113. I Tego Się Trzymajmy

200 1 0
                                    

*Martyna*
Piotrek się dziwnie zachowuje. Jak nie on. Wychodzi bez słowa i wraca. Z jak pytam gdzie był to kiedyś się dowiesz.
- ojciec znowu poszedł? - pytam
- yhym - Tosia
- już mu nie odpuszczę - mówię
Zaczęli się śmiać.
Po chwili wrócił.
- gdzie byłeś? - pytam - i nie mów mi że kiedyś się dowiem
- na spacerze byłem
- sam?
- no sam - mówi i unika mojego spojrzenia
- najpierw naucz się kłamać a dopiero.
- wpadłem. Ale to nie tak jak myślisz. Serio.
- a ty z kąd wiesz co myślę
- boję się - mówi a dzieci się śmieją
- no to jednak coś kombinujesz
- no kombinuje.
- No słucham dalej.
- ja nie chcem - mówi
- ale mnie to nie interesuje - mówię
- ale ja ci tego nie powiem. - mówi
- mów!
- krzyczysz na mnie. Tym bardziej nie powiem
- denerwujesz mnie - mówię - to krzyczę
- czy możesz się odczepić?
- nie.
Albo mówisz albo do końca dnia się z tąd wyprowadzimy. Zostaniesz sam i nie będziesz musiał wychodzić.
- uspokój się - mówi
- to mów
- ok. Ale nie krzycz na mnie.
Spotykam się z taką jedną, ale nie to co myślisz. Wiktor ma problemy z policją i teraz próbujemy coś znaleźć żeby go oczyścić.
- czemu ja nic o tym nie wiem?
- no bo kazał nikomu nie mówić. Tym bardziej tobie. Czy już się możesz odczepić? - pyta
Poszedł się napić wody.
- ale co się stało?
- nic nie chcą gadać. Twój tata próbuje go wyciągnąć a ja szukam dowodów.
Przecież nikogo by nie zabił.
- i co masz?
- sporo. Tego wieczoru akurat byli u nas. Potrzebuję nagrania z kamer.
- a po co się spotykasz z tą dziewczyną
- żartowałem żebyś się odczepiła.
- fajne żarty.
- widzisz. Jeszcze mnie nie znasz
Jak coś nic nie wiesz.
- ok.
Zgrał nagrania z kamer.
- wracam za dwie godziny. Nie róbcie nic głupiego.
- ok. Sorry
Machnął ręką i poszedł.
- ups - mówię - wkurzył się.
- przejdzie mu - Tosia
- no nie wiem - mówię i robię obiad.
Kroje marchewke i kryje łzy.
Nastawiłam makaron i kroje daje.
Potem ugotowałam warzywa i dalej kroje marchewke.
Nie mógł mi powiedzieć odrazu tylko bawi się w podchody. Nic dziwnego, że się wkurzył, ale... Nie chciałam go zdenerwować. Chciałam żeby powiedział prawdę. Po co ja mówiłam, że go zostawię. Jestem głupia. Już chyba nigdy się nie zmienię. A jak już to na gorsze. Nie zdziwie się, jak wypowie mi rozwód. Gdyby nie było dzieci to pewnie by się na mnie wydarł. Może i dobrze. Może bym to zapamiętała i więcej mu ufała.
*Piotrek*
Oglądają nagrania z kamer.
- powiedziałeś jej - Wiktor.
- przepraszam. Za groziła mi, że mnie zostawi. - mówię
- Cała Martyna - tata Martyny
- chyba trochę za ostro ją
potraktowałeś - Wiktor
- nic jej nie będzie - tata Martyny
- Zaraz do niej idę - mówię
Przyszedł policjant.
- jest Pan wolny - mówi
- no to super
Wyszliśmy z komisariatu i każdy rozszedł się w swoją stronę. Po chwili byłem w domu.
- jestem - mówię - już załatwione. Wypuścili go.
- no to super - Martyna kroi marchewke
- yhym. A odwrócisz się do mnie?
- nie - mówi
- nie? - pytam
- yym
- no chodź. - mówię - przepraszam
Odwróciła się do mnie a ja ją przytuliłem.
- jak ty to robisz? Nie potrafię być na ciebie zła
- no widzisz a ja na ciebie. To czemu płaczesz?
- wstydzę się. Po prostu.
- wyluzuj - mówię - nie znamy się od dzisiaj. Wiadomo, że oby dwoje jak czegoś nie odwalimy to nie możemy żyć. Zaszło już za daleko.
Zaczęliśmy się śmiać.
- a teraz mi powiedz po co ci tyle marchewki? Zamierzasz mnie nią zamordować czy jak?
Zaczęliśmy się śmiać
Wytarłem jej łzy.
- paszont wont do łazienki. Więcej marchewki nie strawię
- strawisz - mówi
- ooo. Ty mówisz
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszła do łazienki a ja dokończyłem obiad.
- marchewka z marchewką doprawiona marchewką i marchewką.
Zaczęliśmy się śmiać.
Zjedliśmy obiad i poszliśmy na podwórko. Gram z chłopakami w piłkę i się wywaliłem a sąsiadka.
- pijany - mówi - pewnie już pojednej całej
- no już po trzech - mówię.
- Piotrek - Martyna
- nie mogłem się powstrzymać
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy się napić.
- zaczynasz z tą chorą babą - Martyna
- ona zaczęła. Ja dokończyłem
Zaczęliśmy się śmiać
Pije wodę i nagle przyjechała policja.
- to teraz idź się tłumacz - Martyna
- czy ja zawsze muszę do was jeździć? - Monika
- chyba tak - mówię - co tym razem?
- sąsiadka skarży się, że jest głośno
- dopiero zaczynamy - mówię
- nie wątpię.
Zaczęliśmy się śmiać
- dwa. Jedziesz z nami - mówi
- uuu mandatu nie zapłaciłem?
- nie. Mieliśmy zgłoszenie, że kogoś pobiłeś.
- od dwóch lat nikogo.
- ty. Nie możliwe. Idziemy.
- no przecież mówię, że nic nikomu nie zrobiłem.
- dobra facet. Formalność. Ja wiem. Ty wiesz, ale musisz tam jechać.
- Zaraz wracam
*Martyna*
- ej. Co to ma być?
- wróci za godzinę. Jak będzie grzeczny.
Zabrali Piotrka do radiowozu.
- jeszcze tego brakowało - mówię
- nic nie zrobił to go wypuszczą - Ania
- wiem.
Poszliśmy do domu.
*Piotrek *
- tu nie chodzi o pobicie - Monika
- to o co? - pytam
- o gwałt
- ciekawie - mówię - nie zrobiłem tego.
- spoko. Ofiara czeka na komendzie. Jak cię pozna to jesteś w dupie.
- a co podała moje imię i nazwisko?
- nie. Podała tylko że pracuje w leśnej górze.
- to życzę powodzenia. Tam pracuje dużo facetów.
- już mamy wszystkich
Po chwili byliśmy na miejscu.
Weszliśmy na komisariat a tam wszyscy faceci z bazy.
- ciebie też? - Rafał
- cóż - mówię - dawno tu nie byłem
- stoisz - Monika
- stoje - mówię
- a ja tak się cieszyłem - szef
Zaczęliśmy się śmiać.
- jakaś pacjentka nas nie lubi - mówię
- ty lepiej mów co załatwiłeś z Martyną?
- a co miałem załatwić?
Zapraszam na marchewkę. Martyna pokroiła.
Zaczęliśmy się śmiać.
- yhym
- jest wporządku. Grałem z chłopakami w piłkę i no. Zaraz wracam.
- no nie wiem - Monika
- nic nie zrobiłem - mówię
- nie wierzę Ci. Nikomu z was nie wierzę.
Przyszła ta dziewczyna.
- chwila prawdy - mówię.
- cisza - Monika
Przeszła koło nas i patrzy.
- Rozpoznajesz kogoś z nich?
- nie
- na pewno? Przyglądnij się.
- na pewno. Żaden z nich.
- a z szpitala jest tu ktoś?
- nie.
- no to nie tylko my pracujemy w leśnej górze - mówię
- no tak. Jeszcze szpital - Monika
- brawo - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- to jak mogę wracać bo dzieci mi przestraszyłaś. Martyne chyba też.
- nie. Czekacie jeszcze.
- poczekaj bo zaraz Martyna zadzwoni po tatusia - szef - i odrazu tu przyjedzie.
- jak już tego nie zrobiła - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- musicie poczekać aż przyjadą tamci.
Odwieziemy was.
- nie trzeba - mówię - znamy drogę do domu
- jaki ty jesteś denerwujący
- no co ty? - mówię - jeszcze mojej żony nie poznałaś
Zaczęliśmy się śmiać.
Odwróciła się a my robimy krok do wyjścia.
