*Martyna*
Piotrek się dziwnie zachowuje. Jak nie on. Wychodzi bez słowa i wraca. Z jak pytam gdzie był to kiedyś się dowiesz.
- ojciec znowu poszedł? - pytam
- yhym - Tosia
- już mu nie odpuszczę - mówię
Zaczęli się śmiać.
Po chwili wrócił.
- gdzie byłeś? - pytam - i nie mów mi że kiedyś się dowiem
- na spacerze byłem
- sam?
- no sam - mówi i unika mojego spojrzenia
- najpierw naucz się kłamać a dopiero.
- wpadłem. Ale to nie tak jak myślisz. Serio.
- a ty z kąd wiesz co myślę
- boję się - mówi a dzieci się śmieją
- no to jednak coś kombinujesz
- no kombinuje.
- No słucham dalej.
- ja nie chcem - mówi
- ale mnie to nie interesuje - mówię
- ale ja ci tego nie powiem. - mówi
- mów!
- krzyczysz na mnie. Tym bardziej nie powiem
- denerwujesz mnie - mówię - to krzyczę
- czy możesz się odczepić?
- nie.
Albo mówisz albo do końca dnia się z tąd wyprowadzimy. Zostaniesz sam i nie będziesz musiał wychodzić.
- uspokój się - mówi
- to mów
- ok. Ale nie krzycz na mnie.
Spotykam się z taką jedną, ale nie to co myślisz. Wiktor ma problemy z policją i teraz próbujemy coś znaleźć żeby go oczyścić.
- czemu ja nic o tym nie wiem?
- no bo kazał nikomu nie mówić. Tym bardziej tobie. Czy już się możesz odczepić? - pyta
Poszedł się napić wody.
- ale co się stało?
- nic nie chcą gadać. Twój tata próbuje go wyciągnąć a ja szukam dowodów.
Przecież nikogo by nie zabił.
- i co masz?
- sporo. Tego wieczoru akurat byli u nas. Potrzebuję nagrania z kamer.
- a po co się spotykasz z tą dziewczyną
- żartowałem żebyś się odczepiła.
- fajne żarty.
- widzisz. Jeszcze mnie nie znasz
Jak coś nic nie wiesz.
- ok.
Zgrał nagrania z kamer.
- wracam za dwie godziny. Nie róbcie nic głupiego.
- ok. Sorry
Machnął ręką i poszedł.
- ups - mówię - wkurzył się.
- przejdzie mu - Tosia
- no nie wiem - mówię i robię obiad.
Kroje marchewke i kryje łzy.
Nastawiłam makaron i kroje daje.
Potem ugotowałam warzywa i dalej kroje marchewke.
Nie mógł mi powiedzieć odrazu tylko bawi się w podchody. Nic dziwnego, że się wkurzył, ale... Nie chciałam go zdenerwować. Chciałam żeby powiedział prawdę. Po co ja mówiłam, że go zostawię. Jestem głupia. Już chyba nigdy się nie zmienię. A jak już to na gorsze. Nie zdziwie się, jak wypowie mi rozwód. Gdyby nie było dzieci to pewnie by się na mnie wydarł. Może i dobrze. Może bym to zapamiętała i więcej mu ufała.
*Piotrek*
Oglądają nagrania z kamer.
- powiedziałeś jej - Wiktor.
- przepraszam. Za groziła mi, że mnie zostawi. - mówię
- Cała Martyna - tata Martyny
- chyba trochę za ostro ją
potraktowałeś - Wiktor
- nic jej nie będzie - tata Martyny
- Zaraz do niej idę - mówię
Przyszedł policjant.
- jest Pan wolny - mówi
- no to super
Wyszliśmy z komisariatu i każdy rozszedł się w swoją stronę. Po chwili byłem w domu.
- jestem - mówię - już załatwione. Wypuścili go.
- no to super - Martyna kroi marchewke
- yhym. A odwrócisz się do mnie?
- nie - mówi
- nie? - pytam
- yym
- no chodź. - mówię - przepraszam
Odwróciła się do mnie a ja ją przytuliłem.
- jak ty to robisz? Nie potrafię być na ciebie zła
- no widzisz a ja na ciebie. To czemu płaczesz?
- wstydzę się. Po prostu.
- wyluzuj - mówię - nie znamy się od dzisiaj. Wiadomo, że oby dwoje jak czegoś nie odwalimy to nie możemy żyć. Zaszło już za daleko.
Zaczęliśmy się śmiać.
- a teraz mi powiedz po co ci tyle marchewki? Zamierzasz mnie nią zamordować czy jak?
Zaczęliśmy się śmiać
Wytarłem jej łzy.
- paszont wont do łazienki. Więcej marchewki nie strawię
- strawisz - mówi
- ooo. Ty mówisz
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszła do łazienki a ja dokończyłem obiad.
- marchewka z marchewką doprawiona marchewką i marchewką.
Zaczęliśmy się śmiać.
Zjedliśmy obiad i poszliśmy na podwórko. Gram z chłopakami w piłkę i się wywaliłem a sąsiadka.
- pijany - mówi - pewnie już pojednej całej
- no już po trzech - mówię.
- Piotrek - Martyna
- nie mogłem się powstrzymać
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy się napić.
- zaczynasz z tą chorą babą - Martyna
- ona zaczęła. Ja dokończyłem
Zaczęliśmy się śmiać
Pije wodę i nagle przyjechała policja.
- to teraz idź się tłumacz - Martyna
- czy ja zawsze muszę do was jeździć? - Monika
- chyba tak - mówię - co tym razem?
- sąsiadka skarży się, że jest głośno
- dopiero zaczynamy - mówię
- nie wątpię.
Zaczęliśmy się śmiać
- dwa. Jedziesz z nami - mówi
- uuu mandatu nie zapłaciłem?
- nie. Mieliśmy zgłoszenie, że kogoś pobiłeś.
- od dwóch lat nikogo.
- ty. Nie możliwe. Idziemy.
- no przecież mówię, że nic nikomu nie zrobiłem.
- dobra facet. Formalność. Ja wiem. Ty wiesz, ale musisz tam jechać.
- Zaraz wracam
*Martyna*
- ej. Co to ma być?
- wróci za godzinę. Jak będzie grzeczny.
Zabrali Piotrka do radiowozu.
- jeszcze tego brakowało - mówię
- nic nie zrobił to go wypuszczą - Ania
- wiem.
Poszliśmy do domu.
*Piotrek *
- tu nie chodzi o pobicie - Monika
- to o co? - pytam
- o gwałt
- ciekawie - mówię - nie zrobiłem tego.
- spoko. Ofiara czeka na komendzie. Jak cię pozna to jesteś w dupie.
- a co podała moje imię i nazwisko?
- nie. Podała tylko że pracuje w leśnej górze.
- to życzę powodzenia. Tam pracuje dużo facetów.
- już mamy wszystkich
Po chwili byliśmy na miejscu.
Weszliśmy na komisariat a tam wszyscy faceci z bazy.
- ciebie też? - Rafał
- cóż - mówię - dawno tu nie byłem
- stoisz - Monika
- stoje - mówię
- a ja tak się cieszyłem - szef
Zaczęliśmy się śmiać.
- jakaś pacjentka nas nie lubi - mówię
- ty lepiej mów co załatwiłeś z Martyną?
- a co miałem załatwić?
Zapraszam na marchewkę. Martyna pokroiła.
Zaczęliśmy się śmiać.
- yhym
- jest wporządku. Grałem z chłopakami w piłkę i no. Zaraz wracam.
- no nie wiem - Monika
- nic nie zrobiłem - mówię
- nie wierzę Ci. Nikomu z was nie wierzę.
Przyszła ta dziewczyna.
- chwila prawdy - mówię.
- cisza - Monika
Przeszła koło nas i patrzy.
- Rozpoznajesz kogoś z nich?
- nie
- na pewno? Przyglądnij się.
- na pewno. Żaden z nich.
- a z szpitala jest tu ktoś?
- nie.
- no to nie tylko my pracujemy w leśnej górze - mówię
- no tak. Jeszcze szpital - Monika
- brawo - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- to jak mogę wracać bo dzieci mi przestraszyłaś. Martyne chyba też.
- nie. Czekacie jeszcze.
- poczekaj bo zaraz Martyna zadzwoni po tatusia - szef - i odrazu tu przyjedzie.
- jak już tego nie zrobiła - mówię
Zaczęliśmy się śmiać.
- musicie poczekać aż przyjadą tamci.
Odwieziemy was.
- nie trzeba - mówię - znamy drogę do domu
- jaki ty jesteś denerwujący
- no co ty? - mówię - jeszcze mojej żony nie poznałaś
Zaczęliśmy się śmiać.
Odwróciła się a my robimy krok do wyjścia.
- zamknij drzwi. Nikt z tąd nie wyjdzie
- to wybiegnąć możemy? - Wiktor
Zaczęliśmy się śmiać.
- zamknę was zaraz
- ale za co? - pytam
Dzwoni mój telefon.
- mogę odebrać?
- możesz - mówi
Odebrałem. Dzwoni Martyna.
- no i jak? Wracasz już?
- nie. - mówię - ale luz. Za nie długo mnie chyba wypuszczą
- Martyna? - szef
Kiwam głową.
- ok. Mam dzwonić po tatę?
- nie. Nie zawracaj mu głowy.
Przecież nic nie zrobiłem to zaraz mnie wypuszczą.
- wsadze cię za gburowatość
- odwołuje. Wsadzi mnie za gburowatość
Zaczęliśmy się śmiać.
- Piotrek serio pytam. Martwię się.
- nie Martw się - mówię - wyjaśnimy sprawę i już do was biegnę.
- ok.
- mam nadzieję, że nie kroisz marchewki.
- nie - mówi
- to dobrze. Bo więcej nie strawię.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to bawcie się. - mówię - pa
- no pa pa
Rozłączyłem się.
- co chciała dzwonić do tatusia? - Rafał
- nom. - mówię
- oddaj mi ją - Rafał
- spadaj - mówię
Zaczęliśmy się śmiać
- dobra mam was dość - Monika - idźcie cholere
- juhu - mówię - do widzenia
- oby nie - Monika
Zaczęliśmy się śmiać.
Wyszliśmy z komisariatu.
I każdy rozszedł się w swoją stronę.
Idę do domu. Deszcz pada to ubrałem kaptur i po chwili byłem na miejscu.
- jestem - mówię
- to dobrze - Martyna - co wyjaśniłeś?
- że jestem nie winny. - mówię - Zaraz tylko się przebiore bo jestem cały mokry.
- ok.
Poszedłem się przebrać i wróciłem do nich.
Dałem dziecią po buziaku i Martynie też.
- no mów?
- ściągli wszystkich chłopaków z bazy.
- ale po co?
- ktoś zgwałcił dziewczynę w leśnej górze. Ponoć ktoś kto tam pracuje. Ale wzięli tylko bazę pod uwagę a szpital zostawili. Tam więcej Debili pracuje.
- czyli żaden z naszych?
- żaden - mówię - nie chciała nas puścić to wykorzystałem twoja metodę.
Zaczęliśmy się śmiać.
Wziąłem Tosie na ręce bo do mnie przyszła.
- co tam księżniczko?
- przytulisz?
- przytulę - mówię
Przytulam ją.
- to się nazywa córeczka tatusia - Martyna
- po kimś to ma. Nie sądzisz.
- cii
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili ktoś puka.
- otworzymy - mówię i poszedłem otworzyć drzwi a tam Monika.
- co znowu? - pytam
Zaczęli się śmiać.
- miłe powitanie - mówi
- nie lubię policji. - mówię
- za to często się widujemy
- no jak mnie nachodzisz - mówię
Zaczęliśmy się śmiać. Wpuściłem ją.
- podpisz i już mnie nie ma
- to nie Mogłaś Mi dać jak tam byłem?
- zapomniałam.
- to weź coś na pamięć
- ej. Teraz ubliżasz funkcjonariuszowi publicznemu
- ja po prostu dbam o twoje zdrowie. To mój zawód
Podpisałem a oni się śmieją.
- współczuję Ci - Mówi do Martyny
- ooo - mówię.
Zaczęliśmy się śmiać.
- idę bo jeszcze muszę was wszystkich objechać
- jak to mówią. Skleroza nie boli tylko trzeba się nachodzić.
Zaczęliśmy się śmiać.
- na razie
- no pa
Poszła.
- coś Ty Jej Zrobił?
- pograłem jej na nerwach. Wróć. Nie tylko ja.
Zaczęliśmy się śmiać.
- będę zazdrosna - mówi
- masz o kogo - mówię
Dzieci się śmieją.
- no a nie?
- no nie - mówię - żadna inna mnie nie chce
- zdziwił byś się. Słowo, że jesteś wolny to zaraz się kolejka ustawi.
- to się nigdy nie spełni - mówię - nie pozwolę ci odejść
Uśmiecha się.
- a ja nie będę próbować - mówi
Przytuliła się do mnie a ja jej dałem buziaka.
- i tego się trzymajmy
Zaczęliśmy się śmiać
CZYTASZ
In My Dreams - MaPi. (1/2)
RomancePrzez jedno głupie zdanie ich najlepszego przyjaciela ich miłość przestała istnieć. Czy odnajdą sposób aby się pogodzić? Czy ich "przyjaciel" wyzna prawde? Dowiemy się po przeczytaniu tej książki. Serdecznie zapraszam fankanasygnale Ciąg dalszy... P...