotrek szybko. Zatrzymał się! - szef.
Zszedłem po linie i przyszedłem do szefa. Uratowaliśmy chłopca. Jednak jego ojciec... Musieliśmy mu amputować rękę, ale żyje. Jak się później okazało to był znajomy szefa.
Znają się ze studiów.Zawieźliśmy pacjentów do szpitala i chce zadzwonić do Martyny, jednak nie mam takiej możliwości.
Dostaliśmy kolejne wezwanie. Do jakieś starszej kobiety z dusznościami.
Pojechaliśmy jak najszybciej i jak się okazało pani miała duszności, ale ze śmiechu. Nie potrzebna jej była wizyta w szpitalu.
Poszliśmy do karetki i wkońcu dzwonię do Martyny. Jednak nie odebrała.- coś nie tak Piotrek?
- nie szefie. Wszystko dobrze.
- na pewno?
- tak. - uśmiechnąłem się i wróciliśmy do bazy.
- co was tak długo nie było. Cały dyżur. - Anka
- my pracujemy a nie tak jak wy. - mówię
- my też pracujemy. Pilnujemy kanapy żeby nie stała jej się krzywda
Zaczęliśmy się śmiać.
*Martyna*
- co mam zrobić, żebyś dał mi spokój?
- wiesz co chce. Po co ci on jak ze mną było Ci dobrze?
- mylisz się. Kocham go.
- ja wiem, ale tu nie chodzi o uczucie.
Wiesz ile ja osób kocham, ale tylko ciebie pragnę.- jesteś chory. Wyjdź z tąd! - odważam się krzyknąć jednak tego żałuję...
- masz czas do jutra. Wiesz gdzie mieszkam. Inaczej wiesz co się stanie.
Wyszedł z trzaskiem drzwi a ja stoję jak wyryta. Człowiek, który wydawał mi się naprawdę bliski, teraz stał się potworem. Co Ja mam teraz zrobić?
*Piotrek*
- no Strzelecki. To teraz do Martynki - szef jak zawsze radosny - czy masz jakieś spotkanie z znajomą?
- no ona by mi dała znajomą - mówię i wszyscy się śmieją.
- Piotrek czemu twoja dziewczyna nie odbiera ode mnie telefonu? - Anka
- najwidoczniej nie chcę z tobą gadać.
Zaczęliśmy się śmiać.
- jesteś dla mnie nie miły. - Anka się obraziła
- nie przejmuj się. Nie tylko dla
ciebie - Zaczęliśmy się śmiać - dobra lecę. Do jutra- pa!!!!!!!!
Pojechałem do mieszkania.
- kochanie jestem
Nie otrzymałem odpowiedzi co mnie nie co zaniepokoiło. Ściągnąłem buty i szukam Martyny. Jednak nigdzie jej nie ma. Pewnie gdzieś wyszła.
Ugotowałem obiad. Zobaczyłem kartkę zgiętą na pół leżącą na blacie.
Wziąłem ją i zacząłem czytać." Przepraszam, ale będzie lepiej jak się rozstaniemy. To nie twoja wina. Tylko moja. Nie szukaj mnie.
MartynaPS. Kiedyś może się o wszystkim dowiesz. Może.
Klucze są pod wycieraczką."- kiepski żart Kochanie - śmieje się i do niej dzwonię. Jednak nie odbiera.
Poszedłem po klucze. Rzeczywiście są w tym samym miejscu co napisała.
Walnąłem ręką o blat. Poszedłem poszukać jej rzeczy. Nie ma nic.
Zjedłem na przymus obiad i pojechałem do jej taty. On o niczym nie wie.
Wróciłem zmarnowany do domu i poszedłem się położyć. Nie poradzę sobie bez niej.
CZYTASZ
In My Dreams - MaPi. (1/2)
RomancePrzez jedno głupie zdanie ich najlepszego przyjaciela ich miłość przestała istnieć. Czy odnajdą sposób aby się pogodzić? Czy ich "przyjaciel" wyzna prawde? Dowiemy się po przeczytaniu tej książki. Serdecznie zapraszam fankanasygnale Ciąg dalszy... P...