- zamknij drzwi. Nikt z tąd nie wyjdzie
- to wybiegnąć możemy? - Wiktor
Zaczęliśmy się śmiać.
- zamknę was zaraz
- ale za co? - pytam
Dzwoni mój telefon.
- mogę odebrać?
- możesz - mówi
Odebrałem. Dzwoni Martyna.
- no i jak? Wracasz już?
- nie. - mówię - ale luz. Za nie długo mnie chyba wypuszczą
- Martyna? - szef
Kiwam głową.
- ok. Mam dzwonić po tatę?
- nie. Nie zawracaj mu głowy.
Przecież nic nie zrobiłem to zaraz mnie wypuszczą.
- wsadze cię za gburowatość
- odwołuje. Wsadzi mnie za gburowatość
Zaczęliśmy się śmiać.
- Piotrek serio pytam. Martwię się.
- nie Martw się - mówię - wyjaśnimy sprawę i już do was biegnę.
- ok.
- mam nadzieję, że nie kroisz marchewki.
- nie - mówi
- to dobrze. Bo więcej nie strawię.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to bawcie się. - mówię - pa
- no pa pa
Rozłączyłem się.
- co chciała dzwonić do tatusia? - Rafał
- nom. - mówię
- oddaj mi ją - Rafał
- spadaj - mówię
Zaczęliśmy się śmiać
- dobra mam was dość - Monika - idźcie cholere
- juhu - mówię - do widzenia
- oby nie - Monika
Zaczęliśmy się śmiać.
Wyszliśmy z komisariatu.
I każdy rozszedł się w swoją stronę.
Idę do domu. Deszcz pada to ubrałem kaptur i po chwili byłem na miejscu.
- jestem - mówię
- to dobrze - Martyna - co wyjaśniłeś?
- że jestem nie winny. - mówię - Zaraz tylko się przebiore bo jestem cały mokry.
- ok.
Poszedłem się przebrać i wróciłem do nich.
Dałem dziecią po buziaku i Martynie też.
- no mów?
- ściągli wszystkich chłopaków z bazy.
- ale po co?
- ktoś zgwałcił dziewczynę w leśnej górze. Ponoć ktoś kto tam pracuje. Ale wzięli tylko bazę pod uwagę a szpital zostawili. Tam więcej Debili pracuje.
- czyli żaden z naszych?
- żaden - mówię - nie chciała nas puścić to wykorzystałem twoja metodę.
Zaczęliśmy się śmiać.
Wziąłem Tosie na ręce bo do mnie przyszła.
- co tam księżniczko?
- przytulisz?
- przytulę - mówię
Przytulam ją.
- to się nazywa córeczka tatusia - Martyna
- po kimś to ma. Nie sądzisz.
- cii
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili ktoś puka.
- otworzymy - mówię i poszedłem otworzyć drzwi a tam Monika.
- co znowu? - pytam
Zaczęli się śmiać.
- miłe powitanie - mówi
- nie lubię policji. - mówię
- za to często się widujemy
- no jak mnie nachodzisz - mówię
Zaczęliśmy się śmiać. Wpuściłem ją.
- podpisz i już mnie nie ma
- to nie Mogłaś Mi dać jak tam byłem?
- zapomniałam.
- to weź coś na pamięć
- ej. Teraz ubliżasz funkcjonariuszowi publicznemu
- ja po prostu dbam o twoje zdrowie. To mój zawód
Podpisałem a oni się śmieją.
- współczuję Ci - Mówi do Martyny
- ooo - mówię.
Zaczęliśmy się śmiać.
- idę bo jeszcze muszę was wszystkich objechać
- jak to mówią. Skleroza nie boli tylko trzeba się nachodzić.
Zaczęliśmy się śmiać.
- na razie
- no pa
Poszła.
- coś Ty Jej Zrobił?
- pograłem jej na nerwach. Wróć. Nie tylko ja.
Zaczęliśmy się śmiać.
- będę zazdrosna - mówi
- masz o kogo - mówię
Dzieci się śmieją.
- no a nie?
- no nie - mówię - żadna inna mnie nie chce
- zdziwił byś się. Słowo, że jesteś wolny to zaraz się kolejka ustawi.
- to się nigdy nie spełni - mówię - nie pozwolę ci odejść
Uśmiecha się.
- a ja nie będę próbować - mówi
Przytuliła się do mnie a ja jej dałem buziaka.
- i tego się trzymajmy
Zaczęliśmy się śmiać












In My Dreams - MaPi.  (1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz