*Piotrek*
Jestem na dyżurze i rzucam piłeczką o ścianę.
- strzelecki nudzi ci się? - doktor Góra. Ajj jak ja go uwielbiam.
- zawsze
Zaczęli się śmiać.
- 24s macie dziwne wezwanie
- a od kiedy moje wezwania nie są dziwne? - Góra
- nie dziwne. Źle to ujęłam. Martyna zemdlala w galerii.
Pobiegłem do karetki.
A oni za mną i ruszyłem.
Jadę szybko.
- Strzelecki tylko nas nie zabij - Góra
- luz doktorku - mówię
- on już ma to opanowane - Rafał
Po chwili byliśmy na miejscu. Wzięliśmy sprzęt i poszliśmy do Martyny. Ochroniarz nas zaprowadził.
Gabi koło niej stoi i trzyma małą na rękach. Dałem małej buziaka i zajęliśmy się Martyną. Sprawdzam czy oddycha. Oddycha. Podpieliśmy monitor i podaliśmy jej płyny.
Rafał pobiegł po noszę a ja wziąłem małą od Gabi.
- zajmę się nią - Gabi
- nie trzeba - mówię - ale dzięki
Mała się we mnie wtuliła. Wystraszyła się. Wzięliśmy Martyne do karetki.
- mama - Tosia
- spokojnie - mówię - mamie nic nie jest, wiesz
- tata.
Rafał prowadzi karetkę a ja wsiadłem z małą za głowę Martyny. Odwieźliśmy ją do szpitala a mała zaczęła płakać.
- zadzwonić po opiekę społeczną żeby zabrali dziecko? - lekarz
- w życiu - mówię
- ale... - lekarz
- to moja córka a to moja żona. - mówię
- ok
Przekazałem mu informacje o stanie zdrowia Martyny i, że jest w ciąży.
Przytulam i kołysze małą jednocześnie.
- ok.
- daj mi znać - mówię
- luz. Narazie zrobimy jej badanie krwi. Ale to pewnie osłabienie.
- oby tylko.
Wziąłem torebkę Martyny i założyłem małej.
- tobie lepiej pasuje - mówię zmienionym głosem
Śmieje się i poszliśmy do bazy.
- ooo. Kto tu nas odwiedził? - szef
- Tosia przeżywa przygody - mówię - tak?
- tak - dała mi buziaka
- ooo
- ale przykro mi Piotrek. Musisz zostać jeszcze tą godzinę.
- ehh.
- i tak jest nie przytomna - Góra
- ale zaraz będzie szukała małej - mówię
- nie będzie - Tosia
- i już nie mam nic do powiedzenia? - pytam
- tak - Tosia
Zaczęli się śmiać.
- gagatek - mówię
- nie. Tata gagatek - Tosia
- słucham? - pytam
- tata gagatek - Tosia
Zaczęliśmy się śmiać.
- łapie słówka - szef
- ta gagatek - mówię
- tata... - mała
Zaczęliśmy się śmiać.
Posadziłem małą na kanapę a ona zeszła i idzie do drzwi.
- a pani gdzie? - pytam
- do mamy - mówi
- później pójdziemy - mówię - chodź tutaj.
- nie!
- bunt dwu latka
Zaczęli się śmiać.
- chodź do mnie - mówię
- nie
- powiem mamie, że jesteś Nie grzeczna i nie będzie bajek - mówię
- nie - tupła nogą
- tak - tupłem nogą
Zaczęli się śmiać. Mała patrzy na mnie.
- rozumiem, że bezstresowe wychowanie? - Adam.
- ta - mówię - no chodź do mnie gagatkowy potworku
Zrobiła minę zbitego psa i idzie do mnie.
- cała Martyna. - śmieją się
Przyszła do mnie i chce na ręce.
Wziąłem ją i usiadłem na kanapę.
Poprawiam jej fryzurę a szef dał jej ciasteczko.
- nie widzę tego - mówię
Zaczęli się śmiać.
- jedno tylko - szef
- tak - Tosia
Zaczęliśmy się śmiać.
- a ząbków czyścić nie chce. - mówię
- nie plawda
Zaczęliśmy się śmiać.
- masakra mała
- no
Zaczęliśmy się śmiać.
Skończyłem jej fryzurę.
- no no. Nawet ci wyszło - Anka
- a dziękuję.
Po chwili skończyliśmy dyżur i poszliśmy się przebrać.
Mała stoi przy drzwiach i grzecznie czeka na mnie.
Przebrałem się i poszliśmy do Martyny. Płacze i patrzy w sufit.
- cześć kochanie - mówię i daje jej buziaka. Mała też.
- była z tobą - odetchnęła z ulgą.
- tak. Dała mi popalić
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie prawda - mała
- i się ze mną kłóci
- tata...
Zaczęliśmy się śmiać.
- jak się czujesz?
- wporządku - mówi a ja ją Chwyciłem za rękę - czy jest szansa, że jeszcze dzisiaj z tąd wyjdę
- raczej tak - mówię - co się wogóle stało?
- źle się czułam, ale musiałam iść na zakupy.
- niech zgadne. Wielkie promocje
- yhym
Zaczęliśmy się śmiać.
- pamiętaj, że jak ci coś dolega to nie wychodź z domu, ok?
- ok
Przyszedł lekarz.
- nasze przypuszczenia się spełniły. To tylko osłabienie.
- to dobrze.
To mogę ją zabrać, nie? - pytam
- no tak.
- ok.
- zaraz wam przyniosę wypis.
- Oki
Martyna zaczęła się ogarniać a ja na nią patrzę. Nawet gdy coś jej dolega jest piękna. Jest cudowna.
Po chwili dostaliśmy wypis i pojechaliśmy do domu a ja wziąłem się za jakiś obiad.
-i jak byłaś na tych zakupach - Krzysiek
- byłam - mówi
- i wylądowała w szpitalu
Załamał się.
- przyzwyczaj się. - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
CZYTASZ
In My Dreams - MaPi. (1/2)
RomancePrzez jedno głupie zdanie ich najlepszego przyjaciela ich miłość przestała istnieć. Czy odnajdą sposób aby się pogodzić? Czy ich "przyjaciel" wyzna prawde? Dowiemy się po przeczytaniu tej książki. Serdecznie zapraszam fankanasygnale Ciąg dalszy... P...