VII

6.5K 217 8
                                    

Weszłam po cichu do pokoju, zamykając za sobą drzwi.

– Spokojnie, nie śpię już. – Podskoczyłam lekko na cichy głos Amber. Dziewczyna leżała na łóżku, zakrywając twarz poduszką. Zaśmiałam się na widok skacowanej blondynki, zawsze bawił mnie jej stan po imprezowych nocach, a najbardziej fakt, że cały czas to się powtarza. – To nie jest śmieszne.

– Owszem jest – Wyjęłam z szafy czyste ubrania.

– Nie każdy ma głowę jak ty. Można by było w Ciebie wlać kilka litrów, a Ty byś nawet tego nie poczuła. – Zachichotałam na rozżalone słowa blondynki. – No ale co, trzeba korzystać, w końcu zostały tylko trzy tygodnie, a potem koniec.

– W twoim przypadku to po tych trzech tygodniach będziesz w tym stanie częściej, niż chodzisz na wykłady.

– Wcale nie. – Burknęła urażona, wstając z łóżka. Przyjrzała mi się uważnie, ilustrują mój strój. – Jak noga? – Spojrzałam na zabandażowaną kończynę wzruszającą ramionami.

– Lepiej. Dziś zdążyło się tylko dwa razy. Trochę się już przyzwyczaiła. – Dziewczyna westchnęła, podchodząc do szafy i również, szukała sobie ubrań na dzisiejszy dzień.

– Nie uważasz, że przydałoby się trochę odpuścić? Nie powinnaś się tak forsować, a skoro cały czas masz kontuzje, w ogóle nie powinnaś ćwiczyć.

– Nic mi przecież nie jest Amber.- Wywróciłam oczami. Zawsze o siebie dbałyśmy, ale Am miała tendencję do wyolbrzymiania wielu spraw, przesz co była bardzo nadopiekuńcza. Czasami zachowywała się jak matka, a nie moja przyjaciółka.

– Doprawdy? – Blondynka spojrzała na mnie z wyrzutem, opierając ręce na biodrach. – Myślisz, że nie słyszę? Wiem, że często budzisz się w nocy, masz jakieś skurcze w mięśniach czy coś? Nie sypiasz, nieraz słyszałam, że aż płaczesz z bólu. To nie jest zabawa Lill. – Dziewczyna podniosła lekko głos. Przejmował się i martwiła, ale czy naprawdę miła ku temu powód?

Wszystko, co powiedziała, było prawdą. Miewałam bóle w nodze, ale płacz nie był nigdy tym wywołany. Przyczyną były moje sny. Często nawet nie pamiętałam o czym były, ale budziłam się zlana potem lub z załzawionymi oczami.

– To wcale nie tak Amber. – Spuściłam wzrok, wychodząc z pokoju, ale zdołałam jeszcze usłyszeć ostatnie zdanie Amber.

– Czy przebieżki po lesie są ważniejsze od twojego zdrowia?

𓆩*𓆪

– Lill! Zaczekaj! – Odwróciłam się w stronę biegnącego chłopaka. Lukę. Znowu. Westchnęłam, odwracając się i z powrotem ruszyłam do sali. – No poczekaj na mnie. – Chłopak dobiegł do mnie, łapczywie zaciągając się powietrzem. – Słabo u mnie z kondycją. – Zaśmiał się i podtrzymał się ściany, by nie upaść.

– Co chcesz Lukę?

– Ciebie też miło widzieć. Wszystko w porządku, dzieci zdrowe i szczęśliwe. Wiesz, pies też ma się dobrze. A co u ciebie? – Wyszczerzył się w tym swoim równiutkim, bielutkim uśmieszku.

– Znowu, naprawdę? Daruj sobie i przejdź do rzeczy.- Nie byłam w nastroju do rozmowy. Tym bardziej z osobą, której nie znałam, a już po raz kolejny w przeciągu kilku dni zawracała mi głowę.

– Czy ty w ogóle masz jakiś lepszy dzień? Ostatnio też się tak zachowywałaś. – Zaczął mruczeć pod nosem jakby sam do siebie.

– Tak, kiedy mam święty spokój, a ty go właśnie zakłócasz.

– Może kot ci zdechł? – Spojrzał na mnie podejrzanie, ignorując moją wypowiedź. – Nie to raczej nie to. Nie wyglądasz na miłośniczkę zwierząt, może zgubiła ulubione buty? Chociaż to też nie to, nie wygląda na taką, która przywiązuje do tego uwagę.- Zmierzył mnie wzrokiem.- A może?

Pełnia KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz