VI

7K 213 3
                                    

Szłam przez las. Dookoła było ciemno i zimno, w czym nie pomagał mój strój. Szłam boso, włosy zazwyczaj związane, teraz rozpuszczone i kaskadami opadające na ramiona i plecy. Miałam na sobie cieniutką białą tunikę, można by rzec, że zwiewną sukienkę lub bardziej pasowałoby stwierdzenie, iż to koszula nocna.

Gwałtowny wiatr szalał między drzewami, wprawiając w ruch liście opadające na ziemię. Delikatnie stąpałam po runie leśnym, uważając, by nie pokaleczyć stóp. Rozejrzałam się dookoła. Po obu stronach było pełno drzew zasłaniających widoczność zaś za mną i przede mną rozciągał się długi tunel utworzony z gałęzi, ścieżka równo wyznaczona przez drzewa. Znów spojrzałam za siebie, po czym ruszyłam w dalszą drogę.

Upadłam na ziemię, zaczepiając się o wystający konar. Kiedy podniosłam się do góry las i ścieżka zniknęły, a zastąpiły je skały i dosyć uboga roślinność. Rozejrzałam się, ale nie znajdując w zasięgu wzroku niczego, co mogłoby mi pomóc się stąd wydostać, ruszyłam w nieznanym kierunku. Nieprzyjemne kłucie w nogi sprawiało mi ból. Nie wiedziałam, ile czasu tak szłam, ale rany na stopach utrudniały mi marsz, aż w pewnym momencie nogi się pode mną ugięły i upadłam na kolana, raniąc je sobie ostrymi kamykami, podobnie jak dłonie.

Usiadłam na niewygodnej powierzchni, przyglądając się zadrapaniom, a następnie przeniosłam wzrok na okaleczone stopy, na których brud mieszkał się z krwią. Syknęłam z bólu i podniosłam z ziemi, ruszając w dalszą drogę. Byłam już zmęczona, wszystko mnie bolało, stopy były wręcz obdarte ze skóry. Cała drżałam z zimna, a nogi same mi się uginały. Ledwo utrzymywałam się w pionie, a wręcz się prawie czołgałam. W pewnym momencie źle stając, runęłam na ziemię i uderzyłam o jeden z większych kamieni.

Podniosłam się lekko, a obraz natychmiast zaczął się rozmazywać i wirować, w uszach dźwięczał mi jeden wielki pisk, a oczy same się zamykały, ledwo łapałam oddech. Ręce nie wytrzymały mojego ciężaru, przez co znów leżałam na kamiennej drodze. Przyłożyłam rękę do skroni, czując, jak coś płynie po moim czole. Ręce mi drżały, podobnie jak reszta ciała, ledwo cokolwiek widziałam i nie miałam siły wstać. Rozejrzałam się lekko dookoła, dostrzegając białe światło, które przybliżało się w moją stronę z kierunku, z którego szłam. Nie miałam już siły, więc tylko zamknęłam oczy i nic. Już więcej nic nie czułam i nie widziałam.

𓆩*𓆪

Podniosłam się delikatnie na łóżku, czując ból w skroniach, jakbym dostała czymś w głowę. Rozejrzałam się po pokoju, na dłużej zatrzymując wzrok na blondynce śpiącej po drugiej stronie pomieszczenia.

Wstałam powoli, a i tak od razu poczułam zawroty głowy. Skierowałam się do łazienki, zabierając po drodze potrzebne rzeczy. Po przebraniu się i lekkim ochłodzeniu wodą twarzy wyszłam z łazienki, wracając do pokoju. Wzięłam do ręki telefon, na którego wyświetlaczu widniała godzina 4:27. Podłączyłam do urządzenia słuchawki i biorąc ze sobą bluzę, wyszłam na zewnątrz. Skierowałam się najkrótszą drogą do lasku na obrzeże miasta.

W uszach rozbrzmiewały moje ulubione piosenki, co ułatwiło i umilało mi bieg. Nie byłam jakoś wybitnie wysportowana, gimnastyka to nie moja bajka, podobnie jak sporty siłowe, choć nie byłam w tym zła. To sporty wytrzymałościowe, takie jak biegi, jazda na rowerze czy też pływanie były moimi ulubionymi. Uwielbiam biegać, zwłaszcza długie, kilkukilometrowe dystanse, które dla większości ludzi byłoby jak samobójstwo. Nie męczyłam się jakoś zbytnio i prawie zawsze, od startu do końca biegu utrzymywała jednakowy rytm.

W ciągu 2-3 godzin potrafiłam przebić nawet do 50 km. Niestety na takie biegi rzadko miałam czas, więc zazwyczaj ograniczałam się do kilometrów biegu z akademika do lasku, następnie 6 kilometrów w lesie i powrót. Co zajmowało mi zazwyczaj do 80 minut, iż wtedy zbytnio nie wysilałam się i robiłam to tylko dla przyjemności, a nie sprawdzania mojej wytrzymałości. Ostatnio jednak przez natłok nauki musiałam się ograniczyć.

Wbiegając do lasu, jak zawsze przyspieszyłam. Zazwyczaj w miejscach, gdzie mógłby mnie ktoś zobaczyć, starałam się biec w przeciętnym tempie. Choć uwielbiałam sport i sprawia mi to przyjemność, nie należałam jednak do żadnej drużyny, nigdy. Nawet w naszej uczelni są drużyny sportowe. Siatkowa, pilaka nożna, lekkoatletyka, pływanie i wiele innych, ale ja się nie wychylałam.

Nie to, że bym nie chciała należeć do jakiejś grupy sportowej, choć niespecjalnie ciągnie mnie do tłumów, chodziło bardziej o to, że biegające zapominam o wszystkim, całkowicie, co nie pomagało, zwłaszcza że moje umiejętności, choć nigdy nie były zbyt pielęgnowanie, znajdowały się na nieco wyższym poziomie niż wyżej postawionego maratończyka. Na początku uważałam to za absurd, ale kiedy kilka lat temu sprawdziłam swoje możliwości, stwierdziłam, że nie jest to zbyt normalne i nie będę się wychylać. Nie chciałam się stać obiektem pożądania a w następstwie zdobyczą dla klubów sportowych.

-Halo? - Odebrałam dzwoniący telefon, który powstrzymał mój wewnętrzny monolog. -Lilliana? Biegasz? - Lekko zaspany głos Grace rozbrzmiał w słuchawce.

-Tak. Zaczęłam ostatnio więcej ćwiczyć. Coś się stało?

-Co? Nie nic. Po prostu miałam przeczucie, że już nie śpisz, więc chciałam od razu coś Ci powiedzieć, puki pamiętam. Trzy sprawy.-Zwolniłam lekko tępa, by lepiej wsłuchać się w to, co ma mi do powiedzenia kobieta. - Dzwonili do mnie w sprawie szkolenia. Za dwa tygodnie jadę na północ, nie wiem na jak długo. Byłabym wdzięczna, gdybyś chociaż przez jakiś czas zajęła się moim biznesem, kiedy mnie nie będzie.

-Mówiłam przecież, że nie mam żadnych planów na wakacje. Spokojnie, pomogę Ci ze wszystkim.

-Dziękuję. Drugą sprawą jest to, że dostałaś zaproszenie na ślub. Nie wiem tylko, kto to był. Jakaś Diana czy Daniel? Nieważne. Zaproszenie będzie w twoim pokoju, gdy wrócisz. Ostatnia sprawa, doktor przypominał o wizycie.

-Tak pamiętam, 2 lipca.

-Dokładnie. Nie wiem, po co tylko te badania. Ostatnio już mu mówiłaś, że wszystko jest ok. Wyniki też nic nie wykazały.

-Po prostu nie może wyjść z podziwu moich umiejętności. - Zaśmiałam się do słuchawki. - Nie każdy przecież jest tak zdolny jak ja. Poza tym takie złamania nie powinny się tak szybko zagoić.- Przypomniałam kobiecie.

-Masz rację. Co nie znaczy, że musi aż tak drążyć temat. W końcu nic już Ci nie jest. Prawda?

-No... Nie do końca.

-Jak to? - Spytała zdezorientowana.

-Jakiś czas temu wróciłam do biegania i często miałam bóle.

-I ty mi nic nie powiedziałaś?- Prawie wykrzyczała te słowa do mojego ucha.

-Przepraszam. Doktor robił mi kilka badań, ale nic nie wykazały. Chcę wiedzieć, jeśli coś jest nie tak.

-Może powinnaś zmienić lekarza. Jeśli zechcesz, moja stara znajoma będzie mogła Cię obejrzeć, może ona coś poradzi.- Proponowała mi to już za pierwszym razem, gdy doszło do złamania. Nie było to nic tak poważnego jak by się zdawało.

-Nie. Na razie odbiorę wyniki, później zastanowię się nad tym, co dalej, jeśli i teraz niczego się nie dowiem.

-Nie przemęczaj się jak tak i uważaj na siebie. Muszę już kończyć, czas iść do pracy. - Westchnęła. Od razu mogłam wyczuć, że jest zmęczona.-Nie zapomnij tylko o tym, co Ci powiedziałam. Kocham Cię Lill.

-Ja Ciebie też mamo. - Kobieta rozłączyła się po chwili. Zatrzymałam się i rozejrzałam dookoła.

Jak to możliwe, że tu się znalazłam? Przecież nigdy tu nie biegam. Miałam zawrócić, kiedy moją uwagę przykuła postać siedząca nad brzegiem jeziora. Z tej odległości nie wiele mogłam zobaczyć, ale sądząc po sylwetce, był to mężczyzna.

Nie chciałam mu przeszkadzać. Wyglądał na zamyślonego. Miałam się odwrócić i wrócić do akademika, by przygotować się przed zajęciami, ale coś, na co ustałam, złamało się i narobiło hałasu.

Do tej pory nieruchoma postać odwróciła się w moją stronę i natychmiast poczułam zimny dreszcz. Od razu się odwróciłam i biegiem uciekłam, ale w głowie miałam tylko jedną myśl. Czy zwariowałam, czy jego oczy świeciły się w nienaturalny sposób? A może to tylko mój wzrok płata figle, albo światło wschodzącego słońca, lub zachodzącego księżyca sprawiło, że jego oczy świeciły. Było jeszcze zbyt ciemno, bym mogła dostrzec cokolwiek, dlaczego więc tak doskonale widziałam jego oczy?

Pełnia KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz