XL

2.6K 99 4
                                    


   Zbliżał się zachód słońca, fale rozbijały się na brzegu i o klify,panował półmrok a dookoła nie było żywej duszy. Wiał chłodny i silny wiatr który rozwiewał moje włosy na wszystkie strony.Szłam boso po piasku aż dotarłam na wielki klif, ustalam nad urwiskiem i zerknęłam w dół. Odległość od ziemi była bardzo duża, cofnęłam się gdy o ponurze uderzyły kolejne potężne fale. Wpatrywałam się w zachodzące nad wodą letnie i ciepłe słońce które z sekundy na sekundę dawały coraz mniej światła i ciepła.

-Miło cię widzieć.-Odwróciłam się do mężczyzny uważnie go obserwując, podszedł zatrzymując się w niewielkiej odległości,uśmiechną się i podążył wzrokiem do miejsca gdzie jeszcze przed chwilą patrzyłam.

-Mi ciebie również, spóźniłeś się.- Pierwszy raz mój głos był tak obcy, nienaturalny, jakby nie należał do mnie. Odsunęłam z twarzy blond kosmyk który zasłonił mi wzrok i odwróciłam się tyłem do mężczyzny by znów podziwiać widoki.

-Wybacz najdroższa.

-Udało się?- Przerwałam mężczyźnie zerkając w jego stronę przez ramię. Uśmiechną się podstępnie zbliżając się i obejmując w pasie. Małe iskierki skakały na skórze w miejscach gdzie stykała się z jego, po czym pocałował w zagłębienie szyi. Nie chciałam tego, ale podobało mi się to.

-Oczywiście ukochana.- Odwrócił mnie przodem i bardzo brutalnie pocałował mnie, gdy oderwał się od moich ust nachylił się nad uchem które owiał ciepły oddech mężczyzny, zadrżałam na dźwięk jego słów.– Liliana Jons nie żyje. -Pocałowałam zachłannie mężczyznę w przerwie szepcząc „Dziękuję Rayder" po czym znów go pocałowałam.

   Obudził mnie dzwonek telefonu, spojrzałam na wyświetlacz Rayder szepnęłami po chwili wahania nacisnęłam na zieloną słuchawkę.

-Hey, masz może ochotę dziś się spotkać.- Na dźwięk jego głosu przed oczami ujrzałam moment w którym go pocałowałam i poczułam dziwne ukłucie w klatce i coś na kształt żalu.-Lilian, słyszysz mnie? – Odciekłam się wracając myślami do rozmowy.

-Jasne czemu nie. – Uśmiechnęłam się lekko choć wiedziałam, że i tak tego nie widzi.

-Świetnie,może być o siedemnastej?

-Oczywiście,na plaży, tak jak ostatnio?

-Dla mnie bomba.- Zaśmiał się i po pożegnaniu rozłączył.Westchnęłam przeczesując dłonią włosy, co jeśli źle zrobiłam,w końcu ten dziwny sen w którym był, ale z drugiej strony to tylko sen.

   Trzeba było jednak przyznać, że był on bardzo rzeczywisty, prawie jakby nie był to sen.
Wstałam z miejsca słysząc pukanie do drzwi za którymi stała Grace gotowa na dzisiejszy dzień. Miałyśmy zrobić sobie małą wycieczkę po mieście. Zwiedzić muzea, odwiedzić oceanarium, pospacerować w porcie i rejs na statku. Widząc mnie w pidżamie dała mi kilka minut na przebranie się mówiąc, że będzie czekać ze śniadaniem na dole w restauracji.

   Ruszyłam do łazienki, wzięłam prysznic i przebrałam się, podparłam na blacie ręce i spojrzałam w odbicie w lustrze. Przeskanowałam swoją twarz cały czas rozmyślając nad snem, wzięłam szczotkę do ręki i przeczesałam włosy. Czy mi się zdawało, czy w śnie włosy miały złoty odcień, nie mój kasztanowy jak zawsze lecz bardzo jasny blond, ale przecież ja byłam tą kobietą.

Pełnia KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz