Od śmierci i pogrzebu Isabell minęło kilka tygodni. Choć wszystko pozornie wróciło do normy, wszyscy nadal odczuwali smutek i żałobę.
Ryder wraz z siostrą skorzystali z zaproszenia państwa Lannister, przez co zostali w Gardnergon. Chłopak mam wrażenie najbardziej odczuł stratę, ale była jego Mate, to zrozumiałe. Szybko wpasowali się do tutejszych. Dziewczyna zaprzyjaźniła się z Alex, były w podobnym wieku. Za to chłopaka zyskał przyjaźń Jaca i Mary oraz Amber. Dylan jak to Dylan, on chyba nikogo nie lubi. Za to William, mimo prób zaprzyjaźnienia się ze strony Rydera, chłopak nie był do tego chętny.
Większość dnia spędzał w zamkniętym pokoju, to nie zmieniło się przez te tygodnie. Zaczął przynajmniej jadać regularne posiłki, i nie spędza dni w ciemnym pokoju bez światła. Czasem nawet udawało mi się wyciągnąć go na zewnątrz. Rzadko rozmawialiśmy, ale nie to było najważniejsze. Liczyło się to, że wychodził z pokoju.
W ciszy wędrowaliśmy przez las i w ciszy kładliśmy się lub siadaliśmy na polanie. Mi w odróżnieniu do chłopaka czasem się przysypiało. Miałam wtedy sny, wiele snów. I choć ich ilość była czasem przytłaczająca, pocieszał mnie fakt, że nie zrywałam się po nich z płaczem lub krzykiem.
W większości, sny przedstawiały przeszłość, tak mi się wydaje.
Widziałam piramidy w Egipcie, faraonów. Widziałam Chiny oraz jedną z Wiedzm która pomagała tamtejszym osieroconym przez Drugą Wojnę Światową Zmeinnym. Dzieci nie pochodziły tylko z Azji, ale i innych kontynentów.
Pewnego dnia, śniło mi się nawet zebranie pierwszych kapłanek. Sama nie potrafię wytłumaczyć skąd to wiem, po prostu to czułam. Dyskutowały na temat magi która trafiła w ręce ludzi, próbowały odszukać która z nich była zdrajcą. Nie udało im się więc postanowiły znaleźć sposób, by pozbawić tych ludzi mocy. Niestety, nie dowiedziałam się, czy go znalazły.
Dziś również udało mi się wyciągnąć, wręcz siłą, Williama z domu. Szliśmy między drzewami w ciszy, jak zawsze, ale ja chciałam to przerwać.
-Nigdy nie opowiadałeś o swoim bracie.- Chłopak rzekną w moją stronę. Chciałam jakoś zapobiec ciszy panującą podczas każdego spaceru.- O tym drugim.- Szczerze, to nawet nie wiem, a może po prostu nie pamiętam jak się nazywał.
-O Liamie?- Spytał. Dawno nie słyszałam jego głosu, dlatego uśmiechnęłam się delikatnie i przytaknęłam.- Nie ma o czym.- Wzruszył ramionami wkładając dłonie do kieszeni. Nadal maszerując przed siebie. Prawie byliśmy na miejscu.
-Nikt o nim nie mówi, nie był na pogrzebie, czemu...
-Nie jest taki jak my.- Wyznał chłopak spuszczając wzrok i kopiąc jeden z kamieni.
-To znaczy?- Nie do końca rozumiałam.
-Nie jest Zmiennym, to człowiek.- Wyznał. Zmarszczyłam brwi zastanawiając się, jak to możliwe. Obojowe rodzice Williama byli Zmiennymi. Zarówno On, jak i Peter, Alex czy Isabell również byli zmiennymi, a nawet Sam, którego matka była człowiekiem. Chłopak najwidoczniej zauważył moje zdziwienie i to jak główkuję nad wyjaśnieniem tego sobie, więc ruszył mi z pomocą.- W większości przypadków, gdy rodzą się bliźniaki, tylko jedno z nich jest Zmiennym, drugie jest Człowiekiem. Bliźniaki, to w w naszej rasie rzadkość, ale gdy już się tak stanie...- Przerwał zatrzymując się gdy znaleźliśmy się na polania i usiadł pod jednym z drzew. Również zajęłam miejsce opierając się o konar i przysłuchiwałam blondynowi.- Takie dzieci mają szczególnie trudno, zwłaszcza wśród rówieśników.
-Więc twoi rodzice... Oni go... Wygonili?- Nie wiedziałam jak to nazwać. W końcu, był niekompletnym członkiem stada. Chłopak zmarszczył brwi nie do końca rozumiejąc, ale gdy zrozumiał do czego zmierzam zaśmiał się kręcą z niedowierzania głową.
-Nie. Nic podobnego.- Cieszyłam się, że był rozbawiony, nawet jeśli moim kosztem. Po poznaniu części historii Sama, jestem prawie pewna, że Pan Lannister był by raczej zdolny do czegoś takiego.- Kiedy skończył dwadzieścia sześć lat, ukończył studia, chciał się przenieść, podróżować po świecie. Choć tłumaczył to niemożnością dopasowania się do nas wszystkich, wiemy, że w dużej mierze ma to związek ze śmiercią Petera.- Westchną spoglądając w górę na błękitne niebo.- Mimo tego, że byli zupełnie różni, byli nierozłączni. Zawsze się nawzajem wspierali a ich... więź była o wiele silniejsza niż ze mną czy Isabell.- Zakładam, że odchodzi mu o fakt, że wszyscy byli rodzeństwem.
-Byliście blisko, zanim... No wiesz.- Chłopaka spojrzał na mnie i uśmiechną się lekko po czym przytakną.
-Rzadko się kłóciliśmy, zawsze mogliśmy na siebie liczyć, wesprzeć, ale Peter i Liam, to było coś dla nas niepojętego. Zawsze im tego zazdrościłem. Choć by nie wiem co się działo, mieli siebie.- Uśmiechną się z pewnego rodzaju błyskiem nostalgii w oczach.- Kiedy... zmarł Peter...- Ucieszyło mnie w małym stopniu, ze tak to ujął.- ...Liam nie mógł znaleźć sobie miejsca w Gardnergon. Dlatego gdy tylko skończył studia zaczął podróżować po świecie. Trzy lata później poznał dziewczynę a od kilku lat są małżeństwem i mieszkając w Europie. Mają dwójkę dzieci.
-Dlatego nie przyjechał?- Spytałam zaciekawiona.
-Nie wiem. Choć od wielu lat, ograniczył z nami kontakt, nadal czasem nas odwiedzają, dzwonią lub rodzice do nich lecą. Liam po prostu nie chce wciągać swojej rodziny do tego świata, mimo, że jego żona o nas wie.- Zastanowił się chwilę myśląc nad czymś.- Myślę, że chciał przyjechać. Może nie mógł, albo po prostu nie był w stanie.- Racja. Wszystko stało się tak nagle, nikt się tego nie spodziewał.
Uświadamiając sobie, że mężczyzna stracił kolne ze swojego rodzeństwa... ciężko mi było by postawić się na jego miejscu, ale zakładam, że dla mnie również było by to ciężkie. Może nawet zbyt przytłaczające. Teraz nawet go trochę rozumiałam.
CZYTASZ
Pełnia Krwi
FantasyZwykła studentka. Lubi czytać, interesuje się bieganiem, pływaniem, poznawaniem nowych rzeczy. Choć zamknięta w sobie i izolująca się od społeczeństwa ma marzenia, chce skończyć studia, zdobyć dobrze płatny zawód, podróżować po świecie. Pragnie poz...